14.05.2021, 08:04:45
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.05.2021, 08:07:23 przez Edward.)
Kilka razy pytałem lekarzy z poradni transplantacyjnej o sens szczepień przeciw grypie i koronawirusowi i jednoznacznie pozytywnej odpowiedzi nie uzyskałem. Bez sprawdzenia poziomu przeciwciał nikt po prostu nie wie, jak zareaguje na dowolne szczepienie układ immunologiczny (UI) systematycznie tłamszony silnymi lekami immunosupresyjnymi. U mnie pozytywnie nie zareagował.
Kiedyś był mocny. W latach 1969-1973 wirus zapalenia wątroby typu C utrzymywał mnie na granicy dwóch światów, ale w końcu uległ, chociaż żadnych leków wspomagających UI wtedy nie było. W 2000 roku znaleziono już tylko zdegenerowany kod tego wirusa. Nie mam wątpliwości, że u mnie za brak przeciwciał jest odpowiedzialna immunosupresja.
Cała populacja się nie zaszczepi dzięki antyszczepionkowcom. Oni zadbają o to, by wirus przetrwał i systematycznie, chociaż nie tak spektakularnie jak teraz, eliminował najsłabsze jednostki, których jedyną bronią jest DDM. Niestety jest to bardzo zawodne narzędzie.
Na każdym pietrze klatki schodowej mojego bloku są dwa mieszkania. Rok temu chorowała na COVID sąsiadka z tego samego piętra, a pięć dni temu zmarła sąsiadka mieszkająca dwa piętra wyżej. O tym dowiedzieliśmy się już po fakcie, a w międzyczasie dotykaliśmy tych samych klamek, przycisków domofonu i korzystali z tej samej windy. To cud, że nie doszło do zakażenia.
Pisząc o kolejnych tomach powieści zakładasz, że czas do ustąpienia pandemii lub wynalezienia skutecznego leku na COVID spędzę w swoim mieszkaniu. Nie jest to realne chociażby z tego powodu, że opiekuję się mamą (92) i domem, w którym ona mieszka. Bywam więc na stacjach benzynowych, w warsztatach samochodowych, marketach budowlanych nie mówiąc o kilku poradniach. Markety spożywcze załatwia Wanda, stosujemy kwarantannę zakupionych towarów i na razie wychodzimy z tej zabawy obronną ręką. Nie wszystkim, stosującym te same zasady, to się udaje, więc nie ma gwarancji, że i nas kiedyś nie opuści szczęście.
No i dwumiesięczne wakacje. Jak odciążyć dzieci i bezpiecznie zająć się wnukami? Były na to plany, ale one zakładały, że oboje przed koronawirusem jesteśmy zabezpieczeni. Wczoraj okazało się, że ja nie jestem.
A Józkowi takiego poziomu przeciwciał szczerze gratuluję! Przynajmniej w tym względzie macie oboje komfortową sytuację.
Kiedyś był mocny. W latach 1969-1973 wirus zapalenia wątroby typu C utrzymywał mnie na granicy dwóch światów, ale w końcu uległ, chociaż żadnych leków wspomagających UI wtedy nie było. W 2000 roku znaleziono już tylko zdegenerowany kod tego wirusa. Nie mam wątpliwości, że u mnie za brak przeciwciał jest odpowiedzialna immunosupresja.
Cała populacja się nie zaszczepi dzięki antyszczepionkowcom. Oni zadbają o to, by wirus przetrwał i systematycznie, chociaż nie tak spektakularnie jak teraz, eliminował najsłabsze jednostki, których jedyną bronią jest DDM. Niestety jest to bardzo zawodne narzędzie.
Na każdym pietrze klatki schodowej mojego bloku są dwa mieszkania. Rok temu chorowała na COVID sąsiadka z tego samego piętra, a pięć dni temu zmarła sąsiadka mieszkająca dwa piętra wyżej. O tym dowiedzieliśmy się już po fakcie, a w międzyczasie dotykaliśmy tych samych klamek, przycisków domofonu i korzystali z tej samej windy. To cud, że nie doszło do zakażenia.
Pisząc o kolejnych tomach powieści zakładasz, że czas do ustąpienia pandemii lub wynalezienia skutecznego leku na COVID spędzę w swoim mieszkaniu. Nie jest to realne chociażby z tego powodu, że opiekuję się mamą (92) i domem, w którym ona mieszka. Bywam więc na stacjach benzynowych, w warsztatach samochodowych, marketach budowlanych nie mówiąc o kilku poradniach. Markety spożywcze załatwia Wanda, stosujemy kwarantannę zakupionych towarów i na razie wychodzimy z tej zabawy obronną ręką. Nie wszystkim, stosującym te same zasady, to się udaje, więc nie ma gwarancji, że i nas kiedyś nie opuści szczęście.
No i dwumiesięczne wakacje. Jak odciążyć dzieci i bezpiecznie zająć się wnukami? Były na to plany, ale one zakładały, że oboje przed koronawirusem jesteśmy zabezpieczeni. Wczoraj okazało się, że ja nie jestem.
A Józkowi takiego poziomu przeciwciał szczerze gratuluję! Przynajmniej w tym względzie macie oboje komfortową sytuację.