30.06.2020, 09:59:38
Jolu, tym postem zaczynam bić pianę, bo już o tym pisałem.
Nie widzę celu/sensu cierpienia, czyli permanentnego bólu, fizycznego/psychicznego, którego nie można opanować i który nie wnosi niczego nowego, do wiedzy o stanie zdrowia fizycznego/psychicznego człowieka.
Pomijam ból fizyczny/psychiczny, który pozwala postawić diagnozę i podjąć np. leczenie.
Nie widzę sensu dorabiania jakiejkolwiek filozofii do cierpienia.
Nie widzę celu/sensu cierpienia, czyli permanentnego bólu, fizycznego/psychicznego, którego nie można opanować i który nie wnosi niczego nowego, do wiedzy o stanie zdrowia fizycznego/psychicznego człowieka.
Pomijam ból fizyczny/psychiczny, który pozwala postawić diagnozę i podjąć np. leczenie.
Nie widzę sensu dorabiania jakiejkolwiek filozofii do cierpienia.