26.03.2022, 06:47:56
Jolu,
swoją odpowiedzią pobudziłaś kilka moich zmysłów, a najbardziej powonienia (putinowska onuca). Tego, co teraz czytasz nie traktuj, jako tłumaczenia się, bo wiadomo, kto się tłumaczy, ale jako wyjaśnienia pewnych spraw zupełnie/częściowo Ci obcych.
Za cztery dni premierę będzie miała Anna – czwarty tom Kresowej opowieści. Jej główny bohater, Wojciech, ma swój pierwowzór w mojej osobie. Oczywiście nie wszystko, co go spotyka na kartach powieści, było moim udziałem, ale jego relacje z Ukraińcami, to w stu procentach moje doświadczenia.
Umowa z Wydawnictwem zabrania publikowania fragmentów powieści, więc jedynie opiszę pewną sytuację, w której brałem udział.
Jest rok 2010. Wiktor Juszczenko, ustępujący prezydent Ukrainy, ogłasza dekretem Stepana Banderę bohaterem narodowym Ukrainy. Dla Polaków, a zwłaszcza środowisk kresowych, to splunięcie w twarz. Ich reakcją są protesty przed placówkami dyplomatycznymi Ukrainy. W jednym z nich, przed Konsulatem Honorowym Ukrainy we Wrocławiu, też biorę udział. Przemawiają znane osoby: Kornel Morawiecki (ojciec obecnego premiera), Stanisław Srokowski (na podstawie jego powieści Smarzowski zrobił „Wołyń”) i ksiądz Isakowicz-Zaleski. Przemawiają inni, których nie znam. Ton wszystkich wypowiedzi jest zdecydowanie anty ukraiński. Nie byłem zgłoszony, jako prelegent, więc niemal siłą wyrywam mikrofon by podać przykłady pozytywnych relacji z Ukraińcami i stanowczo zaprotestować przeciwko uogólnianiu. Skończyło się to brawami i wywiadem dla lokalnej gazety.
Taki, droga Jolu, jest mój stosunek do Ukraińców – życzliwość, zrozumienie ich trudnej historii, ale też pamięć (obowiązkowa!), o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów.
Życzliwość, nie znaczy jednak bezkrytyczność. Wspomniałem o pazerności i łupieniu bogatszego sąsiada. To kolejny na to przykład:
Jest rok 2005. W ramach projektu „Łączy nas wspólna historia” chcemy kupić dla szkoły w ukraińskiej wsi porządny zestaw komputerowy. W Polsce ma on kosztować 3000 zł, ale ostrzegają nas przed cłem i sugerują zakup na Ukrainie. Ceny są praktycznie takie same – tak zapewniają nas kompetentne osoby. Tak robimy, a kosztuje to nas 6500 zł. Te 12 zł/km, jakich żądał ukraiński przewoźnik, to był rok 2007, kiedy Putin o Krymie najwyżej snuł plany.
Czy Polak, którego zdziwiło zdziwienie Ukrainki, że nie przysługuje jej darmowa laserowa depilacja też, Twoim zdaniem, wpisuje się w putinowską propagandę? Jeśli tak uważasz, jeśli jako gospodarz chciałabyś, aby twój gość czuł się, jak u siebie w domu, to skontaktuj się z radiem TOK FM. Tam na pewno pomogą dotrzeć Ci do Ukrainki w potrzebie i spełnić jej marzenie.
swoją odpowiedzią pobudziłaś kilka moich zmysłów, a najbardziej powonienia (putinowska onuca). Tego, co teraz czytasz nie traktuj, jako tłumaczenia się, bo wiadomo, kto się tłumaczy, ale jako wyjaśnienia pewnych spraw zupełnie/częściowo Ci obcych.
Za cztery dni premierę będzie miała Anna – czwarty tom Kresowej opowieści. Jej główny bohater, Wojciech, ma swój pierwowzór w mojej osobie. Oczywiście nie wszystko, co go spotyka na kartach powieści, było moim udziałem, ale jego relacje z Ukraińcami, to w stu procentach moje doświadczenia.
Umowa z Wydawnictwem zabrania publikowania fragmentów powieści, więc jedynie opiszę pewną sytuację, w której brałem udział.
Jest rok 2010. Wiktor Juszczenko, ustępujący prezydent Ukrainy, ogłasza dekretem Stepana Banderę bohaterem narodowym Ukrainy. Dla Polaków, a zwłaszcza środowisk kresowych, to splunięcie w twarz. Ich reakcją są protesty przed placówkami dyplomatycznymi Ukrainy. W jednym z nich, przed Konsulatem Honorowym Ukrainy we Wrocławiu, też biorę udział. Przemawiają znane osoby: Kornel Morawiecki (ojciec obecnego premiera), Stanisław Srokowski (na podstawie jego powieści Smarzowski zrobił „Wołyń”) i ksiądz Isakowicz-Zaleski. Przemawiają inni, których nie znam. Ton wszystkich wypowiedzi jest zdecydowanie anty ukraiński. Nie byłem zgłoszony, jako prelegent, więc niemal siłą wyrywam mikrofon by podać przykłady pozytywnych relacji z Ukraińcami i stanowczo zaprotestować przeciwko uogólnianiu. Skończyło się to brawami i wywiadem dla lokalnej gazety.
Taki, droga Jolu, jest mój stosunek do Ukraińców – życzliwość, zrozumienie ich trudnej historii, ale też pamięć (obowiązkowa!), o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów.
Życzliwość, nie znaczy jednak bezkrytyczność. Wspomniałem o pazerności i łupieniu bogatszego sąsiada. To kolejny na to przykład:
Jest rok 2005. W ramach projektu „Łączy nas wspólna historia” chcemy kupić dla szkoły w ukraińskiej wsi porządny zestaw komputerowy. W Polsce ma on kosztować 3000 zł, ale ostrzegają nas przed cłem i sugerują zakup na Ukrainie. Ceny są praktycznie takie same – tak zapewniają nas kompetentne osoby. Tak robimy, a kosztuje to nas 6500 zł. Te 12 zł/km, jakich żądał ukraiński przewoźnik, to był rok 2007, kiedy Putin o Krymie najwyżej snuł plany.
Czy Polak, którego zdziwiło zdziwienie Ukrainki, że nie przysługuje jej darmowa laserowa depilacja też, Twoim zdaniem, wpisuje się w putinowską propagandę? Jeśli tak uważasz, jeśli jako gospodarz chciałabyś, aby twój gość czuł się, jak u siebie w domu, to skontaktuj się z radiem TOK FM. Tam na pewno pomogą dotrzeć Ci do Ukrainki w potrzebie i spełnić jej marzenie.