Tata Marek 64 l. - PSA 24, wyniki MRI - prośba o pomoc
#21
AParsley, Diphereline 11,25 mg.
Lekarz radiolog powiedział, że w zależności od "odpowiedzi" nowotworu na leczenie hormonalne, radioterapia rozpocznie się się "po pierwszym zastrzyku" (w domyśle po 3 m-cach) lub po drugim. Jeżeli jest tak, jak mi się wydaje, silna odpowiedź na głodzenie brakiem testosteronu, to być może jeszcze uda się przesunąć radioterapię na "powakacjach" ...chociaż może lepiej byłoby od razu przeprowadzić zmasowany atak...
Czekamy na majową wizytę - wtedy będzie wiadomo coś więcej.

Pozdrawiam,
Agata
Odpowiedz
#22
Witaj Agata,

Nie wiem, dlaczego chcielibyście przesuwać radioterapię na później ? Większość pacjentów przechodzi RT łagodnie albo w ogóle bez objawów. I tak przygotowanie do RT zajmie trochę czasu, trzeba zrobić znaczniki, potem TK, potem mapę naświetleń.

Czy rozumiem, że jesteście zdecydowani na radioterapię ?

Pozdrawiam AParsley
Rocznik 1961
PSA przed RP 15,41 ng/ml, LRP 19/11/2014, RT 05-06/2015.
PSA od 08/2017 do teraz <0,006 ng/ml.

Moja historia
Odpowiedz
#23
AParsley,

Najchętniej chcielibyśmy operację, ale i doktorzy z Wieliszewa i doktor Sosnowski powiedzieli, że operacja nie ma sensu. Doktor Sosnowski super mi to wyjaśnił: skoro jest jeden przerzut, to niewykluczone, że komórki rakowe krążą sobie w krwiobiegu i już robią się inne przerzuty, niewykrywalne na ten moment przez aparaty diagnostyczne.
Radioterapia, jak mi powiedział, jest równie radykalną metodą leczenia nastawioną na wyleczenie i co najważniejsze - powtarzalną.

Ja bym chciała jak najszybciej przejść przez radioterapię (z jednej strony), z drugiej - chciałabym jak najdłużej odsuwać ewentualną informację o tym, że może okazać się nieskuteczna.

Wiem, jak to brzmi, ale emocje nadal nie opadły, szczególnie, że jestem prawie 40-letnią babą, ale mój Tata jest..."odzyskany". Przez dokładnie 27 lat mojego życia albo pracował albo nie miał czasu albo był zły albo miałam dać mu spokój. Dopiero jak rozwiódł się z Mamą, ja poważnie zachorowałam i finalnie - jak poskładałam, trochę na siłę, naszą rodzinę z powrotem (łącznie z tym, że w wieku 30 lat byłam świadkiem na ślubie swoich rodziców :-)), mój Tata zaczął traktować mnie jak swoją ukochaną córkę - czyli w naszych relacjach jestem jakimś 10-letnim dzieckiem, On mnie tak traktuje, ja się tak czuję i strasznie, po dziecinnemu, się o niego boję. W tym roku rzucił pracę, na rok przed emeryturą, ma czas, ma chęci, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, wyjeżdżamy razem i w końcu mam poczucie, że jest tak, jak powinno . I to raczysko. Dziad, który próbuje mi zabrać Tatę, a mamy tyle planów, pomysłów i wszystkiego..

Przepraszam, że tak osobiście i tak poza wątkiem, ale na codzień muszę te emocje i myśli dusić w sobie, a teraz ...teraz poczułam ogromną potrzebę, żeby to wywalić...

Wysyłam, nie myślę już za długo, bo wykasuję ze wstydem za to rozrzewnieniezadowolenie, uśmiech
Dziękuję za wsparcie, to naprawdę bardzo, bardzo dużo dla mnie znaczy!

Agata
Odpowiedz
#24
Agata,

Dzięki za Twoją otwartość. To forum jest właśnie po to, żeby się wygadać, żeby ktoś posłuchał (przeczytał), poradził, pocieszył. Nie jesteśmy lekarzami, nie zalecimy określonej ścieżki leczenia. Ale możemy wesprzeć, na tyle na ile umiemy.

Jesteśmy tak jak i Wy (Ty i tata) dotknięci tą chorobą, przechodziliśmy lub przechodzimy przez takie lub podobne rozterki.

A wracając do choroby, jest decyzja odnośnie ścieżki leczenia - teraz trzeba to konsekwentnie realizować. Czy macie już termin PET ?

Pozdrawiam AParsley
Rocznik 1961
PSA przed RP 15,41 ng/ml, LRP 19/11/2014, RT 05-06/2015.
PSA od 08/2017 do teraz <0,006 ng/ml.

Moja historia
Odpowiedz
#25
Hej, Agata, "pochichrałam się" dziś z twego powodu.mruganie, puszczanie oczka 
No bo wiesz  - skoro twoi rodzice są 10 lat po ślubie, to zgodnie z dobrymi zasadami, ty masz prawo być co najwyżej
9-letnią dziewczynką mruganie, puszczanie oczka , więc pewnie tata tak cię traktuje mruganie, puszczanie oczka .

Poważnie mówiąc, jest akurat odwrotnie, bo  to ty przejmujesz rolę osoby odpowiedzialnej za chorobę taty.
Ja ogromnie cenię te wszystkie kochające i odpowiedzialne córki, które na naszym forum piszą o chorobie swoich ojców. Bo wtedy wydaje mi się, że dany tata sobie na taką troskę zasłużył, czyli musi to być porządny gość.
A ja lubię porządnych gości.

Jak już pisałam, ten rak jest inny, niż wszystkie, więc zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa nie masz potrzeby się bać, że "w ciągu miesiąca zabierze ci tatę". W najgorszym przypadku będziecie musieli walczyć z nim przez  lata, szukając różnych sposobów pokonania możliwej wznowy.
Ale  może się zdarzyć, że wszystko będzie OK, że wybrane leczenie radykalne pomoże, i tylko konieczność corocznej kontroli przypominać wam będzie o niemiłej przygodzie z rakiem prostaty.
A najprawdopodobniej będziecie musieli nauczyć się żyć z tym rakiem, jak wielu  uczestników tego forum, i kontrolować go przy pomocy tych metod, jakie  nasza medycyna oferuje. A oferuje już wiele.

Co do dylematu operacja czy radioterapia, to nauka już oceniła obie metody jako równie skuteczne.
My zawsze radzimy konsultacje i u chirurga, i u radioterapeuty, by decyzja o wyborze była świadoma.
Jeśli macie namiary na dobrego operatora, to warto z nim pogadać. Tak dla porządku, dla spokoju sumienia.

Tata już jest leczony, już jest bezpieczny, nowotwór się nie rozwija. Spadek PSA bardzo ładny, zasada jest taka, że
"najpóźniej po pół roku hormonoterapii PSA powinno spaść do poziomu PSA pacjenta zdrowego". Nie wiem, czy to oznacza nieoznaczalne, cytuję fragment artykułu.

Hormonoterapia osłabi komórki rakowe, łatwiej będą ginąć. Teraz nie ma znaczenia, kiedy zacznie się naświetlanie, czasem czekają z tym nawet pół roku, by te komórki osłabić na dobre. Dopóki PSA spada albo jest nieoznaczalne, tata jest bezpieczny.

Tak na wszelki wypadek  - gdybyś już nie zaglądała na to forum  - napiszę ci, co będzie za kilka lat.
Najprawdopodobniej.
Podczas hormonoterapii PSA będzie nieoznaaczalne, więc nie będziecie wiedzieć, czy radioterapia pomogła czy nie.
Ale najdalej po kilku latach lekarz powie "sprawdzam" i każe hormony odstawić.
Wtedy na początku PSA będzie rosło. Bo radioterapia niszczy tylko komórki nowotworowe, zostawia zaś zdrowe komórki prostaty i one zaczną wydzielać PSA. Nie trzeba się tym przerażać, byle ten wzrost zatrzymał się na przyzwoitym, bardzo niskim poziomie.
Ale wierzymy, że będziesz na forum systematycznie zaglądać, by informować, że z tatą wszystko OK. Oby!
Odpowiedz
#26
(25.03.2024, 22:10:08)AgataKr napisał(a): Wiem, jak to brzmi, ale emocje nadal nie opadły, szczególnie, że jestem prawie 40-letnią babą, ale mój Tata jest..."odzyskany". Przez dokładnie 27 lat mojego życia albo pracował albo nie miał czasu albo był zły albo miałam dać mu spokój. Dopiero jak rozwiódł się z Mamą, ja poważnie zachorowałam i finalnie - jak poskładałam, trochę na siłę, naszą rodzinę z powrotem  (łącznie z tym, że w wieku 30 lat byłam świadkiem na ślubie swoich rodziców :-)), mój Tata zaczął traktować mnie jak swoją ukochaną córkę - czyli w naszych relacjach jestem jakimś 10-letnim dzieckiem, On mnie tak traktuje, ja się tak czuję i strasznie, po dziecinnemu, się o niego boję. W tym roku rzucił pracę, na rok przed emeryturą, ma czas, ma chęci, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, wyjeżdżamy razem i w końcu mam poczucie, że jest tak, jak powinno . I to raczysko.  Dziad, który próbuje mi zabrać Tatę, a mamy tyle planów, pomysłów i wszystkiego..

Przepraszam, że tak osobiście i tak poza wątkiem, ale na codzień muszę te emocje i myśli dusić w sobie, a teraz ...teraz poczułam ogromną potrzebę, żeby to wywalić...

Wysyłam, nie myślę już za długo, bo wykasuję ze wstydem za to rozrzewnieniezadowolenie, uśmiech
Dziękuję za wsparcie, to naprawdę bardzo, bardzo dużo dla mnie znaczy!

Agata

Agato,

zrobiłaś piękną, wielką rzecz i bardzo dobrze, że się nią z nami podzieliłaś. Walczyłaś o pełną rodzinę i odniosłaś sukces. Sukces tym większy, że przy okazji "odzyskałaś" Tatę. Teraz walczysz o to, aby mieć go jak najdłużej. Nie powiem Ci, że to się na pewno uda, bo tego nie wiem, ale Koleżanka Jola i Koledzy z forum napisali, dlaczego masz na to szansę. Mogę Cię tylko zapewnić, Bratnia w otwartości Duszo, że bardzo Ci tego życzę, a za kolejny sukces mocno ściskam kciuki.

Pozdrawiam serdecznie
Edward
Ur.1948; PSA 2008-2011: 3,10-8,74; Bps 9/2011: Gl. 3+3; Scyntygrafia OK. 12/2011-LRP. Poj. 100 cm3. Hist-pat: POMIMO BAD. LICZNYCH WYC. NIE UDAŁO SIĘ WYKRYĆ OGNISKA PIERW.!
PSA: 2012-2018<0,006;2019: od 0,010 do 0,042;2020: 0,012 i 0,014; 2021:0,008 i 0,020; 2022:0,031 i 0,015; 2013-2015-wzrost guza wątroby. 5/2015-otwarta operacja i termoablacja guza. Hist-pat: rak wątrobowokomórkowy. Wznowa. WUM Banacha - 03.09.2016 - przeszczep wątroby.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości