15.02.2024, 15:52:33
(15.02.2024, 07:57:55)Paweł Sz. napisał(a): Nie spotkałem na forum historii aby ktoś przed, po, lub w trakcie leczenia raka prostaty rownolegle szedł ścieżką badan genetycznych (co oczywiście nie znaczy ze takiej historii nie ma), podzielę się więc swoim doświadczeniem.
Nasi dwaj koledzy - Kris i Bogdan - przeszli ścieżkę badań genetycznych u profesora Lubińskiego.
Napisali o tym w swoich Historiach.
Wyniki dostali szybko; okazało się, że nowotwory obydwóch były standardowe, zatem standardowe leczenie było prawidłowym wyborem.
Kto dostaje - tzn. powinien dostać - od razu skierowanie na badanie genetyczne?
Chyba pacjenci młodzi. Wtedy są podstawy, by przypuszczać, że nowotwór może być skutkiem mutacji BRCA 1 i/lub BRCA 2. Wtedy troska o takiego pacjenta powinna być wzmożona, ich krewni też powinni się zbadać, czy odziedziczyli te mutacje. Czytałam też, że niektóre nowoczesne leki tudzież specjalna chemia działają przede wszystkim u pacjentów z tymi mutacjami.
Natomiast jeśli na raka prostaty choruje mężczyzna starszy, to możemy założyć, że to po prostu skutek osiągnięcia tzw. słusznego wieku, inaczej mówiąc - SKS.
Nie zapominajmy, że rak prostaty to bliski krewny raka piersi.
Mutacje w genach BRCA 1 i BRCA 2 u rodzica, lub u obojga rodziców, mogą skutkować większym prawdopodobieństwem nowotworu prostaty u syna, a raka piersi u córki.
Jeśli dzieci odziedziczyły te mutacje, powinny zachować "szczególną ostrożność".
Na którymś naszym Zjeździe dyskutowaliśmy problem pt. Co mam zrobić z wiedzą, że odziedziczyłam/odziedziczyłem "gen nowotworu"? Po co mi ta wiedza?
Bo posiadanie tej mutacji nie oznacza pewności zachorowania, tak samo, jak nieposiadanie nie oznacza pewności niezachorowania.