09.01.2022, 09:45:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.01.2022, 10:43:38 przez Edward.)
Może zabrzmi to jak bluźnierstwo, ale szatan ma az cztery postaci: wirus - system - antyszczepionkowcy - miłościwie nami rządzący!
Wirus, to wiadomo. System OZ kuleje od dawna, a antyszczepionkowcy dociazają go maksymalnie, blokując przy tym łóżka osobom z innymi dolegliwościami. Miłościwie nami rządzący praktycznie nie robią nic, by tragiczny bilans 600-800 ofiar dziennie ograniczyć. O przepraszam. Był Zenek, była Marylka i był Sylwester Marzeń. Tyle, że to działanie w zupełnie przeciwnym kierunku.
Wybaczcie sarkazm, lecz piszę ten tekst ze szpitalnego łóżka, z którego lepiej widać czteropostaciowego szatana.
Tak, mam Covida. Jestem w grupie najwyższego ryzyka i bałem się go, jak ognia. Niestety musiałem skorzystać z systemu OZ, a ponad sześć godzin spędzonych na SOR w warunkach urągających wszelkim zasadom covidovych obostrzeń źle się dla mnie skończyło.
Czwarta fala płynnie przechodzi w piątą, a 2/3 covidowyvh łóżek jest zajętych. Źle, nawet bardzo źle wróży to pacjentom, którzy z dowolnego powodu w najbliższych tygodniach będą musieli poddać się hospitalizacji. Dla nich po prostu nie będzie miejsca.
O jednym z paradoksów Wam napiszę.
Lekarze mówią, że duża liczba zgonów bierze się m.in. stąd, że pacjenci za późno zgłaszają się do szpitala. A jaka jest procedura postępowania w przypadku pozytywnego testu na koronawirusa? Do domu, odpoczywać i obserwować. Jeśli spadnie saturacja i pojawia się duszności, to wezwać pogotowie. Ok, tylko,że wtedy jest już właśnie późno, a w wielu przypadkach za późno.
Co z takim pacjentem robi się w szpitalu? Dostaje tlen i lek, którego substancja czynna jest remdesivir. To bardzo dobry lek, ale skuteczny, gdy poda się go w okresie 2-5 dni od wystąpienia objawów covida, czyli wtedy, gdy pacjenta odsyła się do domu na obserwację. Duszący się pacjent może jedynie liczyć na tlen, własny organizm i szczęście, bo remdesivir moze go jedyni wspomóc. Na efekt leczniczy jest już wtedy za późno.
Do mojej sytuacji wracając. W nieszczęściu miałem to szczęście, że covida złapałem w szpitalu. Drugie szczęście miałem wtedy, gdy lekarka dyżurna, po konsultacjach w środku nocy zdecydowała o podaniu mi remdesiviru. Postąpiła wbrew wytycznym, bo formalnie lek ten można podać przy obniżonej saturacji (to bezsens, bo obniżoną bsaturację ma się zwykle po okresie skuteczności działania tego leku), a u mnie, jak na złość, wahała się ona w zakresie 98-99. Dostałem jednak remdesivir w drugim dniu objawów, czyli w najbardziej optymalnym terminie. W tym moja nadzieja na wyjście cało z tej opresji.
Czuję się dobrze. Schudlem, jestem osłabiony, ale poza tym mogę powiedzieć, że covid przechodzę prawie bezobjawowo. Z uwagi na obniżoną ewrodporność mam wydłużony do 21 dni okres izolacji. Nie wiem, czy w całości spędzę go w szpitalu, czy jednak wypiszą mnie do domu. Prawdą też jest, że covid stal się moją pierwszoplanową chorobą, a przecież nie z jego powodu przyjęli mnie do szpitala. Ten powód nadal jest ważny i wymaga obserwacji oraz ewentualnej dalszej pogłębionej diagnostyki
Cieszcie się wolnością i bardzo uważajcie na siebie
Efeard
Wirus, to wiadomo. System OZ kuleje od dawna, a antyszczepionkowcy dociazają go maksymalnie, blokując przy tym łóżka osobom z innymi dolegliwościami. Miłościwie nami rządzący praktycznie nie robią nic, by tragiczny bilans 600-800 ofiar dziennie ograniczyć. O przepraszam. Był Zenek, była Marylka i był Sylwester Marzeń. Tyle, że to działanie w zupełnie przeciwnym kierunku.
Wybaczcie sarkazm, lecz piszę ten tekst ze szpitalnego łóżka, z którego lepiej widać czteropostaciowego szatana.
Tak, mam Covida. Jestem w grupie najwyższego ryzyka i bałem się go, jak ognia. Niestety musiałem skorzystać z systemu OZ, a ponad sześć godzin spędzonych na SOR w warunkach urągających wszelkim zasadom covidovych obostrzeń źle się dla mnie skończyło.
Czwarta fala płynnie przechodzi w piątą, a 2/3 covidowyvh łóżek jest zajętych. Źle, nawet bardzo źle wróży to pacjentom, którzy z dowolnego powodu w najbliższych tygodniach będą musieli poddać się hospitalizacji. Dla nich po prostu nie będzie miejsca.
O jednym z paradoksów Wam napiszę.
Lekarze mówią, że duża liczba zgonów bierze się m.in. stąd, że pacjenci za późno zgłaszają się do szpitala. A jaka jest procedura postępowania w przypadku pozytywnego testu na koronawirusa? Do domu, odpoczywać i obserwować. Jeśli spadnie saturacja i pojawia się duszności, to wezwać pogotowie. Ok, tylko,że wtedy jest już właśnie późno, a w wielu przypadkach za późno.
Co z takim pacjentem robi się w szpitalu? Dostaje tlen i lek, którego substancja czynna jest remdesivir. To bardzo dobry lek, ale skuteczny, gdy poda się go w okresie 2-5 dni od wystąpienia objawów covida, czyli wtedy, gdy pacjenta odsyła się do domu na obserwację. Duszący się pacjent może jedynie liczyć na tlen, własny organizm i szczęście, bo remdesivir moze go jedyni wspomóc. Na efekt leczniczy jest już wtedy za późno.
Do mojej sytuacji wracając. W nieszczęściu miałem to szczęście, że covida złapałem w szpitalu. Drugie szczęście miałem wtedy, gdy lekarka dyżurna, po konsultacjach w środku nocy zdecydowała o podaniu mi remdesiviru. Postąpiła wbrew wytycznym, bo formalnie lek ten można podać przy obniżonej saturacji (to bezsens, bo obniżoną bsaturację ma się zwykle po okresie skuteczności działania tego leku), a u mnie, jak na złość, wahała się ona w zakresie 98-99. Dostałem jednak remdesivir w drugim dniu objawów, czyli w najbardziej optymalnym terminie. W tym moja nadzieja na wyjście cało z tej opresji.
Czuję się dobrze. Schudlem, jestem osłabiony, ale poza tym mogę powiedzieć, że covid przechodzę prawie bezobjawowo. Z uwagi na obniżoną ewrodporność mam wydłużony do 21 dni okres izolacji. Nie wiem, czy w całości spędzę go w szpitalu, czy jednak wypiszą mnie do domu. Prawdą też jest, że covid stal się moją pierwszoplanową chorobą, a przecież nie z jego powodu przyjęli mnie do szpitala. Ten powód nadal jest ważny i wymaga obserwacji oraz ewentualnej dalszej pogłębionej diagnostyki
Cieszcie się wolnością i bardzo uważajcie na siebie
Efeard