RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Z wątrobą wszystko w porządku. Kreatynina ciągle poza górną granicą, ale nieco mniej niż ostatnio. Próby wątrobowe wręcz wzorcowe!
Przeszedłem już spod opieki chirurgów do hepatologów i finansowo korzystna była dla mnie ta zamiana. Okazało się, że w 100% spełniam warunki zakwalifikowania się do programu ochrony po przeszczepie przed wirusem B! Spełniałem je zawsze, ale chirurdzy jakoś na to nie wpadli, a ja o tym programie niczego nie wiedziałem. Ten program refunduje Zeffix lek, którego najniższa cena waha się od 180 do 200 zł.
Nerw nie odpuszcza, ale nie są to już tak bolesne sesje jak przed zabiegiem w Centrum Gamma Knife. Posiłki jadam wprawdzie z żelem przy twarzy, a wczorajsze śniadanie zajęło mi aż dwie godziny, jednak jest lepiej niż dwa miesiące temu.

Pozdrawiam
Edward
Ciągłość chorób musi być jednak zachowana!
Nerw lekko odpuścił, ale przyplątała się infekcja górnych dróg oddechowych. Jak widać leki immunosupresyjne skutecznie obniżają odporność mojego organizmu, bo od przeszczepienia wątroby (pojutrze minie już piąty miesiąc), to trzecia infekcja i trzecia kuracja antybiotykowa. smutny 
Edward
Edwardzie wracaj do zdrowia... i trzymajcie się cieplutko.

Armands

PS. Z tego, co mi przesłał wczoraj syn, to u Was zima nadal daje popalić. U nas śniegu na lekarstwo (praktycznie tylko w lasach), ale mrozik dziś szczypie.
Śniegu rzeczywiście trochę spadło, ale wg prognoz pogody długo on nie poleży. Szkoda, bo przykrył mało ciekawą o tej porze roku ziemię i podobne drzewa ładną białą kołderką.
A u Mamy na wsi ptasia stołówka pracuje pełną parą! Wydała do tej pory ponad 40 kostek margaryny i kilka kg ziaren słonecznika. Ostatnio zawiesiłam na świerku jakieś dwie kule ptasich przysmaków (nie wiem, co to jest - to kupiła bratanica), a do profesjonalnego karmnika wsypany został ponad kilogram mieszanki różnych zbóż. Wszystkie ziarna sikorkom smakują, ale nie pszenica. Tę wyrzucają, a że wpada w gęsto rosnący barwinek, to pewnie latem będą pszeniczne żniwa.
Pozdrawiam
Edward
(01.02.2017, 11:31:47)Edward napisał(a): [ -> ] Ostatnio zawiesiłam na świerku jakieś dwie kule ptasich przysmaków (nie wiem, co to jest - to kupiła bratanica), 

Ja powiesiłem kilka kulek ptasiego pokarmu na wierzbie miast gruszek.
Zagęszczenie ptasząt ogromne różnej maści i kolorów.
Latem to tak wygląda.
[Obrazek: th?&id=OIP.M51963da11338dc98da78cbde7f71...=0&p=0&r=0]

Edwardzie a wolno Tobie suplementować D3?

Jędrek
Jędrku,
nie wiem, czy wolno mi suplementować D3 - temat diety nie pojawił się na żadnym etapie moich zmagań z rakiem wątroby. Teraz też nie jestem na diecie i cieszy mnie to.

Powiedz, Jędrku, jak umieszczasz pliki graficzne wprost w tekście pisanym na forum? Czy poprzez podanie linku do wcześniej zapisanego w Internecie pliku, czy jakoś prościej?

Edward

Chyba już wiem! Prawdopodobnie ^C oraz ^V są odpowiedzią, ale wielkość pliku i tekstu nie może przekraczać 65 kB. Czy tak jest w istocie?
Edward

[Obrazek: i-versele-laga-kula-tluszczowa-w-siatce-90-g-1-szt.jpg]
To tak wygląda, a nazywa się 'kula tłuszczowa'. Sikorki wsuwają to, jak małpy kit (ciekawe, skąd takie powiedzenie), a robią to nawet uwieszone na kuli łapkami do góry. Takie artystki!
Edward
Na pierwsze pytanie versum 2
Co do kulek takieź właśnie wieszam.

Jędrek
A te sikorki, to jaki mają cholesterol?
(02.02.2017, 17:31:11)Armands napisał(a): [ -> ]A te sikorki, to jaki mają cholesterol?

Nie wiem!
Ale BMI na pewno ponad 40!
Czyli same takie?

[Obrazek: 56HE4EJ.jpg?1]

Big Grin

Pozdrawiam Edwardzie i mam nadzieję, że infekcja w odwrocie?


A.
Armandsie!
2 x TAK!
Pozdrawiam
Edward
Jestem smutny. Nie zły, nie wściekły, ale właśnie smutny.
Z wielu rzeczy cieszyłem się w ubiegłym roku. Najbardziej z drugiego życia po przeszczepie wątroby, to oczywiste, ale też ze zlikwidowania przy tej okazji przepukliny pooperacyjnej po termoablacji wątroby w 2015 roku. Transplantolodzy cięli po poprzednim cięciu, a zszywając automatycznie zlikwidowali przepuklinę. Bardzo się pilnowałem, by ona nie powróciła, ale się nie udało!
Pojawiła się wczoraj późnym wieczorem i na pewno po kaszlu.
I jak tu się nie być smutnym, kiedy wiosna blisko, kiedy cieszyłem się na samą myśl o powrocie do aktywności fizycznej, do czterech długich tras wieczorów autorskich, wreszcie do żagli? Powidz ponownie stanął pod dużym znakiem zapytania, bo fizycznie żagle to jednak nie brydż ani szachy! smutny
Edward
Edwardzie znam ten problem od podszewki.
Pierwszą przepuklinę pachwinową "zdobyłem" podczas remontu mieszkania. Nie była tak duża, ale podczas kichania musiałem przykucać. Kaszel też był utrapieniem. Nawet myślałem o zakupie specjalnego pasa. Na szczęście rozum podpowiedział inne rozwiązanie. 
Zdecydowałem się na zabieg z wszyciem siatki. Operacja poszła sprawnie i szybko doszedłem do pewnej sprawności.
Zapomniałem o problemie, do 2013 roku. Nawet nie wiem, kiedy kolejna przepuklina pojawiła się po drugiej stronie. Kilka miesięcy po jej wykryciu miałem inny problem na głowie, czyli prostatektomię.
W wywiadzie lekarskim nie przyznałem się, że mam problem z przepukliną i gdy po prostatektomii dochodziłem do siebie, to zauważyłem, że jej nie wyczuwam.
Pierwsza myśl, to "może tak przy okazji zauważyli problem i wszyli siatkę". Nawet spytałem się lekarza operatora, czy tak było.
Niestety nie było tak jak myślałem, ale problemu nie było.
To znaczy był, ale uaktywnił się dopiero w zeszłym roku. Zrobiono kolejny zabieg wszycia siatki i można powiedzieć, że teraz jestem dobrze zacerowany.
Oczywiście, gdzieś tam w głowie zapala się światełko ostrzegawcze, gdy coś mam dźwignąć, czy przesunąć.

Myślę, że nie masz wyjścia, tylko musisz załatać swoją podszewkę.
Kolega miał zabieg laparoskopowy, i już po tygodniu pracował. Fakt, że nie fizycznie.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że lista Twoich nieszczęść została wyczerpana Confused    

Armands
Jarku,
co do listy nieszczęść, to jestem pewien, że nie została ona zamknięta. Byłoby zbyt pięknie, gdyby tak było!
22 lutego mam wizytę w poradni transplantacyjnej i wtedy zapytam panią doktor, co mam z tym zrobić? Jeśli operacja, to będzie to moja dziewiąta (!) narkoza, a podobno nie są one dla organizmu obojętne smutny
Na operację decydowałbym się  dopiero jesienią. Od marca do maja nam już domknięte cztery długie trasy wieczorów autorskich. Między nimi jest wiosenne przycinanie i wycinanie drzew owocowych i innych, którego też nie chciałbym odpuścić. No i jest lato i Kornik wymagający prac konserwacyjnych, a lekki on nie jest - waży ok. 300 kg!
Rola typowego dziadka siedzącego z kotem na kolanach i oglądającego telewizję zdecydowanie mi nie odpowiada, a życie wciska mi ją na siłę! Nie tak sobie wycofywanie z aktywnego życia wyobrażałem.

Edward
Pracując nad III tomem przypomniałem sobie tę nastrojową ukraińską piosenkę:

https://www.youtube.com/watch?v=OqtN0IPRR0s


Jej motyw będzie treścią jednego z rozdziałów powieści
A to jej tłumaczenie, nie dosłowne, ale dobrze oddające sens oryginału:


Gdy byłem chłopcem chciałem ruszyć w dal
By iść przez świat nieznanymi szlakami…
Koszulę mama darowała mi
Z czerwonymi - i czarnymi
Z czerwonymi i czarnymi nitkami

Refren
Kolory te – kolory moje dwa
Wciąż je na płótnie mam, wciąż idą za mną w dal
Kolory te – kolory moje dwa
Czerwony – szczęścia znak
A czarny – ból i żal…

Gdziekolwiek byłem – gwiazdy wiodły mnie
Pod stary dach – tam, gdzie rodzinne progi
Jak barwne nitki wciąż plątały się
Pogodne dni – deszczowe dni –
Moje szczęśliwe i nieszczęsne drogi…

Kolory te – ...

Dziś na mych skroniach babie lato lśni
I już nie marzę, żeby gnać po świecie
I tylko skrawek płótna został mi
A na nim jest – a na nim jest
A na nim jest wyszyte moje życie….

Edward
(03.02.2017, 06:21:20)Edward napisał(a): [ -> ]Jestem smutny.
Transplantolodzy cięli po poprzednim cięciu, a zszywając automatycznie zlikwidowali przepuklinę. Bardzo się pilnowałem, by ona nie powróciła, ale się nie udało!
Pojawiła się wczoraj późnym wieczorem i na pewno po kaszlu.

No tak! Nie tak dawno zadałam na forum pytanie, co nowego cię spotka, gdy już uporasz się z neuralgią.
I mamy (tzn. ty masz) przepuklinę.

Powiem (przewrotnie) tak:
Pielęgnuj ją jak najdłużej!
Z przepukliną można całkiem dobrze żyć, jeździć na wieczory autorskie, pracować w sadzie i żeglować.
Można ją też łatwo usunąć, ale wtedy pojawi się u ciebie coś nowego; możliwe, że będzie to mniej lajtowe.

Cytat: Rola typowego dziadka siedzącego z kotem na kolanach...zdecydowanie mi nie odpowiada 

Najsłuszniejsza racja!
Tylko nie kot!
 Z tym, że zaprotestuję  -  dziadek, w dodatku typowy, to jednak mężczyzna, więc albo żegluje z wnukami, albo chodzi z nimi po górach, albo w ostateczności opowiada im o historii.
Jolu,
masz rację z tym jak najdłuższym pielęgnowaniem przepukliny. Mówisz, jak Pawlak w "Samych swoich": 'Po co masz szukać nowego wroga, jak masz swojego'. To prawda, bo kto może wiedzieć, kim będzie nowy? Tylko, że wrogowie często przychodzą na zakładkę.

W przestrzeni publicznej funkcjonuje stereotyp dziadka takiego z kotem, jak opisałem. Jeśli dziadek żegluje z wnukami, to w programach TV jest zwykle przedstawiany jako wyjątek od reguły.
Ostatnio mocno zaskoczyłem, ale pozytywnie, panią kardiolog informacją o łyżwach. Oczywiście bardzo była za i przykazała, żeby tak trzymać.
A propos łyżew. Na lodowisku syn zaczął mówić coś o wieku, w znaczeniu, żebym nie przejmował się tym, że jestem najstarszy (mam 69 lat). Odpowiedziałem, że nie jest to dla mnie żadnym problemem.

Edward
(04.02.2017, 22:42:18)Edward napisał(a): [ -> ]W przestrzeni publicznej funkcjonuje stereotyp dziadka takiego z kotem

Stereotyp dziadka z kotem? U nas?!  No co ty!

 PS. Chyba, że dziada, ale to zupełnie inna rzeczywistość. Big Grin
Schorowany dziadek wcale nie musi być dziadem zwłaszcza, że Wikipedia tak ich określa:

Dziady – określenie używane powszechnie w wielu rejonach Polski (a także w innych krajach słowiańskich) w stosunku do wędrownych żebraków. Nazywanie żebraków dziadami związane było z wyobrażeniem, iż posiadają oni cechy mediacyjne, są swego rodzaju łącznikami z "tamtym światem" oraz przedstawicielami zmarłych (dziadów-przodków).

Więc taki schorowany dziadek wędrownym żebrakiem, czyli dziadem, być nie może, bo często problemem dla niego jest przejście z pokoju do kuchni. Z drugiej jednak strony czasem nim być musi, bo ZUS go nie rozpieszcza mruganie, puszczanie oczka , tylko co ma wtedy zrobić z kotem?

Edward
Przytulić
Serdecznie pozdrawiam
Iwona