Jolu, ze nie 6-letnie auto kupilem, ale 16-letnie, to nie byla sprawa braku swiadomosci, ale czegos zupelnie innego. Autko jednak po tej naprawie smiga, a mnie nie jego moc bawi, ale ekonomiczna jazda. Komputre pokazuje zuzycie paliwa na 100 km od ostatniego tankowania i po przejechaniu 300 km, przy silniku 1999 ccm mam 8,4 litra. Urwanie z tego chociaz 0,1 jest trudne, bo waga 300 km jest duza i jezdze glownie drogami powiatowymi i gminnymi. Te drogi maja czesto tylko 5 metrow szerokosci, sa doswiadczone przez zime i bardzo trzeba uwazac przy mijaniu sie z samochodami. Przy okazji wczorajszej naprawy okazalo sie po podniesieniu auta, ze do wymiany jest chlodnica i katalizator i jeszcze profil zamkniety bedacy wzmocnieniem zderzaka. Bo moje autko wjechalo kiedys centralnie w jakis slup, ktory dotarl az do maski. Wymieniomo zderzak w tym samym kolorze i skutki tego zdarzenia zamaskowano. Mozna byloby z tym jezdzic gdyby nie fakt, ze przesubiete sa otwory w zderzaku i w tym wzmocnieniu na tyle duzo, ze nie daje sie wkrecic uchwyt do holowania aura.
Po pierwszym spotkaniu dostalem jakies zolte kwiaty w doniczce. Wlozylem je do auta i tam cichutko umieraja. Wczoraj dostalem prawie narecze kolorowych tulipanow przybranych galazkami jarzebiny suszonej i czym jeszcze. Piekny duzy bukiet nie mial szans przezycia, by wreczyc go zonie, wiec podarowalem go na dzien dobry mojej nowej pani od agroturystyki. Pani ta, 65+, chodzaca w legginsach, z nadwaga uniemozliwiajaca schowanie golego okazalego faldu brzusznego tak sie wzruszyla, ze trzy razy robilismy niedzwiadka! - To nawet moj maz mi takich kwiatow nie daje - mowila. - Jak kazdy maz - pocieszylem ja - swojej zonie. Najgorsze, ze powtarzala to bez przerwy, tez przy mezu, ktoremu to wyraznie sie nie podobalo.
Wczoraj jadlem tylko dwa razy. Z powodu naprawy autka nie mialem czasu by nawet pomyslec o obiedzie. Na szczescie sniadanie z tym pysznym chlebem, ktory jest wypiekany wg starej GS-owskiej receptury bylo na tyle duze, ze glodu nie odczuwalem. Przygotowali je ludzie ok.45 letni, z wlasciwa temu wiekowi fantazja, w tym kulinarna. Tutaj jest inaczej. Na kolacje byly placki ziemniaczane smazone na oleju, twardy pasztet wlasnej roboty, ogorek konserwowy i chleb z marketu. Placki byly okazale, wieksze od mojej dloni zacisnietej w piesc, raczej jak dlon Krisa. Najpierw bylo ich 6, a pozniej pani przyniosla jeszcze 8. Kiedy odchodzilem od stolu, to zostaly jeszcze 3! Wanda by chyba mnie zabila, gdyby widziala, ze po nacisnieciu widelcem takiego placka wyplywa z niego olej, jak woda z dobrze nasaczonej gabki. Ona tez robi placki ziemniaczane, ale piecze je bez grama tluszczu. Noc jednal przezylem bez sensacji, wiec spoko! Na sniadanie pani zapowiedziala .... jajecznice!
Po pierwszym spotkaniu dostalem jakies zolte kwiaty w doniczce. Wlozylem je do auta i tam cichutko umieraja. Wczoraj dostalem prawie narecze kolorowych tulipanow przybranych galazkami jarzebiny suszonej i czym jeszcze. Piekny duzy bukiet nie mial szans przezycia, by wreczyc go zonie, wiec podarowalem go na dzien dobry mojej nowej pani od agroturystyki. Pani ta, 65+, chodzaca w legginsach, z nadwaga uniemozliwiajaca schowanie golego okazalego faldu brzusznego tak sie wzruszyla, ze trzy razy robilismy niedzwiadka! - To nawet moj maz mi takich kwiatow nie daje - mowila. - Jak kazdy maz - pocieszylem ja - swojej zonie. Najgorsze, ze powtarzala to bez przerwy, tez przy mezu, ktoremu to wyraznie sie nie podobalo.
Wczoraj jadlem tylko dwa razy. Z powodu naprawy autka nie mialem czasu by nawet pomyslec o obiedzie. Na szczescie sniadanie z tym pysznym chlebem, ktory jest wypiekany wg starej GS-owskiej receptury bylo na tyle duze, ze glodu nie odczuwalem. Przygotowali je ludzie ok.45 letni, z wlasciwa temu wiekowi fantazja, w tym kulinarna. Tutaj jest inaczej. Na kolacje byly placki ziemniaczane smazone na oleju, twardy pasztet wlasnej roboty, ogorek konserwowy i chleb z marketu. Placki byly okazale, wieksze od mojej dloni zacisnietej w piesc, raczej jak dlon Krisa. Najpierw bylo ich 6, a pozniej pani przyniosla jeszcze 8. Kiedy odchodzilem od stolu, to zostaly jeszcze 3! Wanda by chyba mnie zabila, gdyby widziala, ze po nacisnieciu widelcem takiego placka wyplywa z niego olej, jak woda z dobrze nasaczonej gabki. Ona tez robi placki ziemniaczane, ale piecze je bez grama tluszczu. Noc jednal przezylem bez sensacji, wiec spoko! Na sniadanie pani zapowiedziala .... jajecznice!