Jolu,
dalsze brnięcie w polemikę nie ma sensu. Pozostańmy przy swoich zdaniach i przy trafnej uwadze Pawła:
" ... parę prostych słów, bez odniesień do klasyków i autorytetów, bez definicji, logiki, sensu czy też bezsensu... i co...? I wszystko jasne!"
Tylko muszę wyjaśnić, że szacunek do ludzi wierzących mam i zwyczajnie, tak po ludzku, im zazdroszczę. Nie wiem, dlaczego dopatrzyłaś się braku mojego szacunku.
Buziaka do Poznania posyłam
Edward
Oj, Edku - buziakami to się kończy dyskusję w związku damko-męskim, na przykład małżeńskim,
a my jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Musisz wymyślić coś innego.
(13.02.2018, 18:46:50)Dunolka napisał(a): [ -> ]Oj, Edku - buziakami to się kończy dyskusję w związku damko-męskim, na przykład małżeńskim,
a my jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Musisz wymyślić coś innego.
Nie mam odwagi!
Kilka postów wcześniej Paweł napisał, że zaczyna się gra wstępna, to myślałem, że buziak wystarczy
(13.02.2018, 19:58:47)Edward napisał(a): [ -> ]Nie mam odwagi!
Kilka postów wcześniej Paweł napisał, że zaczyna się gra wstępna, to myślałem, że buziak wystarczy
Na twoim miejscu też bym się Pawła mocno bała...
(14.02.2018, 00:17:51)Dunolka napisał(a): [ -> ] (13.02.2018, 19:58:47)Edward napisał(a): [ -> ]Nie mam odwagi!
Kilka postów wcześniej Paweł napisał, że zaczyna się gra wstępna, to myślałem, że buziak wystarczy
Na twoim miejscu też bym się Pawła mocno bała...
A do jakiego miasta ja buziaka posyłałem? O ile wiem, to Paweł w Poznaniu nie mieszka!
Za Twoje mącicielstwo, ale i z okazji Walentynek, tę piosenkę Ci dedykuję:
https://www.youtube.com/watch?v=_sgqfC6YBXk
(14.02.2018, 07:25:02)Edward napisał(a): [ -> ]A do jakiego miasta ja buziaka posyłałem?
A czy wiadomo, jaką drogą miała przesyłka iść? Może akurat przez Warszawę?
W każdym razie jeszcze nie dotarła, czuję się więc upoważniona dodać jeszcze kilka słów
do naszych rozważań o bólu.
Otóż kto nie urodził dziecka, nie wie, co to ból.
I nie jestem odosobniona w tym przekonaniu, o nie.
I ten ból miał kiedyś uzasadnienie biologiczne, teraz go nie ma, umiemy go zwalczyć.
Umiemy też ponoć zwalczyć ból nowotworowy, do drabiny anelgetycznej dodajemy kolejne szczeble.
Nie wypowiem się na temat nerwu trójdzielnego, ale przecież w końcu i z nim medycyna musi sobie poradzić.
Tak czy owak, zawsze to lżejsze, niż poród.
Ja miałem wątpliwą przyjemność zaznajomić się z bólem przy tzw. ataku kamicy nerkowej /zablokowanie moczowodu/. Proszę mi wierzyć to była niezła jazda.....
Poziom tego bólu podobno jest klasyfikowany nie niżej porodowych......
Ale jak Jola stwierdzi, że piszę głupoty....., nie będę polemizował
Pozdrawiam.
Paweł
(14.02.2018, 19:06:17)Dunolka napisał(a): [ -> ]Otóż kto nie urodził dziecka, nie wie, co to ból.
I nie jestem odosobniona w tym przekonaniu, o nie.
.....
Tak czy owak, zawsze to lżejsze, niż poród.
Pod adresem:
https://neurologia.mp.pl/choroby/152920,...jdzielnego
można przeczytać:
"Nerwoból samoistny jest silnym, napadowym bólem, który trwa od kilku sekund do maksymalnie 2 minut. Ból jest piekący, kłujący lub palący i przychodzi błyskawicznym uderzeniem. Lokalizacja bólu jest zawsze taka sama i nie rozprzestrzenia się na nowe miejsca. Ból jest na tyle silny, że powoduje grymas na twarzy pacjenta, pocieranie lub uderzanie ręką w miejscu bólu.
Opisywany jest jako najsilniejszy ból w życiu, trudny do wyobrażenia".
Oczywiście trudno porównywać oba rodzaje bólu, ale nawet jeśli porodowy jest większy, to chyba niewiele. Teraz wyobraź sobie, Jolu, że od 20 lat rodzisz 20-30 razy w roku. Przez kolejne 200-250 dni masz skurcze przedporodowe. Jeśli masz fuksa, to przez resztę roku, czyli jakieś 3 miesiące, masz względny spokój. To mniej więcej daje przybliżone wyobrażenie, czym jest neuralgia nerwu trójdzielnego. Widzisz w tym konkretnym bólu jakiś sens? Ja nie widzę.
A buziak prostą drogą szedł do Poznania. Jeśli się zagubił, to posyłam następnego!
Edward
W poprzednim poście jest taki cytat:
"Nerwoból samoistny jest silnym, napadowym bólem, który trwa od kilku sekund do maksymalnie 2 minut."
Może on sugerować, że taki ból zdarza się raz na dobę i ma się spokój. Otóż nie.
Ból trwa od kilku sekund do dwóch minut, tyle samo trwa przerwa i znowu ból. Te powtarzające się cykle w nasileniu niemożliwym do godnego zniesienia trwają 3-4 dni. Później nie ustępują, ale są lżejsze i można je znieść nie sprawiając wrażenia człowieka opętanego.
Tak! Otoczenie nie znające sytuacji dokładnie tak odbiera zachowanie człowieka z neuralgią nerwu 3D, a przecież w ciągu tych 3-4 dni zdarzają się zaplanowane wizyty w przychodniach, poradniach i innych miejscach publicznych. To jeden wielki horror!
Teraz mam spokój i bardzo bym chciał, żeby był on skutkiem tych 90 Gy, które w ciągu 80 minut zaaplikowano mi w Centrum Gamma Knife, czyli żeby ból już nigdy nie powrócił.
(14.02.2018, 20:42:29)Edward napisał(a): [ -> ] Teraz wyobraź sobie, Jolu, że od 20 lat rodzisz 20-30 razy w roku.
Nie zgadzam się! I chodzi nie tylko o ból, tylko wyobraź sobie, ile mogłoby być z tego wnuków!
Cytat: Widzisz w tym konkretnym bólu jakiś sens? Ja nie widzę.
Może jakiś ukryty sens w tym jest, kto wie. A na pewno tak głębokie cierpienie przyczynia się do tego,
że człowiek przestaje się bać śmierci.
Cytat:
A buziak prostą drogą szedł do Poznania. Jeśli się zagubił, to posyłam następnego!
Chyba zaoszczędziłeś na priorytecie, bo wciąż nie ma.
Cytat: ALE I JEST 500+! ILE BYŁOBY Z TEGO KASY!
Akurat dla moich wnucząt 500+ jest frustrujące, bo wiedzą, że to one będą musiały to spłacać.
Ledwo wyrosły z pieluch, już pytają, jakie jest oprocentowanie rządowych obligacji...
Cytat:ŚMIERCI SIĘ MNIEJ BOJĘ, ALE STRACH PRZED UMIERANIEM POZOSTAŁ.
Tak tylko mówimy, ale najsilniejszym lękiem jest lęk przed śmiercią.
Godzimy się na długie, bolesne umieranie, byle przedłużyć życie.
Cytat:TERAZ PRIORYTETOWEGO I POLECONEGO BUZIAKA POSYŁAM!
Zainwestuj w kuriera, bo ciągle nic nie przychodzi.
Żeby nie było, że tylko chorzy mają swój dzień, to informuję, że dziś jest...
Światowy Dzień Kota
Edku, potwierdzam odbiór przesyłki kurierskiej.
Ale na razie nie rozpakowuję, poczekam aż trafi się (jeszcze) większy dołek.
A z tą opinią, że "wierzącym łatwiej", to upraszczasz tak mocno, że aż nie masz racji.
Moim zdaniem jest na odwrót - wierzącym trudniej.
Gdyby wierzący byli przekonani, że śmierć jest prostym przejściem do lepszego świata,
to by od razu chcieli umrzeć. A nie chcą.
"Każdy chce iść do nieba, nikt nie chce umierać".
Jolu,
dajmy już spokój wierzącym i niewierzącym, dajmy spokój sprawom ostatecznym. Prowadzimy dyskusję z pozycji teoretyków, chociaż ja może nie do końca, bo jak wspominałem kilka razy miałem już naprawdę blisko (ostatnio dokładnie rok temu, kiedy mieliśmy wypadek).
Pisałem o stanie dziwnego spokoju w sytuacji, kiedy wydawało się, że to już koniec. Na pewno byłoby mi wtedy łatwiej gdybym był przekonany, że kończę jedno życie, ale zaczynam inne. Być może zresztą tak jest, bo nikt nie wie, jak jest naprawdę.
Nikt nie wie, czy kiedy dołączymy, jeśli dołączymy, na przykład do Crisa, to jaki on będzie, a jacy my? Naszych ciał już nie będzie, to pewnik, więc jak go poznamy? Jeśli jest tam drugi Michelin, to jak on wygląda? Czy są samochody, parkingi? To jedna wielka niewiadoma. A może nie ma tam materii, może są tylko dusze tych, którzy odeszli. Nikt tego nie wie, można tylko wierzyć.
Jolu,
nie czekaj na większy dołek. Być może rozpakowanie przesyłki pomoże Ci wyjść z tego, w którym teraz jesteś
Oby nie było następnego, ale jeśli jednak się trafi, to kolejną przesyłkę na pewno Ci wyślę!
Edward
(22.02.2018, 13:10:54)Edward napisał(a): [ -> ]dajmy już spokój wierzącym i niewierzącym, dajmy spokój sprawom ostatecznym.
No to ja tak delikatnie spytam - kto stale inicjuje podobne dyskusje, he?
Podejrzewam, że na tym forum, to właśnie ty jesteś osobą wierzącą.
Wbrew pozorom.
Bo powiadają, kto Boga szuka, już Go znalazł.
Poza tym, dlaczego mamy się bać dyskusji o sprawach ostatecznych?
Jeśli nie my, to kto, jeśli nie teraz, to kiedy?
Cytat: Na pewno byłoby mi wtedy łatwiej gdybym był przekonany, że kończę jedno życie, ale zaczynam inne. Być może zresztą tak jest, bo nikt nie wie, jak jest naprawdę.
Wiemy, że jesteśmy wieczni, w sensie, w jakim materia jest wieczna.
Może kiedyś znów zamienimy się w gwiezdny pył?
A czy jest kolejne życie, na kształt obecnego?
Ewangelia mówi, że nie. Że "swojej żony tam się nie spotka".
Mnie akurat odpowiada idea wiecznego odpoczynku.
Całkiem realna.
Wybacz, Jolu, ale nie poczuwam się do bycia inicjatorem dyskusji na tematy ostateczne
. Tę ostatnią zapoczątkował ... Jarek, który przytoczył fragment wypowiedzi JPII na temat bólu. Ponieważ jestem osobą przez ból wyjątkowo doświadczoną, to pozwoliłem się z opinią JPII nie zgodzić. I być może na tym sprawa by się zakończyła, gdyby nie pewna sympatyczna Poznanianka
.
Jolu,
Ty jesteś specjalistką od Ewangelii, bo jak sama przyznałaś, nie zakończyłaś edukacji na podstawówce, jak ja. Z przytoczonego przez Ciebie cytatu nie wynika jednak, że nie ma kolejnego życia na kształt obecnego. To, że swojej żony się tam nie spotka wcale nie znaczy, że nie spotka się tam Joli, Beatki, Irenki, Eli, Ani itd.
I tym optymistycznym akcentem kończę ten post.
(28.02.2018, 07:13:39)Edward napisał(a): [ -> ]Ty jesteś specjalistką od Ewangelii, bo jak sama przyznałaś, nie zakończyłaś edukacji na podstawówce, jak ja. Z przytoczonego przez Ciebie cytatu nie wynika jednak, że nie ma kolejnego życia na kształt obecnego. To, że swojej żony się tam nie spotka wcale nie znaczy, że nie spotka się tam Joli, Beatki, Irenki, Eli, Ani itd.
Jeśli o ten aspekt chodzi, to bardziej kalkuluje ci się islam: 40 hurys. Dziewic.
(28.02.2018, 09:28:16)Dunolka napisał(a): [ -> ] (28.02.2018, 07:13:39)Edward napisał(a): [ -> ]Ty jesteś specjalistką od Ewangelii, bo jak sama przyznałaś, nie zakończyłaś edukacji na podstawówce, jak ja. Z przytoczonego przez Ciebie cytatu nie wynika jednak, że nie ma kolejnego życia na kształt obecnego. To, że swojej żony się tam nie spotka wcale nie znaczy, że nie spotka się tam Joli, Beatki, Irenki, Eli, Ani itd.
Jeśli o ten aspekt chodzi, to bardziej kalkuluje ci się islam: 40 hurys. Dziewic.
A skąd wiesz, o jaki aspekt mi chodzi? Poza tym, gdyby nawet chodziło o ten, o który nie chodzi, to tamta czterdziestka do pięt nie dorasta Waszej przykładowej piątce!