20.12.2021, 12:28:14
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.12.2021, 12:56:02 przez Dunolka.)
(19.12.2021, 23:09:42)Edward napisał(a): Wyrażaliśmy przecież swoje opinie na niezwykle ważny temat i dylemat jednocześnie - jeśli radykalna prostatektomia, to jaka? Okaleczająca, ale dająca duże szanse na całkowite wyleczenie, czy pozwalająca na 'pozostanie facetem', ale wprowadzająca ryzyko wznowy.
Tu trzeba wprowadzić czynnik czasu, czyli postępu w medycynie, w jakości i dostępności badań obrazowych.
Jeszcze kilka, a na pewno kilkanaście lat temu, rezonans magnetyczny przed biopsją nie był standardem.
Ponadto opisy biopsji bywały nader skromne.
Obecnie chirurg ma możliwość oceny, w którym miejscu prostaty rak jest umiejscowiony, ma więc możliwość oceny, czy wiązki naczyniowo-nerwowe są do uratowania.
Inaczej mówiąc, twoje rozważania, Edku, to dylematy sprzed 10 lat.
Inna byłaby sytuacja i twoja, i mojego męża, gdybyście byli diagnozowani obecnie, a nie długo przed epoką dostępnego badania PET PSMA.
Zadaniem chirurga jest w pierwszym rzędzie usunięcie nowotworu, zatem nie oszczędzi pęczków, jeśli widać, że rak w tym miejscu zajmuje torebkę prostaty - choćby pacjent bardzo prosił.
W takim przypadku proponuje się pacjentowi radioterapię radykalną.
Ale w sytuacji męża Rednaomii nie dyskutujemy o sensie zaoszczędzenia pęczków, bo to zaoszczędzenie nic by w jego sytuacji nie zmieniło. Nie w tym miejscu jest margines dodatni.
O inny rodzaj okaleczenia chodzi.
Najtrudniejszym momentem w prostatektomii jest odpowiednie cięcie w okolicy szczytu i podstawy prostaty,
tam, gdzie nie ma już torebki prostaty, czyli nie wiadomo, gdzie się tkanka prostaty kończy.
Najczęściej nie ma tam nowotworu więc nie ma problemu.
Ale jeśli naciek jest - a tak jest u męża Rednaomii - to problem jest.
Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zrozumieć, jak trudne jest wyczyszczenie z nowotworu na przykład tzw. zespolenia cewkowo-pęcherzowego. Miękkich, "okrągłych" tkanek nie da się dokładnie wyskrobać.
Przy tym skrobaniu łatwo można uszkodzić zwieracz pęcherza, czyli skazać pacjenta na całkowite nietrzymanie moczu, inaczej mówiąc - poważnie go okaleczyć. Bez gwarancji pozbycia się nowotworu.
Margines dodatni w tym miejscu to prawdopodobieństwo leczenia adjuwantowego lub ratującego w postaci radioterapii. Nawet pacjent z takimi problemami jelitowymi (WZJG) jak mąż Rednoamii, wolałby pewnie np. stosunkowo bezpieczną brachyterapię, niż całkowite nietrzymanie moczu.