28.03.2018, 05:51:19
Jolu,
Twoja lista moich chorób nie jest spójna. Skoro zestawiasz ją w kontekście grabarza, łopaty i podkreślonego znów, to pewnie wiesz, że ani żółtaczki, ani neuralgia nie prowadzą wprost do miejsca wiecznego spoczynku.
Żółtaczki mogą być przyczyną marskości wątroby, a ona jest zaproszeniem dla raka. U mnie tak właśnie było.
Ból związany z neuralgią nerwu 3D może doprowadzić człowieka do takiego stanu, że łyknie garść tabletek nasennych albo na nadciśnienie i da zarobić grabarzowi. Sama neuralgia nie jest jednak chorobą "śmiertelną".
Jest nią natomiast ostre zapalenie trzustki (OZT). Dwa razy mnie ono dopadło, a ten drugi przypadek dość szeroko otworzył drzwi na tamtą stronę.
No, OK, udało się zostać na tym świecie i bardzo z tego się cieszę. Co do marzeń, to te o drwalu wymusza rzeczywistość, tylko żagle są marzeniami w czystej postaci.
Język ukraiński do niczego mi się nie przyda. Nad Czeremosz już nie pojadę, a jeśli coś napiszę, to od ukraińskich zwrotów są tłumacze.
Na kurs tańca namawiałem żonę kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset razy - oczywiście bez skutku. Ona nie musi, bo jak partner prowadzi, to wszystko potrafi zatańczyć. To co mam robić? Iść na taki kurs solo? Z pękniętą od lat łękotką? A jeśli pójdę i poznam atrakcyjną singielkę i pojawią się marzenia zupełnie innego rodzaju, to co? Po co mi na starość dodatkowe kłopoty?
Drugiego buziaka posyłam. Mam nadzieję, że dojdzie bez problemu.
Edward
Twoja lista moich chorób nie jest spójna. Skoro zestawiasz ją w kontekście grabarza, łopaty i podkreślonego znów, to pewnie wiesz, że ani żółtaczki, ani neuralgia nie prowadzą wprost do miejsca wiecznego spoczynku.
Żółtaczki mogą być przyczyną marskości wątroby, a ona jest zaproszeniem dla raka. U mnie tak właśnie było.
Ból związany z neuralgią nerwu 3D może doprowadzić człowieka do takiego stanu, że łyknie garść tabletek nasennych albo na nadciśnienie i da zarobić grabarzowi. Sama neuralgia nie jest jednak chorobą "śmiertelną".
Jest nią natomiast ostre zapalenie trzustki (OZT). Dwa razy mnie ono dopadło, a ten drugi przypadek dość szeroko otworzył drzwi na tamtą stronę.
No, OK, udało się zostać na tym świecie i bardzo z tego się cieszę. Co do marzeń, to te o drwalu wymusza rzeczywistość, tylko żagle są marzeniami w czystej postaci.
Język ukraiński do niczego mi się nie przyda. Nad Czeremosz już nie pojadę, a jeśli coś napiszę, to od ukraińskich zwrotów są tłumacze.
Na kurs tańca namawiałem żonę kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset razy - oczywiście bez skutku. Ona nie musi, bo jak partner prowadzi, to wszystko potrafi zatańczyć. To co mam robić? Iść na taki kurs solo? Z pękniętą od lat łękotką? A jeśli pójdę i poznam atrakcyjną singielkę i pojawią się marzenia zupełnie innego rodzaju, to co? Po co mi na starość dodatkowe kłopoty?
Drugiego buziaka posyłam. Mam nadzieję, że dojdzie bez problemu.
Edward