RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Już po rozprawach i odwolaniach
Bo teraz sądy szybko działają
Jak było powiem po Nowym Roku
Teraz nie mogę, serce się kraje!

Tylko napomknę, że nie masz racji
Pisząc, że wynik jeden dla ZERA 
Jest, Jolu, remis i kiepskie wieści 
Powoli w pasiak Ty się ubieraj

No i z Sylwestrem zbytnio nie szalej
Może zrób oko i jeszcze usta
Pożegnaj gości, idź do sypialni
Mówią, że przyjdą gdy będzie szósta
Żeby mi życia
Nie było żal
Wychodzę na swój
Ostatni smutny  bal.

Bye!

Wszystko już wicie
I rozumicie
Jak to jest być
Zdradzoną o  świcie. smutny
I dwudniową warszawską eskapadę mamy już za sobą! Na drogach pusto, tylko ciągle padał deszcz i nie przekraczałem 120 km/h. 3h 35m, to czas 357 kilometrowej trasy.
 
Sąd Rejonowy pozew oddalił
Mówiąc, że to są duperele
A on poważnych spraw ma od cholery
I czasu na nie całkiem niewiele
 
Lecz prokurator w mig się odwołał
Sąd Okręgowy przyznał mu rację
I rejonowy, choć bardzo nie chciał
Wyrok ogłosił już przed kolacją
 
Wtedy adwokat Joli się wzbudził
Do okręgówki wniósł odwołanie
Ale niczego biedak nie wskórał
I to był ranek, tuż przed śniadaniem
 
Po jajecznicy i bułce z masłem
Kasację w sądzie Najwyższym złożył
O jedenastej miał już odmowę
Lecz się nie poddał i sprawę drążył
 
Po domu chodził, w głowę się drapał
Spojrzał przez okno, a tam deszcz pada
I ten deszcz pomysł mu wnet podsunął
Prośbę o łaskę! Tak, tak – u PAD-a!
No to ja szybko
Pasiak zakładam
Gdyż "w poważaniu"
Mam łaskę PAD-a...
(01.01.2019, 16:50:23)Dunolka napisał(a): [ -> ]No to ja szybko
Pasiak zakładam
Gdyż "w poważaniu"
Mam łaskę PAD-a...

Dobra, dobra ...



PAD obiad trawił leżąc na leżaku
Agata kurze z wszystkich szaf ścierała
Na palcach dzielnie stała, na wąziutkim krześle
I się na wszystkie strony bidulka gibała
 
A wtedy adwokat do drzwi zapukał
Pukaniem tym przerwał i siestę i ciszę
I nagle zobaczył, że ta Pierwsza Dama
Już się biedna nie gibie, ale się kołysze
 
W ostatniej chwili złapał Damę w locie
Jęknął przy tym okrutnie, bo mu dysk wyskoczył
Lecz chłop wytrwał dzielnie, Damy nie upuścił
Choć niosąc ją duże miał on przez to oczy
 
No i te oczy Cię Jolu zgubiły
PAD całkiem inaczej odebrał ich wyraz
Zwłaszcza, że Agata, pewnie będąc w szoku
Ścierką wciąż po głowie prawnika gładziła
 
Ochrona się nagle spod ziemi zjawiła
Twój adwokat w gipsie na Szaserów leży
I nie ma ułaskawienia, nawet najmniejszego
Wyrok, już prawomocny, wykonać należy
Co mi tam troski!
Co mi tam pasiak!
Życie wszak musi
Być z przygodami

Lecz najpierw groźby
Karalne spełnię
I parę osób
Puszczę z torbami...
Jeśli je spełnisz, to recydywa
Rejestr skazanych, płacz i zgrzytanie
Lepiej wyhamuj z tymi groźbami
Odbyć ten wyrok, to jest wyzwanie
Mam w swych zamiarach
Pełną swobodę
Nad dożywocie
Wszak kary nie ma...

Szósta minęła
Znów nikt nie przyszedł
Te twoje groźby
To chyba ściema... wystawia język
Wczoraj był Sylwester, dzisiaj leczą kaca
W służbach specjalnych też są przecież ludzie
Piją dużo, jak inni, a może i więcej
By zapomnieć na chwilę o swej pracy w trudzie
 
I mam dla Ciebie aż trzy wiadomości
Nie ma jednak tej dobrej, wszystkie złe, okropne
Od tej łagodnej zacznę, sam nie wiem dlaczego
Weź Relanium lub Persen, nie wyskakuj oknem
 
Że post (#1376) jest groźbą karalną, to sędzia się zgodził
Nie miał cienia wątpliwości w tej sprawie dość nudnej
I pół roku prac społecznych dla Ciebie zasądził
Gdzieś wśród wód oceanu na wyspie bezludnej
 
Lecz ów sędzia był dociekliwy i przejrzał rozmowę
No, tę naszą od posta pierwszego aż do ostatniego
I rozpoznał sprawę obrzezanej myszy
Spojrzał na mnie i zapytał: - No i co, kolego?
 
Na inną bezludną wyspę ten sędzia mnie zesłał
Nie na krótko, lecz jak Ciebie, na pół roku całe
I to jest ta druga, Jolu, wiadomość ode mnie
Ale jej konsekwencje już nie będą małe
 
Teraz, Jolu, siądź w fotelu, weź oddech głęboki
Zmyj makijaż po Sylwestrze zupełnie, do czysta
Według danych najnowszych na calutkim świecie
Została już tylko jedna tropikalna i bezludna wyspa!
Samotność mi niestraszna
Często o niej marzę
Trudno zatem o wyspie
Mówić jak o karze.

Że ktoś tam łaził będzie?
Cóż, mówi się trudno
Ekogroszek, zapałki
I znów jest bezludno..
A skąd Ty ekogroszek weźmiesz na tej wyspie?
Tam tylko morze, piasek i kilka palm na krzyż
Poza tym, to znowu groźby, a więc recydywa!
Ty się o swą przyszłość, Jolu, zupełnie nie troszczysz!
Lepsza przyszłość już była
Zatem nie mam stresu
By się o nią zamartwiać.
Ani interesu.

A paliwo się znajdzie
W eko- środowisku
Wszak można gałęziami
Palić w tym ognisku. przewraca oczami
No i taka jest nasza Jola
Grozi mi na każdym kroku
Nie wiem jak z nią przeżyję
Na tej wyspie pół roku
Ja już dolatuję
I już wiem  - niestety
Tutaj nie dochodzą
Żadne internety. smutny

Ktokolwiek tu będzie
Cokolwiek się stanie
Na zawsze milczeniem
Niechaj pozostanie. mruganie, puszczanie oczka
I w ten sposób kończymy tę długą relację
Teraz szkoła przetrwania nas oboje czeka
Może coś Wam powiemy, gdy z wyspy wrócimy
Choć dyskrecja rzecz święta! Jolu - czas ucieka! mruganie, puszczanie oczka
Dzisiaj rozpoczynam drugi dyżur na wsi. Potrwa on kilka tygodni, gdyż jedna siostra wraca w marcu, druga w lutym, ale dokładnych dat jeszcze nie znają.
Warunki atmosferyczne zniechęcają do prac na zewnątrz, więc poczytam o Łemkach i zapoznam się ze wspomnieniami banderowców. To wszystko pod kątem "Magdy" - IV tomu "Kresowej opowieści".
Następny post spod Wrocławia.
Na dworze biało i -5 stC, a my, Jola i ja, grzejemy się w tropikach! mruganie, puszczanie oczka 
W piekarniku chleb 'z garnka' kończy się piec, ptasia stołówka nie wyrabia z posiłkami, w kominku buzuje łagodny płomień dający znacznie przyjemniejsze ciepełko, niż to z miejskiej elektrociepłowni. No i tak się zaczyna mój kilkutygodniowy pobyt na wsi.

A dwa miesiące temu, na targach książki w Krakowie, było tak:
https://www.facebook.com/NovaeRes/photos...9759443363

Pozdrawiam
A na wsi spokój. Dokarmiam ptaki, pilnuję pieca c.o., a odciążam go paląc w blaszaku z szybą, który udaje kominek.
Pisałem, że pogoda ponura, a Jola i ja grzejemy się w tropikach. Jak jest z Jolą, to do końca nie wiem, ale ja tropiki zafundowałem sobie mimowolnie dzisiejszej nocy.
Kominek jest w kuchni, a dzięki otwartym drzwiom ogrzewa też łazienkę i pokój, w którym śpię oraz dzięki grawitacyjnemu nawiewowi przez kanał w ścianie pokój, w którym śpi Mama.
W kominku paliłem przez cały dzień, a na noc włożyłem duży kawał sękatej daglezji i ustawiłem minimalny ciąg. Obudziłem się o drugiej w nocy z powodu ciepła. U mnie było 25 stC, a w kuchni 32 stC -  zupełnie jak na tropikalnej bezludnej wyspie.

Dzisiaj poeksperymentowałem z chlebem 'z garnka', dodając dużą garść potraktowanej wrzątkiem żurawiny. Eksperyment się udał, a z upieczonego po południu chleba (1,20 kg) została najwyżej połowa. Absolutnie polecam! Chleb rozpływa się w ustach, a i satysfakcja nie jest bez znaczenia zadowolenie, uśmiech
Edku, a czy Mamie zimą nie byłoby lepiej w bloku?

Co do ptaków, to powtórzę swoje, że przy pogodzie takiej, jak teraz, nie powinno się ich dokarmiać.
Szczególnie margaryną!
Teraz dzieci w szkole są uczone, że przy dodatniej temperaturze ptaki radzą sobie doskonale, a dożywianie im szkodzi.
Wnusia często mnie ostrzega : żadnych okruszków, bo wtedy ich bolą brzuszki.

Wsłuchaj się w ptasi świergot, a usłyszysz:
"Znajdziemy  pod śniegiem  korale jarzębin,
a ty idź do domu bo się tu przeziębisz".
Jolu - nie.
Z blokiem nie i z dokarmianiem ptaków też nie.

Jest kilka powodów, dla których blok odpada. Techniczny jest taki, że mieszkanie w bloku można zamknąć na kilka tygodni i z wyjątkiem padniętych kwiatów nic się nie stanie, a domku na wsi, w zimie, tak potraktować nie można - w nim po prostu trzeba mieszkać.
Jest też powód psychicznej natury. Wyświechtane, ale prawdziwe, powiedzenie mówi, że starych drzew się nie przesadza. Mama w tym domu mieszka już 70 lat i na bliżej nieokreślony, chociaż bez wątpienia znacznie krótszy, okres czasu nigdzie się stąd nie ruszy.

Z dokarmianiem ptaków wyznaję zasady dawnej szkoły. Mówią one, że jeśli zaczęło się dokarmiać, to niezależnie od pogody trzeba to robić do samej wiosny. I z moich obserwacji wynika, że to jest właściwe podejście do tematu.
Przy dodatnich, prawie wiosennych temperaturach, frekwencja w ptasiej stołówce jest wyraźnie niższa. Rozumiem, że ptaki olewają orzechy i margarynę, a pożywienia szukają na własną łapkę. Jeśli temperatura jest ujemna, a w dodatku spadł śnieg, to korzystanie ze stołówki jest masowe. Stołówka jest po prostu całodobową ofertą, z której można skorzystać lub nie i ptaki to robią.