Mój mąż ma raka prostaty z przerzutami do kości
Dziękuję za zainteresowanie i posty. Jak pisze Kris "śnieżni" są jacyś niezdecydowani, każdy mówi coś innego. Dzisiaj pytałam dyżurnego dlaczego nie schodzi opuchlizna powiedział, że mąż nie je to dlatego. Mam zrobić zupę na mięsie, bułkę jednym słowem mam odżywić męża. Z apetytem wypił zupkę. Mamy na bloku operacyjnym znajomego lekarza, który odwiedza męża. Zbadał go i natychmiast sam założył azorka, worek szybko wypełnił się do połowy. Ulżyło mu, jest weselszy. Nic go nie bolało po zupce. Jutro mają być wyniki badań. Dzisiaj trzeci raz dzwonili z radioterapii z pytaniem co u męża słychać ponieważ nie przyjeżdża na przekładane wizyty. Pierwszy raz spotkałam się z takim zainteresowaniem. Dlaczego ich tak interesuje.
Iwona
Odpowiedz
Na radioterapii mają go wpisanego w grafik, aparaty czekają, pacjenta nie ma.
Umówić kogoś z kolejki? A jak ten się  nagle zjawi?
No to dzwonią.

Tymczasem trzeba się zastanowić, co dalej z naszym pacjentem.
Scenariusze mogą być różne, dlatego "śnieżni" jacyś niezdecydowani.
Odpowiedz
Jolu, ja piszę niezrozumiale to wiem, ale napisałam, że mąż zakończył radioterapię 3 marca w piątek. W poniedziałek 6 marca byliśmy u dr.IS, i tak na dobrą sprawę mąż już w piątek po przyjeździe z naświetlań mówił, że coś mu jest. W środę zaczął się cyrk i trwa do dzisiaj. Więc to dlatego napisałam, że trzy razy dzwoniono z radioterapii z pytaniem jak się czuje i dlaczego nie przyjeżdża na przekładane badanie lekarskie. Termin na radioterapię płuca mamy na 24 kwietnia br.
"Śnieżni" są niezdecydowani w kwestii jedzenia jeden mówi jeść, drugi zobaczył kleik i pytał kto mu kazał jeść, a dzisiaj pielęgniarka przyniosła barszcz burakowy, a za chwilę salowa kleik, pani dietetyk sprawdziła jakie ma wyniki porozmawiała i podała mężowi dietę z dużą ilością mleka i mlecznych po chemioterapii. Tu chodzi o dietę wysokobiałkową Dzisiaj zastałam męża rano bardzo opuchniętego z powodu braku białka, wczoraj po papce z pieczonego w folii kurczaka wymiotował kilka razy. Rano powiedział mi, że ma dosyć i w końcu wyskoczy przez okno. Pilnowałam męża od rana do 15,00, później został z nim syn. Był znajomy lekarz zbadał go, powiedział, że wg niego jest lepiej, opuchlizna dużo mniejsza, brzuch wzdęty ale miękki, CRP z 300 spadło do 180. Jeśli po mannie na chudym rosole nie będzie wymiotował i jakoś zacznie trawić pokarmy nie będzie odżywiany poza jelitowo. Lekarze postawili diagnozę - uszkodzenie jelit po radioterapii, wczesne powikłania. I tyle.
Iwona
Odpowiedz
Iwona,
Jest białko w proszku, juz w postaci aminokwasów, bardzo niska zawartość cukru i tłuszczu: Whey 100. Sa rożne smaki- od neutralnego po czekoladowy. Uzywaja glownie ludzie mocno trenujacy dla poprawy masy miesniowej, ale i wszyscy inni potrzebujac latwo przyswajalnego bialka.

https://www.google.dk/search?q=whey+100&...80&bih=565

Musiałabyś zapytać lekarza. Ja za mało się znam, by coś polecić. Moj maz pije na sniadanie zamiast mlek.

Naczytałam sie teraz sporo o komorze hiperbarycznej jako, ze maz czeka na termin zabiegów tlenem. Podobno w 70% pomaga po radioterapii. Moze to cos by dało?
Pozdrawiam
Ela
Maz 1952.
2015: X: PSA 20, Gleason 7 (3+4)
mpMRI, PET/CT: PIRADS 5, bez przejścia poza torebkę,  węzły chłonne ok, ognisko meta? do kości.
2.XII  Bicalutamide 50 mg. Triptorelin (pamorelin) przez 6 miesięcy. 
2016.02.09 Nanoknife. 100% trzymania moczu.
2016.03  PSA 0,08 ng/ml. Testosteron < 0,1nmol/L.
2016.06. T 0,03 nmol/l, PSA < 0,06 ng/ml. HT stop.
2016.07 T 1,2 nmol/l  PSA nieoznaczalne
Od lipca 2016 PSA nieoznaczlne.




Odpowiedz
O komorze hiperbarycznej pisał Wlobo na Gladiatorze oraz Kudlam jej mąż miał kilka zabiegów
diego K
Odpowiedz
Iwona, ja myślałam, że dzwonią z tej radioterapii od płuc.
A dlaczego ci "poprzedni" dzwonią?
Albo  zwyczajnie martwią się stanem pacjenta (lekarze też ludzie), albo może boją się,
że będziecie  ich "ciągać"? Pacjenci wszak są różni.

Starzy ludzie powiadają, że jak człowiek może zjeść, to jest zdrowy.
Niechże lekarze doprowadzą go do tego stanu  - żeby mógł pojeść.
Przypuszczam, że podaruje sobie dalsze leczenie, i pewnie będzie miał rację.
Odpowiedz
Iwona!!!!
Co się u Was dzieje, bo się cholernie denerwujemy?

Pozdrawiam
   Kris.
Odpowiedz
Kris, tak na dobrą sprawę nie wiem co się dzieje. Mąż zaczyna powoli jeść, nie wymiotuje ale dalej ma opuchnięte nogi i podbudowany, że dzisiaj wychodzi do domu znowu dostał kopa. Po wyjęciu cewnika rano do wieczora "ćwiczył" oddawanie moczu. Nic z tego nie wyszło i założyli cewnik. Podobno ma zwężenie, które zauważyli podczas zakładania cewnika. Siedzę i myślę co dzisiaj powiedzą lekarze. Są pewni, że są to skutki po radioterapii. Zadzwoniłam do lekarza z radioterapii, powiedział mi, że jak lekarze sobie nie radzą z leczeniem to niech zadzwonią, mnie informacji nie udzieli bo to lekarz z lekarzem musi rozmawiać.
Chyba dopada mnie bezradność. Do IS nie mogę się dodzwonić, a 3.04.miał dostać drugą zytigę, a tu pierwsza nie zażywana. Wszystko zadziało się tak szybko, z męża została skóra i kość.



Iwona
Odpowiedz
Iwona, a nie możesz męża umieścić na oddziale szpitalnym u tych radioterapeutów, którzy wiedzą lepiej?
Może naprawdę wiedzą lepiej?
Odpowiedz
Jolu, bez łaski tych lepiej wiedzących poradzili sobie nasi lekarze. Opiekę miał bardzo dobrą, nasz znajomy chirurg będzie przychodził do domu. Niestety, to wszystko może się powtórzyć, pęcherz też dostał odpowiednią dawkę stąd najpierw opuchlizna członka, a teraz zwężenie. Jak jechaliśmy ze szpitala do domu popłakał się i powiedział - "myślałem, że już nigdy nie zobaczę domu i ukochanych trzech wilków".
Podaję mężowi Protifar i nutridrinki z proteinami. Dieta wysokobiałkowa. Nie wiem tylko jak szybko organizm przyswoi sobie tyle białka ile potrzeba aby nogi przestały puchnąć. Mąż ma białka całkowitego 4,4 g/dl przy normie 6,5 - 8,5
Jasień dziękuję za radę, lekarz mówił, że to dla sportowców i polecił Protifar.
Iwona
Odpowiedz
Iwona,
Nie potrafię pocieszyć ani doradzić. Nie napisze tez, ze mi przykro, bo to nie zgubione klucze a zdrowie i życie bliskiego Ci człowieka. Gdybym była blisko zaparzyłabym Wam dobrej herbaty i przyniosła wiosenne kwiaty z ogrodu, takie pełne porannej rosy.
Rozmawialiśmy wczoraj z mężem o Was i oboje uważamy, ze to dobrze ze mąż wyszedł do domu. Da Mu to psychiczny  komfort bo jak piszesz obawiał się, ze domu już nie zobaczy. Twoja opieka da Mu wytchnienie. Plus jedzenie jakie lubi. 
Popytajcie o tlenoterapie. Podobno u 70% pomaga. 6 tygodni. Jeśli po tym czasie nie ma efektu, nic więcej tlen już nie da. Tak mówią Duńczycy.
Pozdrawiam-e.
Maz 1952.
2015: X: PSA 20, Gleason 7 (3+4)
mpMRI, PET/CT: PIRADS 5, bez przejścia poza torebkę,  węzły chłonne ok, ognisko meta? do kości.
2.XII  Bicalutamide 50 mg. Triptorelin (pamorelin) przez 6 miesięcy. 
2016.02.09 Nanoknife. 100% trzymania moczu.
2016.03  PSA 0,08 ng/ml. Testosteron < 0,1nmol/L.
2016.06. T 0,03 nmol/l, PSA < 0,06 ng/ml. HT stop.
2016.07 T 1,2 nmol/l  PSA nieoznaczalne
Od lipca 2016 PSA nieoznaczlne.




Odpowiedz
Iwona, i jak mąż w domu?
Udało się skontaktować z panią doktor w sprawie dalszego leczenia?
Odpowiedz
Jolu,. Jest lepiej. Od dwóch dni wychodzi z domu, trochę posiedzi, przejdzie do garażu i szybko się kładzie. Jest bardzo słaby. Nogi trochę jeszcze puchną, ale jak poleży z nogami wyżej opuchlizna znika. Zaczyna powoli jeść dietetyczne potrawy. Nie wymiotuje stolce ma luźne /2x na dobę/. Ciągle ma burczenie w brzuchu i boli męża brzuch. Pomaga No-SPA. Dzisiaj powinniśmy być w Otwocku i dzisiaj też będę próbowała się dodzwonić do IS. Dzisiaj też ma być ten nasz znajomy chirurg i jadę do rodzinnej lekarki po skierowania na badania.
Boję się o guzka w płucu. Pewnie go nie naświetlą. Wczoraj oglądałam wywiad z prof. Fijutem o radioterapii płuca i ta może się zakończyć śmiercią w wyniku popromiennego zapalenia płuc. Jeszcze w takim dole nie byłam i chyba z niego nie wyjdę.
Pozdrawiam
Iwona
Odpowiedz
Iwonko,
w takim dole, w jakim teraz jesteś, Wanda (żona) była już kilka razy. Mówiłem jej wtedy, że walczymy, że nie jesteśmy bierni wobec sytuacji, w której się znaleźliśmy, że robimy wszystko, by z niej wyjść, by się obronić. Dodawałem jednak od razu, że musimy być realistami, że skoro jest walka, to trzeba też liczyć się z przegraną i przyjąć do wiadomości odsuwaną ciągle prawdę, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Nie wiem, czy Wandę to uspokajało, ale mnie tak. Wbrew pozorom, to jest optymistyczny wpis, bo taka postawa wobec spraw ostatecznych ułatwia życie w tak trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłaś.
Żegnając szwagra, który zmarł nagle w wieku 49 lat powiedziałem, że powinniśmy żyć tak, jakby jutra miało już nie być. Ciesz się więc tym, że mężowi jest lepiej, że może wyjść do garażu, że może będzie mógł wsiąść do samochodu i przetrzeć ściereczką zakurzony kokpit, że zje bez sensacji żołądkowych potrawę, którą lubi. To błahostki, ale z nich składa się to nasze życie, którym powinniśmy się jak najdłużej cieszyć.
Przytulam
Edward
Odpowiedz
Iwono,  ja ci powiem tak  - nawet "w dołku", to też jest życie, wasze życie.
Jakiekolwiek jest, jednak jest. Jesteście razem, w waszym domu, z waszymi wiernymi psami.
Teraz musicie podjąć trudną decyzję, czy dalej się leczyć radykalnie.
A może twój mąż to taki typ pacjenta, który gorzej znosi leczenie, niż chorobę?
Zauważ, z jakimi wynikami startował. I przez ładnych kilka lat funkcjonował normalnie, radził sobie z chorobą.
Jako zona, chciałabyś zrobić wszystko, by go jak najlepiej i najdłużej leczyć, ale sama się boisz,
czy przez to nie skrócisz mu życia, prawda?
Zadbaj przed wszystkim o to, by nie cierpiał, by jadał, co lubi, robił, co lubi.
Odpowiedz
Dziękuję za posty. U nas powoli się poprawia. Mąż więcej zjada, biegunka nie jest tak dokuczliwa. Brzuch mniej boli. Badania krwi lepsze, ale białko jeszcze 4 /było 4,4/. W poniedziałek będzie lekarz z długoterminowej opieki, a w środę znajomy chirurg. Może odłączy cewnik.
PSA podskoczyło do 103. Mąż jest dalej bardzo słaby pewnie ma depresję bo nic go nie cieszy nawet telewizora nie włącza. Rozmawiałam też z dr.IS i od jutra mam podać zytigę, a 19.04 mamy wizytę w Otwocku. Tyle u nas.
Pozdrawiam
Iwona
Odpowiedz
Zdrowych, spokojnych i pełnych radości Świąt Wielkanocnych życzą

Iwona i Dzidek
Odpowiedz
Wzajemnie. Wszystkiego dobrego!

e.
Maz 1952.
2015: X: PSA 20, Gleason 7 (3+4)
mpMRI, PET/CT: PIRADS 5, bez przejścia poza torebkę,  węzły chłonne ok, ognisko meta? do kości.
2.XII  Bicalutamide 50 mg. Triptorelin (pamorelin) przez 6 miesięcy. 
2016.02.09 Nanoknife. 100% trzymania moczu.
2016.03  PSA 0,08 ng/ml. Testosteron < 0,1nmol/L.
2016.06. T 0,03 nmol/l, PSA < 0,06 ng/ml. HT stop.
2016.07 T 1,2 nmol/l  PSA nieoznaczalne
Od lipca 2016 PSA nieoznaczlne.




Odpowiedz
Nie udało się pojechać do IS do Otwocka ale rozmawiałam z lekarką. Wyznaczyła nowy termin, a na biegunkę nasiona chia bez tabletek na zatrzymanie. Mąż dalej słaby, nie ma apetytu ale stara się zjadać większe porcje, dużo pije. Boli go jednak brzuch kiedy siedzi, chodzi, a jak leży na plecach ból na jakiś czas przechodzi. Po No-spie jest lepiej. Badania krwi trochę poniżej normy, białko wzrosło do 5. Waga 63kg z 75kg ,ale już nie spada.

Jest jednak coś co nas ucieszyło. To wynik PSA ze 103 obniżył się do 73 po Zytidze, którą bierze regularnie od 8 kwietnia.

Natomiast wzrosło CRP do 26 i moczu pojawiły się b. liczne bakterie, pasma śluzu, krwinki wyługowane 20-30, leukocyty gęsto pokrywają pw. erytrocyty świeże luźno pokrywają pw. pojawiło się białko 0,96,mniejszy jest ciężar właściwy, kolor bursztynowy, krew 4+, leukocyty 3+
Nasz stary dobry urolog zlecił Nolicyn. Gdyby nie biegunka byłoby jako tako.
Może ktoś ktoś z Państwa ma jakiś pomysł na uporczywą biegunkę /marchwiankę pije codziennie 2 szklanki, z ryżem gorzej/
Odpowiedz
Witaj Iwonka.
No chociaż w tym gąszczu złych nowin jest i ta dobra o spadku PSA. Miejmy nadzieję, że problemy gastryczne także sie unormują i będzie nawet lepiej niż " jako tako" jak napisałaś.
Trzymaj się i pozdrowienia Tobie i mężowi.
Kris.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości