RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Przy tak dokładnym badaniu w opisie mam szereg pomiarów średnic żył i tętnic wątrobowych moich i dawcy, przepływy, opisy zespoleń nowej wątroby z tym, co pozostało po starej i różne inne parametry. Obie nerki mają po dwie podłużne torbiele, a największa z nich ma 5,5 cm (to chyba dużo). Pani docent tym się jednak zupełnie nie przejęła, więc i ja zachowuję spokój.

Podbudowało mnie to USG, pogoda była dobra, no to pojechałem do pracy. Dwa pasy przepuklinowe, jeden gruby skórzany na kręgosłup i dziesięciogodzinne odtwarzanie kadłuba Kornika. Czuję to w kościach, ale z pracy nie jestem zadowolony. Zamontowałem sześć listewek i zemściła się na mnie chęć pójścia na łatwiznę! Listewki mają przekrój prostokątny i pierwsze trzy położyłem bez obróbki. Pomimo robienia uskoków odtwarzany kadłub mocno uciekł od krzywizny wręgów. Dwie kolejne były już trapezem prostokątnym, ale to nie pomogło. Dopiero ostatnia będąca trapezem mniej więcej równoramiennym poprawiła sytuację. Żmudna i uciążliwa, bo ręczna, jest obróbka każdej pięciometrowej listwy, ale innego wyjścia nie ma smutny.
Najbliższy pogodny dzień ma być w piątek, to może jeszcze 3-4 listewki dołożę.

Pozdrawiam
Edward
Jakieś dwa miesiące temu przygotowywaliśmy się do przedszkolnego spektaklu z okazji Dnia Babci i Dziadka. Kupiliśmy maskę Baby Jagi (BJ) i fantazyjne kapelusze. BJ miała być Wanda i trochę się na tę rolę burzyła, a ja z antysmogową maseczką miałem być kosmitą. Scenariusz liczył cztery strony A4, ale ze spektaklu nic nie wyszło. Choroba starszej wnusi sprawiła, że w natychmiastowym trybie musiałem się ewakuować do domu i klops.
To przedstawienie dla grupy sześciolatków w jakimś sensie nie dowartościowywało grupy czterolatków, w której była moja młodsza wnusia i synowa poprosiła, bym dla nich napisał jakiś wierszyk. Napisałem, paniom się spodobał i na jego podstawie Emilka & spółka przygotowują się do występu. To będzie multimedialny spektakl z udziałem dzieci, być może z różnych przedszkoli, a odbędzie się 11 maja o godz. 17.00 w Teatrze w ... Łomiankach! Bogdanie i Beatko - serdecznie Was na ten spektakl zapraszamy!

Tempo odtwarzania kadłuba "Kornika", to mniej więcej 1 cm/godz, nie licząc szlifowanie, impregnowania, uszczelniania i lakierowania. Muszę odbudować 170 cm, to łatwo policzyć, że to pełny miesiąc pracy. Wierzę jednak, że dam radę!

Wiem, że wobec trudnej zdrowotnej sytuacji wielu z Was, czasem nawet sytuacji dramatycznej, moje wpisy możecie odbierać  jako gadkę o tylnej części ciała niejakiej Maryni. Chcę to jednak robić, póki mogę. Możecie być pewni, że i na mnie przyjdzie czas, gdy wierszyki i "Korniki" nie będą mi już w głowie, a moje posty pokażą Wam człowieka bojącego się umierania. Nie śmierci, ale właśnie umierania.

A to treść wierszyka (wszystkie imiona są prawdziwe, a moja wnusia ma na imię Emilka):

Ciocia Milena i ciocia Ania
Całą Czerwoną Grupę zebrały
I autobusem linii podmiejskiej
Z dziećmi do lasu raz pojechały
 
Las był ogromny, gęsty i ciemny
Dlatego ciocie bardzo prosiły
By iść parami, jedna za drugą
Tak, by się dzieci nie pogubiły
 
Iza za rękę wzięła Dawida
Jaś i Gabrysia za nimi kroczą
Hugo i Ala, Michał i Nina
Także do lasu idą z ochotą
 
Zoja do pary zaprasza Misię
Róża za rączkę prowadzi Hanię
Tylko Emilka nie ma nikogo
I mówi ciociom, że tu zostanie
 
To niemożliwe, wołają ciocie
Sama nie będziesz nawet pół chwilki
W tym lesie, może tego nie wiecie
Mieszkają lisy, dziki i wilki
 
To ja z Emilką pójdę za rękę
Głos dziwny dobiegł z pobliskich krzaków
Dzieci spojrzały i zobaczyły
Najdziwniejszego z dziwnych dziwaków
 
Krótkie spodenki, koszula w kratę
Kapelusz z piórkiem, duże kalosze
Duże też oczy, zęby i ogon
Kto to być może, zgadnijcie proszę
 
Jak masz na imię? - pytają dzieci
Lecz odpowiada im już Emilka
Nie wstyd wam, takie duże jesteście
I nie umiecie rozpoznać wilka?
 
Wilk był łagodny, uwielbiał mleko
Zbierał też zioła i kwiaty z pola
Dlatego ciocie Milena z Anią
Chętnie przyjęły go do przedszkola

Miłej niedzieli
Edward
(29.04.2018, 11:34:51)Edward napisał(a): [ -> ]moje wpisy możecie odbierać  jako gadkę o tylnej części ciała niejakiej Maryni.
Czytam i czytam ale  o d... w twoich postach nic nie ma, tylko o twarzy (nerw) i wątrobie, w dodatku nie Maryni, tylko twojej.  (Nie mówię, że mniej atrakcyjna mruganie, puszczanie oczka ). 
Cytat:  Możecie być pewni, że i na mnie przyjdzie czas, gdy wierszyki i "Korniki" nie będą mi już w głowie, a moje posty pokażą Wam człowieka bojącego się umierania.
Na każdego przyjdzie czas. A umierania boimy się wszyscy, stąd te wierszyki, korniki, koncerty, żarty, wycieczki,
imprezy i spotkania. Żeby tej .... zagrać na nosie, zagadać ją, zlekceważyć, i nachłeptać się jeszcze  wiosny,
życia  i miłości.
Jolu,
prawie dobrze zinterpretowałaś mój wpis zadowolenie, uśmiech .
Tak naprawdę chodziło mi o to, że moje posty są często niemerytoryczne, że pokazują człowieka starającego się w pełni wykorzystać życie, jakie mu kilka razy podarowano, że w wielu przypadkach bardziej przypominają blog o życiu niż zmagania z tą czy inną chorobą. I często mam obawy, że ta niemerytoryczność może drażnić.

Edward
Mnie nie drażni. zadowolenie, uśmiech 
Po prostu życie.
Po to walczymy z chorobą, by żyć.
(29.04.2018, 21:31:20)Dunolka napisał(a): [ -> ]Mnie nie drażni. zadowolenie, uśmiech 
Po prostu życie.
Po to walczymy z chorobą, by żyć.

zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech
Mnie też nie.
To co piszesz, czytam z uwagą... bywa, że komentuję.

Pozdrawiam

PS. Edward, a robisz jakiś fotograficzny dziennik postępu, przy odbudowie Kornika?
Takie zdjęcia dzień po dniu, robione z tego samego ujęcia dają niesamowity efekt.
Znam jednego gościa, który codziennie robi jedno ujęcie warszawskiej ulicy. Nic ciekawego, torowisko, przystanek tramwajowy, ze dwa drzewa i zmienia się tylko oświetlenie, przyroda i przypadkowi ludzie. Efekt po roku, czy już nawet po dwóch jest kapitalny.
trudno mi jest wyobrazić sobie nasze forum bez użytkownika Edwarda i jego wpisów..... mruganie, puszczanie oczka
pozdrawiam.
(30.04.2018, 08:02:22)Armands napisał(a): [ -> ]PS. Edward, a robisz jakiś fotograficzny dziennik postępu, przy odbudowie Kornika?
Takie zdjęcia dzień po dniu, robione z tego samego ujęcia dają niesamowity efekt.
Znam jednego gościa, który codziennie robi jedno ujęcie warszawskiej ulicy. Nic ciekawego, torowisko, przystanek tramwajowy, ze dwa drzewa i zmienia się tylko oświetlenie, przyroda i przypadkowi ludzie. Efekt po roku, czy już nawet po dwóch jest kapitalny.

Jolu, Jarku i Pawle,

dziękuję zadowolenie, uśmiech

Dokumentuję postęp prac, ale łatwe to nie jest. Kadłub jest klejony i zbijany gwoździami ocynkowanymi i miedzianymi. Klej jest taki paskudny, że jak przylgnie do ręki, to na tydzień! Pracuję więc w rękawiczkach lateksowych i ochronnych. Te ostatnie są wręcz nasączone klejem i pobrudzone w związku z tym są też elektronarzędzia. W takich rękawicach przykrywam Kornika, kiedy kończę pracę, ale nie mam odwagi wziąć telefon, aby zrobić zdjęcia.
Są jednak chwile, gdy zdejmuję rękawice i wtedy fotografuję. Z takich pośrednich etapów remontu żaglówki zmontowałem przed chwilą filmik:
Ale po kolei:
2017
https://www.youtube.com/watch?v=bTtlOMsq4cs
2018
https://youtu.be/lOxM33EDbyo

Pozdrawiam serdecznie
Edward
Wczoraj to przeczytałem:

https://wiadomosci.wp.pl/uwaga-w-majowke...624299649a

W tekście jest akapit mówiący o tym, że nie wolno płoszyć zwierząt, a jeśli to się zrobi, to można odpowiedzieć za to karnie!

Kurcze,
gdyby na działce, na której bawią się moje wnusie pojawiła się żmija, to długo by nie pożyła, chociaż jest pod ochroną!!!
Edward filmy obejrzałem i jestem pod wrażeniem prac które wykonałeś i nadal wykonujesz.
Oby pogoda i zdrowie zprzyjało pracy.
POWODZENIA!

PS. Podobno nalewka żmijowa przedłuża młodość i daje szczególną moc odradzania się komórek zadowolenie, uśmiech 
Jarku,

żmudna jest to praca i coraz wolniej się posuwa. Kolejne 'przyrosty' odtworzonego kadłuba po całym, co najmniej ośmiogodzinnym dniu pracy: 15, 10, 9, 7, 7, 7 cm. Razem 55 cm, a zostało jeszcze ok. 110 cm.
Praca jest coraz trudniejsza z racji krzywizn kadłuba. Początkowo kładłem listewki 25 mm szerokości, a teraz skończyły się możliwości gięcia listewek 18 mm. Muszę przyciąć listewki 12-14 mm szerokości  i mam nadzieję, że już węższych nie będę musiał kłaść.

Trochę inny też towarzyszy mi teraz nastrój niż w latach 1992-1994, kiedy powstawał "Kornik". Wtedy miał być on na 15-20 lat (był na 23), a teraz wiem, że kiedy zakończę pływanie, to łódką nikt się nie zajmie i umrze ona śmiercią naturalną. Nie wiem, ile to będzie. Chciałbym, żeby chociaż pięć lat, ale nie wiem, czy nie będzie mniej. No cóż, w coraz to nowych dziedzinach przekonujemy się o skończoności wszystkich spraw naszego świata. smutny

Nalewka na żmii? Szykuj, Jarku, nalewkę, a ja rozejrzę się za prawnie chronionym gadem! Jak spotkam, to utłukę, wsadzę do zamrażalnika (tu ryzykuję szybką sprawę rozwodową!) i w torbie chłodniczej dostarczę pod wskazany adres!
Odmłodzi, czy też nie, ale spróbować warto! mruganie, puszczanie oczka

Edward
Ze żmijami ne ma to tamto! W artykule, do którego link podaję, jest napisane, że mogą ukąsić nawet kilka godzin po swojej śmierci.
I jak tu spokojnie pić nalewkę?

http://www.dziennikzachodni.pl/strefa-ag...,13136732/

Edward
(01.05.2018, 06:48:43)Edward napisał(a): [ -> ]gdyby na działce, na której bawią się moje wnusie pojawiła się żmija, to długo by nie pożyła, chociaż jest pod ochroną!!!
A czemu?
Mamy wakacyjną chałupę w górach i tam dość powszechnie występują "miedzianki" (żmije, a nie nieszkodliwy gniewosz plamisty). Nasz Młody podobnie jak wszystkie miejscowe dzieci był od najmłodszych lat szkolony, żeby nie dotykać, nie płoszyć, w wysoką trawę wchodzić w kaloszach, a nie w sandałach i to zabezpiecza dzieciaki lepiej niż tępienie tych pięknych i pożytecznych zwierząt. Od ponad dwudziestu lat jak tam jeżdżę nie było we wsi ani jednego wypadku żeby żmija komuś zrobiła krzywdę, raczej to one przypadkowo padają ofiarą ludzi, przejechane na drodze lub pociachane przez kosiarkę.
Edwardzie, szkoda byłoby tych pięknych zwierząt, lepiej i bezpieczniej jest dzieci uczyć niż zabijać zwierzęta, które atakują tylko gdy się je sprowokuje zadowolenie, uśmiech

pozdrawiam
Nanna
Aniu,

no to różnimy się w podejściu do tego, co w naszym życiu jest ważne, a co ważniejsze.
Dzieciom możesz wpajać zasady bezpiecznego, z uwagi na węże, zachowania się w terenie, ale dzieci, to tylko dzieci i nie zawsze będą o tym pamiętać. Poza tym żmije są zwykle dobrze kolorystycznie wkomponowane w otoczenie i można je nie zauważyć. I jeszcze, w odróżnieniu od zaskrońców, mają tę paskudną naturę, że niechętnie uciekają przed człowiekiem. Pewnie są świadome śmiercionośnej broni, jaką posiadają i stąd takie zachowanie.
Zwykle ukąszenia żmii nie kończą się tragicznie, ale jeśli ktoś jest uczulony na ich jad, to pomoc zawsze przychodzi za późno.

Kilkanaście lat temu, gdzieś na Dolnym Śląsku żmija ukąsiła kobietę plewiącą przydomowy ogródek. Kobieta zmarła.
Często ofiarami żmii są spacerowicze i grzybiarze:

http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/4...,id,t.html
http://sieradz.naszemiasto.pl/artykul/sm...id,tm.html

Ja kocham zwierzęta, ale jeszcze bardziej kocham swoje wnusie. Uważam też, że życie każdego dziecka, czy ogólnie człowieka, jest cenniejsze od życia nawet 100 000 żmij.

Kocham też przyrodę. W swoim życiu posadziłem blisko 100 drzew, ale nie rozumiem uporu ekologów zabraniających wyciąć pojedyncze drzewo rosnące tuż przy jezdni, na którym rozbijają się samochody.

Serdecznie pozdrawiam
Edward
(03.05.2018, 22:16:58)Nanna napisał(a): [ -> ]
(01.05.2018, 06:48:43)Edward napisał(a): [ -> ]gdyby na działce, na której bawią się moje wnusie pojawiła się żmija, to długo by nie pożyła, chociaż jest pod ochroną!!!
A czemu?
.....
Pewnie dlatego, że Edek nigdy żmii nie widział.
Najbardziej boimy się nieznanego.
(04.05.2018, 09:54:22)Dunolka napisał(a): [ -> ]
(03.05.2018, 22:16:58)Nanna napisał(a): [ -> ]
(01.05.2018, 06:48:43)Edward napisał(a): [ -> ]gdyby na działce, na której bawią się moje wnusie pojawiła się żmija, to długo by nie pożyła, chociaż jest pod ochroną!!!
A czemu?
.....
Pewnie dlatego, że Edek nigdy żmii nie widział.
Najbardziej boimy się nieznanego.

Kurcze, Jolka, masz rację, nie widziałem! Wyobrażam sobie jednak, że jest podobna do jednego z gatunku dinozaurów!

https://www.google.pl/search?q=dinozaury...uZoCR7IDvM:
Edwardzie nie chodzi o to, że cenię zwierzęta wyżej niż ludzi. Uważam jednak że lepiej zabezpiecza nas wiedza i uważność niż prewencyjne tępienie zwierząt. Nigdy zresztą nie uzyskasz pewności, że wytłukłeś wszystkie gady w okolicy.
Ja sama przed pierwszym wiosennym koszeniem trawy, gdy jest wysoka nie chodzę po niej inaczej niż w kaloszach i uważam że to wystarczający środek ostrożności.
Zwróć uwagę, że w artykule do którego link podałeś, kobieta została ukąszona w palec u nogi podczas spaceru po lesie. Czy to było z jej strony rozsądne pójść do lasu w odkrytych butach? To tyczy się nie tylko żmij, ale też psów, kotów innych zwierząt - ludzie często zachowują się głupio, ale oczywiście winne jest zwierzę, bo takie agresywne, niebezpieczne i na dodatek jadowite...
 
Moja odpowiedź nie ma na celu udowadniania kto ma rację, przedstawiam po prostu inny punkt widzenia zadowolenie, uśmiech
(04.05.2018, 16:50:44)Nanna napisał(a): [ -> ]Moja odpowiedź nie ma na celu udowadniania kto ma rację, przedstawiam po prostu inny punkt widzenia zadowolenie, uśmiech

I tak też ją odebrałem uzasadniając swój punkt widzenia. zadowolenie, uśmiech
 
W ogóle wszystko, co pełza nie wzbudza mojej sympatii, ale jeśli pełza i nie zagraża życiu, to niech sobie pełza.
Nad jeziorem Powidzkim często widujemy zaskrońce (może pogrzebię w archiwum i zmontuję jeszcze dzisiaj jakiś filmik), które czasem wygrzewały się na drewnianym podeście przed naszą przyczepą. Mam świadomość, że tam, nad jeziorem, to my jesteśmy intruzami i to one muszą się zmierzyć z problemem zagrażającym ich egzystencji. Bronię ich praw i jeśli trzeba, to uświadamiam je ludziom.

W ubiegłym roku byliśmy krótko nad wspomnianym jeziorem. Dzień był upalny, a na płyciźnie, na turystycznym krzesełku siedziała jakaś paniusia i moczyła nogi. Ja obok niej przygotowywałem "Kornika" do wypłynięcia i nagle usłyszałem jej przeraźliwy krzyk zakończony pytaniem 'a co on tutaj robi?' Obok paniusi przepłynął nieduży, może 80 centymetrowy zaskroniec powodując taką jej reakcję. Odpowiedziałem, że to pytanie może zadać sobie zaskroniec mając nas na myśli, bo to jego środowisko i jego dom, a pani i ja jesteśmy intruzami.

Zaskrońców zawsze będę bronił, żmii we własnym obejściu nigdy. One na szczęście nie lubią wody, ale gdyby masowo występowały nad jeziorami, tak jak zaskrońce, to mimo całego sentymentu do żagli wybrałbym inny rodzaj wypoczynku.

Edward
Moi drodzy, pozostając w temacie dodam coś od siebie...
Najważniejsze, to nie mieć węża w kieszeni i jadu w sobie... reszta ujdzie mruganie, puszczanie oczka

Pozdrawiam
Armands