25.03.2022, 14:26:36
Jolu,
rozmawiamy sobie pół żartem, pół serio, ale z seksem podczas okupacji, to zły przykład wybrałaś. Będąc u siebie, w sensie kraju, można robić wszystko i każde zachowanie, o ile nie jest przestępstwem, jest akceptowalne. Jeśli jednak jedziesz w gości, jeśli gospodarz ratuje ci życie i w ogóle dużo mu zawdzięczasz, to jednak odrobina przyzwoitości by się przydała.
Gdybym ja osobiście musiał uciekać, gdybym się znalazł wśród ludzi innej narodowości, to cieszyłbym się, że żyję i starałbym się być niewidoczny, w sensie brania, dla otoczenia. W dowód wdzięczności, dla tej nowej społeczności, próbowałbym dać tyle siebie, ile mógłbym dać. Nie wszyscy uchodźcy to jednak rozumieją. Wielu wyznaje zasadę, że zacytuję klasyczkę "że im się po prostu należy". Otóż nie, nie należy się.
Żona oglądała program w TV o tym, że Owsiak wspierając Trzaskowskiego otworzył jakiś punkt w Warszawie (nie wiem, jaki) dla Ukraińców. Z tej okazji pan Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce, wyraził nadzieję, że następną edycję WOŚP Owsiak zadedykuje Ukrainie. A ja pytam, z jakiej racji? Miliony Ukraińców otrzymały bezpłatny dostęp do naszej, już wcześniej niewydolnej, służby zdrowia. Program 500+ ich też obejmuje, to jeszcze mało?
Nie można uogólniać, ale podam przykład z własnych kontaktów z Ukraińcami. W latach 2006-2007 realizowałem program wymiany młodzieży polskiej i ukraińskiej pod nazwą "Łączy nas wspólna historia". Przyjechać do nas miała młodzież z małej wsi na Pokuciu, a że komunikacyjnie to dla nich byłby horror (2 x bus, plus 2 x pociąg), to udało się nam załatwić dofinansowanie z jakiegoś rządowego programu. Warunek był jeden - przewoźnik musi być ukraiński. To rozpisano tam przetarg, a najtańsza oferta opiewała na 12 zł/km. Z dofinansowania nic więc nie wyszło. My, jadąc na Ukrainę, wynajmowaliśmy 18-osobowego busa płacąc 1,60 - 2,00 zł/km. Taka tam była/jest(?) mentalność - Polska, to Zachód, to bogaty kraj, więc bez skrupułów, jeśli chodzi o finanse.
Ukraińców darzę sympatią i daleki jestem od uogólnień. Ci dobrzy, z narażeniem własnego życia, uratowali moją Mamę z rąk UPA. Teraz współczujemy naszym wschodnim sąsiadom widząc barbarzyństwo Rosjan. Współczujemy mieszkańcom Mariupola czy Charkowa skazanym na niemal głodową śmierć. Widzimy to siedząc przed telewizorami. Kiedy jednak oglądam te wojenne reportaże zawsze gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się jedno słowo - Wołyń. Tam Polacy nie walczyli, tam byli łowną zwierzyną. Chociażby ze względu na to, chociażby ze względu na uczynienie z oprawców naszych rodaków bohaterów narodowych Ukrainy, rażą mnie takie zachowania Ukraińców, o jakich pisałem w poprzednim poście.
rozmawiamy sobie pół żartem, pół serio, ale z seksem podczas okupacji, to zły przykład wybrałaś. Będąc u siebie, w sensie kraju, można robić wszystko i każde zachowanie, o ile nie jest przestępstwem, jest akceptowalne. Jeśli jednak jedziesz w gości, jeśli gospodarz ratuje ci życie i w ogóle dużo mu zawdzięczasz, to jednak odrobina przyzwoitości by się przydała.
Gdybym ja osobiście musiał uciekać, gdybym się znalazł wśród ludzi innej narodowości, to cieszyłbym się, że żyję i starałbym się być niewidoczny, w sensie brania, dla otoczenia. W dowód wdzięczności, dla tej nowej społeczności, próbowałbym dać tyle siebie, ile mógłbym dać. Nie wszyscy uchodźcy to jednak rozumieją. Wielu wyznaje zasadę, że zacytuję klasyczkę "że im się po prostu należy". Otóż nie, nie należy się.
Żona oglądała program w TV o tym, że Owsiak wspierając Trzaskowskiego otworzył jakiś punkt w Warszawie (nie wiem, jaki) dla Ukraińców. Z tej okazji pan Deszczyca, ambasador Ukrainy w Polsce, wyraził nadzieję, że następną edycję WOŚP Owsiak zadedykuje Ukrainie. A ja pytam, z jakiej racji? Miliony Ukraińców otrzymały bezpłatny dostęp do naszej, już wcześniej niewydolnej, służby zdrowia. Program 500+ ich też obejmuje, to jeszcze mało?
Nie można uogólniać, ale podam przykład z własnych kontaktów z Ukraińcami. W latach 2006-2007 realizowałem program wymiany młodzieży polskiej i ukraińskiej pod nazwą "Łączy nas wspólna historia". Przyjechać do nas miała młodzież z małej wsi na Pokuciu, a że komunikacyjnie to dla nich byłby horror (2 x bus, plus 2 x pociąg), to udało się nam załatwić dofinansowanie z jakiegoś rządowego programu. Warunek był jeden - przewoźnik musi być ukraiński. To rozpisano tam przetarg, a najtańsza oferta opiewała na 12 zł/km. Z dofinansowania nic więc nie wyszło. My, jadąc na Ukrainę, wynajmowaliśmy 18-osobowego busa płacąc 1,60 - 2,00 zł/km. Taka tam była/jest(?) mentalność - Polska, to Zachód, to bogaty kraj, więc bez skrupułów, jeśli chodzi o finanse.
Ukraińców darzę sympatią i daleki jestem od uogólnień. Ci dobrzy, z narażeniem własnego życia, uratowali moją Mamę z rąk UPA. Teraz współczujemy naszym wschodnim sąsiadom widząc barbarzyństwo Rosjan. Współczujemy mieszkańcom Mariupola czy Charkowa skazanym na niemal głodową śmierć. Widzimy to siedząc przed telewizorami. Kiedy jednak oglądam te wojenne reportaże zawsze gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się jedno słowo - Wołyń. Tam Polacy nie walczyli, tam byli łowną zwierzyną. Chociażby ze względu na to, chociażby ze względu na uczynienie z oprawców naszych rodaków bohaterów narodowych Ukrainy, rażą mnie takie zachowania Ukraińców, o jakich pisałem w poprzednim poście.