RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Edwardzie gratuluję... oby był to szczęśliwy pojazd... i bezproblemowy, na miarę oczekiwań. Niech św. Krzychu czuwa na pasażerami zadowolenie, uśmiech

Pozdrawiam
Armands

PS. Syn poluje na Audi w wyższej klasie cenowej... dlatego cierpliwie poluje mruganie, puszczanie oczka
(03.03.2017, 13:27:41)Edward napisał(a): [ -> ]Dzisiaj wyszedłem do banku.
W kołnierzu ortopedycznym, w maseczce zakrywającej brodę, usta i nos aż po oczy, w uszatce zakrywającej czoło aż po brwi.

Dziś jest Dzień Teściowej.
Immanentną cechą każdej rasowej teściowej jest permanentne udzielanie dobrych rad.
Wprawdzie nie twoją teściową jestem, ale nic nie szkodzi, rady ci udzielę:
- Odłóż ty na razie pisanie III tomu Kresowej Opowieści a zajmij się opisem swoich realnych przeżyć.,
To  byłby prawdziwy bestseller! Próbkę mamy u góry.
Tytuł?
Na przykład "Raki, nerwy, i na życie przerwy".
Jarku,
oczekiwania od piętnastolatka są tylko jedne - oby zawodził jak najrzadziej, a od losu, by nie serwował drogowych niespodzianek.
Co do Krzysztofów, to na forum mamy przynajmniej dwóch, a lepszych niż oni patronów chyba nie ma!
Edward

Jolu,
profesjonaliści tak właśnie robią! Mają przy sobie zeszycik i notują różne sytuacje, jakie im się przytrafiają. Nikt nie ma takiej wyobraźni, by konkurować z tym, co niesie życie.
No i przykład z tej podróży do banku. Najpierw jechałem autobusem, a później przesiadłem się na tramwaj. Ja tylnymi drzwiami, a klasa 10-latków przednimi i środkowymi. Wygrałem z jednym małolatem wyścig o miejsce siedzące - cały czas w maseczce i uszatce, a później słuchałem dialogów. Grupa liczna, chłopcy i dziewczyny, tramwaj nie zwalnia na zakrętach.
- Kobieto, nie pchaj się! - mówi jakiś chłopak
- Nie mów tak, my nie jesteśmy jeszcze dorosłe. My jesteśmy dziewczynami - odpowiada jego koleżanka.
Niby proste i oczywiste, ale wymyślić coś takiego nie jest łatwo.
Edward
Edward - masz ode mnie osobisty patronat. Daleko mi do Świętego, ale imię zobowiązuje.
Cieszę się, że planujesz spotkania z czytelnikami. 
Pamiętaj, że moja oferta spotkania w małopolsce - nadal aktualna. 
Daj znać kiedy będziesz w okolicach. Zorganizuję tak, jak rozmawialiśmy.
Będziesz Pan zadowolony. W styczniu rozpuściłem wici i jest spore zainteresowanie.
Przy okazji możemy poświęcić Twój nowy nabytek. 
Wodą oczywiście wodą. Big Grin
Krzysztofie,
moja południowa trasa spotkań z Czytelnikami wygląda tak:

23.05.2017  Wadowice, WBP, os. Kopernika 11
25.05.2017  Gorlice, MBP, ul. Jagiełły 1, g.18.00
26.05.2017  Nozdrzec 63 k.Krosna, BP

Twoja miejscowość jest między Wadowicami i Gorlicami i tak umawiałem się z bibliotekami w tych miastach aby ewentualny termin spotkań u Ciebie też był wolny. Więc jeśli, to 24 maja, bo po drodze i taniej dla obu stron.

Dzięki za podwójny patronat mruganie, puszczanie oczka 

Edward
OK Edward. 24 maja (środa) - termin dobry.
Czynię swoją powinność i informuję o rezultatach.
(06.03.2017, 13:21:25)cris napisał(a): [ -> ]OK Edward. 24 maja (środa) - termin dobry.
Czynię swoją powinność i informuję o rezultatach.
zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech
Edward
(05.03.2017, 20:10:33)Edward napisał(a): [ -> ]profesjonaliści tak właśnie robią! Mają przy sobie zeszycik i notują różne sytuacje, jakie im się przytrafiają.

No to notuj pilnie i dokładnie, żeby ci się nie pochrzaniło, jak Wańkowiczowi, który sam nie wiedział, czy słynną scenkę "dziecięcia z palciem" podpatrzył u córeczki, czy w domu emigrantów w Meksyku.

Cytat:  Kobieto, nie pchaj się! - mówi jakiś chłopak
- Nie mów tak, my nie jesteśmy jeszcze dorosłe. My jesteśmy dziewczynami - odpowiada jego koleżanka.
Niby proste i oczywiste, ale wymyślić coś takiego nie jest łatwo.

Ja podsłuchałam lepszą scenkę, też u - na oko - dziesięciolatków:
- Cogito ergo sum!
- Jakie kobito, jakie  kobito, za kogo ty mnie masz?!
No właśnie!
Trzeba niezłą mieć wyobraźnię, by wpaść na coś takiego.
W "Kresowej opowieści" jest opisane zdarzenie, kiedy przewodniczący delegacji parafian pukających do wrocławskiej Kurii, parafian zgorszonych postępowaniem proboszcza, zostaje zabity przez piorun. Kara Boża, palec Boży - ale autor wykombinował pomyślą czytelnicy, a tak było na prawdę! W pomysłach nikt nie prześcignie życia.
Edward
Zapraszam na przyszłotygodniowy cykl wieczorów autorskich:

13.03.2017 Wołczyn k.Kluczborka, Miejsko-Gminna BP, ul. Sienkiewicza 5, g. 17.00
14.03.2017 Ręczno k.Piotrkowa Trybunalskiego, GBP, ul. Piotrkowska 7, g. 15.00
15.03.2017 Biała Rawska k.Rawy Mazowieckiej, M-GBP, ul. Jana Pawła II nr 2, g. 16.00
16.03.2017 Ceków k.Kalisza, BP, g. 15.00

http://www.kresowaopowiesc.pl

Cieszę się z tych spotkań! Po trzynastu miesiącach zmagań z przeciwnościami losu powoli wracam do normalnego życia!
Edward
Kuracja sterydowa powoli się kończy i nerw też powoli się wycisza. Jeszcze daje o sobie znać w dość nieprzyjemny sposób, ale myślę, że pozwoli poprowadzić bez sensacji cztery kolejne spotkania z Czytelnikami od jutra poczynając.

Te sterydy to broń obosieczna - tłamszą nerw, ale podbijają cukier. Mimo brania insuliny jego poziom przed każdym posiłkiem waha się w granicach 120-190, a na czczo 120-150. Mam nadzieję, że jednak spadnie do poziomu sprzed tej kuracji (100-130).

Jutro w południe wyruszam w 750 km trasę. Pojadę sam, bo Wanda ma dwie ważne wizyty lekarskie. Noclegi w gospodarstwach agroturystycznych już zarezerwowane, a nowe/stare (2001) Mondeo wstępnie przygotowane i ujeżdżone (500 km).

No to w Polskę jedziemy!
Edward
Edwardzie uważaj na siebie i powodzenia.

Armands

PS. Wczoraj, po długim zbieraniu się, wreszcie obejrzałem "Wołyń". Seans w zupełnej samotności, ale taki sposób preferuję.
Film mnie nie zachwycił, ale tego nie oczekiwałem... To nie o to w nim chodził.
Pewnych scen nie da się zapomnieć. Zostaną już do końca.
Edwardzie:
Na spotkaniach wieczorów autorskich powodzenia i dużej frekwencji, w logistyce dobrego po-wożenia "Mondeo-lotem 2001". mruganie, puszczanie oczka
Szerokiej drogi i bezawaryjnej podróży oraz szczęśliwego powrotu do domu. Tylko bez pośpiechu proszę, bez pośpiechu.
I niech Ci nerw 3D spokojnym będzie zadowolenie, uśmiech.
Pozdrawiam
 Kris.
Dzięki, Jarku i Krzysztofie!
Wyruszam za dwie godziny, ale z duszą na ramieniu z powodu nerwu 3D (fajne określenie!). Gnębi mnie dzisiaj od rana, jednak mam na niego pewien sposób. Otóż im mniej i ciszej mówię, tym bardziej mu się to podoba. Mówić będę przez dwie, być może, godziny - tego nie przeskoczę, ale na oszczędną mowę skumałem się z techniką. Kupiłem mikrofon bezprzewodowy, odkurzyłem stare kino domowe z trzema głośniczkami i ten zestaw działa !!! Mogę być dowolnie daleko od niego, mówić prawie szeptem, a słychać lepiej niż gdybym był na miejscu. Trochę to głupio wypadnie w gminnej, więc małej, bibliotece, ale nerw, to nerw, a umowa, to umowa i ludzi zawieść nie można. Sam jestem ciekaw, jak pierwsze mikrofonowe spotkanie wypadnie. Biorę ze sobą laptopa, to wieczorem napiszę.
Edward
Edwardzie, mocno trzymam kciuki za powodzenie Twojej wyprawy. Będziesz ok. 40km od mojej miejscowości, może nas odwiedzisz? Zapraszamy. Pozdrawiam Żonę i Ciebie.

Iwona
Nie mam laptopa, mam tablet wiec wybaczcie. Nie spie od 1.30,no to wstalem po 3 godzinach przewracania sie z plecow na prawy bok. Na lewy nie moge, bo nerw czuwa. Wieczor udany. Bylo 15 osob i dwugodzinne spotkanie. Z pomoca mikrofonu dalem rade, chociaz nerw kilka razy wymusil grymas na mojej twarzy. Brak aktywnosci odbil sobie po spotkaniu, ale to byla juz nasza wewnetrzna sprawa. Niestety moje nowe 16 letnie autko nie do konca chce wspolpracowac. Konkretnie, to silnik, ktory szarpie, ma mniejsza moc i pali sie zolta kontrolka jego niesprawnosci. To pojawilo sie wczoraj po spotkaniu i kombinujac miedzy instalacja LPG i ET jakos przejechalem 7 km do agroturystyki. Jednak mam przed soba ponad 600 km i musze cos z tym zrobic. To prawdopodobnie cewka wn, przewody wn lub swiece. Najblizej, bo 15 km mam do Kluczborka, ale w bok. Dalej do Wielunia, chociaz po drodze. Iwonko, wpadlbym do Was na pewno, ale jak widzisz sam nie wiem, czy zdaze na dzisiejszy wieczor autorski. CD

CD. pisze na raty, bo to jednak tablet. Agroturystyka jest na glebokiej opolskiej wsi. Po podworzu chodza kury, kaczki i indyki, jest spokojnie i rzesko. W pokoju jest rzesko, najwyzej 18 stC, a nerw lubi i byl przyzwyczajony do 24-25 stC. Pewnie dlatego od kolacji cicho siedzi, ale nie mam zludzen, ze kombinuje, jak sobie za ten termiczny szok samozadoscuczynic. Spalem ubrany tak, ze tylko kurtke zalozyc i mozna isc na dwor. Mam zamowione kolacje i sniadanie. Za 10 zl dostalem miche leczo, piec kromek fantastycznie smacznego chleba, polmisek z zoltym serem, kielbasa, szynka konserwowa i malymi pomidorami z cebulka. Ostatnio sie skuteczie odchudzam i widok 3-4 razy wiekszej kolacji niz zwykle jadam mnie przestraszyl. Niestety dalem rade! CD

CD. Sniadanie zamowilem na osma. Bedzie jajecznica z jajek kur, ktore chodza po podworzu. Bede tez telefonowal do warsztatu elektromechaniki samochodowej do Kluczborka z pytaniem, czy sa w stanie mi pomoc? No popsul mi sie humor przez ten niesprawny samochod. Do tej pory pod tym wzgledem spisywal sie znakomicie ( na ET, bo LPG wymaga interwencji fachowcow, chociaz w wiekszosci na niej jezdze). Silnik 2,0 i 145KM, to dwa razy wieksza moc niz mial Focus 1,4. Jezdze spokojnie, nie szarzuje, ale przyjemnie jest czuc moc pod pedalem gazu.  Trzymajcie kciuki, bym mogl na kolach Mondeo, a nie na lawecie, kontynuowac podroz.  Z pozdrowieniami z Opolszczyzny. Edward
Edwardzie, gdzieś wyczytałam, że będziesz w Ręcznie/ Piotrkowa Tryb. to już bliżej. Z Kluczborka do nas jest ponad 100 km. Trzymam kciuki za Twoje autko.
Iwona
Najbardziej, to ci zazdroszczę jajecznicy z jaj od wiejskich kurek. Mam nadzieję, że mniej niż 1/3 mendla nie było? zadowolenie, uśmiech

Kciuki trzymamy i zasuwaj na kołach do następnego celu. Powodzenia!

Armands
(14.03.2017, 05:02:10)Edward napisał(a): [ -> ]Niestety moje nowe 16 letnie autko nie do konca chce wspolpracowac. Konkretnie, to silnik, ktory szarpie, ma mniejsza moc i pali sie zolta kontrolka jego niesprawnosci.
W Dzień Teściowej już już miałam ci udzielić dobrej rady, że takiego starego auta  się nie kupuje; maks 5 - 6 letnie.
Ale się  powstrzymałam, bo wiedziałam, że takie rady, to o kant ... roztłuc. mruganie, puszczanie oczka
Zachowaj ostrożność, wróć szczęśliwie do domu.
Jolu, ze nie 6-letnie auto kupilem, ale 16-letnie, to nie byla sprawa braku swiadomosci, ale czegos zupelnie innego. Autko jednak po tej naprawie smiga, a mnie nie jego moc bawi, ale ekonomiczna jazda. Komputre pokazuje zuzycie paliwa na 100 km od ostatniego tankowania i po przejechaniu 300 km, przy silniku 1999 ccm mam 8,4 litra. Urwanie z tego chociaz 0,1 jest trudne, bo waga 300 km jest duza i jezdze glownie drogami powiatowymi i gminnymi. Te drogi maja czesto tylko 5 metrow szerokosci, sa doswiadczone przez zime i bardzo trzeba uwazac przy mijaniu sie z samochodami. Przy okazji wczorajszej naprawy okazalo sie po podniesieniu auta, ze do wymiany jest chlodnica i katalizator i jeszcze profil zamkniety bedacy wzmocnieniem zderzaka. Bo moje autko wjechalo kiedys centralnie w jakis slup, ktory dotarl az do maski. Wymieniomo zderzak w tym samym kolorze i skutki tego zdarzenia zamaskowano. Mozna byloby z tym jezdzic gdyby nie fakt, ze przesubiete sa otwory w zderzaku i w tym wzmocnieniu na tyle duzo, ze nie daje sie wkrecic uchwyt do holowania aura.

Po pierwszym spotkaniu dostalem jakies zolte kwiaty w doniczce. Wlozylem je do auta i tam cichutko umieraja. Wczoraj dostalem prawie narecze kolorowych tulipanow przybranych galazkami jarzebiny suszonej i czym jeszcze. Piekny duzy bukiet nie mial szans przezycia, by wreczyc go zonie, wiec podarowalem go na dzien dobry mojej nowej pani od agroturystyki. Pani ta, 65+, chodzaca w legginsach, z nadwaga uniemozliwiajaca schowanie golego okazalego faldu brzusznego tak sie wzruszyla, ze trzy razy robilismy niedzwiadka! - To nawet moj maz mi takich kwiatow nie daje - mowila. - Jak kazdy maz - pocieszylem ja - swojej zonie. Najgorsze, ze powtarzala to bez przerwy, tez przy mezu, ktoremu to wyraznie sie nie podobalo.

Wczoraj jadlem tylko dwa razy. Z powodu naprawy autka nie mialem czasu by nawet pomyslec o obiedzie. Na szczescie sniadanie z tym pysznym chlebem, ktory jest wypiekany wg starej GS-owskiej receptury bylo na tyle duze, ze glodu nie odczuwalem. Przygotowali je ludzie ok.45 letni, z wlasciwa temu wiekowi fantazja, w tym kulinarna. Tutaj jest inaczej. Na kolacje byly placki ziemniaczane smazone na oleju, twardy pasztet wlasnej roboty, ogorek konserwowy i chleb z marketu. Placki byly okazale, wieksze od mojej dloni zacisnietej w piesc, raczej jak dlon Krisa. Najpierw bylo ich 6, a pozniej pani przyniosla jeszcze 8. Kiedy odchodzilem od stolu, to zostaly jeszcze 3! Wanda by chyba mnie zabila, gdyby widziala, ze po nacisnieciu widelcem takiego placka wyplywa z niego olej, jak woda z dobrze nasaczonej gabki. Ona tez robi placki ziemniaczane, ale piecze je bez grama tluszczu. Noc jednal przezylem bez sensacji, wiec spoko! Na sniadanie pani zapowiedziala .... jajecznice!