12.02.2022, 15:03:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.02.2022, 15:27:53 przez Edward.)
Ja też ewidentnie nie przyswajam żelaza (budulca czerwonych krwinek) drogą pokarmową.
Jest jednak u mnie dodatkowy problem. Jeśli dostarczy się krew i żelazo w postaci kroplówki i podniesie się hgb np. do wartości 10, to nawet przy całkowitym braku żelaza taki poziom powinien utrzymać się przez cztery miesiące. Taki jest bowiem czas życia krwinek. Tymczasem u mnie ten poziom spada w tempie ok. 0,2 na dobę. Gdzieś te krwinki uciekają, albo coś je zjada. Na razie nie wiadomo co i dlaczego tak się dzieje.
Inność mojej sytuacji w stosunku do przykładu podanego przez Jole na tym jeszcze polega, że ja B12 mam 60 proc powyżej górnej referencyjnej granicy i to bez jakiejkolwiek suplementacji.
Jestem prawie pewien, immunosupresja w moim organiźmie miesza tak, ja wojskowy kucharz chochlą w kotle z grochówką. Przez całe pięć lat od przeszczepu walka lekarzy z poradni transplantacyjnej nie koncentruje się na poprawnej pracy wątroby, ale na skutkach ubocznych powodowanych przez leki immunosupresyjne.
Jest jednak u mnie dodatkowy problem. Jeśli dostarczy się krew i żelazo w postaci kroplówki i podniesie się hgb np. do wartości 10, to nawet przy całkowitym braku żelaza taki poziom powinien utrzymać się przez cztery miesiące. Taki jest bowiem czas życia krwinek. Tymczasem u mnie ten poziom spada w tempie ok. 0,2 na dobę. Gdzieś te krwinki uciekają, albo coś je zjada. Na razie nie wiadomo co i dlaczego tak się dzieje.
Inność mojej sytuacji w stosunku do przykładu podanego przez Jole na tym jeszcze polega, że ja B12 mam 60 proc powyżej górnej referencyjnej granicy i to bez jakiejkolwiek suplementacji.
Jestem prawie pewien, immunosupresja w moim organiźmie miesza tak, ja wojskowy kucharz chochlą w kotle z grochówką. Przez całe pięć lat od przeszczepu walka lekarzy z poradni transplantacyjnej nie koncentruje się na poprawnej pracy wątroby, ale na skutkach ubocznych powodowanych przez leki immunosupresyjne.