RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Oj, nacierpisz się, biedaku!

A co do wyglądu menela, to chyba wiesz, że istnieją takie dziewczyny (szczególnie te z dobrych domów), którym się to podoba.mruganie, puszczanie oczka
Zatem śmiało wychodź na miasto.
A Wanda ślubowała ci miłość na dobre i na złe, na ładne i brzydkie, więc w domu tez możesz się czuć bezpiecznie. mruganie, puszczanie oczka

Dawaj znać, co tam na Banacha.
Kliniki przy Banacha, to zespół uniwersytecki, więc studenci. Wczoraj musiałem im opowiedzieć historię mojego pobytu w Klinice Laryngologii, a sinu-jet przyklejony plastrem do policzka wzbudził żywe zainteresowanie nauczycieli akademickich. Pokazywali go studentom, jako przykład metody leczenia zatok w minionej epoce! Pytali mnie, po co mi go założono? Odpowiedziałem, że jeśli oni nie wiedzą, to ja tym bardziej.
No cóż - moje miasto okazało się być znowu ileś lat za Warszawą, ale muszę przyznać, że przez to  obsługa sinu-jeta we Wrocławiu była bardziej fachowa niż przy Banacha. Podobno nie trzeba było go w ogóle zakładać, a co się z tym wiąże, nie trzeba było forsować kości zatoki szczękowej. Podobno wystarczyła sama zmiana antybiotyku.
Tak, Jolu, nacierpiałem się dodatkowo z powodu tej zatoki, a za tydzień czeka mnie ponowna kontrola w Warszawie. Za 1,5 tygodnia chemia - też w stolicy, która staje się powoli moim drugim rodzinnym miastem, a przecież to dopiero rozgrzewka przed wizytami w tym mieście z powodu (mam nadzieję) przeszczepienia wątroby.

W sprawie dziewczyn z dobrego domu mam wątpliwości. No bo jeśli tak Jolu jest, jak piszesz, że one lubią facetów z zarostem, z plastrem i spod budki, to powinienem dać ogłoszenie takiej mniej więcej treści:
"Menel w sile wieku, niepalący, niepijący, niebijący kobiet, a wręcz przeciwnie - niezwykle je szanujący, pozna panią z dobrego domu w wieku dowolnym, w celu konwersacji na dowolny temat".
Sądzisz, Jolu, że to zadziała?


Pozdrawiam serdecznie
Edward
(14.04.2016, 03:52:22)Edward napisał(a): [ -> ]No cóż - moje miasto okazało się być znowu ileś lat za Warszawą, ale muszę przyznać, że przez to  obsługa sinu-jeta we Wrocławiu była bardziej fachowa niż przy Banacha. Podobno nie trzeba było go w ogóle zakładać, a co się z tym wiąże, nie trzeba było forsować kości zatoki szczękowej. Podobno wystarczyła sama zmiana antybiotyku.

Łaskawcy zgadzają się na antybiotyk. przewraca oczami
Na Zachodzie dostałbyś paracetamol i po krzyku. Big Grin

Ze względu na charakter forum, wypada nawiązać do leczenia prostaty, raka prostaty.
Coraz częściej czyta się, że   ... właściwie to nic nie trzeba robić.
A najlepiej zacząć od niebadania PSA. Big Grin
Kto wie, może mają rację.
Ja jednak jestem za opcją leczenia.
Zatok też,  bo wiem, jak to boli.

Edward napisał(a): 
powinienem dać ogłoszenie takiej mniej więcej treści:
"Menel w sile wieku, niepalący, niepijący, niebijący kobiet, a wręcz przeciwnie - niezwykle je szanujący, pozna panią z dobrego domu w wieku dowolnym, w celu konwersacji na dowolny temat".
Sądzisz, Jolu, że to zadziała? 

Zadziała, jasne, że na niektóre zadziała. Każda potwora znajdzie swego amatora, szczególnie, gdy potwora jest płci męskiej. mruganie, puszczanie oczka

Ale ja co innego miałam na myśli:
Niektóre  subtelne niewiasty tak mają dość nudnych i nijakich osobników,  że wprost marzą o "prawdziwym"  mężczyźnie, takim z pierwotnym zarostem,  o mężczyźnie, który  potrafi innemu w mordę dać, i nie przejmować się, gdy sam oberwie, o czym ma świadczyć nonszalanckie paradowanie po mieście z plastrem na policzku...
Tak przynajmniej głosi legenda miejska.

PS. Znałam osobiście  jedną taką.
W tym rzecz, Jolu, że zatoki nigdy mi nie dokuczały! Gdyby nie gruntowny przegląd zdrowia z powodu przeszczepu wątroby, to nie podejmowałbym leczenia zatok. Mój układ odpornościowy jakoś sobie z nimi radził, ale kiedy leki immunosupresyjne mocno by go przyhamowały, to na pewno żarty by się skończyły.

W kwestii informacji związanych z profilem tego forum mogę powiedzieć, że wśród setek wyznaczonych parametrów krwi było też PSA. Jest ono w dalszym ciągu nieoznaczalne.

W tej drugiej kwestii, to jaki tam ze mnie mężczyzna! Sama wiesz, co facetom, oprócz marzeń, pozostaje po RP, a i przed nią do tych co dają/biorą w mordę nie należałem. Ewentualne zainteresowanie ze strony panienek z dobrego domu, to chyba też już historia, bo plastra nie mam i golę się regularnie!

Pozdrawiam
Edward
(16.04.2016, 05:55:25)Edward napisał(a): [ -> ]W tym rzecz, Jolu, że zatoki nigdy mi nie dokuczały! Gdyby nie gruntowny przegląd zdrowia z powodu przeszczepu wątroby, to nie podejmowałbym leczenia zatok. Mój układ odpornościowy jakoś sobie z nimi radził, ale kiedy leki immunosupresyjne mocno by go przyhamowały, to na pewno żarty by się skończyły.

Tak, żarty mogłyby się skończyć. 
U mojego kilkuletniego synka bezobjawowe przewlekłe zapalenie zatok -  przy nagłym spadku odporności  (przewianie)  - spowodowało zapalenie opon mózgowych.  

Cytat: wśród setek wyznaczonych parametrów krwi było też PSA. Jest ono w dalszym ciągu nieoznaczalne.

 

I to jest bardzo dobra wiadomość.
Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobra.

Cytat: Ewentualne zainteresowanie ze strony panienek z dobrego domu, to chyba też już historia, bo plastra nie mam i golę się regularnie!

Pozostaje ci porzucić wszelką nadzieję. smutny
(17.04.2016, 11:27:31)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(16.04.2016, 05:55:25)Edward napisał(a): [ -> ]W tym rzecz, Jolu, że zatoki nigdy mi nie dokuczały! Gdyby nie gruntowny przegląd zdrowia z powodu przeszczepu wątroby, to nie podejmowałbym leczenia zatok. Mój układ odpornościowy jakoś sobie z nimi radził, ale kiedy leki immunosupresyjne mocno by go przyhamowały, to na pewno żarty by się skończyły.

Tak, żarty mogłyby się skończyć. 
U mojego kilkuletniego synka bezobjawowe przewlekłe zapalenie zatok -  przy nagłym spadku odporności  (przewianie)  - spowodowało zapalenie opon mózgowych.  
===
Zapalenie opon mózgowych jest straszną chorobą, ale sepsa chyba mu w straszności nie ustępuje. Podobno właśnie ona była powodem odejścia Agaty Mróz - siatkarki, której przeszczepiono szpik. A zaczęło się, też podobno, od infekcji zęba.
A propos sportowców, którzy kiedyś byli bardzo znani. Dzisiaj odwiedziliśmy największy wrocławski cmentarz komunalny - Cmentarz Osobowicki, gdzie mamy kilka grobów osób nam bliskich. Tam leży też małżeństwo będące pierwowzorami Michała i Julii. W jednej z alejek leżą obok siebie Janusz Kierzkowski (olimpijczyk, kolarz torowy) i Stanisław Szozda (kolarz szosowy). Pierwszy żył 64 lata, a drugi rok krócej.

Cytat: wśród setek wyznaczonych parametrów krwi było też PSA. Jest ono w dalszym ciągu nieoznaczalne.

I to jest bardzo dobra wiadomość.
Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobra.
===
Wyobrażam sobie, jak mało kto! Gdyby histopatolog w wyciętej prostacie raka jednak wykrył, to nawet nie mógłbym marzyć o transplantacji wątroby. Zapomniałem o tym raku, to prawda, ale teraz nieoznaczalne PSA i badania kwalifikacyjne do przeszczepu przypominają mi o nim niemal codziennie.

Cytat: Ewentualne zainteresowanie ze strony panienek z dobrego domu, to chyba też już historia, bo plastra nie mam i golę się regularnie!

Pozostaje ci porzucić wszelką nadzieję. smutny
===
Porzuciłem!
I znowu Warszawa! Niestety laryngolog nie dal zielonego swiatla do wpisu na krajowa liste oczekujacych na przeszczep. Niby goi sie zatoka jak należy, ale pewnosc, ze definitywnie jest ok będzie mozna miec, ewentualnie, dopiero za 3 miesiące. Czy rak zgodzie się  tak dlugo czekać? A przecież wpis na liste nie oznacza od razu transplantacji, bo przecież jest kolejka.

Jutro meluje się  w klinice, a pojutrze druga chemia TACE.
Pozdrawiam 
Edward
Edwardzie, głowa do góry, będzie dobrze!!!!!!!
Ile razy jesteśmy źli ,że nie poszło po naszej myśli. A ile razy okazuje się,że ,że oczekiwany wariant został zastąpiony innym, nawet bardziej korzystnym rozwiązaniem. Tego Tobie z całego serca życzymy . Pogody ducha i wiary. I dużo uśmiechu.Wando, Ty również trzymaj się dzielnie. Oboje Was serdecznie pozdrawiamy  danka i włodek
Edwardzie, nadzieja umiera ostatnia. Bądźcie dobrej myśli.

Ściskamy mocno

E i J
(24.04.2016, 20:02:20)Edward napisał(a): [ -> ]I znowu Warszawa! 
Jutro melduje się  w klinice, a pojutrze druga chemia TACE.

Edwardzie
Każda Twoja podróż przynosi pozytywne efekty.
I teraz też się tak stanie.

Podróże nie tylko kształcą ale i "leczą".

Jędrek
Dziekuje za Wasze bycie z nami. To psychiczne wsparcie pomaga w trudnych momentach, ale te najtrudniejsze wciaz są przed nami. Od dwoch godzin leżę na sali z trzema facetami po przeszczepie. Jakieś dreny, worki na saczaca się  żółć, wenflony na grzbiecie dłoni i w tętnicy szyjnej, opuchnięte brzuchy z grubymi  opatrunki  - to wszystko, jak dobrze siē uloźy, kiedyś mnie czeka. Mam czas, żeby się z tym oswoic.
Tym razem uzywam smartfona i proszę o zrozumienie.
A w sobote bylismy na dlugim spacerze wzdłuż Wisly. Dotarliśmy do pierwszych zabudowan Łomianek i bardzo dobre fluidy, a na pewno mysli, wysłaliśmy do Bogdana.
Pozdrawiamy
Wanda i Edward
Edwardzie jak byles na spacerze w okolicach Łomianek to ja w tym czasie byłem ponad 2000 km od domu. Jak również muszę Ci wyjaśnić sytuację pani doktor o której Ci mówiłem.  Okazuje się że nie każdy lekarz wykazuje się empatja. Pozdrawiam zapewniam o modlitw u św Kamila za Was
Bogdanie, z panią Doktor nie ma sprawy.  Wszyscy lekarze z Banacha są bardzo mili i kompetentni i czuję się tam prawie jak w domu. Za pamięć i modlitwę pięknie dziękuję. 

Wczoraj była druga chemia TACE, a bolalo tak bardzo, źe  gdybym miał pod ręką  cyjanek, to chyba bym go zazyl. Aktualnie jestem w trakcie 24h lezenia plackiem z uciskowym opatrunkiem w pachwinie.
Edward
(27.04.2016, 05:22:40)Edward napisał(a): [ -> ]Wczoraj była druga chemia TACE, a bolało tak bardzo, źe  gdybym miał pod ręką  cyjanek, to chyba bym go zażył. Aktualnie jestem w trakcie 24h leżenia plackiem z uciskowym opatrunkiem w pachwinie.

Edward
Poleżysz, wstaniesz i zaczniesz chodzić.
Krok po kroku w stronę oczekwanej.
Tak przeliczyłem Twoje dokonanie 117% i to wychodzi że sprawność organizmu jest na poziomie 56-latka.
Leż , chodź i wychodź , trzymzmy kciuki.

Jędrek
Edwardzie trzymaj się! Gdy nabierzesz sił to odezwij się. Pozdrawiamy Ciebie i Wandę.

E i J
Edwardzie ja także dorzucam "kamyczek do ogródka", ale taki mięciutki kamyczek nadziei i zdrowia zadowolenie, uśmiech.
Nabieraj sił. I dalej do walki. Masz w tym niesamowity upór i motywację. I tak trzymaj.

Pozdrowienia Tobie i Wandzie.
   Kris.
Kochani!

Kolejny raz dziękuję za słowa otuchy i Waszą wirtualną obecność przy moim szpitalnym łóżku. Kolejny też raz zapewniam, że to psychiczne wsparcie pomaga łatwiej przechodzić przez trudne sytuacje. Tych znowu nie brakowało, a ponieważ od piątku jesteśmy już w domu i mam komputer, a nie smartfon, to mogę więcej o nich napisać.

Ciągle nie mam zgody laryngologa na przeszczep. Termin trzech miesięcy, jaki na jej wydanie sobie rezerwuje, w moim przypadku jest nie do przyjęcia. Po tym czasie mój dobrostan może się skończyć, a ogniska pierwotne, już trzy, mogą przeszczep uniemożliwić. Tylko jedno z nich, to największe, jest poddawane chemii, dwa pozostałe nie i spokojnie sobie rosną. Kolejną kontrolę laryngologiczną mam w najbliższą środę i taką warunkową zgodę muszę uzyskać. Ona zdecyduje o wpisie na krajową listę oczekujących na przeszczep. Trafię na nią z wysokim, jeśli nie najwyższym priorytetem, bo powiedziano mi, że za cztery tygodnie będzie TACE III, chyba że wcześniej zatelefonuje koordynator ds. transplantacji i nakaże stawić się na Banacha w ciągu 4-5 godzin.

Chemia TACE, chociaż należy do terapii paliatywnych, dość skutecznie spowalnia rozrost guza. Dobrym obrazowym pokazaniem zasady jej działania, jest przedstawienie raka, jako drzewa. Pień jest główną tętnicą zasilającą, a konary, gałęzie, gałązki i gałązeczki, to jego unaczynienie. TACE polega na wprowadzeniu cewnika do głównej tętnicy zasilającej, wstrzyknięciu do niej mieszanki lipiodolu i doksyrubicyny (będę nazywał ją ‘chemią’), która z racji mikroskopijnych rozmiarów cząsteczek jest w stanie dotrzeć do najmniejszych naczyń krwionośnych i zaczopowaniu tętnicy. Guz, pozbawiony zasilania i z ‘chemią’ we wnętrzu, powinien się zmniejszyć. Tyle teoria, która mnie przekonuje, ale życie niesie różnego rodzaju niespodzianki.

Lekarz wykonujący TACE I przed sześcioma tygodniami nie znalazł głównej tętnicy zasilającej raka. Tzn. znalazł ją, ale wskutek radiotermoablacji wykonanej we Wrocławiu 11 miesięcy temu była ona zniszczona i nie przez nią rak czerpał odżywcze składniki. Ponieważ niewidoczne było inne źródło zasilania, to w wypisie lekarz napisał, że wstrzyknął niewielką ilość chemii w okolice guza, ale przed TACE II konieczne jest badanie TK, które pokaże, którędy rak się odżywia. TK zrobiono i w miniony wtorek ufnie położyłem się na stole. Po mojej lewej stronie był ogromny monitor (jakieś 70 x 150 cm), na którym lekarz obserwował drogę wprowadzanego cewnika. On sam (lekarz) był po stronie prawej. To, że cewnik porusza się inną drogą wiedziałem po narastającym bólu. Po wprowadzeniu go do głównej tętnicy zasilającej ból osiągnął 4/10 mojej prywatnej skali. Horror zaczął się, kiedy lekarz zaczął wstrzykiwać ‘chemię’. Ból szybko narastał, by w kulminacyjnym momencie osiągnąć wartość 8/10. To wtedy wziąłbym ampułkę z cyjankiem potasu, gdyby była pod ręką.

Pompowany guz uciskał płuca. Mój oddech, wyłącznie ustami, stawał się coraz szybszy i płytszy, a pod koniec zabiegu ustał niemal zupełnie. Próbowałem grać twardziela i nie zakłócać panującej ciszy, ale nie dałem rady! To było naprawdę okropne! W wypisie lekarz napisał, że zaaplikował połowę dawki ‘chemii’ do ‘dorzecza prawej tętnicy wątrobowej’. Gdybym milczał, a nie jęczał, jak bity pies, to pewnie dawka byłaby całkowita, ale ja naprawdę nie mogłem tego wytrzymać!

Wypisano mnie ze szpitala w środę i natychmiast pojawiła się temperatura 37,5 – 38,0 stC. Jak powiedział przez telefon lekarz dyżurny, to dobry objaw świadczący o tym, że ‘chemia’ morduje raka. Przy okazji jednak i mi dawała się chyba we znaki, bo do soboty czułem się tak, jakbym miał temperaturę o 1 stC wyższą. Teraz jest już znacznie lepiej i powoli myślę o środowej konsultacji laryngologicznej. Do Warszawy tym razem pojadę sam i jeszcze tego samego dnia zamierzam powrócić.

I jeszcze wyjaśnienie intensywności bólu. 10/10 miałem tylko raz, jakieś 20 lat temu. Pijany chirurg ściągnął mi wtedy ‘na żywca’ paznokieć z wskazującego palca lewej ręki.

Pozdrawiamy serdecznie
Wanda i Edward
Pojutrze jadę do Warszawy na kolejną konsultację laryngologiczną i z nadzieją, że otrzymam warunkową (bo chociaż nie wiadomo czym zakończy się operacja zatoki, ale z drugiej strony jest rak) zgodę na przeszczep. Dwa dni temu przeczytałem jednak interesujący artykuł, którego lekturę i Wam polecam. Dla Was może być on wyłącznie ciekawostką, ale u mnie spowodował chroniczną gęsią skórkę!
http://wyborcza.pl/1,75398,19994239,supe...egaja.html
Edward
Życzę Ci (Wam) zielonego światełka na przeszczep!
O tej i nie tylko tej bakterii czytałem jakiś czas temu. Mam nadzieję, że to cholerstwo, oprócz wywołanie gęsiej skórki nic więcej u Ciebie nie wywoła.

Powodzenia

Armands
Dzięki, Armandsie!
Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, bo poważne zabiegi chirurgiczne na Banacha już przeszedłem, a znacznie poważniejsza operacja jeszcze mnie (być może?) czeka. Nie mam jednak wyjścia i muszę kontynuować to ryzykowne, ale dające nadzieję, leczenie kontynuować. W mojej grubej teczce z wynikami badań kwalifikacyjnych jest też to ukierunkowane na tę bakterię. 14 marca dało wynik ujemny.
Pozdrawiam
Edward