17.08.2023, 07:22:58
Ja mam wrażenie, że sobie nie radzę.
Teraz problem z dojazdami, tata musi do jechać Szczecina odebrać wyniki biopsji, zawieźć gdzie indziej, żeby konsylium się zebrało i uzgodniło co dalej... jakby szpital nie mógł sam tego wysłać. Wyniki są, ale i tak nic nie wiemy, bo nie przez telefon. Ja nie mogę teraz jechać do Polski...
Może jak już tata dostanie się na leczenie, uda się załatwić psychoonkologa na miejscu.
W ogóle zastanawiam się jak to może wyglądać, leczenie jest na miejscu, w szpitalu czy trzeba przyjeżdżać? Ponad 100 km w jedną stronę. Nie wiadomo co dadzą, chemia czy radioterapia.
Nienawidzę tak narzekać, ale zawsze kiedy potrzebuje się pomocy, to wszyscy w okół znikają...
Teraz problem z dojazdami, tata musi do jechać Szczecina odebrać wyniki biopsji, zawieźć gdzie indziej, żeby konsylium się zebrało i uzgodniło co dalej... jakby szpital nie mógł sam tego wysłać. Wyniki są, ale i tak nic nie wiemy, bo nie przez telefon. Ja nie mogę teraz jechać do Polski...
Może jak już tata dostanie się na leczenie, uda się załatwić psychoonkologa na miejscu.
W ogóle zastanawiam się jak to może wyglądać, leczenie jest na miejscu, w szpitalu czy trzeba przyjeżdżać? Ponad 100 km w jedną stronę. Nie wiadomo co dadzą, chemia czy radioterapia.
Nienawidzę tak narzekać, ale zawsze kiedy potrzebuje się pomocy, to wszyscy w okół znikają...