09.01.2017, 10:41:26
Wczoraj byłem na wsi i przez kilka godzin pracowałem, z czego 2-3 godziny na zewnątrz przy temperaturze -7 stC i dokuczliwym wietrze. Mimo maseczki lekarskiej na twarzy i czapki uszatki bardzo spodobało się to nerwowi trójdzielnemu, który przyspieszył narastającą od kilku dni aktywność. Jeszcze pozwala jeść bez przyłożonego żelu do twarzy, ale np. dzisiejsze golenie było na raty z długimi przerwami między kolejnymi pociągnięciami jednorazówki. Boję się pomyśleć, co będzie dalej, bo powrót neuralgii jest z innymi objawami niż dotąd mi znane i nie wiadomo, czego się można po nim spodziewać.
Od miesiąca moje wnuki chodzą na łyżwy. Podoba się im to i podobno z balkonikami przemieszczają się po lodzie już samodzielnie. Łyżwy, to mój ulubiony sport z dzieciństwa, młodości i wczesnych lat wieku dojrzałego. Jazda przekładanką przodem i tyłem, gra w hokeja i skoki (na odległość, nie z obrotami), to kiedyś była dla mnie bułka z masłem. Ostatni raz miałem łyżwy na nogach jakieś 25 lat temu, ale ich nie wyrzuciłem, a wczoraj odnalazłem, po długich poszukiwaniach w zagraconym pokoiku na poddaszu. Przymierzyłem buty i pasują, jakbym używał ich każdego dnia!
W najbliższą sobotę chcę się z Wojtusiem (5), Radkiem (3,5) i ich rodzicami wybrać na lodowisko. Dziadek na łyżwach, to będzie dla nich nowość. Chcę poprosić chłopców, już przecież lodowiskowych 'weteranów', o jakieś wskazówki, jakąś naukę jazdy na łyżwach.
Z nadzieją, że jazdy na łyżwach się nie zapomina chcę początkowo symulować nieporadność, prawie przewracanie się wiedząc, że moje 'nieszczęścia' nie wzbudzą empatii, ale niepohamowaną wesołość. Sam jestem ciekaw, jak to mi się uda. Myślę, że największym moim przeciwnikiem nie będzie lód, ale nerw i pęknięta łękotka lewego kolana. No cóż - za rok może tylko być gorzej, więc nie warto tracić czasu.
Pozdrawiam
Edward
Od miesiąca moje wnuki chodzą na łyżwy. Podoba się im to i podobno z balkonikami przemieszczają się po lodzie już samodzielnie. Łyżwy, to mój ulubiony sport z dzieciństwa, młodości i wczesnych lat wieku dojrzałego. Jazda przekładanką przodem i tyłem, gra w hokeja i skoki (na odległość, nie z obrotami), to kiedyś była dla mnie bułka z masłem. Ostatni raz miałem łyżwy na nogach jakieś 25 lat temu, ale ich nie wyrzuciłem, a wczoraj odnalazłem, po długich poszukiwaniach w zagraconym pokoiku na poddaszu. Przymierzyłem buty i pasują, jakbym używał ich każdego dnia!
W najbliższą sobotę chcę się z Wojtusiem (5), Radkiem (3,5) i ich rodzicami wybrać na lodowisko. Dziadek na łyżwach, to będzie dla nich nowość. Chcę poprosić chłopców, już przecież lodowiskowych 'weteranów', o jakieś wskazówki, jakąś naukę jazdy na łyżwach.
Z nadzieją, że jazdy na łyżwach się nie zapomina chcę początkowo symulować nieporadność, prawie przewracanie się wiedząc, że moje 'nieszczęścia' nie wzbudzą empatii, ale niepohamowaną wesołość. Sam jestem ciekaw, jak to mi się uda. Myślę, że największym moim przeciwnikiem nie będzie lód, ale nerw i pęknięta łękotka lewego kolana. No cóż - za rok może tylko być gorzej, więc nie warto tracić czasu.
Pozdrawiam
Edward