17.12.2017, 17:33:11
Taki ten początek roku rzeczywiście będzie.
Kiepsko wygląda zapowiedź chirurga, że przy lekach immunosupresyjnych trudniej się będzie wszystko goić, ale muszę przez to przejść. Później trzy miesiące rekonwalescencji i oszczędzania się, co trudno będzie znieść, bo fizycznej bezczynności nie cierpię! Niestety znowu umknie mi wiosenna pielęgnacja drzew owocowych, a za Kornika zabiorę się nie w marcu, jak planowałem, ale dopiero w maju.
Masła ptaszkom nie zafunduję. Po pierwsze jest za drogie, a po drugie jestem pewien, że z orzechami i tak przegra.
Orzechy roztłukuję młotkiem i jednorazowo wysypuję do karmnika w warstwie 3-4 cm. Ptaszki czasem konsumują je na miejscu, ale najczęściej zabierają gdzieś, gdzie nikt im w pałaszowaniu nie przeszkadza.
Wczoraj widziałem kowalika, który z rozmachem wyrzucał puste skorupki poza karmnik. Przylatują też rudziki, ale 95% konsumentów stanowią sikorki. Natomiast zupełnie nie widać wróbli. Być może dopiero prawdziwe mrozy skłonią je do korzystania z mojej stołówki.
Pozdrawiam
Edward
Kiepsko wygląda zapowiedź chirurga, że przy lekach immunosupresyjnych trudniej się będzie wszystko goić, ale muszę przez to przejść. Później trzy miesiące rekonwalescencji i oszczędzania się, co trudno będzie znieść, bo fizycznej bezczynności nie cierpię! Niestety znowu umknie mi wiosenna pielęgnacja drzew owocowych, a za Kornika zabiorę się nie w marcu, jak planowałem, ale dopiero w maju.
Masła ptaszkom nie zafunduję. Po pierwsze jest za drogie, a po drugie jestem pewien, że z orzechami i tak przegra.
Orzechy roztłukuję młotkiem i jednorazowo wysypuję do karmnika w warstwie 3-4 cm. Ptaszki czasem konsumują je na miejscu, ale najczęściej zabierają gdzieś, gdzie nikt im w pałaszowaniu nie przeszkadza.
Wczoraj widziałem kowalika, który z rozmachem wyrzucał puste skorupki poza karmnik. Przylatują też rudziki, ale 95% konsumentów stanowią sikorki. Natomiast zupełnie nie widać wróbli. Być może dopiero prawdziwe mrozy skłonią je do korzystania z mojej stołówki.
Pozdrawiam
Edward