RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jolu,

zgadzam się z Tobą, że byłoby lepiej abym żadnej wznowy nie miał. Uchwyciłem jednak początkowy etap wzrostu PSA, po siedmiu latach 'uśpienia', i będę badał ten parametr przy okazji każdej wizyty w poradni transplantacyjnej, czyli mniej więcej raz na kwartał. Zupełnie nie wiem, co odpowiada za wzrost tego markera, ale odpowiedź na to pytanie pozostawiam specjalistom.
W moich planach nic się na razie nie zmieniło. 28 czerwca będzie trzeci pomiar PSA, a 18 lipca mam zaplanowaną wizytę u urologa. Z nim ustalę dalsze postępowanie, z pewnością zależne od poziomu PSA.

Pozdrawiam
Edward
Intuicja mnie nie zawiodła, niestety! Nasz układ immunologiczny nie zwalcza wprawdzie komórek rakowych, ale jednak w jakichś ryzach je trzyma. Kiedy się go osłabia, to owe komórki postępują wg zasady 'hulaj duszo, piekła nie ma'.

Pod adresem:
http://www.czytelniamedyczna.pl/3374,now...nerek.html

jest artykuł, którego fragment przytaczam:

"Od pierwszych pionierskich prac dr Israela Penn z lat 1968-1969, wiadomo jest, iż rozwój nowotworów u biorców przeszczepu jest wielokrotnie częstszy niż w ogólnej populacji, a leczenie immunosupresyjne predysponuje do rozwoju nowotworu."

Czas wyzbyć się złudzeń, że to nie wznowa, że może coś innego, że na pewno będzie dobrze. Powoli przychodzi pora, aby zaplanować strategię walki z rakiem, którego niby nie było. Pierwsza linia obrony, czyli RP, została przez raka przełamana. Ciekawe, na jak długo zatrzyma go następna.
Prowadzę zwyczajne życie z obowiązkami, jak do tej pory, ale wznowa siedzi gdzieś z tyłu głowy. Leczenie pewnie będzie typowe, jednak jego efekty już niekoniecznie.

Ani na naszym forum, ani na forum gladiatora, nie ma chyba drugiego takiego przypadku, jak mój.
No bo wynik biopsji pokazał, że miałem raka prostaty, ale histopatolog go nie znalazł. Gdyby znalazł, to zamknąłby mi drogę do przeszczepu wątroby i swój ziemski żywot zakończyłbym prawdopodobnie pod koniec roku 2016.
Takie są procedury, ale one z pewnością wynikają z doświadczeń medycyny i faktu, że immunosupresja jest kancerogenna.

No więc był przeszczep wątroby u faceta, który miał raka prostaty i nastąpiła wznowa. Pytaniem nie jest, czy leki immunosupresyjne, które muszę brać do końca życia, tego końca nie przyspieszą, ale o ile go przyspieszą? Zobaczymy. Może ktoś na mojej wznowie po przeszczepie zrobi habilitację?

A jutro jedziemy nad nasze Jezioro Powidzkie. Jeszcze bez Kornika, ale po to, aby postawić w dobrym miejscu przyczepę kempingową. Będzie tam stała przez całe dwa miesiące, a my i synowie będziemy kolejno z niej korzystali. Namawiam ich do tej formy wypoczynku usilnie, bo tak naprawdę, to nie wiem, który sezon będzie ostatnim. Może tegoroczny? Bo jeśli sił mi nie starczy, a ciągle ubywają, to piękna życiowa przygoda, jaką były żagle pozostanie jedynie wspomnieniem. Jak coraz więcej spraw, gdy jest się facetem 70+.
(13.06.2019, 20:04:02)Edward napisał(a): [ -> ]Może ktoś na mojej wznowie po przeszczepie zrobi habilitację?

Edwardzie, ty lepiej się zajmij Wandą, dzieciakami, wnukami, Kornikiem i niech spokój wypełni tył twojej głowy.
A jak już się musisz martwić, to suszą, burzą, szkwałem (oby nie)... i wzrostem cen na warzywa okopowe i owoce mruganie, puszczanie oczka

...

Spokojnego wypoczynku Wam życzymy... i wszystkim, którzy będą mieli szansę z niego skorzystać

E i J
Edku, tej wznowy nie masz wcale z tyły głowy, tylko w samym środku tkanki mózgowej, w centrum jestestwa, jakby Żeromski powiedział.
Co jest zresztą normalne i naturalne.
Bo tu nie chodzi o zwykły wzrost PSA, tylko o być albo nie być.

Jak człowiek czyta te wszystkie analizy w temacie immunosupresja a nowotwory, to można się załamać, tyle tych zagrożeń. Bardziej chyba należałoby się bać innych nowotworów, niż "poczciwego" raka prostaty.
Ale znowu podkreślę, że mechanizm wpływu leków immunosupresyjnych na rozwój nowotworów nie jest taki  prosty i automatyczny, jakby się wydawało. Jeśli działa, to pośrednio i bardzo dookoła.

Jako statystyk od razu widzę inne naturalne zależności, jak choćby wiek, bo im starsi pacjenci tym prawdopodobieństwo nowotworów większe, ogólny stan zdrowia, bo przecież nie przeszczepia się narządów zdrowym ludziom. A przede  wszystkim możliwości diagnostyczne. Porównujemy stan pacjentów starannie monitorowanych, z ogółem populacji, gdzie często  naprawdę nie wiemy, na co ci ludzie chorowali, na co zmarli.

W tym artykule

file:///C:/Users/JOLANT~1/AppData/Local/Temp/9212-12663-1-PB-5.pdf

można poczytać o komplikacjach zdrowotnych pacjentów konkretnie po przeszczepie wątroby.

Ale każda ciemna chmura ma jasny brzeg: tu można przeczytać, że immunosupresja zapobiega nowotworom.

https://www.termedia.pl/gastroenterologi...20284.html

Jaka jest rola immunosupresji w procesie minimalizacji ryzyka nawrotu nowotworu po przeszczepieniu?

Kluczowa. Immunosupresję indywidualizujemy. Wiemy, że część leków immunosupresyjnych, zwłaszcza grupa inhibitorów receptorów mTOR ma działanie antyproliferacyjne i antyangiogenne, czyli zmniejsza powstawanie naczyń krwionośnych zaopatrujących nowotwór. I ta grupa w porównaniu z innymi lekami wydłuża przeżycie pacjenta, choć ma też pewne działania uboczne.


I bądź człeku mądry,
Jarku,
zajmuję się dokładnie tym, co mi proponujesz, ale tył głowy, to coś, na co wpływ mam niewielki. Zwłaszcza w nocy, kiedy się budzę i nie mogę zasnąć, jest to wkurzajace. Wstaję  więc, siadam przed komputerem, a kiedy powraca sen, to kończę pracę. Dobrą stroną tej sytuacji  jest to, że czwarty tom Kresowej opowieści ma szansę powstać szybciej  zadowolenie, uśmiech

Jolu,

dołączam się do imieninowych życzeń, i zgadzam się, że w mojej sytuacji trudno jest być mądrym. 
- Ten nowy lek, który ma wspomóc pańskie nerki ma też działanie antyrakowe - powiedziała Pani docent z Banacha 31 maja. Chwilę później odebrałem wynik PSA 0, 042. Zobaczymy, czy lekarka miała rację już 28 czerwca.

Pozdrawiamy znad jeziora
WE
Mija szósty dzień na wsi.
Mieszkam tutaj, bo siostra wybrała się na dziewięć dni do Kopenhagi, a Mama sama zostać nie może.

Dużo się w tym czasie działo.
Kornik jest gotowy do wodowania. Już tylko kilku godzin potrzebuję, aby skompletować jego wyposażenie i przygotować go do drogi. Planujemy pierwszy wyjazd 1 lub 2 lipca i powrót przed 18 lipca, bo w tym dniu mam wizytę u urologa.
28 czerwca, więc już za pięć dni, czeka mnie planowa wizyta w poradni transplantacyjnej i wyznaczenie dwóch markerów nowotworowych: AFP oraz PSA. Jeśli ten drugi znowu wzrośnie, to wznowa stanie się faktem oficjalnie lekarzom znanym i być może właśnie oni zasugerują dalsze postępowanie. Być może pojawi się jakiś nowy warszawski termin, a ten wrocławski zostanie anulowany. Płynne to wszystko, ale zwinąć żagle, dosłownie, planujemy dopiero ok. 20 sierpnia.

Wznowa wzięła mnie z zaskoczenia, stąd ten 'tył głowy'. Już się jednak z nią oswoiłem, wiem, że kolejne pomiary PSA będą coraz wyższe i że ja ze swojej strony zrobiłem więcej, niż oczekiwali tego lekarze. Teraz ich kolej.

Przez trzy dni były na wsi warszawskie wnusie. Przyjechały, bo ich kuzyn kończył sześć lat. Dziewczynki miały w tym krótkim czasie tyle atrakcji, że młodsza z nich, pięcioletnia Emilka, płakała prawie godzinę nie chcąc do Warszawy wracać.
Nie dziwię się jej. Warszawskie 'atrakcje', to lalki, TV, tablety, betonowe chodniki, niewielki trawnik na równie małym patio i skromny przykościelny placyk zabaw.
Na wsi miały nieograniczony dostęp do przyrody, bieganie boso po trawie, zabawy w chowanego, straszenie dziadka (z wzajemnością!), trzech kuzynów, przejażdżki konne i inne.

Największą jednak atrakcją był pociąg. Traktorowa kosiarka ciągnęła dwukołową przyczepkę, na której, na starych skórzanych pufach, siedziały obie wnusie. Przez dwie godziny przemierzaliśmy ogród w obie strony, a że jest długi na 110 metrów i ma kilka charakterystycznych miejsc, to w nich były nasze stacje.

Konikowo - to suchy chleb dla koni, które w czasie naszej podróży były zamknięte w boksach

Huśtawkowo - to 10-15 minut na huśtawce. Duża jest, bo pięciometrowa, a ukształtowanie terenu takie, że w skrajnych wychyleniach wnusie były 2,5 oraz 3,5 metra nad ziemią

Kwiatkowo - to stacja przelotowa na wale przeciwpowodziowym. Nazwana tak przez dziewczynki, z racji rosnących tam kwiatków nie będących końskim przysmakiem

Jeżykowo - to zimowisko jeży

Orzechowo - stacja skrajna pod dużym włoskim orzechowcem. Właśnie z niej transportowaliśmy obcięte suche gałęzie do Jeżykowa wzmacniając dach domku, w którym zimują jeże.

Krzyku, śmiechu i spontanicznej radości było przy tym tyle, że zaczynało się robić ciemno, kiedy kończyliśmy zabawę.

Tak sobie myślę, że moje dzieciństwo z lat 1955-1960, chociaż bardzo skromne, wręcz biedne, było jednak dużo bardziej szczęśliwe niż to, które dzisiaj mają moje warszawskie wnusie.
Dzisiaj ostatni dzień mojego ciągłego, dziewięciodniowego, pobytu na wsi. O 15-tej zewnętrzny termometr samochodowy wyświetlał 38 stC, zaokienny 38,5 stC, a we Wrocku 37 stC - równo i piekielnie goraco, jak zresztą w całej Polsce.

Immunosupresja spowodowała wznowę raka prostaty i grozi rakiem skóry. Smarowałem się więc regularnie kremem z faktorem 30 ostatnio nawet 50, ale wczoraj pani dermatolog podbiła stawkę.
- 100 i ani trochę mniej! - powiedziała.
Wanda kupiła dzisiaj w aptece ten krem i za całkiem niewielką tubkę zapłaciła 60 zł. Nie mamy jednak wyboru, bo nie tęsknimy za kolejnym rakiem.

Jest upalny sezon ogórkowy, nasze forum porusza przygnębiający temat raka prostaty, ale mój wątek nie do końca trzyma się głównego nurtu. No to pozostańmy w tej nieco luzackiej konwencji i zabawmy się.

Za dwa dni będę miał kolejne badanie PSA, już trzecie, od kiedy jego poziom przekroczył próg czułości aparatury przy Banacha. Spróbujmy wytypować wartość tego markera mając następujące dane:

PSA w latach 2012-2018 = nieoznaczalne
13.02.2019 - 0,010
31.05.2019 - 0,042
28.06.2019 - ???

Ja typuję 0,055, a Wy?

Ta zabawa, to konkurs z jedną nagrodą - "Nadią" z dedykacją wysłaną na adres tej osoby, która będzie najbliżej rzeczywistej wartości PSA. Aby całkiem słodko nie było jest jedno ograniczenie - jeśli mój typ będzie najbliżej prawdy, to nagrody nie będzie.

Jeśli powiecie, że upał jednak ma skutki uboczne i nie wszystkim służy, to przyznam Wam rację, ale dodam, że życie, a z nim też wznowę, najlepiej brać 'na luzie'. Nic innego zresztą, przynajmniej na razie, nie można zrobić.

Poziom PSA podam w sobotę po południu, po powrocie z Warszawy.

Ahoj! - bo za kilka dni będziemy już nad Jeziorem Powidzkim.

Edward
OK, konkurs nie wypalił, więc wynik podam już dzisiaj. Czekam w kolejce do poradni transplantacyjnej i za 2-3 godziny będę to znał.

Wobec dużej dynamiki wzrostu mojego PSA Boguś zasugerował prywatną wizytę u doktor Skonecznej. To chyba jest dobry pomysł.
Edwardzie,

jako że nie potrafię uwierzyć jakoś w tę "wznowę" obstawiam wynik <0,006

Tego też życzę i pozdrawiam z przyjemnego dziś Wrocławia
(28.06.2019, 10:56:24)Edward napisał(a): [ -> ]OK, konkurs nie wypalił, więc wynik podam już dzisiaj. Czekam w kolejce do poradni transplantacyjnej i za 2-3 godziny będę to znał.

Wobec dużej dynamiki wzrostu mojego PSA Boguś zasugerował prywatną wizytę u doktor Skonecznej. To chyba jest dobry pomysł

Pomysł dobry, ale wolałbym, aby był niepotrzebny.
Trzymaj się!

Armands
(28.06.2019, 12:52:11)Maggie napisał(a): [ -> ]Edwardzie,

jako że nie  potrafię uwierzyć jakoś w tę "wznowę" obstawiam wynik   <0,006

Tego też życzę i pozdrawiam z przyjemnego dziś Wrocławia

Mam dwie dobre wiadomości, Maggie:
Pierwszą dla Ciebie - wygrałaś!
Druga dla mnie będzie dobra, jeśli przyjmiesz zaproszenie na lody, a przy tej okazji odbierzesz nagrodę.

0, 019, to aktualny wynik PSA.

Miesiąc temu obniżono dawkę immunosupresanta z 5 do 3 mg. Mniej osłabiony układ odpornościowy z pewnością miał wpływ na aktualny wynik. Niestety w zestawie parametrów do badań zapomniano o takrolimusie, który mówi o stopniu immunosupresji. Ponieważ za silny układ odpornościowy może się zabrać za odrzucanie wątroby, to kolejną  wizytę mam już za trzy tygodnie.

Też miesiąc temu wprowadzono Certican - lek mający wspomóc nerki. Nie wspomógł, kreatynina ciągle poza zakresem, ale jego skutkiem ubocznym, jest działanie antyrakowe. Może ten lek też pomógł?

Odwolalem wizytę u swojego urologia, a zapisałem się do dr Skonecznej. Może ona będzie miała pomysł na interpretację tego, co się u mnie dzieje?
No i Twoje typowanie

Cytat:Ja typuję 0,055, a Wy? 

poszło się... 
...co mnie niezmiernie cieszy, ale i zastanawia, co było (jest) przyczyną wahania poziomu PSA  Huh 
Jeśli nadal chcesz pozawracać głowę pani dr. S, to chyba ma to sens. 
Może razem coś uradzicie i uzyskaną wiedzą podzielisz się z nami na forum. 

A teraz bierz Wandę pod rękę i pędź wozem (nie łamiąc przepisów) nad J. Powidzkie... do przyczepy, Kornika i postarajcie się beztrosko wypocząć... o ile to możliwe.

Pozdrawiam
Armands
(29.06.2019, 09:17:36)Armands napisał(a): [ -> ]A teraz bierz Wandę pod rękę i pędź wozem (nie łamiąc przepisów) nad J. Powidzkie... do przyczepy, Kornika i postarajcie się beztrosko wypocząć... o ile to możliwe.

Z powodu wahającego się, w obszarze wyznaczalności, poziomu PSA wypoczywanie jest jak najbardziej możliwe. Nie mam bladego pojęcia, o co chodzi, więc zakładam, że nie chodzi o coś poważnego.

Podczas każdej wizyty w poradni transplantacyjnej otrzymuję skierowanie na badania na następną wizytę. Zawiera ono stały zestaw parametrów i tylko czasem jest on modyfikowany, jeśli lekarz ma jakieś wątpliwości. W maju też taki zestaw otrzymałem, ale zapomniano wpisać na listę takrolimusa - ważnego parametru określającego, jak mocno osłabiony jest układ immunologiczny. Ponieważ również wtedy dość wyraźnie obniżono dawkę immunosupresanta (z 5 do 3 mg), to w Warszawie mam się zjawić już 19 lipca - właśnie z powodu tego zapomnianego takrolimusa. Oczywiście poprosiłem o zbadanie PSA. Zupełnie jednak nie wiem, jakiego wyniku mogę się za trzy tygodnie spodziewać.

Drogę do Warszawy znam lepiej niż nad Jezioro Powidzkie. Właśnie dzisiaj, podczas powrotu ze stolicy, przekroczyłem 50 tys. km przejechanych kupionym w marcu 2017 samochodem. 2,33... roku i 50 000 km - to chyba niezła jazda!

Nad jezioro mieliśmy wyruszać w poniedziałek, ale będzie to bardzo upalny dzień, więc ostatecznie zdecydowaliśmy się na wtorek.

Ahoj!

W poście #1612 napisałem o odwołanej wizycie u mojego urologa. Napisałem to tuż przed nieudaną, ze smartfona, próbą odwołania tej wizyty. Mam więc umówione dwie prywatne wizyty i dylemat, z której zrezygnować?

Spadek PSA jakby oddala perspektywę leczenia, a wyjaśnienie tego, co się u mnie dzieje i ewentualnie jaką i kiedy podjąć terapię, to może jednak sprawa bardziej dla dobrego urologa z Wrocławia (mój jest bardzo dobry), niż dla super dobrego onkologa, czyli pani doktor IS z Warszawy? Czy macie jakiś pogląd na tę sprawę?

Edward
Odwołałem ostatecznie wizytę u wrocławskiego urologa i 22 lipca spotkam się z panią doktor IS. Będę miał wtedy czwarty pomiar PSA, więc pełniejszy materiał do oceny.

Z tyłu głowy nic mi już nie siedzi, Częściowo jest to efekt oswojenia się z nową sytuacją, a częściowo świadomość, że nie przegapiłem sprawy i ją na bieżąco monitoruję. Wiem, że to pozwoli na podjęcie terapii we właściwym momencie.

Kornik już gotowy do drogi i czeka na nas na wsi! Ruszamy jutro najwcześniej, jak się da. Przyczepa na polu biwakowym gotowa do zamieszkania, pozostaje więc jedynie sprawa wodowania żaglówki. To zawsze jakiś stres i fizyczny wysiłek, bo miejsce nie jest do tego przystosowane. Piasek i podmokły teren, to najwięksi wrogowie, ale wczasowicze zawsze służą pomocą. Zwykle jest ona potrzebna, bo przyczepa waży 220 kg, a nieuzbrojony Kornik ok. 250 kg.
Następny wpis będzie już znad jeziora.

Ahoj, Przyjaciele!
No to jest ten wpis z przyczepy znad jeziora.
Droga 215 km, spokojna, bez upału i drogowych przygód. Kornik zwodowany - daliśmy radę we dwoje, maszt postawiony, wanty, sztag i achtersztag wyregulowane. Wody w kokpicie mnóstwo, ale nie ma się czemu dziwić - upały wysuszyły żaglówkę na suchy wiór i 2-3 dni muszą upłynąć, aby opił się, uszczelnił i był bezpieczny do żeglowania.
Ahoj!
WE
Trzecia doba mija, 'opity' Kornik nadal spoczywa na dnie i się uszczelnia, a my załatwiamy różne logistyczne sprawy. Przy tej pogodzie o żeglowaniu nie ma mowy.
Najgorsze jest to, że zaufania godny amerykański portal weather.com wróży nam jeszcze sześć dni podobnej pogody.
No i zaczął padać deszcz! Dobre warunki do dopracowywania fabuły czwartego tomu Kresowej opowieści  smutny

Ah(tutaj samogłoska z końcowej części alfabetu)j!
Po czterech dobach wybrałem z Kornika ok. 500 litrów wody i podniosłem go z dna. Wysuszyłem kokpit gąbką i zostawiłem na dwie godziny. Po tym czasie w kokpicie było ... dwa litry wody! Rewelacja, bo spokojnie można żeglować mając na pokładzie nawet 50 litrów.
Żaglówka jest gotowa do pływania, ale z powodu pogody jeszcze co najmniej pięć dni trzeba będzie poczekać. Biorąc pod uwagę to, że wracamy za dni dziesięć, perspektywa nie wydaje się być zbyt optymistyczna.
Planujemy jednak powrócić w sierpniu chyba, że któraś z poradni (wątroba, prostata), pokrzyżuje nasze plany. Jestem jednak dobrej myśli.

Pozdrawiamy
WE
Siódmy dzień naszego pobytu nad jeziorem zaczął się słonecznym porankiem i temperaturą 12 stC. Ciągle zimno i wieje tak mocny wiatr, że o pływaniu nie może być mowy. Perspektywy też są kiepskie. Chodzimy więc na spacery, czytamy, piszemy i z nieuzasadnionym optymizmem, niemal co godzinę, sprawdzamy prognozy pogody.

Wczoraj na spacerze spotkaliśmy parę dorosłych ... borsuków! Pierwszy raz w życiu zdarzyło się nam tak sympatyczne spotkanie. Zwierzaki wyszły z lasu jakieś 15 metrów przed nami, spokojnie przeszły drogę i zniknęły w rachitycznym owsie. Nie udało mi się zrobić ani zdjęcia, ani filmu.

Wanda namawia mnie na wycieczkę do Torunia (100 km) i chyba się zgodzę. Alternatywą jest jeszcze Gniezno i Licheń - oba odległe o 50 km, ale byliśmy tam już kilka razy. W Toruniu zresztą też.

Pozdrawiamy z dogrzewanej przyczepy kempingowej

WE
Wczoraj Powidz i Wrocław, dzisiaj ... Warszawa. Skrocilismy pobyt nad jeziorem o osiem dni, by wspomóc syna i synową. W tle niestety znowu choroba, tym razem świeżutka borelioza, a dokładnie jej kardiologiczne skutki.