19.11.2017, 14:28:02
Edward napisał(a):Wiem, że przepuklina może być powodem poważnych komplikacji, ale nie sądziłem, że także śmierci.
Z niewielkiej przepukliny z czasem często robi się taka, która może uwięznąć, spowodować zapalenie otrzewnej, sepsę, zatem i śmierć. Życie wtedy ratuje szybka operacja, ale ta nie zawsze jest możliwa.
Dlatego lepiej problemu pozbyć się wcześniej.
Z moim tatą to było tak, że od zawsze był ciężko chory, od zawsze "umierał".
Pierwszy problem, to wpływ takiej pełnej lęku domowej atmosfery na psychikę dziecka.
Toczyliśmy na ten temat "długie nocne rodaków rozmowy" z Crisem.
Czsem myślę, że moje bolesne wspomnienia były jednym z powodów, dla których Cris grał rolę twardziela, bo miał przecież w domu młodego, wrażliwego nastolatka. Więc mam teraz coś w rodzaju poczucia winy...
U taty zaczęło się od ciężkiej, odpornej na antybiotyki gruźlicy, a potem było już tylko gorzej, ciężka astma, problemy neurologiczne, czyli parkinsonizm (nie Parkinson), i inne. Raz po raz zabierało go pogotowie z krwotokiem, kilka miesięcy w roku spędzał w szpitalach, sanatoriach. Jego choroba była tematem numer jeden w rodzinie.
I stało się tak, jak przewidywałam - ciężko chory tata przeżył o 9 lat silną, "zdrową" mamę.
To jest właśnie ten drugi problem ciężkiej choroby w rodzinie - choroby innych są mniej ważne, bo banalne.
A trzeci problem to lekceważenie drobiazgów. Raz wystąpiło zagrożenie życia z powodów stomatologicznych ("po co mi drogie leczenie, jak i tak niedługo umrę"), no i ta przepuklina, o której nikt z nas nie wiedział. Może mama wiedziała, ale jej już nie było.
Pewnego dnia niespodziewanie przepuklina uwięzła, spowodowała zapalenie otrzewnej. Lekarze odmówili operacji, twierdząc, że tata operacji na pewno nie przeżyje, w tak złym stanie jest jego wątroba, nerki, płuca, w ogóle wszystko.
Że trzeba było przepuklinę zoperować wcześniej.
Tata zmarł po kilku godzinach.
Jeszcze o jednym chciałam napisać.
Tata był niesamowicie oczytany w literaturze medycznej, wiedział wszystko o swoich chorobach; jeden z tych, który dyktują lekarzom, jak ich mają leczyć. Zawsze zdecydowanie odmawiał leczenia radykalnego, wszelkich operacji. Szczycił się tym, że dzięki temu tak długo żyje.
Kiedyś myślałam, że miał rację, ale teraz tak nie myślę.
Tata żyłby pewnie i lepiej i dłużej, gdy pozwolił sobie to i owo zoperować, choćby tę przepuklinę.