Latarniku - ja jestem z tego pokolenia, które rosyjską literaturę poznawało przecież z obowiązku.
I wiesz, w zasadzie nie żałuję. (Taka jestem niepoprawna politycznie).
Oczywiście, z niektórych kawałków robiliśmy sobie tzw. bekę, np. ze słynnego "Lewą marsz" Majakowskiego.
Nauczyciel rosyjskiego kiedyś przyłapał nas, jak odstawialiśmy ten numer na dużej przerwie.
Ale tylko się uśmiechnął.
Natomiast wiersze Jesienina trafiały do mnie w sposób wyjątkowy. Nigdy nie pojmę, jak żywiołowa, radosna nastolatka mogła kochać mroczną, pesymistyczną rzeczywistość jego poezji, niczego z niej nie rozumiejąc.
Aż przyszedł czas zrozumienia.
Ten wiersz, którego fragmenty lubię cytować, jest właśnie o tęsknocie za utraconą młodością, o próbie docenienia "rdzawej", miedzianej urody jesieni życia, o próbie pogodzenia się ze śmiercią.
Tu jest tłumaczenie, które nigdy nie odda oryginalnej melodii, czaru tego wiersza:
***(Nie przeklinam, nie płaczę, wyklęty...) (wiersz klasyka)
Sergiusz Jesienin
Nie przeklinam, nie płaczę, wyklęty,
Wszystko minie, jak z jabłoni dym.
Starym złotem więdnięcia objęty,
Już nie będę młody w życiu tym.
Ty już teraz nie będziesz tak walić,
Serce moje porażone chłodem,
I kraina brzozowych perkali
Już nie wciągnie bosych stóp pod wodę.
Duchu włóczęgo! I ty także chyba
Rzadziej dmuchasz w płomień mych ust.
Jasności oczu i młodości tkliwa,
Chcę was zawsze każdym zmysłem czuć!
Teraz skąpszy stałem się w pragnieniach,
Życie moje, czyś mi się przyśniło?
Jakbym zgiełkiem w porannych zieleniach
Przecwałował zieloną kobyłą.
Wszyscy my, wszyscy jak zetlała słoma,
Cicho z klonów kapie liści miedź...
Rzecz ta będzie wciąż błogosławiona,
Że nam przyszło przekwitnąć i mrzeć.
Krawczyk próbował to zaśpiewać w Zielonej Górze:
https://www.facebook.com/watch/?v=1163280847375605
U Krawczyka druga zwrotka zaczyna się od tej słynnej frazy o coraz większej "skromności" naszych marzeń, naszych pragnień.
I tak właśnie jest. Najbardziej pragnę,
aby wszystko zostało, jak jest...
Skromne marzenie? A może właśnie szalone?