26.01.2018, 11:06:27
(26.01.2018, 07:06:08)Edward napisał(a): "Od 2 lat wypuszczam wnusie, ze zapiszę się do ich przedszkola. One traktują to bardzo powaznie i są zdecydowanie przeciwne. Wymyslaja dziesiątki powodów dla których mnie na pewno nie przyjmą. Dzisiaj obie wpadly niemal w depresję, bo napisałem podanie o przyjęcie.
Oj, Edku, chyba wiesz, że dzieci mają zupełnie inne, niż my, poczucie humoru, i takie sprawy, jak powyższa, traktują bardzo poważnie. Nie funduj im traumy, powiedz na uszko, że to wszystko na niby.
Byłam w wieku twojej młodszej wnuczki, gdy do mojej cioci przychodził apsztyfikant.
Zapewniał, że to ja jestem jego narzeczoną, że się ze mną ożeni.
Nosił mundur lotnika, podrzucał mnie wysoko do góry, i zawsze miał cukierki. Czyli dobra partia.
Niestety, ożenił się z całkiem inną panią, a jeśli komukolwiek okazywano współczucie, to raczej cioci, nie mnie.
A to ja cierpiałam.
Gdy go kiedyś spotkaliśmy na mieście, nie chciałam się nawet przywitać i ledwo powstrzymywałam się,
by nie kopnąć go w kostkę. Wzgardziłam nawet czekoladką, a każdy, kto pamięta tamte czasy, wie, ile wtedy znaczyła czekoladka; czyli gniew mój musiał być wielki.
Jeszcze przez kilka lat żartowano w domu, że "Jola zdrady nie wybacza".
Dorośli lubią sobie z dzieci żartować, a dzieci nie zawsze to bawi.