22.05.2017, 22:37:13
"Po maturze chodzilismy na kremowki. Zesmy to wytrzymali - te kremowki po maturze!" No i jestesmy w Wadowicach! Ladne miasteczko z ladna bazylika i okazalym placem JP2. Wokol placu przycupnelo moze szesc cukierni, a kazda podaje ww motto i kusi kremowkami. Liczne tablice informuja o wycieczkach szlakiem JP2. Nie urazajac uczuc religijnych powiem, ze ja te wycieczki w kontekscie ww cytatu zinterpretowalem na swoja korzysc. Wyszlo mi, ze to szlak od cukierni do cukierni. Jak inaczej rozumiec drugie zdanie tego powiedzenia JP2? Szlak mi odpowiadal, bo to i plasko i odcinki niezwykle krotkie, a wrazenia smakowite. Niestety padlem po drugiej cukierni i dla smakowej rownowagi musialem sie ratowac czyms dalekim od slodkosci. Padlo na placek po wegiersku. Byl okazaly, tzn byly dwa owalne placki ziemniaczane o wymiarach 25 x 15 x 1,5 cm i duzo wieprzowego gulaszu. Dalem rade, ale wstac bylo ciezko! Diabli wzieli kilkudniowe efekty odchudzania i chyba niewiele pomoglo 6 km, ktore przeszlismy po tej kulinarnej rozpuscie. A kremowki, to zwyczajne gnioty, takie same jak we Wroclawiu, tylko 50% drozsze. Pozdrawiamy serdecznie. WiE