RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kochani,
przy braniu leków immunosupresyjnych łatwiej infekcje się łapie i trudniej z nich wychodzi. To standard, do którego moi najbliżsi i ja sam musimy się przyzwyczaić. Piszę o tym, co ze mną się dzieje byście, jeśli kogoś z Was spotka podobna sytuacja, wiedzieli czego możecie się spodziewać. Dziękując za empatię proszę jednak, by nerwy Was nie zżerały i byście z tego świata, z mojego powodu, nie schodzili. Z innych zresztą też pamiętając wszak, że nie jesteśmy nieśmiertelni, ponieważ wtedy jest po prostu łatwiej.
Po południu, by już Was nie stresować, opiszę scenkę autobusową, bo przez dwa dni Wanda odwoziła wnusie do nowego przedszkola autobusem właśnie.
Edward
(03.10.2016, 04:50:28)Edward napisał(a): [ -> ]proszę jednak, by nerwy Was nie zżerały

Edku, to się tak nie da  - bez emocji. To forum jest  nie tylko z nazwy przyjacielskie.
Kto to powiedział: "Oswojenie niesie ze sobą ryzyko łez"?
(03.10.2016, 08:34:59)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(03.10.2016, 04:50:28)Edward napisał(a): [ -> ]proszę jednak, by nerwy Was nie zżerały

Edku, to się tak nie da  - bez emocji. To forum jest  nie tylko z nazwy przyjacielskie.
Kto to powiedział: "Oswojenie niesie ze sobą ryzyko łez"?

No czekamy jak Ci się jechało do przedszkola ? Pozdrawiam !
leszek12
Wnusie odwożone były do przedszkola dwa  razy - w czwartek i w piątek. Oba razy autobusem, ponieważ ja jeszcze samochodu nie byłem w stanie prowadzić.
W czwartek towarzyszyłem Wandzie, ale pożytek ze mnie był jedynie taki, że prowadziłem wnusie za rękę. To już kochane 16 i 13 kg, więc podsadzać do autobusu w żadnym razie nie mogłem. Jakoś weszliśmy do przepełnionego, głównie studentami, pojazdu. Wanda znalazła jedno wolne miejsce i wzięła Emilkę na kolana. Młoda dziewczyna widząc mnie z Alą natychmiast wstała, ale wnusia zostawiła mnie i przytuliła się do babci. Podziękowałem dziewczynie, uśmialiśmy się oboje z zachowania Ali i kulturalna studentka wróciła na swoje miejsce. Ciężko mi wtedy było, bo przechodziłem kryzys, o którym pisałem Joli, ale 25 doby po przeszczepie widać nie było i miejsca takim 'staruszkom' jak ja rzadko się ustępuje, więc OK i sprawy nie ma.

W piątek miałem wizytę w poradni transplantacyjnej i Wanda obie wnusie zawoziła sama. Tym razem w przepełnionym autobusie wolnego miejsca nie było i nikt nie zamierzał go ustąpić. Babcia z 2,5 i 4,5 letnimi maluchami z trudem panowała nad sytuacją, bo W Warszawie jeździ się szybko i zdecydowanie. W końcu nie wytrzymała i powiedziała najbliżej siedzącej dziewczynie, by ustąpiła jej miejsca. Studentka była obrażona, ale łaskawie wstała pyskując przy tym jeszcze przez jakiś czas. Wanda nie włączała się do jej monologu.

Po południu Wanda odbierała maluchy. Na przystanku autobusowym ławeczka była zajęta, bo część studentów skończyła właśnie zajęcia. Z trudem udało się babci posadzić obie wnusie i znowu nie dlatego, by oszczędzać ich młode nóżki, ale by nie wybiegły niespodziewanie na jezdnię. Wandzie miejsca nikt oczywiście nie ustąpił, a siedziały wyłącznie dziewczyny.

Może dziwicie się, dlaczego o tym piszę? Może powiecie, że takie zachowanie dzisiejszej młodzieży to przecież standard, ale opisywane sytuacje cechuje pewien, chyba waży, szczegół. Otóż uczelnią, do której masowo zmierzali studenci był UKSW, czyli Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego -  humanistyczna katolicka uczelnia. Dlaczego rodzaj uczelni jest dla mnie ważny?

Wiosną 2005 roku, kiedy odchodził Jan Paweł II, całą Polskę ogarnął jakiś dziwny, niesłychanie pozytywny nastrój zadumy, refleksji, międzyludzkiej solidarności i empatii. Prym wiodła w nim właśnie młodzież, gromadząc się na modlitewnych czuwaniach. To wtedy mówiło się o „Pokoleniu JPII”. Dzisiaj to pojęcie już nie istnieje, ale ja w swojej naiwności myślałem, że jeśli są jeszcze jakieś jego ślady, to z pewnością wyłącznie na katolickich uczelniach. Jak widać myliłem się. Niestety!

Edward
Wczoraj po raz pierwszy usiadłem za kierownicą! Krótka to była jazda - najwyżej 1 km, ale chciałem się sprawdzić. No i test wypadł bardzo obiecująco! Na tyle obiecująco, że jutro chcę samodzielnie pojechać na wieś, by wreszcie uruchomić instalację c.o. w domu, gdzie samotnie mieszka moja Mama. To wyjątkowo zimny poniemiecki budynek, a na dworze już typowa jesień. Tym razem będę miał do przejechania 2 x 22 km, ale jestem pewien, że dam radę!
A dzisiaj mija już 30 doba od transplantacji.
Cytat:Na tyle obiecująco, że jutro chcę samodzielnie pojechać na wieś, by wreszcie uruchomić instalację c.o. w domu, gdzie samotnie mieszka moja Mama.

Na taką okoliczność, to power samoistnie się wyzwala. No cóż jesteś szczęśliwcem, bo jedziesz do Mamy. zadowolenie, uśmiech
Spokojnej jazdy i oczywiście pozdrowienia dla Mamy i Wandy.

   Kris.
(03.10.2016, 08:34:59)Dunolka napisał(a): [ -> ]Edku, to się tak nie da  - bez emocji. To forum jest  nie tylko z nazwy przyjacielskie.
Kto to powiedział: "Oswojenie niesie ze sobą ryzyko łez"?
Jolu!
Heart Heart Heart

(04.10.2016, 06:27:00)Kris napisał(a): [ -> ]
Cytat:Na tyle obiecująco, że jutro chcę samodzielnie pojechać na wieś, by wreszcie uruchomić instalację c.o. w domu, gdzie samotnie mieszka moja Mama.

Na taką okoliczność, to power samoistnie się wyzwala. No cóż jesteś szczęśliwcem, bo jedziesz do Mamy. zadowolenie, uśmiech
Spokojnej jazdy i oczywiście pozdrowienia dla Mamy i Wandy.

   Kris.
Krzysiu!
Jestem szczęśliwym facetem z wielu powodów: pierwsza dłuższa jazda po miesięcznej przerwie, ciepło w domu Mamy, tym samym, w którym mnie urodziła, troskliwa opieka Wandy, pomoc rodziny, Wasza obecność i przede wszystkim nowe życie. Nie zmarnuję go! A pozdrowienia przekażę.
Edward
(03.10.2016, 15:29:44)Edward napisał(a): [ -> ]Wnusie odwożone były do przedszkola dwa  razy - w czwartek i w piątek. Oba razy autobusem, ponieważ ja jeszcze samochodu nie byłem w stanie prowadzić.
W czwartek towarzyszyłem Wandzie, ale pożytek ze mnie był jedynie taki, że prowadziłem wnusie za rękę. To już kochane 16 i 13 kg, więc podsadzać do autobusu w żadnym razie nie mogłem. Jakoś weszliśmy do przepełnionego, głównie studentami, pojazdu. Wanda znalazła jedno wolne miejsce i wzięła Emilkę na kolana. Młoda dziewczyna widząc mnie z Alą natychmiast wstała, ale wnusia zostawiła mnie i przytuliła się do babci. Podziękowałem dziewczynie, uśmialiśmy się oboje z zachowania Ali i kulturalna studentka wróciła na swoje miejsce. Ciężko mi wtedy było, bo przechodziłem kryzys, o którym pisałem Joli, ale 25 doby po przeszczepie widać nie było i miejsca takim 'staruszkom' jak ja rzadko się ustępuje, więc OK i sprawy nie ma.

W piątek miałem wizytę w poradni transplantacyjnej i Wanda obie wnusie zawoziła sama. Tym razem w przepełnionym autobusie wolnego miejsca nie było i nikt nie zamierzał go ustąpić. Babcia z 2,5 i 4,5 letnimi maluchami z trudem panowała nad sytuacją, bo W Warszawie jeździ się szybko i zdecydowanie. W końcu nie wytrzymała i powiedziała najbliżej siedzącej dziewczynie, by ustąpiła jej miejsca. Studentka była obrażona, ale łaskawie wstała pyskując przy tym jeszcze przez jakiś czas. Wanda nie włączała się do jej monologu.

Po południu Wanda odbierała maluchy. Na przystanku autobusowym ławeczka była zajęta, bo część studentów skończyła właśnie zajęcia. Z trudem udało się babci posadzić obie wnusie i znowu nie dlatego, by oszczędzać ich młode nóżki, ale by nie wybiegły niespodziewanie na jezdnię. Wandzie miejsca nikt oczywiście nie ustąpił, a siedziały wyłącznie dziewczyny.

Może dziwicie się, dlaczego o tym piszę? Może powiecie, że takie zachowanie dzisiejszej młodzieży to przecież standard, ale opisywane sytuacje cechuje pewien, chyba waży, szczegół. Otóż uczelnią, do której masowo zmierzali studenci był UKSW, czyli Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego -  humanistyczna katolicka uczelnia. Dlaczego rodzaj uczelni jest dla mnie ważny?

Wiosną 2005 roku, kiedy odchodził Jan Paweł II, całą Polskę ogarnął jakiś dziwny, niesłychanie pozytywny nastrój zadumy, refleksji, międzyludzkiej solidarności i empatii. Prym wiodła w nim właśnie młodzież, gromadząc się na modlitewnych czuwaniach. To wtedy mówiło się o „Pokoleniu JPII”. Dzisiaj to pojęcie już nie istnieje, ale ja w swojej naiwności myślałem, że jeśli są jeszcze jakieś jego ślady, to z pewnością wyłącznie na katolickich uczelniach. Jak widać myliłem się. Niestety!

Edward
No to nieciekawe , dziewczyny ? ja zawsze takim Mówię że ona będzie też stara i niedołężna ! i będzie stała ! Ja proponuję moje kościste kolana i skutkuje !Ustępują miejsca. Pozdrawiam a za cięższą pracę się nie bierz ! leszek12
Leszku,
dziewczyny, jak dziewczyny, dzisiaj wszędzie są takie same. Jednak wobec studentek UKSW, uczelni, gdzie wartości chrześcijańskie powinny być stawiane za wzór, oczekiwania społeczeństwa (a przynajmniej moje) są większe. Kulturę osobistą, bo w tych kategoriach należy rozpatrywać scenki z autobusu i przystanku, powinno wynieść się z domu. Jeśli tego nie ma, to uczelnie wydają się być ostatnimi instytucjami w mocno spóźnionym procesie wychowawczym. Szczególnie uczelnie humanistyczne.
Edwardzie, taka sama scenka w mieście Poznań. Na przystanku obok Dworca PKP/PKS wchodzę z moją mamą staruszką do tramwaju i co się dzieję? Ano nic, młodzi zajmujący miejsca siedzące wpatrują się w okna, przeglądają notatki, czy też zasłuchani są w muzykę ze słuchawek. Pewno moja mama jest niewidzialna??? 
Dopiero pani, około 50 lat, która również stoi i trzyma się poręczy podskakującego tramwaju zwraca się do młodych - może ktoś z was wstanie i ustąpi pani miejsce. 
Podnosi się dziewczyna i z fochem na twarzy przechodzi do przodu tramwaju. Moja mama siada na foteliku, a ja serdecznie dziękuję tej pani.

Kurtyna!

To nie zależy, od miasta. To może być wszędzie. Jest coraz gorzej, albo może z wiekiem, bardziej to dostrzegam. Chamstwo, znieczulica wylewa się na nas. 

Napisałeś tak
Cytat: Jeśli tego nie ma, to uczelnie wydają się być ostatnimi instytucjami w mocno spóźnionym procesie wychowawczym. Szczególnie uczelnie humanistyczne.

Ja nie wierzę w wychowanie na uczelniach. Bo kto tam miałby nauczyć moje dzieci kultury, poszanowania innych, czy zwykłej przyzwoitości? Profesor, etyk, wychowanek KUL, a obecnie wykładowca na Uniwersytecie Jagielońskim, który pisze takie zdania? 

[Obrazek: lDPCa5D.png]
On ma uczyć szacunku? A może tolerancji do innych? No nie wiem...

Nie wrzuciłbym tego cytatu, gdyby to powstało w umyśle czynnego polityka, tej czy innej partii. W ich wypadku, to chyba wszystko, co było do powiedzenia, to powiedzieli.
Ale gdy to pisze profesor UJ, etyk, wykładowca, może autorytet który później będzie promotorem czyjejś pracy, będzie oceniał, to niestety nie mogłem milczeć.
Wiem, że wrzucam granat do szamba napisanego przez J. H. ... wybaczcie.

Może dobrze, że mam już z górki. Widzę, że Świat coraz bardziej wariuje. Coś co się obecnie dzieje, napawa mnie wielkim niepokojem. 
Otaczają nas jakieś dzikie tańce, a my w tym podgrzewanym garze, czekamy na finał.

Przepraszam, że zaśmiecam Twój wątek... mam dziś doła... 

Pozdrawiam
Armands
Hm, mieszkam niedaleko kampusu uniwersyteckiego, zatem podróżuję tramwajami zawsze w towarzystwie studentów. I wiecie, co  - jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś nie ustąpił moim wnusiom miejsca.

Wnusie Edka też zresztą miejsce miały.
Nie ustąpiono miejsca Wandzie, ale to pewnie wynika z obecnego trendu, by się nie narażać przystojnym niewiastom w średnim wieku. Takie potrafią się  obrazić, gdy im się ustąpi miejsca, autentycznie. mruganie, puszczanie oczka
Pamiętam, jak przykro było Tomkowi, gdy dziewczyna w tramwaju, do której się uśmiechnął, ustąpiła mu miejsca.

PS. Jarku, od razu widać, że nie masz córki.
Porozmawiamy, gdy ci się urodzi wnuczka, i gdy ją pokochasz.
cyt.
Człowiek dopiero wtedy jest szczęśliwy,
gdy może służyć, a nie wtedy, gdy musi władać.
Władza imponuje tylko małym ludziom,
którzy jej pragną, by nadrobić swoją małość.
Człowiek naprawdę wielki,
nawet gdy włada,jest sługą.
Kardynał Stefan Wyszyński

Jarku dla tych co władają  także dla tych co nie ustępują.

Jędrek
(04.10.2016, 18:38:20)Dunolka napisał(a): [ -> ]Hm, mieszkam niedaleko kampusu uniwersyteckiego, zatem podróżuję tramwajami zawsze w towarzystwie studentów. I wiecie, co  - jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś nie ustąpił moim wnusiom miejsca.

Wnusie Edka też zresztą miejsce miały.
Nie ustąpiono miejsca Wandzie, ale to pewnie wynika z obecnego trendu, by się nie narażać przystojnym niewiastom w średnim wieku. Takie potrafią się  obrazić, gdy im się ustąpi miejsca, autentycznie. mruganie, puszczanie oczka
Pamiętam, jak przykro było Tomkowi, gdy dziewczyna w tramwaju, do której się uśmiechnął, ustąpiła mu miejsca.

PS. Jarku, od razu widać, że nie masz córki.
Porozmawiamy, gdy ci się urodzi wnuczka, i gdy ją pokochasz.
Już odpowiadam.
Najpierw Joli.
Wanda, która prawie wyłącznie korzysta ze środków komunikacji publicznej i ma po drodze plac Grunwaldzki - akademickie centrum Wrocławia - też twierdzi, że bardzo rzadko zdarza się, by nie ustąpiono jej miejsca, chociaż jest sama, bez wnuczek.
Wnuczki miały miejsce na ławeczce przystanku autobusowego, ale w autobusie stały razem z Wandą.

Jarku,
to nie Ty wrzuciłeś granat! Nie wiem, jakich słów użyć, by być dobrze zrozumianym i by różne spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość nie wpłynęły na wzajemne relacje, ale ufam, że warto rozmawiać pamiętając o tolerancji i poszanowaniu oponentów.
Cytowany przez Ciebie profesor UJ w dosadnych słowach wyraził ocenę tego, co dzięki szczęśliwemu zbiegowi wyborczych okoliczności i zdobyciu parlamentarnej większości serwuje nam Prawo i Sprawiedliwość. Gdybyś zapytał o ocenę  wypowiedzi profesora dowolną uczestniczkę wczorajszego protestu, to potwierdziłaby ją w całej rozciągłości.
Jarku,
mimo fatalnej pogody na ulice miast nie wyszły jakieś nawiedzone lewaczki i oszołomki, ale zwyczajne kobiety, które PiS-owska ręka w majtkach zwyczajnie mierzi. Nie wiem, Jarku, czy masz córkę, jeśli tak, to będzie Ci łatwiej, jeśli nie, to spróbuj wyobrazić sobie sytuację, że zostaje ona zbiorowo zgwałcona i musi urodzić. Pokochasz takiego wnuka czy wnuczkę? Co przeżywać będzie, do końca swoich dni, Twoja prawdziwa lub wyimaginowana córka pamiętając o okolicznościach poczęcia? Przepraszam za ten drastyczny przykład, ale ja odniosłem tę sytuację chociażby do moich kochanych wnuczek.
Pozdrawiam serdecznie szanując Twoje prawo do odmiennej oceny rzeczywistości, w której przyszło nam żyć.
Edward
(04.10.2016, 20:32:45)Edward napisał(a): [ -> ]Wnuczki miały miejsce na ławeczce przystanku autobusowego, ale w autobusie stały razem z Wandą.
Ale swój post zacząłeś od opisu sytuacji, gdy ustąpiono wam miejsca, i tobie i Wandzie.
Konkretnie  - dzieciom, bo wy jeszcze nie wyglądacie na takich, którym się miejsca ustępuje.
Dlaczego nie widzisz, że szklanka jest do połowy pełna?
Nawet w dwóch trzecich, bo tylko raz, w tłoku, dzieci stały. W tłoku trudniej zauważyć, że ktoś potrzebuje miejsca.

Edku, nie sądzę, by Jarek zamierzał dyskutować problem, bo sprawa jest  bezdyskusyjna.
Jemu chodzi o język, jakiego używa  -  było nie było - filozof.
Nie jest to język debaty ludzi na poziomie, tylko język knajaka.

Tylko że człowiek zraniony przestaje uważać na słowa.
Jolu,
z tą niewidocznością w tłoku nie przeginaj. Wanda i wnusie stały obok czterech siedzących dziewczyn, z których żadna nie pomyślała, że warto wstać, by babcia z wnuczkami bezpiecznie dotarła do celu. Nie chodzi tu o zmęczenie Wandy czy dziewczynek, ale o bezpieczne dotarcie do celu. Ja sam, już prawie 70-cio latek, zawsze ustępuję miejsca komukolwiek z małym dzieckiem. Nieważne, czy jest to babcia, młoda mama, czy młody tata - ważne jest bezpieczeństwo małego dziecka.

Szklankę do połowy pełną oczywiście widzę, tylko że na jedną taką przypada kilkadziesiąt pustych.

Stylu wypowiedzi profesora UJ nie popieram, tyle że w przytoczonym przez Jarka przykładzie odnosi się on do bieżącej sytuacji społeczno-politycznej i może musiał zniżyć się do takiego poziomu, by być zrozumianym np. przez panią profesor Pawłowicz.

OK, zakończmy ten polityczny wątek - jesteśmy zbyt wiekowi, by zmieniać swoje poglądy.

Za godzinę jadę na wieś uruchomić c.o. Ciekaw jestem, jak kondycyjnie zniosę ten wyjazd.
Edku, to oczywiste, że w środkach komunikacji miejskiej małe dzieci nie powinny stać, gdyż jest to niebezpieczne  - twarde oparcia i inne metalowe przedmioty znajdują  się akurat na wysokości ich głowy.
Dlatego moje zawsze siedzą; jeśli nikt nie ustąpi, to proszę o miejsce, nikt nie odmawia. Zresztą moje od razu po wejściu do pojazdu podnoszą wrzask, "gdzie mam usiąść, gdzie moje miejsce, a ja chce koło okna"  etc.
Może niech się i twoje tego nauczą? mruganie, puszczanie oczka

Ale mnie chodzi o co innego. Opisujesz dwie scenki, w jednej  ustąpiono wam miejsca z uśmiechem, w drugiej
nie ustąpiono.
I ty na podstawie tej jednej sytuacji -  gdy nie ustąpiono  - wyciągasz wnioski o upadku obyczajów wśród młodych na tle jakości kształcenia i wychowania w uczelniach wyznaniowych.
Jako statystyk to ci powiem  - jedna sytuacja to zdecydowanie za mało na wnioski, nawet jeśli byś miał dowód, że ta młoda nieuprzejma dziewczyna była na pewno od Wyszyńskiego i na pewno nie była akurat we wczesnej ciąży.
A dlaczego nie zachwyciłeś się wobec tego uprzejmością tej pierwszej dziewczyny?

Druga, zasadnicza sprawa. Bardzo nie lubię narzekania na "dzisiejsze czasy". Nie dlatego, że to odwieczne i nudne, tyle, że akurat nieprawdziwe. Mamy przecież wszyscy  jaką taką  pamięć, i wiele możemy powiedzieć o obyczajach sprzed lat, o traktowaniu ludzi w urzędach, szpitalach, szkołach, sklepach. Zapomnieliście, jak poniżali nas nauczyciele? Jak byle kto darł na nas tzw. mordę?
Mówcie, co chcecie, ale teraz  żyjemy w innej rzeczywistości.
To tylko emigranci, ci, których nie stać na bilet do Polski, pozostają w złudzeniu, że tu się nic nie zmieniło.
(05.10.2016, 08:42:30)Dunolka napisał(a): [ -> ]Edku, to oczywiste, że w środkach komunikacji miejskiej małe dzieci nie powinny stać, gdyż jest to niebezpieczne  - twarde oparcia i inne metalowe przedmioty znajdują  się akurat na wysokości ich głowy.
Dlatego moje zawsze siedzą; jeśli nikt nie ustąpi, to proszę o miejsce, nikt nie odmawia. Zresztą moje od razu po wejściu do pojazdu podnoszą wrzask, "gdzie mam usiąść, gdzie moje miejsce, a ja chce koło okna"  etc.
Może niech się i twoje tego nauczą? mruganie, puszczanie oczka  

Ale mnie chodzi o co innego. Opisujesz dwie scenki, w jednej  ustąpiono wam miejsca z uśmiechem, w drugiej
nie ustąpiono.
I ty na podstawie tej jednej sytuacji -  gdy nie ustąpiono  - wyciągasz wnioski o upadku obyczajów wśród młodych na tle jakości kształcenia i wychowania w uczelniach wyznaniowych.
Jako statystyk to ci powiem  - jedna sytuacja to zdecydowanie za mało na wnioski, nawet jeśli byś miał dowód, że ta młoda nieuprzejma dziewczyna była na pewno od Wyszyńskiego i na pewno nie była akurat we wczesnej ciąży.
A dlaczego nie zachwyciłeś się wobec tego uprzejmością tej pierwszej dziewczyny?

Druga, zasadnicza sprawa. Bardzo nie lubię narzekania na "dzisiejsze czasy". Nie dlatego, że to odwieczne i nudne, tyle, że akurat nieprawdziwe. Mamy przecież wszyscy  jaką taką  pamięć, i wiele możemy powiedzieć o obyczajach sprzed lat, o traktowaniu ludzi w urzędach, szpitalach, szkołach, sklepach. Zapomnieliście, jak poniżali nas nauczyciele? Jak byle kto darł na nas tzw. mordę?
Mówcie, co chcecie, ale teraz  żyjemy w innej rzeczywistości.
To tylko emigranci, ci, których nie stać na bilet do Polski, pozostają w złudzeniu, że tu się nic nie zmieniło.
Kochani : macie wszyscy Rację ! to uprzejmość powinno wynieść się z domu ! Mimo wieku wyrzuciłem z autobusu chama! kierowca widział zajście stanął, a ja na paluszkach / facet dreptał trzymałem 2 palcami za Dłoń/. w drzwiach Kopa w pupę i Pojechaliśmy ! Edward nie wysilaj sie ! proszę ! leszek12
Dzisiaj miałem pierwszą poważną próbę samodzielności - osiem godzin poza mieszkaniem i łóżkiem i ok. 50 km jako kierowca!
W domu na wsi już ciepło od c.o. a nie kominka i pieca akumulacyjnego, a ja czuję się dobrze. Powoli wracam do normalności i oczywiście z tego się cieszę.
Jolu,
odniosę się jedynie do Twoich słów o narzekaniu na dzisiejsze czasy. Jeśli mnie one dotyczą, to błędnie odczytałaś intencje moich kilku ostatnich wpisów. Ja na nic nie narzekam, nawet na choroby, których mam tyle, że gdyby obdzielić nimi kilku facetów, to każdy uważałby, że jest wyjątkowo pokrzywdzony przez los. Moje ostatnie posty były relacją i refleksją, w żadnym razie narzekaniem.
Pozdrawiam
Edward
Edwardzie, gratuluje sprawdzianu. Piec grzeje, samochód poprowadziłeś, tylko tak dalej!

Co do tego co napisałem, to intencja było wskazanie, że to MY odpowiadamy za wychowanie naszych dzieci.
Od nich WYMAGAJMY kultury, a od innych, jedynie OCZEKUJMY godnego zachowania. Nie zostawiajmy wychowania innym, bo jak widać te "autorytety" w akcji, to skóra cierpnie.

Pozdrawiam
Armands

PS. Nie mamy córki. Mamy czterech synów i naszym staraniem było wychować ich na porządnych Polaków. Czy to się udało... mam taką nadzieję.
(06.10.2016, 07:59:17)Armands napisał(a): [ -> ]Edwardzie, gratuluje sprawdzianu. Piec grzeje, samochód poprowadziłeś, tylko tak dalej!

Co do tego co napisałem, to intencja było wskazanie, że to MY odpowiadamy za wychowanie naszych dzieci.
Od nich WYMAGAJMY kultury, a od innych, jedynie OCZEKUJMY godnego zachowania. Nie zostawiajmy wychowania innym, bo jak widać te "autorytety" w akcji, to skóra cierpnie.

Pozdrawiam
Armands

PS. Nie mamy córki. Mamy czterech synów i naszym staraniem było wychować ich na porządnych Polaków. Czy to się udało... mam taką nadzieję.
Armandsie,
jesteście dwa razy lepsi od nas! My też córki nie mamy, tylko dwóch synów. I też mamy nadzieję, że wychowaliśmy ich na porządnych ludzi. Czy Polaków? Może tak, bo z Polski nigdy wyjechać nie chcieli.