RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jarku,

masz rację z tym dogonieniem Europy. To była najłatwiejsza dziedzina, dlatego niestety nam się udało.
A co do Eli, to specjalnie się nie dziw. Ja trzydziestolatkom też miejsca nie ustępuję. Chyba, że są w ciąży.
Oddając hołd Bogusiowi zamilkłem na ponad tydzień.

Boguś te problemy, z którymi my się zmagamy, lub będziemy zmagali, ma już za sobą. Jest gdzieś tam, gdzie wszystko jest prostsze, gdzie nie ma trosk, kolejek do lekarzy, zmartwień z powodu braku refundacji potrzebnych leków przez NFZ, gdzie nie ma samego NFZ. Czy jest to prawda, to każdy z nas kiedyś się przekona, chociaż zachowa tę wiedzę tylko dla siebie.

Przez ten tydzień napisałem kilka postów na forum Gladiatora i uzyskałem na nie odpowiedzi od zb i kemoturfa.
Spędzamy wakacje nad Jeziorem Powidzkim, ale świadomość zagrożeń, jakie niesie słońce dla pacjentów po przeszczepach, poddawanych kuracji immunosupresyjnej, psuje nieco dobry nastrój.

zb podała dwa linki do tekstów anglojęzycznych, a słownik angielsko-polski przetłumaczył ich fragmenty:

Wiele osób, które otrzymują przeszczepy narządów, przyjmuje leki hamujące układ odpornościowy, aby organizm nie odrzucił narządu. Te „immunosupresyjne” leki zmniejszają zdolność układu odpornościowego do wykrywania i niszczenia komórek rakowych lub zwalczania infekcji wywołujących raka.
Zakażenie wirusem HIV osłabia również układ odpornościowy i zwiększa ryzyko niektórych nowotworów.
Badania wykazały, że biorcy przeszczepów są narażeni na zwiększone ryzyko dużej liczby różnych nowotworów.
Niektóre z tych nowotworów mogą być wywoływane przez czynniki zakaźne, podczas gdy inne nie.


Ponad 50% NMSC  (rak płaskonabłonkowy skóry) znajduje się na obszarach narażonych na słońce (głowa, grzbiet dłoni).
Zidentyfikowano wiele czynników ryzyka, w tym wiek przy transplantacji, jasną skórę, rodzaj leków immunosupresyjnych, skumulowaną ekspozycję na słońce, infekcje wirusowe i różne markery genetyczne.
Pacjenci z pierwszym NMSC mają 49 razy większe ryzyko rozwoju kolejnego NMSC.
U wszystkich pacjentów po przeszczepie należy zachęcać do samokontroli i fotoprotekcji skóry. Długotrwały nadzór skóry, wczesna diagnoza i agresywne leczenie wszelkich podejrzanych zmian chorobowych, zmniejszenie terapii immunosupresyjnej i konwersja na inhibitory m-TOR mogą być również skutecznymi środkami zmniejszania częstości występowania NMSC.


Wiem, co dzieje się z moim PSA, ale nie wiem, co to może oznaczać. Błąd pomiarowy z pewnością należy wykluczyć, bo to już cztery oznaczalne wyniki. Podświadomie obawiam się, że to jednak może być wznowa.
Przemawiają za nią pogrubione przeze mnie fragmenty tekstów.

Parafraza pierwszego fragmentu  może być taka:
Pacjenci z pierwszym RGK mają ?? razy większe ryzyko rozwoju kolejnego RGK.

Drugi fragment pasuje do mojej sytuacji wręcz idealnie:

Advagraf 5 mg (immunosupresant) -> PSA=0,042
Advagraf 3 mg + Cerikan 1 mg (wspomaganie nerek, ale i działanie antyrakowe) -> PSA=0,019
Advagraf 3 mg + Certikan 2 mg -> PSA=0,016

Ten poziom leków został utrzymany i ciekawa będzie kontrola PSA w dniu 25 października.

Pozostało zagrożenie rakiem skóry, ale dzisiaj nie ma słońca ani wiatru, a chwilami pada deszcz. W kontekście zamieszczonych wyżej tekstów, to jest dobra pogoda  mruganie, puszczanie oczka . Kiedy zaświeci słońce i pojawi się wiatr, to też będzie dobrze. Tak, czy inaczej, na pogodę nie mogę narzekać.

Ahoj!
Edward
Edku, ale o tym "zwiększonym prawdopodobieństwie" innych nowotworów już mówiliśmy, pisaliśmy, gdzieś tak na początku czerwca.
 
Leki immunosupresyjne same w sobie nie działają rakotwórczo, ale czynią organizm bezbronnym wobec różnych czynników, sprzyjających nowotworowi, np. niektórych wirusów.

Jeśli zaś o słońce  chodzi, to obecne promienie są zabójcze chyba dla każdego, a już szczególnie dla osób w zaawansowanym wieku. Obecne  - bo mam na myśli skutki dziury ozonowej.

Że w twoim przypadku bardziej?
A jaki miałeś wybór?
Zrezygnować z przeszczepu, wtedy nie bałbyś się ani raka skory, ani prostaty. Dodgy
Miałbyś spokój, bo byłbyś tam,

gdzie wszystko jest prostsze, gdzie nie ma trosk, kolejek do lekarzy, zmartwień z powodu braku refundacji potrzebnych leków przez NFZ, gdzie nie ma samego NFZ.


Ale wybrałeś, więc ponoś konsekwencje.
Bo wiesz, tam nie ma trosk, ale też nie ma zachodów słońca, górskich szlaków, smaku poziomek ani zimnego piwa,
łopotu żagli, nie ma miłości, przyjaźni, seksu.
Więc pchać się tam nie warto.

Bogdan o tym wiedział, dlatego chciał się jeszcze tym zwyczajnym życiem nasycić, nacieszyć, "nachapać".
Spójrz na jego fotki ze śniadania wielkanocnego, na jego zachwyt ładnym nakryciem stołu.

Podczas naszego ostatniego zjazdu "złapałam" go na objadaniu się chałwą.
Wyrwałam się z uwagą, że to może mu szkodzić, skoro narzeka na problemy z cukrzycą.
Roześmiał się i wyjaśnił, że teraz już sobie niczego nie odmówi.
Czyli  w i e d z i a ł.

A raniutko poszedł na spacer i nagrał śpiew słowika.
Może myślał, że chóry anielskie to i owszem, ale o słowiku nigdzie nie piszą, więc trzeba wziąć ze sobą...
Jolu,

żeby było jasne - ja się nie skarżę, a wręcz przeciwnie. Dziękuję losowi, a przede wszystkim lekarzom z kliniki przy Banacha, za dwa lata i siedem miesięcy dodatkowego życia.

Pisałem już o tym, że w styczniu 2016, w moim mieście dawano mi kilka, może kilkanaście miesięcy życia. Mogę więc przyjąć, że koniec 2016 byłby równocześnie moim końcem. Od tego czasu minęło wspomniane dwa lata i siedem miesięcy, a czas nadal pracuje na moją korzyść.

Pojawienie się oznaczalnego PSA wprowadziło jednak nową jakość i skłoniło do bliższego zapoznania się z problemem wpływu immunosupresji na funkcjonowanie naszego organizmu. Okazało się, że jest on dużo większy niż mi się wydawało i nie ogranicza się wyłącznie do łapania pospolitych infekcji, ale też zapewnia wielokrotnie większe szanse zachorowania na różnego rodzaju nowotwory.

Moje oznaczalne PSA prawdopodobnie oznacza wznowę. Być może dużo więcej powie badanie tego markera, które będzie wykonane 25 października, ponieważ dawki leków immunosupresyjnych zostały utrzymane na tym samym poziomie. Jeśli wznowa, to już tylko od lekarzy będą zależały kolejne etapy leczenia, a ich efekt, to wielka niewiadoma.

Piszesz, Jolu, tak:

Bo wiesz, tam nie ma trosk, ale też nie ma zachodów słońca, górskich szlaków, smaku poziomek ani zimnego piwa,

łopotu żagli, nie ma miłości, przyjaźni, seksu. Więc pchać się tam nie warto.

Bogdan o tym wiedział, dlatego chciał się jeszcze tym zwyczajnym życiem nasycić, nacieszyć, "nachapać".
Spójrz na jego fotki ze śniadania wielkanocnego, na jego zachwyt ładnym nakryciem stołu.

Podczas naszego ostatniego zjazdu "złapałam" go na objadaniu się chałwą. Wyrwałam się z uwagą, że to może mu szkodzić, skoro narzeka na problemy z cukrzycą. Roześmiał się i wyjaśnił, że teraz już sobie niczego nie odmówi. Czyli  w i e d z i a ł.

A raniutko poszedł na spacer i nagrał śpiew słowika. Może myślał, że chóry anielskie to i owszem, ale o słowiku nigdzie nie piszą, więc trzeba wziąć ze sobą...

I masz, Jolu, rację!
Nie piszą o słowiku, bo nie wiedzą, natomiast piszą o chórach anielskich, chociaż też nie wiedzą!
Co będzie po, jest jedną wielką niewiadomą. Można wierzyć, że drugie życie lub też wierzyć, że nicość. Chałwa Bogdana była więc usprawiedliwiona.
Swoją też usprawiedliwiam (wczoraj i dzisiaj po 100 g), chociaż cukier na czczo zawsze mam na poziomie 110-120.
Wanda jest zakochana w Budapeszcie, to we wrześniu pojedziemy tam własnym samochodem. Jeśli samochód sprawdzi się jako nasze miejsce do spania, to może za rok odwiedzimy ... północną Hiszpanię? Fabuła IV tomu powieści też jest na ukończeniu.
Co więcej można zrobić, by dobrze wykorzystać dany dodatkowo czas?

Ahoj!
Edward
(01.08.2019, 20:51:41)Edward napisał(a): [ -> ]Co będzie po, jest jedną wielką niewiadomą.

Nie tak całkiem niewiadomą.

Ludzie wierzący tak pięknie się modlą,
- wieczny odpoczynek...
Mówimy też
- niech odpoczywa w pokoju,
- pokój jego duszy,
- śpij spokojnie.


Więc chyba mniej więcej wiemy, co będzie  - odpoczynek, pokój, spokój, cisza.


Jest jeszcze "Modlitwa" Okudżawy, a w niej słowa:
Mędrcowi darować głowę racz, tchórzowi dać konia chciej,
sypnij grosza szczęściarzom...
Chciałam dopisać:
a hipochondrykom dołóż groźnych chorób,
ale ani w tym rymu ani rytmu.
Pomożesz?
(02.08.2019, 21:13:00)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(01.08.2019, 20:51:41)Edward napisał(a): [ -> ]Co będzie po, jest jedną wielką niewiadomą.

Nie tak całkiem niewiadomą.

Ludzie wierzący tak pięknie się modlą,
- wieczny odpoczynek...
Mówimy też
- niech odpoczywa w pokoju,
- pokój jego duszy,
- śpij spokojnie.

Więc chyba mniej więcej wiemy, co będzie  - odpoczynek, pokój, spokój, cisza.

Może Ty, Jolu, wiesz, ale ja niekoniecznie.
Że odpoczynek, pokój, spokój i cisza doczesnych szczątków, to tak. Ale co z naszą duszą? Z naszymi emocjami, radościami, smutkami, złością, miłością, nienawiścią, świadomością bytu/niebytu?
Mówi się, że spotkamy się z tymi, którzy odeszli przed nami. OK, ale jak się spotkamy? Gdzie się spotkamy? Jak się poznamy? Wypijemy kawę, herbatę czy wino? To przecież nie będzie możliwe - do tego potrzebne są doczesne szczątki, a one już nie będą istniały.
Nie proszę Cię nawet o wyjaśnienie, bo nikt, na całym świecie, go nie zna. Wszystkie teorie na ten temat są przecież nieweryfikowalne.


Jest jeszcze "Modlitwa" Okudżawy, a w niej słowa:
Mędrcowi darować głowę racz, tchórzowi dać konia chciej,
sypnij grosza szczęściarzom...
Chciałam dopisać:
a hipochondrykom dołóż groźnych chorób,
ale ani w tym rymu ani rytmu.
Pomożesz?

Nie pomogę!
Dlaczego mam układać tekst, w którym komuś dokłada się groźne choroby? Poza tym słowo 'hi-po-chon-dryk' ma aż cztery sylaby i napisanie tekstu zachowującego rytm "Modlitwy" Okudżawy raczej graniczy z cudem.

Edward
Edward napisał(a):   Ale co z naszą duszą?    


Z duszą, powiadasz?
 Moim zdaniem, tu sprawa jest jeszcze prostsza.
Skoro dusza jest wieczna i nieśmiertelna, to znajdzie się  w takim miejscu i w takiej formie,
w jakiej istniała przez te miliony lat, gdy nas nie było.

Czyli POTEM będzie tak samo, jak było PRZEDTEM.
Jolu,

zabij, ale nie pamiętam, co było PRZEDTEM!
Obawiam się też, że podobnie będzie POTEM.

Do tej pory byłem 9 lub 10 razy, trochę się pogubiłem w liczeniu, całkowicie znieczulany i zawsze wyglądało to podobnie.
Blok operacyjny, rozmowa z anestezjologiem, powoli cichnące głosy personelu obsługującego operację, a później ciemność i kompletna dziura w pamięci.
No i sala pooperacyjna.
- Panie Edwardzie, niech się pan obudzi. Panie Edwardzie, słyszy mnie pan?
No słyszę, ale nie mogę mówić, nie mogę otworzyć oczu, nie mogę podnieść ręki. Poza słyszeniem nic w zasadzie nie mogę. Nie potrafię w żaden sposób dać znać, że powoli wracam do świata, z którego zabrał mnie anestezjolog. W końcu jednak do niego wracam.

Czy podobnie wygląda świat ludzi po udarze? Czy cierpią tak, że nam jest to trudno sobie wyobrazić, a oni w żaden sposób nie mogą  zasygnalizować swojego cierpienia? Kto to może wiedzieć.

Czy POTEM nie kończy się na "... a później ciemność i kompletna dziura w pamięci?"

Póki co, to modernizuję przyczepę kempingową, żegluję, planuję wyjazd do Warszawy i Budapesztu i tylko czasami myślę, jaki będzie październikowy wynik PSA.

Ahoj!
Edward
Czyli wszystko wskazuje na to, że będzie tak, jak przypuszczamy  - święty spokój.
(06.08.2019, 13:07:02)Dunolka napisał(a): [ -> ]Czyli wszystko wskazuje na to, że będzie tak, jak przypuszczamy  - święty spokój.
I właśnie te przypuszczenia powinny skłaniać nas ludzi do takiej postawy, aby życiem - tym cudownym i prawdopodobnie jedynym darem od Boga(?), Natury(?) tak kierować, żeby na Ziemi nie doznawać piekła. O niebie nie wspomnę, bo za dużo by mi się marzyło.

Ahoj!
Edward
(07.08.2019, 06:12:41)Edward napisał(a): [ -> ]I właśnie te przypuszczenia powinny skłaniać nas ludzi do takiej postawy, aby życiem - tym cudownym i prawdopodobnie jedynym  darem od Boga(?), Natury(?) tak kierować, żeby na Ziemi nie doznawać piekła. O niebie nie wspomnę, bo za dużo by mi się marzyło.

Nie wiemy, jak jest TAM, ale wiemy, że tu, na ziemi, też może być piekło. Wystarczy wspomnieć choćby Wołyń,
Holokaust, Powstanie.
A raj? Każdy, kto kochał, wie, że to też się może zdarzyć.

Kiedyś napisałam:

"...no i obiecał w mądrości swojej
Że każdy swój może wybrać raj
Więc kiedy czas nasz się już wypełni
W Beskid nam, Panie, powrócić daj".

Tak na wszelki wypadek już powróciliśmy w Beskid.
Tu byliśmy szczęśliwi, tu zaczynały przygodę z górami nasze dzieci.
Teraz wędrują już polskie wnuki.
Nawet najmłodszy zdobył Skrzyczne, na swych małych, niespełna trzyletnich nóżkach.
(No, do połowy wjechał, ale dalej szedł dzielnie).
Myślę, Jolu, że naszą dyskusję można podsumować jednym zdaniem:

Jeśli chcesz mieć pewność bycia w raju, to na Ziemi stwórz go sobie sam.

Ahoj!
Edward
https://www.youtube.com/watch?v=965ZHy7IkVw 

Gdzieś tam, na krańcach Wielkiej Wody,
Gdzieś tam, gdzie giną ludzkie drogi,
Gdzieś tam, gdzie siedzi stary, siwy Bóg,
Jest dom naszych wszystkich dusz.

Gdzieś tam, w syntezie wszelkich Światów,
Gdzieś tam, bez wiary, bez dogmatów,
Wśród naturalnych praw,
Do załatwienia mam parę spraw.

Po pierwsze, po drugie, po trzecie, po czwarte...
I co to życie było warte?

Gdzieś tam, gdzie nieśmiertelne żyje,
Gdzieś tam, gdzie źródło prawdy bije,
Gdzie zło i dobro traci sens,
W ostatni popłynę rejs.

Gdzieś tam, na drugą stronę cienia,
Gdzieś tam, gdzie duch materię zmienia,
Przejmę ostatnią z wacht,
Do kei przytulę jacht.

Gdzieś tam, na krańcach Wielkiej Wody,
Gdzieś tam, gdzie giną ludzkie drogi,
Gdzieś tam, gdzie siedzi stary, siwy Bóg,
Jest dom naszych wszystkich dusz...

Ahoj!
Edward
Dzisiaj, to była jazda!

Miało wiać 15-30 km/h (3-4 B) i tyle wiało! Pływałem sam, bo to mokre żeglowanie było, ale przy 27 stC, to sama przyjemność!

Namiastka raju na Ziemi różne może mieć oblicza. Mój dzisiejszy, to kołysanie we wszystkich płaszczyznach.

Gibanie na boki, kiedy wiatr wiał prostopadle do burty (tzw. półwiatr), a Kornik płynął równolegle do przesuwających się fal.

Kołysanie góra/dół, przy kursie na wiatr (tzw. bajdewind) ze wspomnianym prysznicem, kiedy dziób żaglówki spadał z grzbietu fali w jej dolinę.

I wreszcie wiatr wiejący z tyłu ze skosa (baksztag), w którym Kornik zachowywał się jak zalotna panienka - dziób w lewo, a rufa w prawo, dziób w prawo, a rufa w lewo. To efekt wspinania się skosem na ciągle przesuwające się fale i zjazd z nich.

I jak w takich warunkach myśleć o jakichkolwiek markerach nowotworowych?

Ahoj!
Edward

https://www.youtube.com/watch?v=jS_Ge7PJQGU

Ty nie jesteś kliprem sławnym
"Cutty Sark" czy "Betty Lou",
W Pacyfiku portach gwarnych
Nie zahuczy w głowie rum.
Nie dla Ciebie są cyklony,
Hornu także nie opłyniesz,
W rejsie sławnym i szalonym,
W szancie starej nie zaginiesz.

Hej "Samantha", hej "Samantha",
Kiedy wiatr Ci gra na wantach,
Gdy rysujesz wody taflę,
Moje serce masz pod gaflem.
Czasem ciężko prujesz wodę
I twe żagle już nie nowe.
Jesteś łajbą pełną wzruszeń,
Jesteś łajbą... co ma duszę.

Ale teraz wyznać pora,
Chociaż nie wiem czemu, psiakość,
Gdy Cię nie ma na jeziorach,
Na jeziorach pusto jakoś.
Gdy w wieczornej przyjdzie porze
Śpiewać zwrotki piosnki złudnej,
Gdy Cię nie ma na jeziorze,
To Mazury nie są cudne.
(07.08.2019, 11:09:24)Dunolka napisał(a): [ -> ]"...no i obiecał w mądrości swojej
Że każdy swój może wybrać raj
Więc kiedy czas nasz się już wypełni
W Beskid nam, Panie, powrócić daj".

Tak na wszelki wypadek już powróciliśmy w Beskid.
Tu byliśmy szczęśliwi, tu zaczynały przygodę z górami nasze dzieci.
Teraz wędrują już polskie wnuki.
Nawet najmłodszy zdobył Skrzyczne, na swych małych, niespełna trzyletnich nóżkach.
(No, do połowy wjechał, ale dalej szedł dzielnie).

Bieszczady też są piękne ...
Jolu - pokrewna, chociaż rogata duszo, to dla Ciebie:

https://www.youtube.com/watch?v=rcxpdLbw3zM
Powoli nasz pobyt nad Jeziorem Powidzkim dobiega końca. Pojutrze wyciągamy Kornika, a w środę wracamy.
Dzisiaj jednak był wspaniały żeglarski dzień! 28 stC, słońce i wiatr 2-3 B, w porywach 4 B. Przepłynęliśmy prawie całe jezioro - od Anastazewa do Giewartowa. Jakieś 25 km i 5,5 godziny bez schodzenia z żaglówki! To lubimy i trochę szkoda, że kolejna przygoda pod żaglami się kończy.

https://www.youtube.com/watch?v=mU1LCJQLAv4

Ahoj!
Edward
A pomyśl sobie, że pod koniec ubiegłego roku i na początku tego nie byłeś pewien, czy wyszykujesz Kornika i dasz radę popływać  Cool
Pozdrawiam AParsley
(12.08.2019, 08:32:59)AParsley napisał(a): [ -> ]A pomyśl sobie, że pod koniec ubiegłego roku i na początku tego nie byłeś pewien, czy wyszykujesz Kornika i dasz radę popływać  Cool

Tak było, nie zaprzeczam, a postawa ta wynika z tego, że każdy żeglarski sezon i w ogóle wszystko, czego możemy doświadczyć tu i teraz, może się już nie powtórzyć.

Cień wznowy pozostałości po LRP ciągle przesłania beztroskie spojrzenie na kilka najbliższych lat. Jeśli jest ona faktem, to sprawy znane wielu naszym forumowiczom osobiście, w moim przypadku, z powodu obniżonej odporności organizmu, mogą potoczyć się znacznie szybciej. Nie zamartwiam się tym jednak i robię wszystko tak, jakby jeszcze kilka beztroskich lat było przede mną. Czas pokaże, czy mam rację.

https://www.youtube.com/watch?v=-3AoRlyvNgU

Ucichł wiatr, morze śpi w blasku gwiazd.
Wspomnę znów miłość swą w taki czas.
Smukły miała kształt, ostro szła na wiatr:
Moja łódź, pierwsza łódź - miłość ma.

Każdy, kto kocha wiatr, wie jak jest,
Kiedy już z oczu nam ginie brzeg.
Wiatr na wantach gra, morze rusza w tan,
Kiedy kil znaczy ślad pośród pian.

Na skrzydłach żagli w brzask płyniemy tak.
Po stromych rzeźbach fal płyniemy tak.
Wtopieni w zieleń mórz ze światłem dnia.
Szaleni wiatrem, co nam scherzo gra.

Piękny czas, rejsów czas kończył się.
Kiedyś sztorm rzucił łódź aż na brzeg.
Patrzeć było żal - stała wryta w piach
Miłość ma - wierna łódź, zeschły wrak.

Rozstać się, żegnać się ciężko jest.
Starczył mi nafty litr, pakuł pęk ...
Kiedy płomień zgasł, popiół rozwiał wiatr ...
W morze znów rusza łódź - miłość ma.

Na skrzydłach żagli w brzask płyniemy tak.
Po stromych rzeźbach fal płyniemy tak.
Wtopieni w zieleń mórz ze światłem dnia.
Szaleni wiatrem, co nam scherzo gra.

Ahoj!
Edward

PS
A podczas tego wczorajszego rejsu mijaliśmy w małej odległości inne żaglówki. Kornik cieszył się słysząc kilka razy, że jest piękną łódką. Cóż, jedyny z drewna na Powidzu, bez grama laminatu.
To już definitywny koniec żeglowania! smutny 
Kornik jest na przyczepie gotowy do drogi powrotnej, a jutro zwijamy nasze obozowisko.

Jezioro Powidzkie pożegnało nas jednak z mocnym przytupem.
Wypłynęliśmy w ostatni tegoroczny rejs z pełnym ożaglowaniem 12 mkw. - w sam raz na wiatr 2-3 B. Fajna to była żegluga z bajdewindowymi halsami, jednak wobec wzmagającego się wiatru po godzinie postanowiliśmy wracać. Wiatr kręcił i w obawie przed niebezpiecznym niekontrolowanym zwrotem przez rufę płynęliśmy baksztagami. W połowie drogi powrotnej zrobiło się 3-4 B, a w porywach 5 B.
Wiatr wiał z południowego-zachodu, idealnie w osi północno-wschodniej części jeziora. Miał więc pięć kilometrów niczym nie ograniczonej przestrzeni i rozkołysał jezioro tak, że fale miały co najmniej 50 cm wysokości, a jakieś 30% z nich miało grzywy. Dla dużych kabinówek to już wyzwanie, więc pływały na jednym żaglu. Dla małego Kornika, którego pokład znajduje się zaledwie 30 cm nad wodą, zaczęła się walka. Wiatr i woda nie wybaczają fuszerki, zaczął się więc też test jakości wykonania żaglówki.

Powinniśmy zrzucić foka lub grota, ale w panujących warunkach było to absolutnie niemożliwe. Dogodne warunki do tego były przy drugim brzegu odległym o pół kilometra. Nie mieliśmy wyboru.
Te pół kilometra było jazdą bez trzymanki! Praktycznie nie wybierałem żagli, były niemal w łopocie, a płynęliśmy tak szybko i w takim rozkołysaniu, jakie przez 25 sezonów zdarzyło się zaledwie kilka razy. Zacumowaliśmy do trzcin, zrzuciliśmy grota i na samym foku, już bezpiecznie, dotarliśmy do naszego 'portu'.

Ahoj!
Edward

https://www.youtube.com/watch?v=cP7azxOV_cs
I już w domu. Nadrabiam różnego rodzaju zaległości, których przez trzy tygodnie nieobecności trochę się uzbierało.

Na początku września przez kilka dni będę w Warszawie i zastanawiam się, czy prywatnie nie zbadać PSA w tym samym laboratorium, co zwykle. Może ma to sens, bo dawki leków immunosupresyjnych od ostatniej wizyty pozostały bez zmian, więc wynik PSA po tej 1,5 miesięcznej nie zmienionej kuracji, powinien powiedzieć coś więcej o toczącym się procesie.

Pozdrawiam
Edward