28.07.2017, 09:20:51
Pawle,
ty jesteś szczurem lądowym, tak napisałeś, a ja nie jestem wilkiem morskim. Lubię jednak żagle, a jeśli coś się lubi, to czasem może to stać się pasją.
Przez lata całe żagle były moją pasją. Zbudowałem "Kornika", a na tę budowę i coroczną reanimację drewnianej żaglówki na pewno poświęciłem dużo więcej czasu niż na samo żeglowanie. Każdego roku wyczekiwałem lata i z entuzjazmem holowałem przyczepę i łódkę nad jezioro. Pływałem nawet wtedy, gdy było zimno i padał deszcz.
Zauważ, że używam czasu przeszłego. Robię to, bo mój entuzjazm powoli się kończy. Ze smutkiem stwierdzam, że wczorajszy wyjazd nad JP był raczej obowiązkiem uświęconym ponad dwudziestoletnią praktyką niż przejawem pasji. To smutne, bo świadczy o tym, że koniec żeglowania już bliski. Wiek? Na pewno, ale przede wszystkim zdrowie.
Wczoraj była nieprzyjemna pogoda. Jechaliśmy cały czas w deszczu i deszcz przeszkadzał nam w ustawieniu przyczepy. Nie rozkładaliśmy przedsionka, po prostu ustawiliśmy przyczepę w miejscu docelowym. Dzisiaj, od samego rana, uprzykrza mi życie nerw 3D. Robi to na tyle mocno (w porywach 7/10), że nie potrafię nad bólem zapanować. Z domu nie wychodzę, ale gdyby, to dla przypadkowego obserwatora wyglądałbym na psychicznie chorego, albo naćpanego faceta. Nie piszę o wątrobie, bo ona w pasji mi nie przeszkadza. Nie piszę o przepuklinie, bo być może uda mi się ją do listopadowej operacji utrzymać w obecnym stadium. Głównym wygaszaczem mojej pasji stał się nerw 3D!
Zaproszenie w terminie 20-24 sierpnia jest aktualne. Mam nadzieję, że do tego czasu dotrwam, że codzienne brodzenie w jeziorze z powodu konieczności przygotowania łódki do spacerowego rejsu i wreszcie samo żeglowanie z wiatrem, co w wantach gra, nie pobudzą nerwu tak bardzo, że pobyt nad jeziorem stanie się udręką. Gdyby jednak, to ten żeglarski sezon może być ostatnim.
W walce z neuralgią nerwu 3D wykorzystałem już wszystkie dostępne środki, nie przestaję brać Gabapentiny - paskudnego środka z potencjalnie groźnymi dla przeszczepionej wątroby skutkami ubocznymi i jedynie ciepłe i bez ruchu powietrza mieszkanie daje nadzieję na łagodniejsze traktowanie mnie z jej strony. Neuralgia nie opuści mnie już do końca życia, jest odporna na wszystkie leki przeciwbólowe i, jak podaje fachowa literatura, jej objawy będą się nasilały. Więc kapcie, kot na kolanach i TV? Kurcze - to nie mój świat! Na razie jest jeszcze normalny, więc serdecznie zapraszam!
Pozdrawiam
Edward
ty jesteś szczurem lądowym, tak napisałeś, a ja nie jestem wilkiem morskim. Lubię jednak żagle, a jeśli coś się lubi, to czasem może to stać się pasją.
Przez lata całe żagle były moją pasją. Zbudowałem "Kornika", a na tę budowę i coroczną reanimację drewnianej żaglówki na pewno poświęciłem dużo więcej czasu niż na samo żeglowanie. Każdego roku wyczekiwałem lata i z entuzjazmem holowałem przyczepę i łódkę nad jezioro. Pływałem nawet wtedy, gdy było zimno i padał deszcz.
Zauważ, że używam czasu przeszłego. Robię to, bo mój entuzjazm powoli się kończy. Ze smutkiem stwierdzam, że wczorajszy wyjazd nad JP był raczej obowiązkiem uświęconym ponad dwudziestoletnią praktyką niż przejawem pasji. To smutne, bo świadczy o tym, że koniec żeglowania już bliski. Wiek? Na pewno, ale przede wszystkim zdrowie.
Wczoraj była nieprzyjemna pogoda. Jechaliśmy cały czas w deszczu i deszcz przeszkadzał nam w ustawieniu przyczepy. Nie rozkładaliśmy przedsionka, po prostu ustawiliśmy przyczepę w miejscu docelowym. Dzisiaj, od samego rana, uprzykrza mi życie nerw 3D. Robi to na tyle mocno (w porywach 7/10), że nie potrafię nad bólem zapanować. Z domu nie wychodzę, ale gdyby, to dla przypadkowego obserwatora wyglądałbym na psychicznie chorego, albo naćpanego faceta. Nie piszę o wątrobie, bo ona w pasji mi nie przeszkadza. Nie piszę o przepuklinie, bo być może uda mi się ją do listopadowej operacji utrzymać w obecnym stadium. Głównym wygaszaczem mojej pasji stał się nerw 3D!
Zaproszenie w terminie 20-24 sierpnia jest aktualne. Mam nadzieję, że do tego czasu dotrwam, że codzienne brodzenie w jeziorze z powodu konieczności przygotowania łódki do spacerowego rejsu i wreszcie samo żeglowanie z wiatrem, co w wantach gra, nie pobudzą nerwu tak bardzo, że pobyt nad jeziorem stanie się udręką. Gdyby jednak, to ten żeglarski sezon może być ostatnim.
W walce z neuralgią nerwu 3D wykorzystałem już wszystkie dostępne środki, nie przestaję brać Gabapentiny - paskudnego środka z potencjalnie groźnymi dla przeszczepionej wątroby skutkami ubocznymi i jedynie ciepłe i bez ruchu powietrza mieszkanie daje nadzieję na łagodniejsze traktowanie mnie z jej strony. Neuralgia nie opuści mnie już do końca życia, jest odporna na wszystkie leki przeciwbólowe i, jak podaje fachowa literatura, jej objawy będą się nasilały. Więc kapcie, kot na kolanach i TV? Kurcze - to nie mój świat! Na razie jest jeszcze normalny, więc serdecznie zapraszam!
Pozdrawiam
Edward