04.04.2018, 08:29:04
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.04.2018, 08:31:55 przez Edward.)
Jolu,
nie wiem, jak działa Eludril, ale wiem, jak Listerine - lepszego wyzwalacza bólu niż on trudno znaleźć.
Chyba już o tym pisałem, ale powtórzę. To był rok ok. 2000 i instalacja automatyki na jednej z turbin w EC Gdynia. Terminy wariackie, praca po 14 godzin na dobę, a w moim laptopie padł wentylator. Laptop wyłączał się po kilku minutach pracy, trzeba było czekać, aż ostygnie, znowu kilka minut pracy, znowu czekanie itd.
Był na gwarancji, ale serwis deklarował naprawę za dwa tygodnie. Mniej więcej w tym czasie miała być oddana do pracy turbina. Wentylatorek laptopa zastąpiliśmy dużym pokojowym, który stał za moimi plecami i przez ramię dmuchał na komputer. Nawet fajnie było, bo to lato, pomieszczenia zamknięte i duszne. Po tygodniu koledzy zawieźli mnie na pogotowie z objawami, jakie mam do dzisiaj. No i tak to się zaczęło.
Inny przypadek. Rozgrzane auto, bo też lato i upał, a synowa kończy w południe dobowy szpitalny dyżur przy wnusi. Wsiada i włącza klimę. Wysiada po pół godzinie już ze zniekształconą twarzą. Nie boli ją, bo to nerw mimiczny, ale rehabilitacja trwa ponad pół roku.
Ja mam twarz symetryczną, bo neuralgia dotknęła nerw czuciowy, ale za to cierpię.
Poznałaś więc, Jolu, drugi przypadek i naprawdę nie lekceważ moich ostrzeżeń.
Tak, wiosna jest moją nadzieją!
nie wiem, jak działa Eludril, ale wiem, jak Listerine - lepszego wyzwalacza bólu niż on trudno znaleźć.
Chyba już o tym pisałem, ale powtórzę. To był rok ok. 2000 i instalacja automatyki na jednej z turbin w EC Gdynia. Terminy wariackie, praca po 14 godzin na dobę, a w moim laptopie padł wentylator. Laptop wyłączał się po kilku minutach pracy, trzeba było czekać, aż ostygnie, znowu kilka minut pracy, znowu czekanie itd.
Był na gwarancji, ale serwis deklarował naprawę za dwa tygodnie. Mniej więcej w tym czasie miała być oddana do pracy turbina. Wentylatorek laptopa zastąpiliśmy dużym pokojowym, który stał za moimi plecami i przez ramię dmuchał na komputer. Nawet fajnie było, bo to lato, pomieszczenia zamknięte i duszne. Po tygodniu koledzy zawieźli mnie na pogotowie z objawami, jakie mam do dzisiaj. No i tak to się zaczęło.
Inny przypadek. Rozgrzane auto, bo też lato i upał, a synowa kończy w południe dobowy szpitalny dyżur przy wnusi. Wsiada i włącza klimę. Wysiada po pół godzinie już ze zniekształconą twarzą. Nie boli ją, bo to nerw mimiczny, ale rehabilitacja trwa ponad pół roku.
Ja mam twarz symetryczną, bo neuralgia dotknęła nerw czuciowy, ale za to cierpię.
Poznałaś więc, Jolu, drugi przypadek i naprawdę nie lekceważ moich ostrzeżeń.
Tak, wiosna jest moją nadzieją!