RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
(04.08.2020, 22:21:56)Edward napisał(a): [ -> ]Wątroba pracuje bez zarzutu

Skoro nic ci nie leży na wątrobie, to możesz śmiało kontynuować
- produkcję ekologicznych brykietów,
- ekologiczną edukację wnuków,
- pisanie detektywistycznych powieści.
zadowolenie, uśmiech
(09.08.2020, 22:33:13)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(04.08.2020, 22:21:56)Edward napisał(a): [ -> ]Wątroba pracuje bez zarzutu

Skoro nic ci nie leży na wątrobie, to możesz śmiało kontynuować
- produkcję ekologicznych brykietów,
- ekologiczną edukację wnuków,
- pisanie detektywistycznych powieści.
zadowolenie, uśmiech

I to wszystko robię od wiosny 2017!
Owszem, były okresy krótkich 'przestojów', jednak to nie wątroba była ich powodem, ale inne dolegliwości zdrowotne.

Wątroba była na granicy wydolności, a ja na granicy dwóch światów, w latach 1969-1972 (WZW typu C), jednak po ustabilizowaniu się sytuacji nigdy mi później nie dokuczała.

WZW typu B i C (miałem oba), to pewność raka po najwyżej 20-30 latach, jeśli prowadzi się oszczędzający tryb życia i przestrzega diety. Tak podaje medyczna literatura i tak uczą studentów. Nie przestrzegałem żadnego z tych zaleceń, a pierwsze podejrzenia raka wątrobowokomórkowego pojawiły się dopiero po 43 latach. Na Banacha temu się nie dziwiono. W ogóle kilku tamtejszych lekarzy uważa, że nie ma czegoś takiego, jak dieta wątrobowa.
- Można jeść wszystko, a sama wątroba powie, co jej się nie podoba - mówią.

Za niespełna cztery tygodnie miną cztery lata od przeszczepu. Napiszę coś z tej okazji, ale teraz mam apel do tych z Was, którzy mieli nieszczęście chorować na WZW B i/lub C. Zróbcie sobie, co 2-3 lata, badanie poziomu AFP. To marker nowotworowy związany przede wszystkim z rakiem wątroby. Ten rak zabija szybko, ale wtedy, gdy daje już o sobie znać. Rozwija się jednak powoli i daje szansę lekarzom. Jestem tego najlepszym przykładem.
Wakacje, forum zamarło, dlatego napiszę o sprawie, która nie daje mi spokoju.

Moja Mama raz w miesiącu jest odwiedzana przez księdza, podobnie jak pozostałe starsze i schorowane osoby w parafii. W dobie pandemii takie odwiedziny niosą ryzyko przeniesienia wirusa, co dla starszych ludzi może oznaczać wyrok.

Ksiądz nie nosi maseczki, a zapytany przez Mamę o ludzi, którzy nie wierzą w istnienie koronawirusa odpowiedział pytaniem, czy zna kogoś, kto na Covid-19 choruje? Dalej wyjaśnił, że jego znajomy lekarz powiedział, że żadnego wirusa nie ma.

Zmroziła mnie ta informacja. Ksiądz, osoba zaufania społecznego, ma wpływ na środowisko parafian znacznie większy niż ktokolwiek inny. Nie wierząc w Covid-19 może poprzez głoszone homilie i własne zachowanie skłonić ludzi do bagatelizowania zagrożenia i spowodować rozprzestrzenianie się epidemii. Co z tego, że ma tytuł doktora, kiedy prezentuje poglądy pana Zenka spod budki z piwem.

I nie wiem, co zrobić. Prośba o wstrzymanie odwiedzin na czas pandemii nie wchodzi w grę. Nie zgodzi się na to Mama i nie z bojaźni przed Bogiem, ale przed ludzkimi językami. Bo gdyby się jednak zgodziła, to jest to wieś i plotka niewiadomej treści rozejdzie się szybciej, niż cokolwiek innego.
Z drugiej strony jestem w grupie najwyższego ryzyka (wiek, choroby, immunosupresja) i zwyczajnie tych duszpasterskich wizyt się boję.

Pewnie nic się nie zmieni, a mi pozostanie modlitwa. Tylko czy Bóg, który ma tyle spraw na głowie, zechce jej wysłuchać?

Edward
Oj, Edku, ty to masz pecha do tych księży! Albo jakiś, za przeproszeniem, pedofil, albo niewierzący w wirusy..
Swoją drogą skoro zdarzają się niewierzący w koronawirusa lekarze, to co się księżom dziwić.

Co ci czynić?
Skoro to wieś, znana, niewielka, ograniczona liczba praktykujących osób, to prawdopodobieństwo, że dobrodziej gdzieś wirusa złapie, jest praktycznie zerowe.
Ale skoro wolisz i na zimnie  dmuchać, to rezygnacja z tych wizyt jest jedynym rozwiązaniem.
W naszej parafii na przykład wszelkie odwiedziny chorych są odwołane. Dopuszcza się je tylko w wyjątkowych wypadkach, na specjalne zaproszenie.

Że mama się plotek boi?
Bez przesady. Tej wsi, której można by się bać, już nie ma; mama jest przecież osobą 90+.
Wsie w pobliżu wielkich miast zamieniły się w sypialnie tych miast, są częścią tych miast.

Ja jednak podejrzewam, że mama nie chce zrezygnować z  odwiedzin duszpasterskich z tej prostej przyczyny, że jest to jej jedyny kontakt ze światem zewnętrznym. Zamknięcie w czterech ścianach przez długie miesiące, może nawet na zawsze, niby w interesie seniorów, zwraca się przeciwko seniorom, bo czują się jak w więzieniu.
Skazani na dożywocie.
(19.08.2020, 23:23:27)Dunolka napisał(a): [ -> ]Oj, Edku, ty to masz pecha do tych księży! Albo jakiś, za przeproszeniem, pedofil, albo niewierzący w wirusy..

OJ, MAM! PEDOFIL OD 20 LAT JEST JUŻ NA TAMTYM ŚWIECIE, ALE JAK PRZYPOMNĘ SOBIE JEGO BEZCZELNE POSTĘPOWANIE I ODWIEDZANIE NAS PO PEDOFILSKIM FAKCIE PRZEZ 10 LAT TO WIEM, ŻE JESZCZE SIĘ Z NIM SPOTKAM I WYRÓWNAM RACHUNKI. TYLE TYLKO, ŻE JA, WĄTPIĄCA ISTOTA MAM SZANSĘ NA NIEBO, A JEGO, TEGO DUSZPASTERZA Z BOŻEJ (?) ŁASKI, PEWNIE GRILUJĄ NAD NAJWIĘKSZYM PIEKIELNYM KOTŁEM!

Swoją drogą skoro zdarzają się niewierzący w koronawirusa lekarze, to co się księżom dziwić.

JA ZAWSZE SIĘ DZIWIĘ, JEŚLI WYKSZTAŁCENI LUDZIE PREZENTUJĄ ŚREDNIOWIECZNE POGLĄDY.

Co ci czynić?
Skoro to wieś, znana, niewielka, ograniczona liczba praktykujących osób, to prawdopodobieństwo, że dobrodziej gdzieś wirusa złapie, jest praktycznie zerowe.

WIEŚ NIEWIELKA, ALE DOBRODZIEJ MA TRZY WSIE POD SWOJĄ OPIEKĄ. RAZEM 3000-3500 OWIECZEK. NO I KOMUNIĘ ROZDAJE I SPOWIADA, WIĘC KONTAKTY MA LICZNE.

Ale skoro wolisz i na zimnie  dmuchać, to rezygnacja z tych wizyt jest jedynym rozwiązaniem.

W MOICH WARUNKACH NIE MAM NA TO SZANS.

W naszej parafii na przykład wszelkie odwiedziny chorych są odwołane. Dopuszcza się je tylko w wyjątkowych wypadkach, na specjalne zaproszenie.

I TAK BYĆ POWINNO. TAKI POWINIEN BYĆ ODGÓRNY NAKAZ.

Że mama się plotek boi?
Bez przesady. Tej wsi, której można by się bać, już nie ma; mama jest przecież osobą 90+.
Wsie w pobliżu wielkich miast zamieniły się w sypialnie tych miast, są częścią tych miast.

GENERALNIE TAKICH WSI JUŻ NIE MA, ALE POZOSTAŁY 'RODZYNKI'. ONE W KOŚCIELE W PIERWSZYM RZĘDZIE SIEDZĄ, A POZA NIM SĄ UOSOBIENIEM WAD WSZELAKICH. MĘŻA/ŻONĘ BIĆ POTRAFIĄ, PSA ZAKOPAĆ NA ŚMIERĆ, BO KURĘ UDUSIŁ I SĄSIADÓW OBSMAROWAĆ TAK, ŻE Z DOMU WYJŚĆ SIĘ BOJĄ. NIE FANTAZJUJĘ. DO KAŻDEJ Z WYMIENIONYCH CZYNNOŚCI MOGĘ PRZYPISAĆ KONKRETNE NAZWISKO.

Ja jednak podejrzewam, że mama nie chce zrezygnować z  odwiedzin duszpasterskich z tej prostej przyczyny, że jest to jej jedyny kontakt ze światem zewnętrznym. Zamknięcie w czterech ścianach przez długie miesiące, może nawet na zawsze, niby w interesie seniorów, zwraca się przeciwko seniorom, bo czują się jak w więzieniu.
Skazani na dożywocie.

NIE, JOLU. MAMA CIERPI NA DEPRESJĘ I ODWIEDZINY KOGOKOLWIEK OBCEGO SĄ DLA NIEJ WIELKIM STRESEM - KSIĘDZA, LISTONOSZKI Z RENTĄ, INKASENTA ODCZYTUJĄCEGO STAN LICZNIKA ITP. JEST SŁABA, ALE W CHWILACH LEPSZEGO SAMOPOCZUCIA NAMAWIAMY JĄ DO SPACERÓW, ZABIERAMY JAKO PASAŻERA DO MIASTA, PO PROSTU CHCEMY, ŻEBY OBCOWAŁA Z LUDŹMI INNYMI NIŻ WŁASNA RODZINA. KORONAWIRUS TO OGRANICZYŁ, ALE STARAMY SIĘ JĄ JAKOŚ ROZERWAĆ. SPRAWIĆ, BY MIMO 91 LAT NIE MYŚLAŁA O ŚMIERCI, ALE WIDZIAŁA JAKIŚ, CHOĆBY MALUTKI, CEL W ŻYCIU. ŻEBY WIDZIAŁA JESZCZE JEGO SENS.
(20.08.2020, 16:40:42)Edward napisał(a): [ -> ]JA ZAWSZE SIĘ DZIWIĘ, JEŚLI WYKSZTAŁCENI LUDZIE PREZENTUJĄ ŚREDNIOWIECZNE POGLĄDY.

Oj, oberwałoby ci się od mediewistów za utożsamianie średniowiecza z głupotą!
Albowiem mało jest rzeczy tak ponadczasowych, jak głupota.
  

Cytat:  POZOSTAŁY 'RODZYNKI'. ONE W KOŚCIELE W PIERWSZYM RZĘDZIE SIEDZĄ, A POZA NIM SĄ UOSOBIENIEM WAD WSZELAKICH. MĘŻA/ŻONĘ BIĆ POTRAFIĄ, PSA ZAKOPAĆ NA ŚMIERĆ, BO KURĘ UDUSIŁ I SĄSIADÓW OBSMAROWAĆ TAK, ŻE Z DOMU WYJŚĆ SIĘ BOJĄ. NIE FANTAZJUJĘ. DO KAŻDEJ Z WYMIENIONYCH CZYNNOŚCI MOGĘ PRZYPISAĆ KONKRETNE NAZWISKO.   

Chłopie, skąd ty masz czas i ochotę na latanie po wsi,  obserwowanie, kto kogo bije, kto psa zatłukł,
i na wysłuchiwanie kto kogo na jaki temat i ile razy obsmarowuje! O lataniu do kościoła, by koniecznie sprawdzić, kto w którym rzędzie siada, nie wspomnę.
Ty masz siedzieć w domu na ..krześle przed kompem i powieść pisać, a nie mnożyć kontakty społeczne,
które są zagrożeniem twego zdrowia!

Cytat:  MAMA CIERPI NA DEPRESJĘ I ODWIEDZINY KOGOKOLWIEK OBCEGO SĄ DLA NIEJ WIELKIM STRESEM    

To znaczy, że jeśli ty jej plotek nie powtórzysz, to nikt jej nie powtórzy, zatem czego się bać?

BTW, czy mama dostaje leki antydepresyjne?
Może by mi się oberwało, ale jeśli powiesz, że np. Inkwizycja, która w średniowieczu zaistniała, była szczytem intelektualnych osiągnięć tego okresu, to ja nic nie powiem.

Ja po wsi nie latam, ale wieś latała do Mamy (czas przeszły, bo niestety obie panie, które w kościele były średnio co drugi dzień, już nie żyją). Byś się zdziwiła, jakie wieści one przynosiły i jakimi wiadomościami z własnego 'podwórka' się dzieliły, niczego nadzwyczajnego w nich nie widząc.

Powieść niestety leży i czeka na ... sam nie wiem, na co. No, ale kiedy ją pisać, gdy prawie dwa tygodnie zajęło np. przetwarzanie papierówek na dżemy? Zrobiłem ich 35-40 kg, a że jabłonie nie pryskane, to i jabłka mało urodziwe - często niewiele większe od włoskich orzechów. To po prostu brak czasu, chociaż wydawałoby się, że kiedy ma być go więcej, jeśli nie teraz.

Depresja bez leków, to prosta droga do samounicestwienia - Mama bierze je od 25 lat. To jedna z bardziej paskudnych chorób i trudna do zdiagnozowania. W niej choruje dusza, a cierpi ciało, więc lekarze ciało, a nie duszę badają i leczą.  
Jeśli interesujesz się sportem, to może pamiętasz niemieckiego skoczka narciarskiego Svena Hannawalda. Facet był na świeczniku, żył w bogatym kraju, miał dostęp do wszystkich najnowszych zdobyczy medycyny, a depresję zdiagnozowano u niego dopiero po dwóch latach badań i leczenia jej skutków.
(22.08.2020, 05:55:34)Edward napisał(a): [ -> ]Może by mi się oberwało, ale jeśli powiesz, że np. Inkwizycja, która w średniowieczu zaistniała, była szczytem intelektualnych osiągnięć tego okresu, to ja nic nie powiem.

Mediewista odpowie ci, że właśnie TAK, że to był postęp, bo powołanie instytucji sądu, czyli Inkwizycji,
miało na celu opanowanie linczów, mordów i gwałtów,  na  -  mówiąc hasłowo  - "czarownicach".
A były one  powszechne i straszne. (Samosądy, nie czarownice).

Ty, jak tzw. przeciętny człowiek, utożsamiasz Inkwizycję z "polowaniem na czarownice".
To są dwie różne sprawy.


I doskonale wiesz, że polowanie na czarownice odbywa się cały czas, przez wszystkie wieki, nie tylko średnie.
Jedno polowanie, bardzo spektakularne, sam opisałeś w "Kresowej opowieści".
Z innym, bardziej malowniczym, mieliśmy na przykład do czynienia w ubiegłym tygodniu.

Tak, ludzkie okrucieństwo, ludzka głupota, są ponadczasowe.


Cytat:  wieś latała do Mamy (czas przeszły, bo niestety obie panie, które w kościele były średnio co drugi dzień, już nie żyją).

Czyli jest tak, jak mówiłam  - to już przeszłość, to już czas miniony.
Teraz nie ma się czego bać.

(Ludzkość wymyśliła za to hejt internetowy, ale to chyba twojej mamie nie grozi).

Cytat:Byś się zdziwiła, jakie wieści one przynosiły i jakimi wiadomościami z własnego 'podwórka' się dzieliły, niczego nadzwyczajnego w nich nie widząc.

Ale mamie zapewne to odpowiadało, bo się czuła w centrum spraw.
My też na forum sobie plotkujemy na tych i owych ( a co, może nie plotkujesz?), i to jest normalne.

Pamiętam jedną z ostatnich rozmów z moją teściową, 93 lata.
Na pytanie, co ją najbardziej boli, odpowiedziała, że samotność.
Bardzo nas to zdziwiło, bo przecież codziennie ktoś u niej był; nie to, że wpadał na chwilę, ale był,
rozmawiał, gawędził, nie tylko pomagał.
- No tak, ale wy jesteście inne pokolenie, a ja bym chciała pogadać ze swoimi, z rówieśnikami,
a oni już albo pomarli, albo mają demencję.
(Teściowa zachowała trzeźwy umysł i poczucie humoru do końca).

Tak oto potwierdziło się, że człowiek w życiu potrzebuje nie tylko rodziny, ale i koleżanek, kolegów.
Choćby po to, by poplotkować.
(23.08.2020, 09:58:02)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(22.08.2020, 05:55:34)Edward napisał(a): [ -> ]Może by mi się oberwało, ale jeśli powiesz, że np. Inkwizycja, która w średniowieczu zaistniała, była szczytem intelektualnych osiągnięć tego okresu, to ja nic nie powiem.

Mediewista odpowie ci, że właśnie TAK, że to był postęp, bo powołanie instytucji sądu, czyli Inkwizycji,
miało na celu opanowanie linczów, mordów i gwałtów,  na  -  mówiąc hasłowo  - "czarownicach".
A były one  powszechne i straszne. (Samosądy, nie czarownice).
Ty, jak tzw. przeciętny człowiek, utożsamiasz Inkwizycję z "polowaniem na czarownice".
To są dwie różne sprawy.

Wg SJP (https://sjp.pl/inkwizycja),

Inkwizycja:
1. instytucja Kościoła katolickiego w XII-XIX w. do zwalczania herezji; Sanctum Officium;
2. w przenośni: instytucja śledcza lub sąd prowadzący dochodzenie w sposób tendencyjny
Dalej, wg tego samego źródła,
Herezja:
1. pogląd religijny sprzeczny z dogmatem religii panującej;
2. grupa religijna wyznająca takie poglądy;
3. przenośnie: śmiały, sprzeczny z powszechnie głoszonym, pogląd lub postępowanie
To jakoś nie widzę w tych definicjach obrony ‘czarownic’ przed samosądami, a raczej przypisywanie Bogu ducha winnym ludziom cech ‘czarodziejskich’ zagrażających Kościołowi.
Tak, czy inaczej, pisząc o wykształconych ludziach, którzy prezentują poglądy, jak ze Średniowiecza miałem na myśli współczesne poglądy/postawy/działanie tożsame z podobnymi w tym mrocznym okresie w historii ludzkości, w którym dokonywano samosądów na czarownicach (niech Ci będzie, ale chyba nie powiesz, że inicjatorzy i wykonawcy samosądów byli wybitnie inteligentnymi osobnikami), a i sama Inkwizycja nie prezentowała szczytów ludzkiej inteligencji.

I doskonale wiesz, że polowanie na czarownice odbywa się cały czas, przez wszystkie wieki, nie tylko średnie.
Jedno polowanie, bardzo spektakularne, sam opisałeś w "Kresowej opowieści".

Jeśli myślisz o księdzu i taczce (tego nie wiem), to w kontekście kwestionowania istnienia COVID-19 nie jest to dobry przykład. Wykonawcy samosądu z "Kresowej opowieści" wyczerpali wszystkie możliwości legalnego działania, a ponieważ zło trwało nadal musieli wziąć sprawy w swoje ręce. Współcześni przedstawiciele średniowiecznych poglądów nie zakładają maseczek i nie wierzą w informacje o tysiącach zachorowań i zgonów z powodu koronawirusa.


Z innym, bardziej malowniczym, mieliśmy na przykład do czynienia w ubiegłym tygodniu.
Tak, ludzkie okrucieństwo, ludzka głupota, są ponadczasowe.

A jaką sytuację konkretnie masz na myśli, bo nie kojarzę?


Cytat:  wieś latała do Mamy (czas przeszły, bo niestety obie panie, które w kościele były średnio co drugi dzień, już nie żyją).

Czyli jest tak, jak mówiłam  - to już przeszłość, to już czas miniony. Teraz nie ma się czego bać.

Czas przeszły miniony jest uzasadniony tylko w stosunku do ‘informatorek’ (jedna pani zmarła pięć lat temu, druga w ubiegłym roku), ale nie do sytuacji, o których one opowiadały.


Cytat:Byś się zdziwiła, jakie wieści one przynosiły i jakimi wiadomościami z własnego 'podwórka' się dzieliły, niczego nadzwyczajnego w nich nie widząc.

Ale mamie zapewne to odpowiadało, bo się czuła w centrum spraw.

Nie chodzi o to, czy Mamie to odpowiadało, czy nie, ale o same sytuacje bardziej przystające do mroków przysłowiowego Średniowiecza, niż do ‘światłego’ XXI wieku.



My też na forum sobie plotkujemy na tych i owych ( a co, może nie plotkujesz?), i to jest normalne.

No, chyba raczej poza forum, niż na nim mruganie, puszczanie oczka

Pamiętam jedną z ostatnich rozmów z moją teściową, 93 lata.
Na pytanie, co ją najbardziej boli, odpowiedziała, że samotność.
Bardzo nas to zdziwiło, bo przecież codziennie ktoś u niej był; nie to, że wpadał na chwilę, ale był,
rozmawiał, gawędził, nie tylko pomagał.
- No tak, ale wy jesteście inne pokolenie, a ja bym chciała pogadać ze swoimi, z rówieśnikami,
a oni już albo pomarli, albo mają demencję.
(Teściowa zachowała trzeźwy umysł i poczucie humoru do końca).

Tak oto potwierdziło się, że człowiek w życiu potrzebuje nie tylko rodziny, ale i koleżanek, kolegów.
Choćby po to, by poplotkować.

Tego absolutnie nie neguję.
No tak, gdy dyskutują ze sobą Edward i Dunolka, to jak zwykle każde mówi o czym innym.

Cytat:   To jakoś nie widzę w tych definicjach obrony ‘czarownic’ przed samosądami,

Do zrozumienia zjawisk historycznych nie wystarczy przeczytanie definicji z netu.
Właśnie od pewnego mediewisty wiem, że powołanie Inkwizycji było postępem, gdyż
gwarantowało oskarżonym  proces,  potrzebne były dowody, świadkowie etc.

Ocena etyczna istnienia i działania tej instytucji to osobny temat.

Cytat:  Inkwizycja nie prezentowała szczytów ludzkiej inteligencji. 
 
Jeśli skutecznie  broniła żywotnych interesów jej twórców, to była rozwiązaniem ze wszech miar inteligentnym.
.

Cytat:   Tak, czy inaczej, pisząc o wykształconych ludziach, którzy prezentują poglądy, jak ze Średniowiecza miałem na myśli współczesne poglądy/postawy/działanie tożsame z podobnymi w tym mrocznym okresie w historii ludzkości   

Naprawdę narażasz się mediewistom.
Średniowiecze wydało wspaniałą kulturę dworską, rycerską, mieszczańską, zakonną. Pojawiły się uniwersytety, wynalazki, takie jak okulary, młyny i wiatraki. Postęp w budownictwie i handlu. Wynaleziono podwójną księgowość i zapis nutowy - to z tej epoki pochodzą najstarsze pieśni i melodie jakie znamy i jesteśmy przynajmniej w przybliżeniu odtworzyć ich realne brzmienie. Powstały też ciekawe idee filozoficzne, polityczne i prawne. Gdy nadeszło odrodzenie, nie pojawiło się ono na suchym ugorze. Ekspansja Europy w dobie odkryć też nie byłaby możliwa bez technologicznego rozwoju późnego średniowiecza.

Cytat:
Jeśli myślisz o księdzu i taczce (tego nie wiem), to w kontekście kwestionowania istnienia COVID-19 nie jest to dobry przykład.



Nie, nie myślę o księdzu i taczce. Myślę ogólnie o zbrodni na Wołyniu.
Tam polowano na Polaków jak na te przysłowiowe czarownice.
Gdzie indziej polowano na Żydów.
I zawsze potrafiono teoretycznie uzasadnić tę niechęć do Innego.

Cytat:   A jaką sytuację konkretnie masz na myśli, bo nie kojarzę?   

Wiadomości nie czytasz? Tytuły biją po oczach.
A to jest XXI wiek, nie XI.

Konkludując, nie powinno się utożsamiać głupoty ze Średniowieczem, bo głupota jest ponadczasowa.
Mogę się narazić specjalistom od Średniowiecza, wszystko mi jedno, jednak nieprzypadkowo w przestrzeni publicznej funkcjonuje określenie ‘średniowieczny pogląd’ w odniesieniu do opinii sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem. Nie ja to określenie wymyśliłem, ale całkowicie się z nim zgadzam.

Piszesz Jolu tak:

Średniowiecze wydało wspaniałą kulturę dworską, rycerską, mieszczańską, zakonną. Pojawiły się uniwersytety, wynalazki, takie jak okulary, młyny i wiatraki. Postęp w budownictwie i handlu. Wynaleziono podwójną księgowość i zapis nutowy - to z tej epoki pochodzą najstarsze pieśni i melodie jakie znamy i jesteśmy przynajmniej w przybliżeniu odtworzyć ich realne brzmienie. Powstały też ciekawe idee filozoficzne, polityczne i prawne.

Tego nie neguję, ale zabawmy się w szybkie skojarzenia. Takie, w których wybieramy jedną z dwóch opcji.

Hasło 1: Średniowiecze
Opcja 1: Inkwizycja
Opcja 2: Dowolny fragment Twojego tekstu, albo nawet cały.

Jestem pewny, że zdecydowana większość uczestników tej zabawy wybierze Inkwizycję.
I dalej:

Hasło 2: Inkwizycja
Opcja 1: postęp
Opcja 2: zacofanie

Zanim odpowiesz zapoznaj się np. z tym tekstem:
(https://www.jw.org/pl/biblioteka/czasopi...zarownice/)

KILKA stuleci temu Europę ogarnął strach przed czarami. Zaczęto urządzać nagonki na czarownice i przeprowadzać egzekucje. Działo się tak zwłaszcza we Francji, w Niemczech, północnych Włoszech, Szwajcarii, a także Niderlandach — czyli obecnej Belgii, Luksemburgu i Holandii. Brian Pavlac w książce Witch Hunts in the Western World (Polowania na czarownice w świecie zachodnim) napisał: „Dziesiątki tysięcy ludzi w Europie i europejskich koloniach poniosło śmierć (...), miliony innych było torturowanych, więzionych, przesłuchiwanych, zmagało się z nienawiścią, poczuciem winy lub strachem” *. Co dało początek tej paranoi? Co ją podsycało?
Dominującą rolę w tym procederze odegrała inkwizycja. Instytucja ta została powołana w XIII wieku przez Kościół rzymskokatolicki, żeby — jak podaje pewna książka — „nawracać odstępców i zapobiegać odpadnięciu innych od wiary” (J. Diefenbach, Der Hexenwahn). Była swego rodzaju policją na usługach Kościoła.
5 grudnia 1484 roku papież Innocenty VIII wydał bullę, czyli specjalny dokument, w którym potępił czary. Wyznaczył też dwóch inkwizytorów, którzy mieli podjąć walkę z takimi praktykami — Jakoba Sprengera i Heinricha Kramera (znanego również pod łacińskim imieniem i nazwiskiem Henricus Institoris). Napisali oni książkę Malleus Maleficarum, czyli Młot na czarownice, która stała się autorytetem w kwestii czarów zarówno dla katolików, jak i protestantów. Zawarto w niej wyimaginowane opowieści o czarownicach, zaczerpnięte z tradycji ludowej, podano też teologiczne i prawne argumenty przeciw czarom oraz sposoby rozpoznawania i zabijania czarownic. Młot na czarownice określono mianem najbardziej  krwiożerczej i najbardziej szkodliwej książki wszech czasów.

No i teraz odpowiedz, czy Inkwizycja to postęp czy jednak zacofanie? Ja wątpliwości nie mam.

Różnimy się więc, nie pierwszy zresztą raz, ale w jednym się z Tobą zgadzam:

Dla głupoty nie istnieją granice ani czasu ani miejsca.

Pozdrawiam
Edward
(24.08.2020, 06:54:53)Edward napisał(a): [ -> ]Mogę się narazić specjalistom od Średniowiecza, wszystko mi jedno, jednak nieprzypadkowo w przestrzeni publicznej funkcjonuje określenie ‘średniowieczny pogląd’ w odniesieniu do opinii sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem. Nie ja to określenie wymyśliłem, ale całkowicie się z nim zgadzam.

Wśród ludzi, którzy znają historię - nie funkcjonuje.

Cytat: zabawmy się w szybkie skojarzenia  

Zabawa w skojarzenia czasem jest zabawna, czasem mniej.
Jednemu takiemu wszystko kojarzyło się z damskimi piersiami, i to jest dowcipne.
Ale jak, przykładowo, komuś hasło "chłop ze wsi" kojarzy się z prostactwem, chamstwem i obskurantyzmem,
to już przestaje być uprzejme, a jak hasło "żyd" - z łowieniem dzieci na macę, to już jest niebezpieczne.
Nie dokładajmy własnej cegiełki do niemądrych skojarzeń.

Cytat: Inkwizycja to postęp czy jednak zacofanie

Postęp to ruch do przodu, a ruch jest pojęciem względnym, jak pamiętasz z lekcji fizyki.

Polemizuję z twoją opinią, jakoby Inkwizycja była wymysłem ludzi głupich, nieinteligentnych.
Skoro ten wynalazek pozwolił pewnej Instytucji przez kilka wieków trzymać ludzi za mordę,
to był przecież rozwiązaniem genialnym. W dodatku Inkwizycja to był tylko sąd. Wykonanie wyroku
należało do Państwa. Cel osiągnięty, ręce czyste. Do syta i bez grzechu. Sprytne, nie?
I w XX i w XXI wieku ten i ów pragnąłby zostać Wielkim Inkwizytorem, ale inteligencji widać nie staje.
Bo zapewne zgodzisz się, że głównym celem Inkwizycji nie była walka z jakowymiś tam czarami bab ze wsi,
tylko kontrola nad twórcami idei, rozwiązań społecznych, naukowych, rewolucyjnych.

Dajmy spokój sporom historycznym, bo i tak się nie dogadamy.
Jako ciekawostkę powiem ci tylko, że Inkwizycja srogo, bardzo srogo, karała za pedofilię w Kościele.
To co, postęp czy zacofanie?
Rzeczywiście dajmy spokój sporom, bo nie tylko w tych historycznych nie możemy się dogadać.

Od kilku dni mam internet światłowodowy i Netflixa w abonamencie. Wczoraj obejrzeliśmy "Kler", w kinie nie zdążyliśmy, i muszę się z Tobą zgodzić, że w temacie karania za pedofilię w Kościele Inkwizycja wyprzedza naszą współczesność o całe wieki.

A nas, przez kilka najbliższych dni, ponownie czeka opieka nad wnusiami z Warszawy i miejscowymi wnukami. Znowu będziemy opiekowali się czwórką, a w porywach piątką, dzieci nie mając gwarancji, że są wolne od COVID-19 ... smutny

Ich rodzice nie mogą się obejść bez naszej pomocy, jednak będą musieli, jeśli koronawirus nas odwiedzi! Ech, życie!
Cytat:A nas, przez kilka najbliższych dni, ponownie czeka opieka nad wnusiami z Warszawy i miejscowymi wnukami. Znowu będziemy opiekowali się czwórką, a w porywach piątką, dzieci nie mając gwarancji, że są wolne od COVID-19 ... smutny

Ich rodzice nie mogą się obejść bez naszej pomocy, jednak będą musieli, jeśli koronawirus nas odwiedzi!

Wiele dziadków ma to lato "zawnuczkowane" na amen.
My też.
Trudno, siła wyższa.

Po kilku miesiącach znajomości z koronawirusem już znamy nieco jego zwyczaje i wiemy mniej więcej
czego się bać, a czego nie. Bać się trzeba skupisk ludzkich w zamkniętych pomieszczeniach, natomiast kontakt z małolatami okazał się mało groźny. Czyli małe dzieci nie tylko nie chorują, ale też (ponoć) nie zarażają.
Ta teoria bardzo mi odpowiada.
Ostatni dzień 'zawnuczkowanych' wakacji. Odwozimy dziewczynki do Warszawy, a jutro wracamy. Były u nas 7+10+ 5=22 dni, dostarczyły nam wielu wzruszeń, pozytywnych emocji, przyzwyczailiśmy się do siebie i będziemy tęsknić, ale ...
Cieszymy się, że będziemy mogli odpocząć.
A najmłodsza wnusia płacze, bo nie chce wracać do Warszawy. Dla nas nie ma lepszego podziękowania.
Pierwszy września  - hurra!
Zawsze kochałam 1 września, zawsze z niecierpliwością czekałam na koniec wakacji,
gdyż kochałam szkołę! (Taka to byłam dziwaczka).

Dziś też się cieszę  - bo kocham wnuki.
Po prawie pół roku przymusowych dla nich wakacji i nauki zdalnej, wiem, że szkoła jest dzieciom
potrzebna, że żaden internet, żadna, najwspanialsza babcia dzieciom przedszkola i szkoły nie zastąpi.

Edward napisał(a):Odwozimy dziewczynki do Warszawy, a jutro wracamy. Były u nas 7+10+ 5=22 dni,

Jeśli mieliście gromadę wnuków  w systemie 22/24, to szczerze podziwiam.
Nasza gromada była odbierana przez rodziców około 16, dzieci nocowały  tylko od czasu do czasu, i nigdy wszystkie razem, zatem opieka nad nimi mieściła się w granicach naszych możliwości, czas z nimi spędzony mijał szybko
i znajdywaliśmy dużo plusów w kontaktach z najmłodszym pokoleniem.
Na ścianie u nas wisi hasło  - Grandkids keep hearts young, i my się z tym zgadzamy.
Koszmarne (chwilami) zmęczenie to takie konieczne do zaakceptowania skutki uboczne tych relacji.

Zatem dziś zaczynamy wakacje, nasze wakacje.
Postanowiliśmy bowiem, że przez okres 10-14 dni nie będziemy się z młodymi widywać, 
narzucając sobie swoistą kwarantannę.
Jeśli do tego czasu nic się w szkole/przedszkolu nie wykłuje, nie powstanie żadne ognisko koronawirusa,
będziemy spokojniejsi o swoje zdrowie, możliwe będą w miarę normalne kontakty.
A nie powinno się wykłuć, bo to mała szkoła, i małe przedszkole.

 Wszystkim młodym i wszystkim nam życzymy, by eksperyment z otwarciem szkół się udał,
bo to nasze zdrowie przede wszystkim chodzi.
W Danii szkoły działają już trzeci tydzień, działały już w czerwcu, i nic złego (gorszego, niż przedtem)
się nie dzieje.
(01.09.2020, 10:22:16)Dunolka napisał(a): [ -> ]
Edward napisał(a):Odwozimy dziewczynki do Warszawy, a jutro wracamy. Były u nas 7+10+ 5=22 dni,

Jeśli mieliście gromadę wnuków  w systemie 22/24, to szczerze podziwiam.
Nasza gromada była odbierana przez rodziców około 16, dzieci nocowały  tylko od czasu do czasu, i nigdy wszystkie razem, zatem opieka nad nimi mieściła się w granicach naszych możliwości, czas z nimi spędzony mijał szybko
i znajdywaliśmy dużo plusów w kontaktach z najmłodszym pokoleniem.

Za nami dwa rodzaje opieki:
2/22/24 a w tym 4-5/15/10-12, czyli dwie wnusie przez 22 dni po 24h/dobę, a w tym 4-5 dzieci przez 15 dni po 10-12 godzin. Wszystko, absolutnie wszystko było im podporządkowane. Nawet zakupy w Biedronce robiliśmy o 6 rano, kiedy dziewczynki jeszcze spały.

Już wróciliśmy z Warszawy, ale Wanda jest potwornie zmęczona. Czy odpoczniemy? To dobre pytanie, bo oboje podpisaliśmy się pod upoważnieniami do odbioru ze szkoły chłopców (wieś k.Oleśnicy) i dziewczynek (Warszawa).

W tym wszystkim coś do powiedzenia będzie miał koronawirus, tylko nie wiemy, co!
Dzisiaj jest dla mnie i moich najbliższych szczególny czas - cztery lata temu przeszczepiono mi wątrobę.
Bez tej operacji, wg opinii lekarzy, pożegnałbym ten świat przed końcem 2016 roku. Cieszę się, że żyję, a czas mi dany staram się dobrze wykorzystać.

Wczoraj wysłałem kilka podziękowań, indywidualnych i grupowych, lekarzom i pielęgniarkom z Kliniki przy Banacha. To niesamowite, co dzisiaj medycyna potrafi zrobić i jak zdolni są lekarze. Przywołuję w pamięci obrazy sprzed czterech lat niemal codziennie i dotąd nie udało mi się znaleźć słów wdzięczności, którymi za dar nowego życia mógłbym godnie podziękować.

Może wyda się Wam to dziwne, ale równie często myślę o nieznanej mi rodzinie żyjącej gdzieś w Polsce, która cztery lata temu w tragicznych okolicznościach straciła kogoś, kogo kochała. I wyobrażam sobie niewyobrażalną sytuację, kiedy do domu pełnego rozpaczy pukają lekarze i pytają, czy mogą pobrać organy do przeszczepu.

Dzisiaj lekarzom i pielęgniarkom dziękuję. Rodzinie dawcy także, ale ją dodatkowo pragnę zapewnić, że ich bliski nie odszedł cztery lata temu. Umierając dał mi życie, ale jego cząstka żyje razem ze mną.
(03.09.2020, 08:21:08)Edward napisał(a): [ -> ]Bez tej operacji, wg opinii lekarzy, pożegnałbym ten świat przed końcem 2016 roku. Cieszę się, że żyję, a czas mi dany staram się dobrze wykorzystać.
Hmm, pewnie dlatego czasem odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z  Duchem, bo taki jesteś idealny... mruganie, puszczanie oczka 
Czy nie mógłbyś czasem trochę nagrzeszyć, autentyczności nabrać? wystawia język