05.04.2016, 09:05:11
(05.04.2016, 06:48:57)Edward napisał(a): Witajcie z domu!
Czy psychicznie ze mną w porządku, tego nie wiem, ale fizycznie, to nie do końca. Po frezowaniu, które miało trwać godzinę, a do momentu odzyskania świadomości (8.35 - ostatni zapamiętany czas, 12.30 - pierwszy rozpoznany czas) trwało prawie cztery, wyglądałem jak Gołota po walce przegranej w ósmej rundzie przez ciężki nokaut. Pełna narkoza (już siódma w życiu!) na szczęście była, dlatego mogę jedynie powtórzyć to, co o przebiegu operacji powiedział lekarz.
Było gorzej, niż się spodziewał po obejrzeniu TK. Długotrwały proces zapalny (ciekawostką jest to, że niezbyt dla mnie uciążliwy) spowodował takie zgrubienie kości, że praktycznie zamknął ujście z zatoki. Frezowanie musiało więc być głębokie, ze zniszczeniem dużej powierzchni błony śluzowej. By się szybciej rana goiła, bo to przecież onkologia i czas się liczy, to tę błonę przeszczepiono. Być może za trzy tygodnie otrzymam od laryngologa zielone światło do transplantacji, jeśli jednak przeszczepiona błona się nie przyjmie, to okres ten wydłuży się o kolejne 2-3 tygodnie. W kwietniu jeszcze dwa razy muszę stawić się na Banacha: do kontroli laryngologicznej oraz do chemii TACE i ewentualnego zamknięcia badań kwalifikacyjnych. I tak to wygląda.
Teraz płuczę nos w soli fizjologicznej, łykam antybiotyk i powoli dochodzę do siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Edward
Nie ma to jak w domu... pod opieką troskliwej żony (mam to samo)
Edwardzie dochodź do siebie... po tym nokaucie i bądź dobrej myśli.
Niech Zielone się zapali!
Pozdrowienia dla WAS.
Ela i Jarek