24.06.2021, 09:12:10
(24.06.2021, 05:58:47)Edward napisał(a): Dunolka
Jolu, też wybacz, ale logika Twojego wywodu nie trafia do mnie jeszcze bardziej.
Ponieważ im wnikliwiej studiuję twój poprzedni post, tym bardziej wydaje mi się sprzeczny z logiką,
proszę cię o wyjaśnienie następującej kwestii:
Dlaczego uważasz, że operacja przeprowadzona w tzw. lepszym ośrodku z oszczędzeniem pęczków
dałaby inny rezultat, niż ta bez oszczędzenia, skoro raka ani na pęczkach, ani poza nimi nie było?
Czy nie jest tak, że podejrzewasz, iż w Bydgoszczy mają lepszych histopatologów i w materiale pooperacyjnym jakieś komórki by znaleziono? I sam ten fakt wykluczyłby cię z przeszczepu?
Wątpię, by problem tkwił w jakości histopatologów w twoim mieście.
Sam piszesz, że próby ponawiano, i jednak nic nie znaleziono.
Cytat: urolog przeprowadzający biopsję miał takiego farta, a ja razem z nim, że trafił w te nitki, wyciągnął je i nie dał szans histopatologowi".
Jeśli do tego rozumowania nie masz zastrzeżeń, to ja się poddaję. Opisana sytuacja jest dużo mniej prawdopodobna niż trafienie "6" w Lotto.
Szóstka w totka zdarza się prawie co tydzień, więc nie jest niczym wyjątkowym.
"Znikający rak" zdarza się nawet chyba częściej.
Oto pierwszy z brzegu artykuł na ten temat
http://www.przeglad-urologiczny.pl/artykul.php?1674
Małe ogniska raka a "rak znikający"
Określenia "rak znikający" (vanishing cancer) lub rak stercza pT0 odnoszą się do sytuacji, gdy w preparacie z prostatektomii mężczyzny, który uprzednio miał biopsję z wynikiem dodatnim, nie znajduje się guza, po wykluczeniu pomylenia próbek, fałszywie dodatnich wyników oraz niekompletnej prostatektomii.
Częstość występowania tego zjawiska w kilku pracach oceniono na 0,3-0,7%. W badaniach Herkommera większość pacjentów z rakiem pT0 miała tylko jedną pozytywną biopsję. Wydaje się, że stwierdzenie pojedynczego małego ogniska raka w biopsji zwiększa ryzyko "znikającego raka".
Jakkolwiek próbowano by wytłumaczyć zjawisko, jedno - moim zdaniem - wydaje się pewne:
Jeśli rak ci znikł we Wrocławiu, tak samo by znikł w Bydgoszczy.
Ale to nie znaczy, że miałbyś tam na pewno oszczędzone wiązki.
Jeśli przyszedłbyś do doktora Siekiery z wynikiem rezonansu, z którego by wynikało, że rak w wielu miejscach mocno przekracza torebkę, to doktor najprawdopodobniej kazałby ciąć bez litości.
A to były krwiaki po biopsji, widoczne w rezonansie.
Nawet sobie nie wyobrażasz, ile dobrego wynikło z tego, że na forum opisałeś swoją historię z rezonansem zrobionym po biopsji. Od tego czasu krzyczymy głosem wielkim :
REZONANS TYLKO PRZED BIOPSJĄ ALBO DŁUGO PO BIOPSJI.