01.07.2022, 23:58:52
No, większość boomersów to dziadersi, i bynajmniej nie zawsze chodzi o intelekt.
Ja swój stan akceptuję. Nasze wnuki żyją w zupełnie innym świecie, myślą innymi kategoriami,
mówią innym językiem, i wiesz, zupełnie nie boję się ich konkurencji, bo po co mi jakakolwiek rywalizacja?
Wszyscy chyba myślimy w miarę logicznie, i my, i nasze wnuki, i jestem pewna, że twoje od razu odkryją,
że alfabet należy czytać odwrotnie, czyli od Z do A. Od razu widać, że pierwsze zdanie kończy się imieniem
Kuba, a potem tylko powstawiać inne literki w odpowiednie miejsce.
W tym będą szybsze, niż my, bo to oczywiste.
Przynajmniej szybsze, niż ja, szczególnie o północy, w trakcie wielkiego pakowania się
przed jutrzejszym wyjazdem w Karkonosze.
Moje na Śnieżkę też wejdą szybciej, niż ja. I co z tego?
Był czas, że i ja wchodziłam szybko.
Pokolenie naszych wnuków żyje, jak napisałam, w innym świecie.
Mają ci oni komputery i smartfony, mają mnóstwo zabawek i gier, kilka razy do roku jeżdżą na wakacje
w różne atrakcyjne miejsca, i tylko brak im tego, co dla nas było codziennością, czyli bandy kolegów,
spędzania czasu z grupą, z rówieśnikami, bez nachalnego towarzystwa i opieki dorosłych.
Kiedyś opowiadałam moim wnuczkom o wakacjach na wsi, o zjeżdżaniu ze sterty słomy, o nocowaniu
na sianie, gdy my straszyliśmy chłopaków, a chłopaki nas, o zabawie w chowanego w snopkach żyta, gdy kilkuletni kuzyn usnął w jednym snopku, i musieliśmy go szukać aż do wieczora, o budowie tratwy i pływaniu na niej w jeziorku,
o budowie ziemianki, o wyprawie "na jabłka" (papierówki) do cudzego sadu, o ucieczce przed psem, który tego sadu pilnował, aż wnuczki powiedziały: "Ech, babciu, ty to miałaś wspaniałe dzieciństwo".
- Ano, miałam. Wy też macie, z wyjazdami nad morze, na narty, do Legolandu.
Jest remis, jeden do jednego.
Ja swój stan akceptuję. Nasze wnuki żyją w zupełnie innym świecie, myślą innymi kategoriami,
mówią innym językiem, i wiesz, zupełnie nie boję się ich konkurencji, bo po co mi jakakolwiek rywalizacja?
Wszyscy chyba myślimy w miarę logicznie, i my, i nasze wnuki, i jestem pewna, że twoje od razu odkryją,
że alfabet należy czytać odwrotnie, czyli od Z do A. Od razu widać, że pierwsze zdanie kończy się imieniem
Kuba, a potem tylko powstawiać inne literki w odpowiednie miejsce.
W tym będą szybsze, niż my, bo to oczywiste.
Przynajmniej szybsze, niż ja, szczególnie o północy, w trakcie wielkiego pakowania się
przed jutrzejszym wyjazdem w Karkonosze.
Moje na Śnieżkę też wejdą szybciej, niż ja. I co z tego?
Był czas, że i ja wchodziłam szybko.
Pokolenie naszych wnuków żyje, jak napisałam, w innym świecie.
Mają ci oni komputery i smartfony, mają mnóstwo zabawek i gier, kilka razy do roku jeżdżą na wakacje
w różne atrakcyjne miejsca, i tylko brak im tego, co dla nas było codziennością, czyli bandy kolegów,
spędzania czasu z grupą, z rówieśnikami, bez nachalnego towarzystwa i opieki dorosłych.
Kiedyś opowiadałam moim wnuczkom o wakacjach na wsi, o zjeżdżaniu ze sterty słomy, o nocowaniu
na sianie, gdy my straszyliśmy chłopaków, a chłopaki nas, o zabawie w chowanego w snopkach żyta, gdy kilkuletni kuzyn usnął w jednym snopku, i musieliśmy go szukać aż do wieczora, o budowie tratwy i pływaniu na niej w jeziorku,
o budowie ziemianki, o wyprawie "na jabłka" (papierówki) do cudzego sadu, o ucieczce przed psem, który tego sadu pilnował, aż wnuczki powiedziały: "Ech, babciu, ty to miałaś wspaniałe dzieciństwo".
- Ano, miałam. Wy też macie, z wyjazdami nad morze, na narty, do Legolandu.
Jest remis, jeden do jednego.