I już w domu!
Dziękuję za wszystkie życzenia i słowa wsparcia. Wiecie, że to banał jest, kiedy mówię, że są one bardzo pomocne w trudnych sytuacjach, ale mówię, bo tak właśnie jest!
W SMS-ie do Joli napisałem, że jestem rozbity, czuję się grypowo i kłuje mnie w piersiach przy głębokim oddychaniu. Już jest lepiej i prawdopodobnie była to kilkudniowa niedyspozycja. Bo moja kondycja i samopoczucie falują - raz lepiej jest, a raz gorzej.
Do Warszawy jechałem i wracałem z niej jako pasażer. Mam nadzieję, że za 10 dni, na kolejną kontrolną wizytę, już sam poprowadzę samochód. Kondycja jeszcze marna, ale od jutra systematycznie wydłużam spacery z 2-3 km do 5 km dziennie i to musi przynieść efekty!
A wątroba systematycznie wdraża się do pracy. Jeszcze ok. dziesięciu parametrów jest poza referencyjnym obszarem, ale niewielkie są to odchylenia. Tylko jedna z prób wątrobowych dwukrotnie przekracza normę, jednak Profesor mówi, że ogólnie jest bardzo dobrze.
Warszawa powoli staje się moim/naszym drugim miastem. Przez najbliższe 2-3 miesiące w poradni transplantacyjnej muszę się meldować co dwa tygodnie, a że w stolicy mieszkają Ala i Emilka, to nasze wyjazdy są zwykle 3-4 dniowe.
Pozdrawiam
Edward
Połączenie z Warszawą mam bardzo dobre. Wczoraj przejazd z parkingu na warszawskich Młocinach na parking na wrocławskim Biskupinie (352 km) zajął synowi równe trzy godziny i to mimo korków na Wisłostradzie i 30 km starą drogą nr "8" z ekspresówki S8 do mojego domu (mieszkam w takim miejscu Wrocławia, że na S8 wjeżdżam dopiero na wysokości Oleśnicy).
A teraz coś do śmiechu.
Na wspomnianej starej drodze nr "8" kilka dni temu mandat zapłacił mój syn. Spieszył się z dziećmi do przedszkola i zamiast 50 km/h jechał ok. 70 km/h! Niebezpieczeństwa nie było żadnego, bo to dwie jezdnie po dwa pasy ruchu, droga prosta, zabudowania kilkanaście metrów od niej, ale obszar zabudowany.
Rozmowa z policjantem była sympatyczna, bo wina ewidentna i inaczej być nie mogło, kara też niewysoka, ale chłopcy siedzieli w fotelikach mocno przejęci. Kiedy policjant wziął dokumenty i poszedł do radiowozu wypisywać mandat, 4,5 letni Wojtuś zawołał:
- Tata, uciekaj!
Dziękuję za wszystkie życzenia i słowa wsparcia. Wiecie, że to banał jest, kiedy mówię, że są one bardzo pomocne w trudnych sytuacjach, ale mówię, bo tak właśnie jest!
W SMS-ie do Joli napisałem, że jestem rozbity, czuję się grypowo i kłuje mnie w piersiach przy głębokim oddychaniu. Już jest lepiej i prawdopodobnie była to kilkudniowa niedyspozycja. Bo moja kondycja i samopoczucie falują - raz lepiej jest, a raz gorzej.
Do Warszawy jechałem i wracałem z niej jako pasażer. Mam nadzieję, że za 10 dni, na kolejną kontrolną wizytę, już sam poprowadzę samochód. Kondycja jeszcze marna, ale od jutra systematycznie wydłużam spacery z 2-3 km do 5 km dziennie i to musi przynieść efekty!
A wątroba systematycznie wdraża się do pracy. Jeszcze ok. dziesięciu parametrów jest poza referencyjnym obszarem, ale niewielkie są to odchylenia. Tylko jedna z prób wątrobowych dwukrotnie przekracza normę, jednak Profesor mówi, że ogólnie jest bardzo dobrze.
Warszawa powoli staje się moim/naszym drugim miastem. Przez najbliższe 2-3 miesiące w poradni transplantacyjnej muszę się meldować co dwa tygodnie, a że w stolicy mieszkają Ala i Emilka, to nasze wyjazdy są zwykle 3-4 dniowe.
Pozdrawiam
Edward
(01.10.2016, 08:38:47)Kris napisał(a): Edwardzie trzymaj się i wracaj do domu, tylko nie przekraczaj dozwolonej prędkości na S2 .
Pozdrawiam.
Kris.
Połączenie z Warszawą mam bardzo dobre. Wczoraj przejazd z parkingu na warszawskich Młocinach na parking na wrocławskim Biskupinie (352 km) zajął synowi równe trzy godziny i to mimo korków na Wisłostradzie i 30 km starą drogą nr "8" z ekspresówki S8 do mojego domu (mieszkam w takim miejscu Wrocławia, że na S8 wjeżdżam dopiero na wysokości Oleśnicy).
A teraz coś do śmiechu.
Na wspomnianej starej drodze nr "8" kilka dni temu mandat zapłacił mój syn. Spieszył się z dziećmi do przedszkola i zamiast 50 km/h jechał ok. 70 km/h! Niebezpieczeństwa nie było żadnego, bo to dwie jezdnie po dwa pasy ruchu, droga prosta, zabudowania kilkanaście metrów od niej, ale obszar zabudowany.
Rozmowa z policjantem była sympatyczna, bo wina ewidentna i inaczej być nie mogło, kara też niewysoka, ale chłopcy siedzieli w fotelikach mocno przejęci. Kiedy policjant wziął dokumenty i poszedł do radiowozu wypisywać mandat, 4,5 letni Wojtuś zawołał:
- Tata, uciekaj!
(27.09.2016, 19:04:50)Edward napisał(a):(27.09.2016, 17:07:32)jesien 2015 napisał(a): Witaj,Elu,
Pisales o zakladaniu oslonki na igle. Uzywasz ich jednorazowo, tak?. Uwazaj z wielokrotnym uzyciem, po pierwszym igly juz nie sa sterylne.Dla Ciebie to chyba wazne.
wreszcie dowiedziałem się, jak to z tymi igłami jednorazowymi jest. Jednak są wielokrotnego użytku, chociaż zgadzam się, że raczej nie są wtedy sterylne.
W nakłuwaczu głowicę z sześcioma igłami stosuje się do 6 x 6 = 36 nakłuć. W sytuacji 5 nakłuć dziennie wystarcza to na tydzień.
W aplikatorze wymienia się wkład z insuliną i igłę. Wkład ma 300 jednostek, co przy 5 injekcjach dziennie (srednio po 8 jednostek), też wystarcza na tydzień. Więc raz w tygodniu wymienia się wszystko. To pewnie niezbyt dobrze, ale taka jest praktyka.
Pozdrawiam
Edward