RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
... i nie pochodzić z  "plemienia żmijowego". mruganie, puszczanie oczka
A to wspomniany wcześniej filmik. Fotki pochodzą z lat 2006-2008, kiedy dzikiej przyrody było nad Jeziorem Powidzkim jeszcze dużo. Teraz w miejscu, w którym zostały zrobione, powstało osiedle domków wypoczynkowych. Szkoda!

https://youtu.be/y4eMdZUjdOA

Edward
Już trzeci dzień siedzę w domu! Powodem jest kolejna infekcja górnych dróg oddechowych połączona, jak zwykle, z chronicznym zapaleniem zatok. Prawdopodobnie czeka mnie jedenasta kuracja antybiotykowa po przeszczepie, a w najbliższym tygodniu mam czterodniowy wyjazd do Warszawy. Szkoda tej ładnej pogody i zatrzymanych prac przy "Korniku"
No i po pięciu dniach bezskutecznej walki z infekcją, gdy temperatura doszła do 38,0 stC, zdecydowałem się wziąć antybiotyk. O żaglówce muszę na razie zapomnieć, a priorytetem jest w tej chwili pozbierać się na tyle, aby w czwartek móc pojechać do Warszawy na kolejną wizytę w poradni transplantacyjnej.

Minęła czwarta, a ja nie śpię już od 0.30! W pozycji leżącej spływająca z zatok wydzielina drażni gardło, a to powoduje silny kaszel i ogromny nacisk na powłoki brzuszne. Asekuruję bliznę pooperacyjną, ale boję się kolejnej przepukliny. W pozycji pionowej te dolegliwości są znacznie mniejsze.
Łatwość, z jaką łapię infekcje i trudność, z jaką z nich wychodzę, jest największą uciążliwością nowego życia, które podarowano mi na Banacha.

Edward
Pani doktor pochwaliła decyzję o wzięciu antybiotyku i zaleciła kontynuowanie kuracji do pełnych dziesięciu dni (dzisiaj jest czwarty dzień). Przez infekcję podłapaną prawdopodobnie od wnuka (miał on sporadyczny kaszel bez temperatury) zostałem na dwa tygodnie wyłączony z normalnego życia. Straciłem przez to aż sześć dni dobrej pogody do prac przy "Korniku". Trudno będzie nadrobić ten czas.

Jutro wyruszamy do Warszawy. Pojutrze poradnia transplantacyjna i cały pakiet badań mających powiedzieć o pracy wątroby, nerek, o tym, czy nie rozpoczął się proces powolnego odrzutu przeszczepu i czy nie zaczął się budzić rak wyrzucony z poprzednią wątrobą. Emocje trochę podobne do tych, kiedy robi się kontrolne badanie PSA.
W międzyczasie (między pobraniem krwi, a wizytą w poradni) spotkanie z emigracyjną pisarką, panią Beatą Gołembiowską, autorką m.in. "Żółtej sukienki" - powieści o życiu kobiety zgwałconej w wieku sześciu lat przez znajomego rodziny (cholera - tyle lat ma moja starsza wnusia! Nabić zwyrodnialca na pal, to mało!)
Po południu Łomianki i występ czterolatków z wierszem o wilku.
W sobotę całodobowa opieka nad wnusiami, a w niedzielę powrót. Muszę dać radę, chociaż kondycji nie mam za grosz!

Pozdrawiam
Edward
Łomianki... Łomianki... coś mi to mówi  Big Grin
B i B wiedzą?

Pozdrawiam i życzę 100% wypełnienia misji!

Armands
Wiedzą, wiedzą!
Ale ponawiam zaproszenie z wpisu #1122 zadowolenie, uśmiech
(07.05.2018, 03:18:05)Edward napisał(a): [ -> ]Łatwość, z jaką łapię infekcje i trudność, z jaką z nich wychodzę, jest największą uciążliwością nowego życia, które podarowano mi na Banacha.

A miałeś jakiś inny wybór?
Ja bym tam brała, co los daje bez marudzenia, bo on kapryśny jest i zawsze się może rozmyślić.
(09.05.2018, 20:49:18)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(07.05.2018, 03:18:05)Edward napisał(a): [ -> ]Łatwość, z jaką łapię infekcje i trudność, z jaką z nich wychodzę, jest największą uciążliwością nowego życia, które podarowano mi na Banacha.
A miałeś jakiś inny wybór?
Ja bym tam brała, co los daje bez marudzenia, bo on kapryśny jest i zawsze się może rozmyślić.

Ja nie narzekam, jedynie stwierdzam fakt.
A wybór miałem. W moim mieście kazano mi cieszyć się dobrostanem i zapewniano, że kiedy on się skończy, to mi pomogą. Oczywiście w godnym zejściu z tego świata!
Czy marudziłem na to, co daje los? To dedykacja, jaka będzie umieszczona w "Nadii":

" Nadię, trzeci tom Kresowej opowieści dedykuję
Panu Profesorowi Pawłowi Nyckowskiemu
oraz
Panu Profesorowi Markowi Krawczykowi, Panu Profesorowi Krzysztofowi Zienkiewiczowi, Panu Profesorowi Tadeuszowi Wróblewskiemu, Panu Profesorowi Rafałowi Paluszkiewiczowi, Panu Docentowi Krzysztofowi Dudkowi, Panu Doktorowi Michałowi Skalskiemu, Panu Profesorowi Piotrowi Milkiewiczowi, Panu Doktorowi Michałowi Wasilewiczowi, Panu Profesorowi Maciejowi Wójcickiemu, Pani Docent Ewie Wunsch, Panu Docentowi Tomaszowi Gotlibowi
a także
Kierownictwu, Lekarzom i Pielęgniarkom Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Wątroby, oraz Kliniki Hepatologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy ulicy Banacha 1A "

Jolu,
na rękach bym ich wszystkich nosił do końca moich dni! Gdyby nie ta przepuklina mruganie, puszczanie oczka
 
Edward
(10.05.2018, 05:18:37)Edward napisał(a): [ -> ]na rękach bym ich wszystkich nosił do końca moich dni! Gdyby nie ta przepuklina mruganie, puszczanie oczka
 

Chyba nie na raz?  Huh


Jak już będziesz miał chęć kogoś nosić, to Wandę ponoś... jak najbardziej zasługuje na takie potraktowanie.
Trzymajcie się i bez niespodzianek!

Pozdrawiam
Armands
No nie razem, po kolei  zadowolenie, uśmiech .
A chęci, nie tylko na noszenie mruganie, puszczanie oczka , mam. Tylko, że same chęci nie zawsze wystarczają smutny
(10.05.2018, 05:18:37)Edward napisał(a): [ -> ]A wybór miałem. W moim mieście kazano mi cieszyć się dobrostanem i zapewniano, że kiedy on się skończy, to mi pomogą. Oczywiście w godnym zejściu z tego świata!
 To nie był wybór, tylko propozycja (nie) do   odrzucenia.

Cytat:  To dedykacja, jaka będzie umieszczona w "Nadii":   

Ło matko! Ja wiem, ze to święci ludzie, ale żeby od razu litania? mruganie, puszczanie oczka
Nie wystarczy ostatni akapit?
Przecież każdemu z profesorstwa dasz egzemplarz z osobistą dedykacją!

Tylko żeby nie było, jak z Lemem.
Przypomnę, że  Lem przeszedł poważną operację kardiochirurgiczną w Wiedniu.
Operował go jakiś słynny profesor.
Wdzięczny pacjent podarował  mu egzemplarz którejś ze swoich powieści, przetłumaczonej na niemiecki.
Profesor dar przyjął, serdecznie podziękował, ale uprzedził, że on raczej tego nie przeczyta, bo już niedowidzi...
(10.05.2018, 05:18:37)Edward napisał(a): [ -> ]Czy marudziłem na to, co daje los? To dedykacja, jaka będzie umieszczona w "Nadii":

" Nadię, trzeci tom Kresowej opowieści dedykuję
Panu Profesorowi Pawłowi Nyckowskiemu
oraz
Panu Profesorowi Markowi Krawczykowi, Panu Profesorowi Krzysztofowi Zienkiewiczowi, Panu Profesorowi Tadeuszowi Wróblewskiemu, Panu Profesorowi Rafałowi Paluszkiewiczowi, Panu Docentowi Krzysztofowi Dudkowi, Panu Doktorowi Michałowi Skalskiemu, Panu Profesorowi Piotrowi Milkiewiczowi, Panu Doktorowi Michałowi Wasilewiczowi, Panu Profesorowi Maciejowi Wójcickiemu, Pani Docent Ewie Wunsch, Panu Docentowi Tomaszowi Gotlibowi
a także
Kierownictwu, Lekarzom i Pielęgniarkom Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Wątroby, oraz Kliniki Hepatologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy ulicy Banacha 1A "

Rozumiem jak jest komu dziękować to czyń to mały a wielki gest , choć ....

..sobota dwudziesty pierwszy kwiecień 2018 godzina 8.10.
Dzwoni telefon, numer zastrzeżony.
- Dzień dobry profesorze przyjechałem po Pana.
- Pytam się - teraz ?
- Tak , Pan profesor prosił o 8.10.
.... podziękowałem w tę sobotę nie pracuję Big Grin

Widzisz Edwardzie i mnie trafiono katedrą zadowolenie, uśmiech

Jędrek
Jestem już w Warszawie i niesamowitej szczęściu zawdzięczam, że w całości. To było na A2 między Strykowem a Warszawa. W trzy osobowe samochody wyprzedzilismy dwa tiry i grzecznie zjechalismy na prawy pas. Do tira przed nami było może 300 metrów, a my jechaliśmy 120 km/h. 
Lewym pasem pędził sznur samochodów prowadzony przez suv-a. Obok nas tylko smigneli, a jechali ciasno , niemal zderzak w zderzak. Kilkaset metrów wcześniej tir wyprzedzal drugiego tira i zablokował kilka samochodów osobowych. Jechali więc 100 km/ h. W suv-ie musiał siedzieć idiota, bo zamiast zawczasu  powoli hamowac zrobil to gwaltownie tuz za ostatnim zablokowanym pojazdem. Samochody pedzace ponad 150 km/h nagle panicznie zaczely szukac miejsca dla siebie. W ulamku sekundy jeden z nich znalazl sie centymetry przede mna, drugi tyle samo za mna, a trzeci obok. Ucieczka na pas awaryjny, gwaltowne hamowanie i qurwy latajace w kabinie byly wszystkim, co moglem zrobic. Przez jakies dwie sekundy bylem pewiem, ze calo z tego nie wyjdziemy. 120 km/h gwalyowne hamowanie, centymetrowe odstepy oraz intuicyjne manewry uzasadnialy te przypuszczenia. A jednak nikomu nic się nie stało!

Jutro poradnia, spotkanie i Łomianki. Beatko I Bogdanie - zapraszam.

Dobranoc
Edward
I już w domu. W Warszawie zostawiliśmy wszystko i pozytywnie, ale Wanda wróciła z zapaleniem krtani. W tej sytuacji uznaliśmy, że muszę od wirusów uciekać i na kilka dni zamieszkałem na wsi. Jeśli deszcz nie przeszkodzi, to trochę nadrobie opóźnienia przy remoncie żaglówki. Nastepna wizyta w poradni dopiero za cztery miesiace.
Nie nadrobię opóźnień. Nerw 3D powrócił!
A w Warszawie nie zostawiliśmy wszystko, tylko zalatwilismy. Smartfona trzeba pilnować, jak dziecka!
Izotop i pytanie Pawła, jakie  pojawiło się w wątku Jędrka skłoniły mnie do nieco lzejszego wpisu.
To było na początku mojej przygody z pisaniem.  W akcji powieści musiała się pojawić scena erotyczna i okazało się, że jest to jeden z trudniejszych opisów z jakimi przyszło mi się zmierzyć. Spróbujcie sami, a przekonacie się, że mam rację. 
Język polski nie oferuje bogatego słownictwa w tej dziedzinie, a ona sama, to zdecydowanie temat tabu. 
"To miejsce", ktore pojawiało się w moim tekscie, wkurzylo moja osobistą nauczycielkę. Nie ma "tego miejsca" pisała, jest penis albo wagina  Musisz używać precyzyjnych określeń!

Miała rację, a dobitnie pokazuje to ten dowcip:
Rybak, za uwolnienie złotej rybki, zarzadal willi, dobrego samochodu i dużego ptaka. Hokus pokus i na brzegu stanal okazaly dom, przed garazem parkowal najnowszy model mercedesa, a przed domem biegal strus!
Przez rybaka, który "rządal" zamiast "żądać" pół nocy nie przespałem! Taki wstyd! Błąd nie do poprawienia, bo 30 minut minęło.
Na wtórnym analfabetyzmie łapię się coraz częściej, bo to i lata lecą i nasz język należy do najtrudniejszych. O sile języka decyduje jego prostota i nasz, chociaż piękny, przegrywa z niemal każdym, a szczególnie z angielskim.
Weźmy za przykład Jole, która świetnie ten język zna.
Jola, to Jola i dla Anglika to świętość! On powie:
Idę do Jola
Widziałem Jola
Podoba mi się Jola
Nienawidzę Jola
I wcale go to nie razi i drań dobrze się z tym czuje! A mnie to wkurza, bo w kilku przypadkach łobuz zmienia płeć naszej Koleżanki.
Za "zarzadal" posypuje głowę popiolem. Latwo o niego, bo ciagle jestem na wsi. 

A teraz językowa zagadka. 
Dwa miasta - Wrocław i Siena i ich rynki.
Dlaczego poprawne są ich różne pisownie?

Na wrocławskim Rynku 
oraz
Na sienenskim rynku

Edward
Żaden wstyd.......
Nasz język jest na tyle skomplikowany, pokręcony, że praktycznie każdemu strzelenie byka się zdarza....,
Za to jak pięknie odwracasz uwagę od istoty problemu..... Prawdziwe mistrzostwo....!
Zobacz: I Jola się pojawiała...., i płeć naszej Koleżanki..., i popiół...., a na koniec zagadka......., I nikt już o błędzie nie pamięta tylko się zastanawia jak to z tymi ryneczkami było....
Ja nie wiem......
Szacun Mistrzu!
Paweł
No wiesz, Edek! Wprawdzie kiedyś ktoś powiedział, że "okazałam się osobą z jajami", ale żeby od razu płeć zmieniać!
Gender! Sorbona i Gomora!

PS 1. A jeśli zdarzy ci się ortograficzna wpadka, wystarczy wysłać do mnie smsa o treści:
"Nie wiem skąd lecz jest błąd".
PS 2. A "rządać" powinno się pisać przez rz, bo pochodzi od słowa "rząd".