RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kochani,
Pisałem do Was po północy ale smartfon zzarl mi 40 minut tekstu! Piszę więc ponownie. Z opisu po TACE:
NR 1 - w okolice guza wstrzyknieto niewielką ilość chemii (bez bólu )
NR 2 - do guza wsztrzknieto połowę chemii (ból okropny)
NR 3 - w okolice guza wstrzyknieto połowę chemii (bez bólu )
Lekarz ponownie dotarł do tętnicy nie zasilającej guza, a nie oto chodziło
cdn

cd
AFP jest wskaźnikiem tempa mnożenia się  komórek w ogóle ale w moim przypadku są to wylacznie komórki rakowe. AFP zmieniało się tak:
W dniu TACE1 ok. 170 (dzienne przyrosty na poziomie 5 - 7)
12 dni pozniej ok. 35
W dniu TaCE2 - ?
W dniu TACE 3 (42 dni po TACE2) ok. 18
Przekracza więc górną granice 2,5 raza, a nie 25!
cdn

cd
Nie jest więc zle, ale dopiero TK pokaze, co tak naprawdę się dzieje.
Pozdrawiam i dziękuje,  ze jesteście  Z nami
Edward
Edwardzie, poczułeś TACE, ale i on poczuł. Niech cierpi 25 razy wiecej... albo i jeszcze więcej!
Trzymaj się i czekamy na dobre wieści.

Armands
Armandsie, jest pierwsza dobra wiadomość. Po 40 godzinach głodówki, wreszcie mogłem zjeść sniadanie. Makaron z mlekiem i chleb z twarogiem i pomidorem smakowały wybornie! Dzięki za pamięć.
Edward
No i wyszedłem ze szpitala wczoraj po 21.00!
Nie ma to jak w domu, jeszcze co prawda nie swoim, ale też nie w szpitalu.
Z powodu wkłucia w tętnicę udową i zaczopowania jej w jakiś specjalny sposób mam zalecenie, żeby oszczędzać się przez minimum dwa tygodnie. Poleguję więc, a opiekuje się mną Ala - wnusia z wyciętym obojczykowym (szyjnym?) węzłem chłonnym, w którego sprawie histopatolog ciągle się nie wypowiada. Wynik miał być wczoraj, a będzie dopiero w poniedziałek. Do zwykłego zaniepokojenia czekaniem doszło jeszcze to wynikające z przeciągania się rozpoznania. Nie wiemy, jak to tłumaczyć?

Ala opiekuje się mną troskliwie. Mierzy temperaturę, robi kroplówkę, okleja rękę zwykłym plastrem i takim z papieru + klej biurowy. Poddaję się temu cierpliwie, a ona jest dumna, kiedy zwracam się do niej pani doktor Alicja. Za tę cierpliwość dostałem etykietę "Dzielny Pacjent", taką samą, jaką dzieci dostają od pediatrów.
Przed chwilą zakończyła się śmieszna między nami rozmowa. Ala przyniosła album ze zdjęciami, a na okładkach tego albumu było pięć księżniczek. Moja znajomość tematu ograniczyła się do Królewny Śnieżki i Kopciuszka, więc Ala wymieniła nazwy pozostałych.
Kurcze, znowu muszę się położyć bo panie lekarki Alicja (4 lata) i Emilia (2 lata) koniecznie chcą mnie wyleczyć.

Kroplówka postawiła mnie na nogi i musiałem zrobić miejsce dla lalek, które zaczęły masowo chorować.
Ale wracając do księżniczek.
Moja edukacja postępowała dobrze do ostatniej księżniczki, która nazywała się ...
- Lospunka - powiedziała Ala. - Powtórz dziadku.
- Lospunka - powtórzyłem w dobrej wierze.
- Nie Lospunka, tylko Lospunka - poprawiła mnie Ala.
- No przecież mówię Lospunka - nie wiedziałem, o co Ali chodzi.
- Dziadku, dziadku, co ja z tobą mam. Powtórz Lospunka.
- Lospunka - powtórzyłem, ale wnusia nadal nie była zadowolona.
Po kilku minutach takiej rozmowy nie osiągnęliśmy consensusu. Dopiero od synowej dowiedziałem się, że księżniczka nazywa się Rospunka, a kiedy skojarzyłem, że Ala nie wymawia "R" tylko "L", to wszystko stało się jasne.

Edward
Dobrze Edward, że masz z kim dzielić rolę pacjenta i, że masz tak wspaniałą opiekę.
Ta księżniczka o której piszesz to chyba Roszpunka. Oprócz R zapewne wnusia nie wymówiła dobrze także "sz".
Musi być kochana.... i bardzo sympatyczna.
Mając TAKĄ opiekę szybko wrócisz do formy zadowolenie, uśmiech

Pozdrawiam
Armands
Ala jest bardzo kochaną wnusią, ale każdy dziadek o swojej wnusi powie tak samo!

Tak dużo śmiesznych sytuacji generują maluchy, a mam ich czworo, że przez jakiś czas myślałem nawet o założeniu wątku "Humor naszych wnusiów" albo o podobnie brzmiącej nazwie.

Crisie, uzupełniłeś moją wiedzę - rzeczywiście chodziło o Roszpunkę!
Edward
(09.06.2016, 16:56:30)Edward napisał(a): [ -> ]Crisie, uzupełniłeś moją wiedzę - rzeczywiście chodziło o Roszpunkę!
Edward

Moją też, bo znałem tylko moją ulubioną sałatkę roszponkę

A.
Miło mi, że się przydałem do uzupełnienia Waszej wiedzy z dzieciństwa zadowolenie, uśmiech
Dla pełnego poznania księżniczki Roszpunki zobaczcie bajkę Disney'a.
Edward - "przyszpanujesz" wiedzą i wnusiom zaimponujesz. zadowolenie, uśmiech
Czasami trzeba powrócić do dzieciństwa. Ja to oglądałem niedawno - chyba z 10 lat temu.
Syn miał ok. 5 lat i stąd jestem taki mądry.
Bracia Grimm napisali tyle bajek, że pewnie nie wszyscy wszystkie znają.
Jutro chyba rzeczywiście zaszpanuję! Jojo, Koko, książę Edmund, księżniczka Roszpunka i zła Baba Jaga! Będę gość!

Inna rzecz trochę mnie martwi. Po drugiej TACE czułem się źle, miałem podwyższoną temperaturę do 37,5-38,0 stC, a lekarz powiedział, że to dobrze, bo oznacza, że chemia działa. Teraz nie mam żadnych z tych objawów i stąd mój mały psychiczny dyskomfort.

Edward
Edwaed : no to już nas pocieszyłeś ! zaliczyłem Cię do Twardzieli ! / to u nas zaszczytne przezwisko/ Pozdrawiam ! 
leszek12
Edwardzie,cieszymy się wraz z Tobą,że jesteś już wśród kochających Cię wnucząt,a z obowiązkowych teraz baśni szybko te szkraby Cię podszkolą.Pozdrawiamy.Mariusz iLidka
Dziękuję wszystkim za pamięć! Sami wiecie najlepiej, jakie to wirtualne wsparcie jest ważne.

Dzisiaj zatelefonowała Jola z ponowieniem zaproszenia do Michelina. Z ponowieniem, bo jakiś czas temu napisałem, że w tym roku z wiadomych powodów nie będziemy mogli z Wami się spotkać.  Wtedy była to tylko perspektywa możliwego w każdej chwili przeszczepu wątroby, a teraz doszła jeszcze niejasna sytuacja z  Alą i przeniesione z 11 na 18 czerwca trzecie urodziny Radka, naszego wnuka. Kropla, czytaj Jola, drąży jednak skałę i kiedy w laptopie znalazłem piosenki, które towarzyszyły nam w Michelinie, kiedy doszedłem do wniosku, że na bazie tych samych piosenek można przygotować zupełnie inny konkurs i nieźle wspólnie się bawić i kiedy wreszcie powiedziałem o tym Wandzie, to uznaliśmy, że spróbujemy zrobić wszystko, by do Michelina jednak przyjechać!
Ja przygotuję konkurs jeszcze w Warszawie, z zaległościami wynikającymi z 15 dniowej nieobecności w domu spróbujemy uporać się w czwartek i piątek, tyle tylko, że jest to wszystko, co wyłącznie od nas zależy.
Nie wiemy, co w poniedziałek powie histopatolog w sprawie Ali, jaki to będzie miało wpływ na postępowanie syna i synowej i na ile będzie to wymagało naszej z nimi obecności.
Drugą sprawą są urodziny wnuka. Raz już zostały przeniesione i musielibyśmy namówić rodziców Radka do kolejnego przeniesienia. Spróbujemy jednak to zrobić.
W razie telefonu z Banacha Michelin logistycznie jest lepszym miejscem od Wrocławia, więc to problemem nie jest, bo niezbędne do pobytu w szpitalu rzeczy wozimy od dwóch tygodni stale w samochodzie.

Pozdrawiamy serdecznie
Wanda i Edward
Edwardzie Wando
Czekamy i cieszymy się ogromnie. Big Grin
Edku rezerwuj nocleg jak by się stało inaczej to odrezerwowujesz (trudne w wymowie słowo).
Konkursy jak zawsze odlotowe.
Życie jest piękne w swej wielokolorowości.

Jędrek i Beata
Nasza radość ze spotkania z Wami krótko niestety trwała. Przesunięta impreza z okazji trzecich urodzin Radka okazała się być powtórnie nie przesuwalna. Będzie na niej kilkanaście osób, w tym ojciec chrzestny 'jubilata' z rodziną mieszkający na Śląsku, który zaraz po urodzinach wyjeżdża na wakacje.
Spotkanie w Michelinie mogłoby mimo wszystko być konkurencją, bo będą przecież urodziny czwarte, piąte itd, gdyby nie historia z Alą. Pokazuje ona, że z rodzinnego życia trzeba się cieszyć w każdej chwili i przyjmować je takim, jakie jest. Że nie warto wybiegać z planami w zbyt odległą przyszłość, bo niemal w jednej chwili mogą one lec w gruzach lub przynajmniej stanąć pod dużym znakiem zapytania.
Nie przyjedziemy więc do Michelina, ale myślami będziemy z Wami. Konkurs oczywiście przygotuję mając nadzieję, że dana nam jeszcze będzie możliwość jego przeprowadzenia.
Refleksyjnie z Warszawy pozdrawiamy
Wanda i Edward
"Urodziny, cóż urodziny! Dziś są, jutro i ich nie ma!"

(Chyba "Kubuś Puchatek").

Jako osoba doświadczona w kwestii  urodzin, powiem ci tak  - urodziny dziecka należy obchodzić po chrześcijańsku, czyli w oktawie!
A jak kto agnostyk, to tylko przez tydzień.
Jednego dnia rodzina, innego koledzy z przedszkola, potem koledzy od przyjaciół rodziców, i tak dalej.
Gdyby wszystko na raz, to by dzieciak dostał zawrotu głowy od sukcesów, czyli prezentów, i doszłoby do często obserwowanych scen, że niektórych nawet nie rozpakuje.
Przyjemności życiowe należy dawkować stopniowo, z umiarem.
Jeśli mogę coś zasugerować, to poprawiny urodzin wnuka w niedzielę będą równie szumną imprezą, a wypasiony prezent od dziadków okaże się najważniejszy, bo finałowy.
Co ja mówię  - dwa prezenty, bo starszemu też się coś należy z okazji urodzin brata.

Edku  - stres jest tylko jeden: sprawa badania histo Emilki. I ten stres jak najbardziej rozumiemy.
Ale jeśli w poniedziałek - odpukać  - wszystko będzie OK, to meldujecie się u nas bez żadnych "excusów".
(11.06.2016, 14:17:09)Dunolka napisał(a): [ -> ]Edku  - stres jest tylko jeden: sprawa badania histo Emilki. I ten stres jak najbardziej rozumiemy.
Ale jeśli w poniedziałek - odpukać  - wszystko będzie OK, to meldujecie się u nas bez żadnych "excusów".

Bingo! I w sprawie diagnozy i naszego przyjazdu do Michelina, jeśli będzie OK!
Łatwo jednak nie jest. Synowa, na co dzień wobec dziewczynek nadopiekuńcza, jest bliska nerwowego załamania. Przedłużające się badanie histopatologiczne można bowiem dwojako interpretować. Pozytywnie, jak sugeruje Jola, że jednak nic złego od razu nie znaleziono, ale i negatywnie, że nic dobrego też. Jutro, być może, wynik już będzie i on ukierunkuje dalsze działania rodziców Ali i ewentualny nasz w nich udział.
Pozdrawiamy
Wanda i Edward

Kochani,
jeśli przyjedziemy do Michelina, to oczywiście z konkursem. Pracuję nad nim i powinienem zdążyć.
Naszemu spotkaniu towarzyszyć będzie śpiew. Nie mam najmniejszych szans, by przygotować nowy zestaw piosenek, ale wydaje mi się, że poprzedni się sprawdził i że znowu przy nim miło spędzimy czas. W związku z tym mam prośbę o odszukanie 'śpiewników' ze styczniowego spotkania. Mam też prośbę do sponsorów o przygotowanie nagród dla wszystkich uczestników konkursu. Ja na ten cel ponownie przeznaczam "Kresową opowieść".
Edward
Edwardzie, z całego serca życzę całej Waszej rodzinie aby diagnoza Ali była pomyślna. 
A konkursem się za bardzo nie przejmuj, mamy sporo punktów programu do realizacji i czasu na pogadanie też zawsze jakby za mało  mruganie, puszczanie oczka .
Czekamy na dobre wieści od Was, a kciuki i serdeczne myśli oczywiście są.
Niestety w sprawie Ali nadal nic nie wiadomo!
Pojechałem dzisiaj z synową i Alą na Banacha na zdjęcie szwów. Był poślizg i spędziliśmy przed poradnią chirurgiczną ponad 3 godziny. Lekarz poprosił o wynik badania hist-pat, ale go nie mieliśmy. Zdziwił się, bo to już 12-ta doba po zabiegu. Wystukał w komputerze PESEL Ali i powiedział, że opis jednak jest. Nie miał niestety racji, bo był to tylko opis pośredni, w którym stwierdzono, że guzek nie jest zmienionym chorobowo węzłem chłonnym, tylko guzkiem niewiadomego pochodzenia i że w związku z tym zlecono badania immunohistochemiczne (?). Zapytany o czas potrzebny na ich przeprowadzenie chirurg odpowiedział, że to może potrwać jeszcze tydzień. Powiedział też, że w tej chwili on nie może powiedzieć, że będzie dobrze albo, że będzie źle.
By jednak usłyszeć odrobinę optymizmu zapytałem, czy tak długo trwające badania nie oznaczają, że jednak ewidentnie złych rzeczy nie znaleziono? Chirurg podtrzymał swoją opinię, ale powiedział, że taki tok rozumowania mu się podoba.
I co można w tej sytuacji zrobić, kiedy każdy dzień jest katorgą? Tu nie chodzi o mnie, 68 letniego faceta, który swoje już przeżył i jak coś z przeszczepem nie wyjdzie, to powie się trudno, ale o czteroletnie, nieprzeciętnie zdolne, słodkie i kochane dziecko, które ledwie życie zaczyna. Żal mi niczego nieświadomej wnusi i świadomych wszystkiego jej rodziców.
Edward
Edku, po pierwsze, jeśli nie ma dowodu, że jest źle, to trzeba przyjąć, że jeszcze nie jest źle.
Po drugie  - ja nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą histopatologią.
Pierwszy histopatolog co zrobił?
Stwierdził, że to nie jest węzeł chłonny i preparat odłożył, bo to nie jego działka? 
Brzmi absurdalnie.
Może to jest tak, jak z badaniem po biopsji prostaty, że się czeka dwa, trzy tygodnie na wynik, bo brak histopatologów?

Edku, a może ich pogonić?
Weź "Kresową opowieść" i poszukaj osoby odpowiedzialnej za zbadanie tego guzka.
A jak nie pomoże , to weź Krisa.