25.05.2016, 23:48:44
Mówią, że wnuczka jest ostatnią miłością mężczyzny. Mówią i mają rację.
W Warszawie mam dwie wnusie - jedna ma cztery, a druga dwa lata. Jeśli powiem, że obie są ładne i mądre, to z pobłażaniem kiwniecie głowami i pomyślicie, że dziadkowi odbiło albo, że każdy dziadek tak mówi. Wolno Wam tak zareagować, ale ja swoje wiem.
Wnusie dają się wypuszczać na różne sposoby. Standardem jest wierszyk „Katar żyrafy”, który zawsze przekręcam.
„Dyrektorowi miejskiego ZOO
Dozorca przyniósł wieść niewesołą:
Żyrafa katar okropny ma
Skąd pan wie o tym?
A psik! Od słonia (np., bo tutaj wymieniam za każdym razem innego zwierzaka i zawsze jestem poprawiany, że „od lwa”).
Czasem udaję, że jestem bardzo śpiący. Kiedy biorę poduszeczkę i kładę się na dywanie od razu odzywają się dwa koguciki. Starszy woła „kukuryku”, a młodszy „ko, ko, ko”, bo "kukuryku" jeszcze wymówić nie potrafi, no i muszę wstawać.
Czasem zakładam czapkę daszkiem do tyłu, a dziewczynki śmieją się i ją poprawiają.
Nie zawsze jednak starsza Ala daje się wypuszczać. Ostatnio próbowałem założyć jej kurteczkę, a ona nie przerywając jakiejś czynności stwierdziła, że dziadek chyba trochę ściemnia.
Dzisiaj zatelefonował przejęty syn. Powiedział, że w dołku obojczykowym Ali odkryli guza. Byli u pediatry, który dał skierowanie do szpitala. Na Banacha (skąd ja znam tę ulicę!?) badali Alę przez kilka godzin, jednak niczego złego nie znaleźli. Niestety niczego złego też nie wykluczyli i kazali przyjechać w piątek, by kontynuować diagnostykę. Guz nie jest bolesny – też niestety, a z nami jest niepokój.
Edward
W Warszawie mam dwie wnusie - jedna ma cztery, a druga dwa lata. Jeśli powiem, że obie są ładne i mądre, to z pobłażaniem kiwniecie głowami i pomyślicie, że dziadkowi odbiło albo, że każdy dziadek tak mówi. Wolno Wam tak zareagować, ale ja swoje wiem.
Wnusie dają się wypuszczać na różne sposoby. Standardem jest wierszyk „Katar żyrafy”, który zawsze przekręcam.
„Dyrektorowi miejskiego ZOO
Dozorca przyniósł wieść niewesołą:
Żyrafa katar okropny ma
Skąd pan wie o tym?
A psik! Od słonia (np., bo tutaj wymieniam za każdym razem innego zwierzaka i zawsze jestem poprawiany, że „od lwa”).
Czasem udaję, że jestem bardzo śpiący. Kiedy biorę poduszeczkę i kładę się na dywanie od razu odzywają się dwa koguciki. Starszy woła „kukuryku”, a młodszy „ko, ko, ko”, bo "kukuryku" jeszcze wymówić nie potrafi, no i muszę wstawać.
Czasem zakładam czapkę daszkiem do tyłu, a dziewczynki śmieją się i ją poprawiają.
Nie zawsze jednak starsza Ala daje się wypuszczać. Ostatnio próbowałem założyć jej kurteczkę, a ona nie przerywając jakiejś czynności stwierdziła, że dziadek chyba trochę ściemnia.
Dzisiaj zatelefonował przejęty syn. Powiedział, że w dołku obojczykowym Ali odkryli guza. Byli u pediatry, który dał skierowanie do szpitala. Na Banacha (skąd ja znam tę ulicę!?) badali Alę przez kilka godzin, jednak niczego złego nie znaleźli. Niestety niczego złego też nie wykluczyli i kazali przyjechać w piątek, by kontynuować diagnostykę. Guz nie jest bolesny – też niestety, a z nami jest niepokój.
Edward