(27.02.2016, 21:56:24)cris napisał(a): [ -> ]Myślałem, że przypalimy łobuza tak mocno, że będzie spokój. Zarówno w miejscu powstania jak i w możliwych okolicach.
Przekonywano mnie cały czas o radioterapii radykalnej, która miała na celu napromieniowanie guza i jego okolicy w celu jego całkowitego zniszczenia.
A tu - niestety nie. Parę, paręnaście, paręset lub więcej komórek wydostało się spod promieni jonizujących.
Czy zatem można mówić o skutecznej radioterapii radykalnej w moim przypadku?
Aha, czyli ty zakładasz, że te komórki wydostały się już po twojej diagnozie, podczas radioterapii, albo i potem?
Że skoro badania obrazowe nie wykazały przerzutów, to ich nie było?
To nie tak.
Rak "przerzuca się" od razu gdy powstaną komórki do przerzutu zdolne, zwykle to są czwórki.
Ale bywają (wyjątkowo rzadkie) przypadki, gdy i trójki powędrują.
Powędrują poprzez układ krwionośny i limfatyczny.
Mówiąc obrazowo, taka rakowa komórka odrywa się od guza i wędruje, płynie z krwią lub limfą, lub na piechotę wyłazi z torebki.
Miliony tych komórek krążą po organizmie.
Jedna na milion tworzy przerzut, tzn. jakby kolonię w nowym miejscu.
Trochę to trwa, wiele miesięcy, może lat, zanim ta jedna komórka się rozmnoży na tyle, by przerzut był widoczny w badaniu obrazowym.
Dlatego zwykle początkowo ich nie widać, i leczy się pacjenta radykalnie. Zakłada się, że jeśli nawet przerzuty są, to na razie na tyle małe,
że jeszcze długo pacjentowi nie zagrożą, więc trzeba go leczyć, bo swobodny rozwój nowotworu w prostacie kończy się tragicznie, np. bardzo bolesnym zatrzymaniem moczu i śmiercią w cierpieniu (przypadek dziadka mego męża ).
Opisano też jeszcze jeden mechanizm "przerzucania się" nowotworu prostaty.
Otóż komórki nowotworowe, krążące po organizmie, czasem umiejscowiają się w szpiku kostnym.
Tam panuje reżim, uniemożliwiający rozwój jakiejkolwiek komórki, bo tam czekają komórki macierzyste, wszystkie jednakowe, które potem przekształcają się w komórki krwi. Tam komórki raka prostaty czekać mogą lata całe. Pacjent, na przykład po prostatektomii, ma zerowe PSA, ale w końcu one dochodzą do głosu, wypychają ze szpiku komórki krwi (stąd w krwiobiegu znajdujemy formy niedojrzałe komórek krwi), a same zaczynają się rządzić i rozwijać, gdzie chcą.
Zatem nie zakładaj, że twoje miejsca przerzutowe powstały w ostatnich trzech latach, bo one utworzyły się dużo, dużo wcześniej.
Tyle,że nie były widoczne.
Skuteczna radioterapia raka prostaty to taka, gdy w miejscu naświetlania nie dochodzi do wznowy.
Czasem dochodzi, np. u Rakara, i wtedy jest duży problem.
Cris, nie rób sobie wyrzutów, że coś zaniedbałeś. Owszem, mogłeś się wykastrować przed wiekiem dojrzewania, wtedy na pewno nie miałbyś raka prostaty, ale byś cienko śpiewał.
Jak na razie, jest to jedyna profilaktyka tego raka, ale nikomu jej nie polecam.
Życie jest, jakie jest, ryzykowne jest, spotykają nas różne choroby, czasem nadzwyczaj dziwne.
Róbmy swoje, leczmy się, szukajmy nowych terapii, ale też korzystajmy z życia, póki trwa.