02.10.2020, 19:14:11
Odnośnie tej ostatniej sytuacji:
na cmentarzu, czyli w przestrzeni otwartej, noszenie maseczek nie jest ani obowiązkowe, ani nie ma większego sensu. Przy tym większość żałobników to bliska rodzina i sąsiedzi, którzy widują się z sobą na co dzień, zatem tym bardziej maseczki nie mają sensu.
A przyjezdni pewnie maseczki mieli.
Dlaczego niektórzy negują istnienie pandemii, dlaczego nie widzą zagrożenia?
Z kilku względów.
Po pierwsze, zawsze znajdą się tacy, którzy zakwestionują kulistość Ziemi, znaczenie szczepień ochronnych,
i dla których nowoczesna medycyna to spisek BigFarmy, bo wszak najskuteczniejszym lekiem na wszystko jest lewoskrętna witamina C.
Nic na to nie poradzisz, od tego jest państwo, by sobie z takimi radzić. I państwa jakoś sobie radzą, lepiej lub gorzej.
Bo podobne poglądy bynajmniej nie są polską specyfiką.
Po drugie, ludzie oczekują dowodów, że noszenie maseczek naprawdę chroni przed zakażeniem, bo opinie specjalistów są sprzeczne.
Oczekują też jasnych rozwiązań prawnych, konkretnych przepisów i ich egzekwowania.
Na razie kasjerka, która odmówiła obsługi klientki bez maseczki, przegrała sprawę w sądzie, bo prawo nie nakłada na klientów takiego obowiązku.
Po trzecie ludzie młodzi już wiedzą, że prawdopodobieństwo śmiertelnego zakażenia koronawirusem jest minimalne, mniejsze, niż prawdopodobieństwo wypadku komunikacyjnego. Wypadki na drodze się zdarzają, a przecież codziennie siadamy za kierownicą. Ludzie nie zamierzają rezygnować z normalnego życia, prowadzeniu biznesu, wyjazdów na wakacje, posyłania dzieci do szkoły, bo jeden staruszek na tysiące może się zakazić i umrzeć.
Jeśli się starszy człowiek boi, niech sam zadba o siebie.
Niech siedzi w domu, nosi maseczki, zakupy niech robi przez internet, unika kontaktów społecznych, przestrzega reżimu sanitarnego.
Może pomoże.
na cmentarzu, czyli w przestrzeni otwartej, noszenie maseczek nie jest ani obowiązkowe, ani nie ma większego sensu. Przy tym większość żałobników to bliska rodzina i sąsiedzi, którzy widują się z sobą na co dzień, zatem tym bardziej maseczki nie mają sensu.
A przyjezdni pewnie maseczki mieli.
Dlaczego niektórzy negują istnienie pandemii, dlaczego nie widzą zagrożenia?
Z kilku względów.
Po pierwsze, zawsze znajdą się tacy, którzy zakwestionują kulistość Ziemi, znaczenie szczepień ochronnych,
i dla których nowoczesna medycyna to spisek BigFarmy, bo wszak najskuteczniejszym lekiem na wszystko jest lewoskrętna witamina C.
Nic na to nie poradzisz, od tego jest państwo, by sobie z takimi radzić. I państwa jakoś sobie radzą, lepiej lub gorzej.
Bo podobne poglądy bynajmniej nie są polską specyfiką.
Po drugie, ludzie oczekują dowodów, że noszenie maseczek naprawdę chroni przed zakażeniem, bo opinie specjalistów są sprzeczne.
Oczekują też jasnych rozwiązań prawnych, konkretnych przepisów i ich egzekwowania.
Na razie kasjerka, która odmówiła obsługi klientki bez maseczki, przegrała sprawę w sądzie, bo prawo nie nakłada na klientów takiego obowiązku.
Po trzecie ludzie młodzi już wiedzą, że prawdopodobieństwo śmiertelnego zakażenia koronawirusem jest minimalne, mniejsze, niż prawdopodobieństwo wypadku komunikacyjnego. Wypadki na drodze się zdarzają, a przecież codziennie siadamy za kierownicą. Ludzie nie zamierzają rezygnować z normalnego życia, prowadzeniu biznesu, wyjazdów na wakacje, posyłania dzieci do szkoły, bo jeden staruszek na tysiące może się zakazić i umrzeć.
Jeśli się starszy człowiek boi, niech sam zadba o siebie.
Niech siedzi w domu, nosi maseczki, zakupy niech robi przez internet, unika kontaktów społecznych, przestrzega reżimu sanitarnego.
Może pomoże.