26.12.2016, 11:32:48
Dzisiaj drugi dzień Świąt i drugi po Wigilii, który spędzimy w domu. Powody są dwa: neuralgia, która nie odpuszcza i jakaś infekcja, która coraz bardziej daje mi się we znaki. Niby nic poważnego - raptem 37,0 stC i solidny katar, ale przy obniżonej odporności z powodu brania leków zapobiegających odrzuceniu wątroby nie mogę jej lekceważyć i jutro melduję się u lekarza.
Koledzy ze studiów, z którymi spotykam się regularnie podczas zjazdów, pytają o moje zdrowie. Dzisiaj wreszcie zdobyłem się na odpowiedź podsumowującą okres po transplantacji i Wam ją przytaczam:
===
"Już wkrótce, tzn. 3 stycznia 2017, miną cztery miesiące od przeszczepu wątroby. W indywidualnych mailach pytacie mnie o zdrowie, ale pozwólcie, że odpowiem zbiorowo.
Czuję się dobrze i coraz lepiej. Wątroba pracuje wzorowo, a jedyne problemy, niezbyt zresztą duże, są skutkiem stosowania leków immunosupresyjnych zapobiegających odrzuceniu przeszczepu.
Minął już trzymiesięczny okres, w którym powinienem unikać wysiłków fizycznych, a w szczególności dźwigania, co bardzo mnie cieszy, bo nie jestem typem dziadka – kanapowca, który leżąc uwielbia oglądanie TV. Z konieczności tak ostatnio było, ale to stanowczo nie mój model spędzania czasu.
Za kierownicą usiadłem cztery tygodnie po przeszczepie, chociaż zalecane minimum wynosi sześć tygodni, a najlepiej dwa do trzech miesięcy. Pięć i pół tygodnia po, poprowadziłem auto do Warszawy (350 km), a trzy miesiące po, pokonałem tę trasę jednego dnia w obie strony. Naprawdę czuję się dobrze.
Dobre samopoczucie, to realizacja marzeń i powrót do normalnego życia. Wierzę, że latem, po dwóch sezonach przerwy, na Powidzu znowu pojawi się „Kornik”.
Powracam również do przerwanych na cały rok spotkań z Czytelnikami. Domykam teraz szczegóły czterech tras spotkaniowych w bibliotekach powiatowych i gminnych całej Polski. To długie trasy, od 800 do 1200 km, ale ja to lubię i dam radę.
Oczywiście jednym z moich/naszych marzeń jest spotkanie z Wami na kolejnym zjeździe. Też wierzę, że będzie to możliwe. Statystyki są takie, że po przeszczepieniu wątroby jeden rok przeżywa 90% pacjentów, a pięć lat ok. 50-60%. Wierzę, że będę w tej drugiej grupie.
Moją nieodłączną towarzyszką doli i niedoli jest Wanda. Ogromnie dużo jej zawdzięczam, a wiem, że o ile cierpienia fizyczne są wyłącznie moim udziałem, to psychiczne prawie wyłącznie do niej się odnoszą. Groźba, że resztę życia spędzi samotnie, już kilka razy okazywała się być tak bliska, że jej niespełnienie niemal graniczyło z cudem. Tak, los wyjątkowo ciężko Wandę doświadczył.
Cieszcie się świąteczną atmosferą, kochajcie i bądźcie kochani. No i dbajcie o zdrowie. Nie rezygnujcie z badań przesiewowych, okresowych i każdych innych, które mogą w porę wychwycić potencjalnie groźne zmiany w Waszych organizmach. Nie do końca ufajcie też lekarzom, zwłaszcza wtedy, kiedy bagatelizują coś, czego wg Waszej wiedzy bagatelizować się nie powinno.
W dużym skrócie, to byłoby wszystko, o czym chciałem Wam napisać".
===
Pozdrawiam świątecznie
Edward
Koledzy ze studiów, z którymi spotykam się regularnie podczas zjazdów, pytają o moje zdrowie. Dzisiaj wreszcie zdobyłem się na odpowiedź podsumowującą okres po transplantacji i Wam ją przytaczam:
===
"Już wkrótce, tzn. 3 stycznia 2017, miną cztery miesiące od przeszczepu wątroby. W indywidualnych mailach pytacie mnie o zdrowie, ale pozwólcie, że odpowiem zbiorowo.
Czuję się dobrze i coraz lepiej. Wątroba pracuje wzorowo, a jedyne problemy, niezbyt zresztą duże, są skutkiem stosowania leków immunosupresyjnych zapobiegających odrzuceniu przeszczepu.
Minął już trzymiesięczny okres, w którym powinienem unikać wysiłków fizycznych, a w szczególności dźwigania, co bardzo mnie cieszy, bo nie jestem typem dziadka – kanapowca, który leżąc uwielbia oglądanie TV. Z konieczności tak ostatnio było, ale to stanowczo nie mój model spędzania czasu.
Za kierownicą usiadłem cztery tygodnie po przeszczepie, chociaż zalecane minimum wynosi sześć tygodni, a najlepiej dwa do trzech miesięcy. Pięć i pół tygodnia po, poprowadziłem auto do Warszawy (350 km), a trzy miesiące po, pokonałem tę trasę jednego dnia w obie strony. Naprawdę czuję się dobrze.
Dobre samopoczucie, to realizacja marzeń i powrót do normalnego życia. Wierzę, że latem, po dwóch sezonach przerwy, na Powidzu znowu pojawi się „Kornik”.
Powracam również do przerwanych na cały rok spotkań z Czytelnikami. Domykam teraz szczegóły czterech tras spotkaniowych w bibliotekach powiatowych i gminnych całej Polski. To długie trasy, od 800 do 1200 km, ale ja to lubię i dam radę.
Oczywiście jednym z moich/naszych marzeń jest spotkanie z Wami na kolejnym zjeździe. Też wierzę, że będzie to możliwe. Statystyki są takie, że po przeszczepieniu wątroby jeden rok przeżywa 90% pacjentów, a pięć lat ok. 50-60%. Wierzę, że będę w tej drugiej grupie.
Moją nieodłączną towarzyszką doli i niedoli jest Wanda. Ogromnie dużo jej zawdzięczam, a wiem, że o ile cierpienia fizyczne są wyłącznie moim udziałem, to psychiczne prawie wyłącznie do niej się odnoszą. Groźba, że resztę życia spędzi samotnie, już kilka razy okazywała się być tak bliska, że jej niespełnienie niemal graniczyło z cudem. Tak, los wyjątkowo ciężko Wandę doświadczył.
Cieszcie się świąteczną atmosferą, kochajcie i bądźcie kochani. No i dbajcie o zdrowie. Nie rezygnujcie z badań przesiewowych, okresowych i każdych innych, które mogą w porę wychwycić potencjalnie groźne zmiany w Waszych organizmach. Nie do końca ufajcie też lekarzom, zwłaszcza wtedy, kiedy bagatelizują coś, czego wg Waszej wiedzy bagatelizować się nie powinno.
W dużym skrócie, to byłoby wszystko, o czym chciałem Wam napisać".
===
Pozdrawiam świątecznie
Edward