16.10.2021, 06:07:01
Wirus powoli odpuszcza.
W mojej sytuacji, przy szczątkowej sile układu immunologicznego, nawet przy typowo wirusowych infekcjach zawsze dostaję antybiotyk.
Zdaniem lekarzy, do infekcji wirusowej najczęściej dołącza się infekcja bakteryjna i aby nie dopuścić do sytuacji, w której nie można będzie nad obiema zapanować trzeba wziąć właśnie antybiotyk. Jestem więc w połowie tej kuracji. Na wsi nie można jednak kurować się spokojnie.
Przedwczoraj w moim ogrodzie został znaleziony jeżyk. Mały, ważył ledwie 350 gramów, a fachowa literatura podaje, że warunkiem przetrwania zimy jest masa ciała, co najmniej 750 gramów. Chciałem przetrzymać zwierzaczka do mającego niedługo nastąpić zimowego snu i przezimować go w ciepłej piwnicy, ale mi się to nie udało.
Jeżyk miał dobry apetyt. Zjadł dwie łyżeczki kociej karmy z puszki, jednak przez całą noc próbował wydostać się z kartonu. W końcu wydrapał dziurę i wyszedł. Schował się w łazience w kącie pod butami i spędził tam cały dzień.
Dziewczyny opiekujące się końmi zasugerowały, żeby oddać jeżyka do wrocławskiej ekostraży. To była dobra propozycja i została zrealizowana.
Szkoda jeżyka. Tu się niedawno urodził i tutaj powinien zamieszkać. Nie było to jednak możliwe.
Dla jego rodziców i może rodzeństwa, zrobiłem wczoraj zimowe legowisko. Dwie pełne taczki suchych jesionowych i dębowych liści złożyłem przy pniu gęstego świerku i przykryłem je wiązkami gałęzi. Legowisko jest zabezpieczone przed wiatrem i deszczem i swobodnie może w nim przezimować kilkoro kolczastych przyjaciół.