RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jolu,
Twoja lista moich chorób nie jest spójna. Skoro zestawiasz ją w kontekście grabarza, łopaty i podkreślonego znów, to pewnie wiesz, że ani żółtaczki, ani neuralgia nie prowadzą wprost do miejsca wiecznego spoczynku.
Żółtaczki mogą być przyczyną marskości wątroby, a ona jest zaproszeniem dla raka. U mnie tak właśnie było.
Ból związany z neuralgią nerwu 3D może doprowadzić człowieka do takiego stanu, że łyknie garść tabletek nasennych albo na nadciśnienie i da zarobić grabarzowi. Sama neuralgia nie jest jednak chorobą "śmiertelną".
Jest nią natomiast ostre zapalenie trzustki (OZT). Dwa razy mnie ono dopadło, a ten drugi przypadek dość szeroko otworzył drzwi na tamtą stronę.

No, OK, udało się zostać na tym świecie i bardzo z tego się cieszę. Co do marzeń, to te o drwalu wymusza rzeczywistość, tylko żagle są marzeniami w czystej postaci.
Język ukraiński do niczego mi się nie przyda. Nad Czeremosz już nie pojadę, a jeśli coś napiszę, to od ukraińskich zwrotów są tłumacze.
Na kurs tańca namawiałem żonę kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset razy - oczywiście bez skutku. Ona nie musi, bo jak partner prowadzi, to wszystko potrafi zatańczyć. To co mam robić? Iść na taki kurs solo? Z pękniętą od lat łękotką? A jeśli pójdę i poznam atrakcyjną singielkę i pojawią się marzenia zupełnie innego rodzaju, to co?  mruganie, puszczanie oczka Po co mi na starość dodatkowe kłopoty?

Drugiego buziaka  posyłam. Mam nadzieję, że dojdzie bez problemu.
Edward
(28.03.2018, 05:51:19)Edward napisał(a): [ -> ]Twoja lista moich chorób nie jest spójna. Skoro zestawiasz ją w kontekście grabarza, łopaty i podkreślonego znów, to pewnie wiesz, że ani żółtaczki, ani neuralgia nie prowadzą wprost do miejsca wiecznego spoczynku.

Wprost i szybko do miejsca spoczynku to prowadzą tylko niektóre, nagłe  choroby.
Mnie chodzi o to, że z kilku powodów byłeś już  "na  kursie i ścieżce", a nie jesteś.
Nie jesteś!
Doceniasz to?!


Cytat: Język ukraiński do niczego mi się nie przyda. Nad Czeremosz już nie pojadę, a jeśli coś napiszę, to od ukraińskich zwrotów są tłumacze  

Mnie nie chodzi o względy praktyczne. Studiując język, poznajesz duszę narodu, jego historię,  mentalność, uczucia.
Bardzo przydatne w pracy pisarza.


Cytat: Na kurs tańca namawiałem żonę kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset razy - oczywiście bez skutku. Ona nie musi, bo jak partner prowadzi, to wszystko potrafi zatańczyć. To co mam robić? Iść na taki kurs solo? Z pękniętą od lat łękotką? A jeśli pójdę i poznam atrakcyjną singielkę i pojawią się marzenia zupełnie innego rodzaju, to co?    

Edku  - marzyć każdemu wolno!

Cytat:  Co do marzeń, to te o drwalu wymusza rzeczywistość,
 

No cóż, bywa tak, że i magister inżynier musi wziąć siekierę i łopatę do reki.
Ale przynajmniej podpisuj się  dr Wal.
Zawsze to lepiej wygląda. Big Grin


Cytat:  tylko żagle są marzeniami w czystej postaci   

Marzyć każdemu wolno.
Jolu,
jasne, że doceniam, iż będąc na kursie i ścieżce nie doszedłem tam, gdzie one prowadzą. Ponieważ w każdej chwili można na ten sam kurs i ścieżkę zostać wprowadzonym, to życie poza nimi nie powinno być 'miałkie'.

Co do marzeń, to chociaż w większości nie mają one szans się spełnić, jednak mogą być ważnym elementem tego 'niemiałkiego' życia. A niektórym, jeśli się pomoże, to kto wie ...

Nic mi konkretnego z poznania duszy, mentalności i historii jakiegokolwiek narodu nie przyjdzie. Pół wieku temu pewnie tak, teraz już wyłącznie czas na konkrety.

A że życie potrafi być pełne niespodzianek przekonuję się już drugi dzień!
Wielkanocne śniadanie mieliśmy tym razem u mojej Mamy. Spotkały się tam cztery rodziny, każda przywiozła ze sobą co najmniej trzy potrawy (my cztery), więc nie muszę pisać, że stoły się uginały.
A ja tymczasem:
z rana wstręt do jedzenia, dwie kromki suchego chleba z masłem i herbata na śniadanie. Kolejne pomiary temperatury pokazywały jej stały wzrost, a przy 38,2 stC wziąłem tabletkę. Wanda szybko upiekła drożdżowe ciasto, a na kolację ugotowała kaszkę manną na wodzie. Na takim jedzeniu jestem nadal (II dzień świąt, godzina 14-ta), ale temperatury już nie mam! Nie mam też bladego pojęcia, co to mogło być. Wczoraj poważnie rozważaliśmy wizytę na SOR-ze, ale dzisiaj nie ma z czym tam jechać.

Dr Wal nie mogę się podpisać, bo mój kolega ze studiów podpisujący się Dr Ozda oskarżyłby mnie o plagiat mruganie, puszczanie oczka
Ale za pomysł dziękuję.

Edward
Jak nie urok, to neuralgia nerwu 3D!

Powoli wracam do normalnej diety, ale jako istota bardziej zimnokrwista. Wczoraj temperatura wahała się od 35,8 do 36,2 stC, a dzisiaj też nie przekroczyła tej ostatniej wartości. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego przedwczoraj urosła do 38,2 stC.

Mimo zwiększonej dawki Neurotopu nerw 3D pozwala sobie na coraz więcej. Bawi się ze mną w kotka i myszkę, zwłaszcza przy posiłku! Ja łychę zupy do dzioba, on 5/10. To nieruchomieję i czekam 5-10 sekund aż się uspokoi. Ja 2-3 ruchy żuchwą, on 5/10. To ja znowu zero ruchu, co go uspokaja. Ja jeszcze jeden ruch i szybkie przełknięcie, on ponownie 5/10! W ten sposób czas konsumpcji wydłuża się kilka razy i oczywiście bez przerwy towarzyszy jej stres, czy nerw 3D się w końcu nie wqrwi i nie przywali ponad granicę godnej wytrzymałości bólu 5/10, co zmusi do gwałtownej ucieczki od stołu i szukania ratunku w okładzie z non stop dyżurującego pod poduszką rozgrzanego żelu.

Piszę o tym w dość humorystyczny sposób, ale niech on Was nie zwiedzie! Wystrzegajcie się, za wszelką cenę, bezpośredniego nawiewu klimatyzacji i unikajcie przebywania w przeciągach. Jeśli tego nie zrobicie i będziecie mieli pecha, to czeka Was dokładnie to samo i to do końca życia!

Pozdrawiam poświątecznie
Edward
No i przywalił!
3 x po 2-3 minuty z bólem7-8/10 smutny . Chciałem być twardzielem, ale nie dałem rady! Nie wiem, czy Bóg za to odpowiada, czy Szatan, ale jest sadystą, a sensu nie widzę w tym żadnego!
Najgorsze jest to, że nie mam już żadnej linii obrony. Mogę tylko czekać i mieć nadzieję, że ból silniejszy już nie będzie i że powoli (dni, tygodnie?) zacznie się wycofywać. Nie wiem, czy tak będzie.
Kolejną kiepską sprawą jest samoczynne wyzwalanie się bólu, ot tak, na pstryknięcie. Odpada higiena twarzy, głowy i jamy ustnej, bo to 200% wyzwalacze. Ból nie uszlachetnia, on upadla człowieka! Straciłem nastrój do żartobliwego pisania!
Mocno, mocno współczuję.
Edku, bez higieny da się przeżyć. Poleż z ciepłym okładem na dziobie w ciszy i spokoju.
Tyle razy przechodziło, dlaczego teraz miałoby być inaczej.
Dasz radę.
Bo  wiesz  - z Panem Bogiem wadzić się jest bez sensu, z szatanem tym bardziej,
ale z Ewolucją jest szansa wygrać.
Bo to ta bezwzględna wredota eliminuje wszystko, co fizycznie słabe i chore, i  widzi w tym głęboki sens..
Ale my się nie dajemy, i ludzkość wychodzi na tym całkiem dobrze.
Walory ducha i intelektu są ważniejsze, niż słabość ciała.
Trzymaj się.
Jolu,

w tym, co napisałaś, jest dużo racji. Niby najprościej przeżyć bez higieny - Himalaiści muszą się bez niej obejść przez kilka tygodni i żyją, jeśli nie spadną lub lawina ich nie zasypie. Ja jednak o 11.15 mam wizytę u laryngologa, a z punktu widzenia neuralgii to najgorszy specjalista, bo do ucha zajrzy, do nosa i do dzioba. One muszą być czyste, bo wstyd będzie. Z uszami nie powinno być problemu, z nosem 50/50, ale z dziobem już tak!
Zębów nie umyję, bo wiem, czym to się zakończy. Ponieważ jakimś cudem udało mi się to pobieżnie zrobić wczoraj wieczorem, a dzisiaj dzioba również pobieżnie wypłukać, to planuję pierwszy posiłek dopiero po powrocie od lekarza. Kiepska perspektywa, zwłaszcza, że w Święta też głodowałem.

Piszę o tym, aby unaocznić Wam problemy zwykłego życia z neuralgią i kolejny raz ostrzec przed potencjalnie zgubnymi skutkami klimatyzacji i przeciągów. Mam nadzieję, że moje posty bardziej skłonią Was do ostrożności niż suchy zapis, że ból związany z neuralgią nerwu trójdzielnego jest jednym z najgorszych, jakie zna medycyna.

Edward
Edku, kup sobie w aptece Eludril, taki specjalny płyn, który zastępuje mycie zębów, na przykład po zabiegach chirurgicznych w jamie ustnej. Na pewno ci się przyda.

A z tą klimą to bez przesady.
Chyba wszyscy mamy klimę w autach, wielu w mieszkaniach, przeciągów też nam nie brakuje,
a przypadek neuralgii nerwu trójdzielnego znam jeden  - twój.
Tak, że to musi być inny wyzwalacz.

Jest dobra wiadomość - idzie wiosna. Będzie lepiej.
Trzymaj się.
Jolu,

nie wiem, jak działa Eludril, ale wiem, jak Listerine - lepszego wyzwalacza bólu niż on trudno znaleźć.

Chyba już o tym pisałem, ale powtórzę. To był rok ok. 2000 i instalacja automatyki na jednej z turbin w EC Gdynia. Terminy wariackie, praca po 14 godzin na dobę, a w moim laptopie padł wentylator. Laptop wyłączał się po kilku minutach pracy, trzeba było czekać, aż ostygnie, znowu kilka minut pracy, znowu czekanie itd.
Był na gwarancji, ale serwis deklarował naprawę za dwa tygodnie. Mniej więcej w tym czasie miała być oddana do pracy turbina. Wentylatorek laptopa zastąpiliśmy dużym pokojowym, który stał za moimi plecami i przez ramię dmuchał na komputer. Nawet fajnie było, bo to lato, pomieszczenia zamknięte i duszne. Po tygodniu koledzy zawieźli mnie na pogotowie z objawami, jakie mam do dzisiaj. No i tak to się zaczęło.

Inny przypadek. Rozgrzane auto, bo też lato i upał, a synowa kończy w południe dobowy szpitalny dyżur przy wnusi. Wsiada i włącza klimę. Wysiada po pół godzinie już ze zniekształconą twarzą. Nie boli ją, bo to nerw mimiczny, ale rehabilitacja trwa ponad pół roku.
Ja mam twarz symetryczną, bo neuralgia dotknęła nerw czuciowy, ale za to cierpię.
Poznałaś więc, Jolu, drugi przypadek i naprawdę nie lekceważ moich ostrzeżeń.

Tak, wiosna jest moją nadzieją!
Jeszcze do poprzedniego postu. Ten drugi przypadek wydarzył się dwa lata temu, więc wszędzie powinien być czas przeszły. Śladu po porażeniu już dawno nie ma, ale rehabilitacja trwała ponad pół roku.

Byłem u pani laryngolog. Zdążyłem zdjąć maseczkę, powiedzieć, żeby się nie dziwiła, jeśli zacznę zachowywać się dziwnie, wyjaśniłem dlaczego i to kłapanie dziobem wystarczyło, żebym zaczął zachowywać się dziwnie.
Nerw przywalił solidną "6", zamilkłem na trzy minuty, łzy kapały jedna po drugiej, tak same z siebie. Pani doktor była przejęta, ale nie dziwiła się - w końcu to lekarka i wie, czym jest neuralgia.
Teraz wyobraźcie sobie, że rozmawiacie w miejscu publicznym z człowiekiem, który nagle zaczyna zachowywać się tak, jak opisałem, a nie wiecie, że ma neuralgię. Co sobie pomyślicie? Co zrobicie? Ja zrozumiałbym każdą Waszą reakcję.

Pozdrawiam
Edward
Edku, dwa przypadki to za mała próba, by wyciągać jakiekolwiek wnioski.
Tym bardziej, że ja też mam dwa przypadki. Oba moje.
Dwukrotnie miałam porażenie nerwu twarzowego, raz po ciężkiej sesji, raz po porodzie.
Nie było mowy o żadnym przeciągu, bo ich nie lubię i unikam, tym bardziej o klimatyzacji, bo o niej jeszcze wróbelki nie ćwierkały. Zwyczajny spadek odporności, jako skutek stresu fizycznego i psychicznego.


I  wiesz, ten pierwszy przypadek leczyłam w szpitalu, szukano przyczyny porażenia. Szczególnie starannie sprawdzono zęby, czy coś się w korzeniach nie dzieje. No i zatoki.
Czemu o tym piszę? Weź pod uwagę, że przyczyną twojej neuralgii mogą być martwe zęby. Wiele słyszałam, ile złego w organizmie  mogą narobić martwe zęby, nawet jeśli nie sprawiają dolegliwości.
Jakiś tomograf zrób, albo co.
Jolu,
zrobiłem wszystko! Absolutnie wszystko. TK, MRI, akupunkturę, blokady i promienie gamma. Nie mam żadnego martwego zęba, nie mam konfliktu nerwu trójdzielnego z czymkolwiek, nie mam guza, ale neuralgię mam.

Nie oglądam telewizyjnych seriali, ale dzisiaj na TVP2 w "Na dobre i na złe" jednym z wątków była neuralgia nerwu 3D. Jeśli ktoś z Was ten serial oglądał to wie, że ani jedno moje słowo w tym temacie nie było przesadzone. Jedyna różnica między panią z serialu a mną była taka, że ona dwa razy podcinała sobie żyły, a ja jeszcze ani razu.

Jolu,
miałaś dwukrotnie porażenia nerwów twarzy. Jeśli jednak ich nie masz, to nie była to neuralgia nerwu 3D i nie możesz wiedzieć, jak paskudny to jest ból. Neuralgię nerwu 3D ma się do końca życia.

Edward
Neuralgia coraz bardziej utrudnia mi życie!
Jest 2.30, a ja nie śpię już od dwóch godzin. Jedyna pozycja, na jaką mi pozwala, to pozycja na plecach. Niestety zaburzenia oddychania podczas snu tę pozycję wykluczają. Jeszcze dwa tygodnie temu mogłem spać na prawym boku, teraz już nie. Do niczego takie życie, całkiem do niczego.
Za cztery miesiące mam wizytę kontrolną w Centrum Gamma Knife i obietnicę ewentualnej powtórki zabiegu. Powiedziano mi jednak, żebym zbyt wiele po niej się nie spodziewał. Jeśli pierwsze naświetlanie nie pomogło, to drugie nie pomoże tym bardziej. Mimo tego chyba się na nie zdecyduję, bo to ostatnia deska ratunku.
Literatura podaje, że objawy neuralgii nasilają się z wiekiem. To ponura perspektywa, kiedy nic już nie można zrobić smutny
Jest 8.00, zrobiłem śniadanie, tylko jak je zjeść? Metoda opisana w poście #1084 jest męcząca i długotrwała, ale ...
W ciągu osiemnastu lat trwania neuralgii sporadycznie stosowałem metodę, którą nazwałem 'rosyjską ruletką'. Może dzisiaj też z niej skorzystam?
Polega ona na tym, że kiedy mam ból 5/10, decyduję się na konsumpcję, jakbym neuralgii nie miał, tylko kłapię dziobem 2-3 razy szybciej. Zwykle nerw serwuje mi wtedy 8/10, trwa to około 10 sekund, po czym na minutę, czasem dwie, nerw odpuszcza i schodzi do 3/10. Przy tym poziomie bólu można już jeść, chociaż żadnej przyjemności w tym nie ma. Nazwa tej metody stąd się wzięła, że nie mam pewności jak silny ból nerw mi zaserwuje i jak długo on potrwa. Bywało, że musiałem gwałtownie przerywać 'rosyjską ruletkę' i szukać ratunku w ciepłym żelu.
Nie życzcie mi 'smacznego', bo potraktuję to jako prowokację mruganie, puszczanie oczka 

Edward

Udało się! 'Rosyjska ruletka' zadziałała!
Nerw zgłupiał. Przywalił 8/10, ale tylko na dwie sekundy, a później zszedł do 2/10, a nawet 0/10 i pozwolił zjeść śniadanie. Teraz odbija sobie tę chwilę słabości smutny , ale ja przynajmniej nie jestem głodny! zadowolenie, uśmiech
Edku,  ja nie miałam neuralgii, tylko porażenie nerwu twarzowego, klasyczne, i bardzo przykre.
Ty uważasz, że to też od przeciągów, ja nie, ale być może te dwie dolegliwości faktycznie mają wspólną etiologię.

Jak pisałam, pierwszy leczyłam w szpitalu. Szukano przyczyny, nie miałam leczenia, tylko zastrzyki z B12.
Prawie cały czas spałam, dzień i noc, przez ponad dwa tygodnie.
Wypłukano mi czyste zatoki, zamierzano wyrwać zdrowe zęby.
Lekarz pasjonat tej choroby, uważał, że zwykle tam tkwi przyczyna, nawet jeśli na pozór wszystko wygląda OK.
Czy twoje zatoki są w porządku?
O ile pamiętam, skarżyłeś się na nie. Czy nie warto zadziałać w  tym kierunku?

W moim przypadku skończyło się tak, że pewnego dnia stwierdziłam, że jestem wyspana i  że z nerwem wszystko w najlepszym porządku. Zatem nie pozwoliłam wyrwać sobie zębów, służą mi do dziś, zabrałam swoje rzeczy i wróciłam do akademika.
Sytuacja powtórzyła się po kilku latach, po porodzie, gdy też nie mogłam spać.
I tak samo szybko została rozwiązana. (Przekonałam się, że dziecko żyje i ma się dobrze,
nawet gdy ja na nie nie patrzę).

Czyli to może być trop  - brak snu.
Zdaje się, że masz poważne kłopoty ze snem.
W medycynie jest tak, że czasem pozornie odległe objawy coś łączy.
Zaburzenia snu chyba można leczyć.
Z zatokami nie jest OK - mam ich chroniczne zapalenie, więc też do końca życia. Jednak po frezowaniu na Banacha lewa jest w porządku, a ewentualnie ona mogłaby mieć jakiś wpływ na neuralgię (lewa część twarzy).


Od co najmniej pół wieku wystarcza mi 5-6 godzin snu w ciągu doby. Teraz z powodu neuralgii i długiego polegiwania często zdarza mi się usnąć w ciągu dnia i to wlicza się do 'dobowej zbiórki snu'. Więc jeśli w dzień pośpię przez dwie godziny, to w nocy nie mam co liczyć na więcej, niż trzy. Tak było ostatniej nocy, więc sen też nie.

Początek neuralgii, to EC Gdynia, jak pisałem. Jej dzisiejszy zaostrzony przebieg, to wynik wczorajszego wyjazdu z Mamą do laboratorium, a później drobnych prac na wsi i przebywania przez dwie godziny na dworze. Było wprawdzie 20 stC, ale był też silny wiatr. On jest przyczyną mojego zaostrzonego cierpienia.

Jolu,
niezależnie od przyczyny, jeśli ma się neuralgię nerwu 3D, to już jest pozamiatane. Teraz można tylko nauczyć się z nią żyć, co próbuję robić. Przy ciągłym braniu leków jej objawy zanikają i pojawiają się. To długi, wielotygodniowy, a czasem kilkumiesięczny cykl. Przesilenie wiosenne jest okresem powrotu nasilonych dolegliwości i to muszę przetrwać.
Tu naprawdę nic więcej nie można zrobić. Nawet powtórka naświetlania promieniami gamma nie gwarantuje poprawy.

Chorób mam tyle, że obdzielenie nimi kilku pacjentów spowodowałoby ich narzekania na paskudny los. Ja jednak nigdy, absolutnie nigdy, nie zadawałem sobie, czy komukolwiek, pytania "dlaczego ja?". Jest choroba, trzeba z nią walczyć i tyle. Takie jest po prostu życie.
Dzisiaj mijają trzy miesiące od operacji przepukliny. To okres, przez który lekarze zabronili dźwigania i zalecili ostrożne stosowanie pasa. Nosiłem go ostatnio prawie cały czas, a zdejmowałem tylko na noc. Postanowiłem, że od teraz będę go zakładał jedynie wtedy, gdy czekać mnie będzie jakaś praca.
Zdjąłem pas rano, a od południa zacząłem mieć problemy z kręgosłupem. Buty mogłem zasznurować siedząc na stołeczku, a przed chwilą ledwie wstałem z kanapy. Pas zwiotczył mięśnie lędżwiowe tak bardzo, że praktycznie ich nie czuję. Założyłem znowu pas, ale nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji.

Bałem się, że to się tak skończy, no i się skończyło! Nerw trzymał mnie w domu przez prawie cały czas, a w domu to siedzenie przed komputerem i leżenie przed TV. Wyjścia do lekarza i wyjazdy na wieś, to cała moja tegoroczna fizyczna aktywność.
Naprawdę nie wiem, jak mam z tego wyjść! smutny Ketonal? Mydocalm?

Za cztery dni mam panią kardiolog. Zawsze przed wizytą robię cogodzinne pomiary ciśnienia i zapisuję godziny stosowania leków aby można było wprowadzać ewentualne korekty w dawkowaniu. Do 15-tej było OK, a o 16.30 192/98! To było pół godziny po tym, jak ledwie wstałem z kanapy. Myślę, że to emocje z powodu bólu kręgosłupa i wziąłem pod język Nitrendypine.

Odnoszę wrażenie, że moje choroby są w zmowie i jak jedna się wycisza, to w jej miejsce wchodzi inna smutny
Nitrendypine działa - po godzinie mam 154/87.

Zaczynam walkę ze zwiotczałymi mięśniami. Ponieważ boli przy schylaniu, a w pionie jeszcze nie, to wykluczam leżenie przed TV, natomiast zaczynam spacery po ... mieszkaniu! Najdłuższa trasa ma co prawda tylko 15 m, ale pół godziny marszu, to jednak 2 km. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie do marszów dołączę ćwiczenia i przywrócę mięśniom jakąś przyzwoitą wytrzymałość.
Niestety, tak to jest. 
Te wszystkie stabilizatory, pasy powodują osłabienie normalnych funkcji mięśni, czy ścięgien.  
Po operacji kolana (usunięcie łąkotki) używałem neoprenowy stabilizator kolanowy, bo bałem się uszkodzenia wiązadeł. Ale ortopeda przekonał mnie do zdjęcia stabilizatora i ćwiczeń wzmacniających kolano. Teraz stabilizator zakładam tylko w górach i to podczas bardziej technicznych tras.
Może faktycznie zacznij od gimnastyki. Takie ćwiczenia rozciągająco-wzmacniające (najlepiej w wodzie) byłyby dla ciebie wskazane. 
Tylko mam obawy, czy w twojej sytuacji zdrowotnej basen jest realny Niezdecydowany  
Jeśli nie, to w domu na sucho, ale konsekwentnie.

Pozdrawiam z letniego Włocławka
Armands
Edwardzie,
Pytanie, czy to są niewyrównane napięcia mięśniowe, czy dokucza Ci jakaś przepuklina? Z doświadczenia - raczej delikatne ćwiczenia, wyłącznie do progu bólu, taka pozycja ciała, w której Cię nie boli, lub boli najmniej. Gorąca kąpiel na rozluźnienie mięśni, koc pod kolana na odciążenie odcinka lędźwiowego. Jakiegoś środka przeciwbólowego raczej nie unikniesz, potrzebne jest również działanie przeciwzapalne.
Pozdrawiam AParsley