RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
(09.08.2016, 22:07:46)Dunolka napisał(a): [ -> ]Nasz szoking nie jest spowodowany  tym, że "może zadzwonili, a telefon był zajęty",
tylko tym, że mogło tak się zdarzyć.

Gdy sobie uświadomię, że i ja w tym czasie dzwoniłam do ciebie, to aż mi zimno się robi ze wstydu.

Z tym wstydem to niepotrzebnie, bo i skąd mogłaś wiedzieć, jak sprawy stoją? Z szokingiem masz rację!
Podczas jednej z wizyt na Banacha zapytałem chirurga, czy nie istnieje groźba 'urwania' się przeszczepionej wątroby. Odpowiedział, że nie, bo w jamie brzusznej jest ciasno. Z tego względu najlepiej jest, kiedy dawca i biorca są podobnej budowy ciała, a jeśli nie są, to dawca musi być drobniejszy od biorcy. Mówił, że właśnie z tego powodu już kilka miesięcy czeka na przeszczep 50 kg dziewczyna.
Przy transplantacji wątroby najwięcej trudności sprawia połączenie dróg żółciowych - naczyń o 5-6 mm średnicy. Z prostatektomią, to jednak mniej skomplikowana jest sprawa.
Podoba mi się system opłat za korzystanie z warszawskiej komunikacji. W porównaniu z systemem wrocławskim jest znacznie bardziej przyjazny pasażerom.
Bilet warszawski jest ważny w metrze, tramwaju i autobusie i (chyba) nie ma pojęcia autobus pospieszny. We Wrocławiu takie rozróżnienie funkcjonuje i oczywiście dezorientuje pasażerów, bo cena biletu jest inna.
W Warszawie nie istnieje pojęcie "bagaż", a we Wrocławiu tak. Przy czym za bagaż uważa się walizkę, torbę i ogólnie pakunek, których suma trzech wymiarów przekracza 120 cm! Powiedzieć, że to chore, to mało powiedzieć! Oczywiście za bagaż się płaci.
W Warszawie można kupić bilet czasowy np. 75 minutowy i dowolnymi środkami lokomocji dotrzeć do celu. We Wrocławiu też taki bilet funkcjonuje tyle, że jest maksymalnie 30 minutowy. Miasto mniejsze i niby OK, ale wystarczy przesiadkowe czekanie 15 minut na tramwaj czy autobus, by bilet stracił ważność przed dotarciem do celu.
W Warszawie mając 65+, za 50 zł może kupić bilet roczny. W moim mieście najdłuższy jest bilet semestralny i kosztuje dużo więcej. Natomiast dla osób 75+ przejazd środkami komunikacji miejskiej jest bezpłatny.
Cena biletu ulgowego:
Warszawa - 2,20 zł
Wrocław - 1,50 zł
Tyle zdążyłem się dowiedzieć kursując między Młocinami (nasza baza mieszkaniowa), a Ochotą (ul. Banacha)
Pozdrawiam
Edward
Ciągle czekam na telefon z kliniki przy Banacha ...
W tym szpitalu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego spędziłem w tym roku już blisko siedem tygodni i często wracam tam wspomnieniami. Dzisiaj przypomniał mi się Andrzej Jaworski - gitarzysta amator z Wołomina, wykonawca własnych tekstów, którego wtedy poznałem.
Pozdrawiam i podpisuję się pod jego apelem:
https://www.youtube.com/watch?v=lpM79DkStTo
Telefon nadal milczy, a ja zabrałem się za ... malowanie mieszkania. W tej sprawie Wanda molestuje mnie już od 5-6 lat no i wreszcie się doczekała. Mieszkanie małe, pokoje z nieprzesuwalnymi meblami więc prac przygotowawczych jest więcej niż samego malowania. Nie śpieszę się jednak, mam czas na oglądanie IO w TV i ciągle czekam.

Dzisiaj w zatoce przy Copacabana ścigali się panie i panowie na 470-tkach. Groty, foki, spinakery, szoty, fały, baksztagi, fordewindy, bajdewindy itp. żeglarskie określenia przywołały dawnych wspomnień czar - Kornika i Powidz. Komentując zawody profesjonalni sprawozdawcy objaśniali, jak być wodnym cwaniakiem i zgodnie z przepisami zmusić rywala do błędu by z nim wygrać.
Przy tej okazji przypomniała mi się sytuacja sprzed 15-20 lat i ciche dni w moich relacjach z młodszym synem.
Zapraszam do lektury Frajer play na http://www.pokucie.republika.pl/
(18.08.2016, 20:25:09)Edward napisał(a): [ -> ]Telefon nadal milczy, a ja zabrałem się za ... malowanie mieszkania.
 Tak, to bardzo dobry sposób na ten telefon.
Pewnie zadzwoni, gdy będziesz stał na drabince w pochlapanym roboczym uniformie, brudny i głodny, i będziesz malował sufit.
(18.08.2016, 20:41:31)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(18.08.2016, 20:25:09)Edward napisał(a): [ -> ]Telefon nadal milczy, a ja zabrałem się za ... malowanie mieszkania.
 Tak, to bardzo dobry sposób na ten telefon.
Pewnie zadzwoni, gdy będziesz stał na drabince w pochlapanym roboczym uniformie, brudny i głodny, i będziesz malował sufit.
Drabinka, pochlapane ubranie i pusty żołądek nie będą przeszkodą - pół godziny wystarczy by ruszyć w drogę. Zostanie niepomalowany sufit, fakt, ale dokończę pracę już po, czyli po kilku miesiącach od tego telefonu.

W lutym zapytany Profesor odpowiedział, że na przeszczep czeka się od kilkunastu sekund do kilkunastu tygodni. Mój staż, to już 81 dni, czyli 11,5 tygodnia.

Niepomalowany sufit, Kornik już drugi sezon bez wody, niewydeptane górskie ścieżki i wiele innych niedokończonych i niezaczętych spraw ... Chciałbym móc jeszcze nadrobić to wszystko.

https://www.youtube.com/watch?v=4u0PJ9g50bs
(19.08.2016, 03:41:28)Edward napisał(a): [ -> ]Niepomalowany sufit, Kornik już drugi sezon bez wody, niewydeptane górskie ścieżki i wiele innych niedokończonych i niezaczętych spraw ... Chciałbym móc jeszcze nadrobić to wszystko.

Gdy jakiś kataklizm, typu ciężka choroba, zepchnie nas z naszej życiowej ścieżki, wydaje nam się, że po pokonaniu kataklizmu, na tę ścieżkę wrócimy.
Czy to się udaje?
Nie sądzę. Nie tylko dlatego, że "nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki".
Tamta ścieżka często zarasta, a jeszcze częściej wrócić na nią nie mamy już sił, możliwości, ochoty, potrzeby.
Ale przecież jest inna ścieżka, którą właśnie podążamy, i jeszcze inne, które -  mam nadzieję  - zdążymy wydeptać.
Może sztuka życia polega i na tym, by znaleźć jej wartość, piękno, sens?
Dwa razy do tej samej rzeki rzeczywiście wejść nie można, ale do jeziora jak najbardziej!

Dwa, trzy razy w tygodniu jestem na wsi i zawsze witam się z zakurzonym Kornikiem. Wczoraj to nawet napompowałem koła w przyczepie, na której on od dwóch lat odpoczywa, bo były z nich kompletne kapcie! Na dobrą sprawę, to kilka godzin wystarczy, by ruszyć w drogę. Wierzę, chociaż jakby coraz mniej, że jeszcze to się stanie.

Masz rację, Jolu, pisząc o ścieżkach, z których już na stałe zeszliśmy i o tych, którymi idziemy. Trzeba też wytyczać nowe drogi i stawiać przed sobą inne cele. Jeśli tego nie zrobimy, to życie straci sens. To jakby oczywista oczywistość!


https://www.youtube.com/watch?v=loI6_zN5YYM
Telefon, ten z gorącej linii, ciągle milczy.

12 września, więc już za 2,5 tygodnia, kolejna wizyta w poradni transplantacyjnej. Tym razem badań obrazowych nie będzie, tylko komplet prób wątrobowych, AFP i odnotowanie mojego stanu psychofizycznego.

Chemioembolizacja TACE mocno zahamowała tempo wzrostu guza. W dniu pierwszej chemii  (9 marca) AFP=170, a jego dzienne przyrosty były w granicach 6-8 jednostek. W dniu trzeciej i ostatniej chemii  (7 czerwca) AFP=19, a 25 lipca AFP=22 (górny zakres referencyjny to 7,0).
 
Czuję się dobrze. Nie przestrzegam diety, pracuję fizycznie - aktualnie malowanie mieszkania i koszenie trawy (czas ciągły, bo w traktorku zerwał się mocno wysłużony pasek i właśnie zamówiłem go w sklepie internetowym), której nie chciały zjeść konie.
Praca sprawia mi dużą frajdę i pozwala zapomnieć o czekającej operacji.  Tylko ten milczący smartfon wprowadza lekki niepokój. Bierze on się stąd, że kiedy w kwietniu laryngolog po wyfrezowaniu kości zatoki czołowej powiedział, że pozwolenie na transplantację da dopiero za trzy miesiące czyli w lipcu, to Profesor zasugerował mu wydanie zgody warunkowej (z ważnych przyczyn życiowych), bo w mojej sytuacji tak długo czekać nie można. Laryngolog taką zgodę wydał, tymczasem już prawie wrzesień i nic się nie dzieje. W którymś z maili pisałem o emerytowanym komandosie z Gromu, z którym przez kilkanaście dni dzieliłem tę samą salę. On czekał na przeszczep tylko dwa dni, a u mnie jutro minie dzień 90-ty.

Wprawdzie pasek w traktorku się zerwał, ale zdążyłem wykosić 1/3 sadu, a konkretnie teren pod huśtawką. Jutro przyjeżdżają moje ukochane warszawskie wnusie i jestem bardzo ciekaw ich reakcji na huśtawce. Chłopcy początkowo czuli się niepewnie, ale później z huśtawki zejść nie chcieli. Niepewność ich stąd się brała, że z uwagi na ukształtowanie terenu w skrajnych położeniach byli odpowiednio dwa i trzy metry nad ziemią! Raz jeszcze ten sam huśtawkowy link:
https://youtu.be/A0QzCRxbDKg
No cóż, miejmy nadzieję, że telefon zadzwoni, bo...

.... jak czytam, to trwa już sezon na "grzybiarzy". To niestety sezonowe zagrożenie na oddziałach transplantacji i często ofiary muchomora "wchodzą bez kolejki".

Pozdrawiam i życzę jak najmniej stresu

Armands
Armandsie,
nie stresuję się, to tylko lekki niepokój.

Grzybiarze z oczywistych powodów mają priorytet, ale tych z koniecznością przeszczepu chyba nie ma aż tak wielu. W ogóle spada liczba transplantacji, ale nie umiem powiedzieć, dlaczego?
12 września mam wizytę w poradni transplantacyjnej. Jeśli będzie mój lekarz prowadzący (ostatnio nie był), to może czegoś więcej się dowiem. On bezpośrednio komunikuje się z chirurgami, a oni modyfikuję priorytety na liście krajowej, więc mam nadzieję na informacje z prawie bezpośredniego źródła.

Pozdrawiam
Edward
Cytat:Edward napisał: Ciągle czekam na telefon z kliniki przy Banacha.

Dzisiaj kończę malowanie mieszkania, a przed chwilą na FB opublikowałem taki tekst:

Witam. Przepraszam Edwardzie, ale zmuszony byłem przenieść Twój wpis ( cd. z postu z dnia 30.08.) bo zgodnie z naszymi Forumowymi założeniami nie pasował treścią do Tytułu i tematu Twego wątku.
Jest natomiast dostępny jako post Nr.8  w wątku:

http://rakprostatypomoc.pl/showthread.php?tid=89  

Pozdrawiam
  Kris.
Kochani!
Piszę z kliniki przy Banacha. Przeszczep o 14-tej. Trzymajcie kciuki. Odezwę  się najwczesniej, jak będę w stanie.
Edward
(03.09.2016, 05:19:56)Edward napisał(a): [ -> ]Kochani!
Piszę z kliniki przy Banacha. Przeszczep o 14-tej. Trzymajcie kciuki. Odezwę  się najwczesniej, jak będę w stanie.
Edward

Edwardzie jesteśmy z Tobą. Czekamy na dobre wieści.
Edwardzie
Ściskamy kciuki i cieszymy się źe wreszcie się doczekałeś.
Pozdrawiamy
Jędrek i Beata
Najlepsza dzisiejsza wiadomość !!! zadowolenie, uśmiech 
Jednak im więcej się mówi i myśli, to realizacja ukrytych planów i marzeń przychodzi szybko.
Nie tylko kciuki w Twojej sprawie są uruchomione. Dla ducha także coś się przyda.
Edwardzie Trzymaj się.
Będzie dobrze, bo musi być dobrze.
Pozdrawiam
   Kris.
Trzymamy kciuki za powodzenie operacji i szybki powrót do zdrowia ! Super wiadomość!
Dziękuję za Waszą ze mną obecność. Była wizyta z Profesorem, który będzie mnie operowal. Start przesunięto na 22-gą,  ale najpierw ocenie poddana będzie wątroba dawcy. Czasem nie nadaje się do przeszczepu. Operacja powinna skończyć się jutro rano.
No to przed Tobą sporo tego czekania. Postaraj się wyciszyć... o ile to wykonalne. Może muzyka, która koi duszę. Na pewno masz u boku Wandę (przesyłamy pozdrowienia), swoich bliskich.
Kciuki trzymamy do końca, modlitwy nie pożałujemy.
Oby już wszystko poszło zgodnie z planem i Waszymi i naszymi życzeniami.
POZDRAWIAMY i ŚCISKAMY

Ela i Jarek