25.05.2020, 17:39:32
Mija półmetek mojego dwutygodniowego dyżuru na wsi.
Maj jest miesiącem, w którym każdego roku kupujemy cztery tony ekogroszku, co wystarcza na ogrzanie zimnego, ponad stuletniego domu. Węgiel przywożą na podwórze i należy go znieść do piwnicy. To dosłownie kilka metrów, ale zdrowie już nie to i trzeba prosić ludzi o pomoc.
Kontakty z użytkownikami piwnej ławeczki przed wiejskim sklepem są bardzo ryzykowne. Raz skorzystaliśmy z ich usług, a później przez długie miesiące nie mogliśmy się od nich opędzić - przychodzili po zaliczkę na konto przyszłych, zupełnie nieokreślonych prac.
Kupujemy w maju, bo wtedy są Ukraińcy zbierający truskawki i na ich pomoc zawsze można liczyć. Robią to chętnie i solidnie po godzinach ciężkiej pracy w polu. W tym roku jest jednak koronawirus i dziwne rzeczy w tym truskawkowym obszarze się dzieją.
Ukraińcy o dziwo przyjechali. Wczoraj przyjechali, zatrudnieni są legalnie i już dzisiaj zbierali truskawki. Zatelefonowałem do właściciela plantacji i dowiedziałem się, że owszem, mogą znieść węgiel, ale dopiero za dwa tygodnie, bo ... przechodzą kwarantannę. Nadzoruje ich sanepid, mogą przebywać wyłącznie w miejscu zakwaterowania i w ... polu zbierając truskawki.
Pal sześć ekogroszek - dwa tygodnie spokojnie poczeka, ale nie kumam, jak to jest z tą kwarantanną. Zebrane dzisiaj truskawki jutro zostaną sprzedane. A co będzie, jeśli któryś z Ukraińców już ma koronawirusa? Jak przygotować te owoce, aby się nie nabawić tego paskudztwa? Jak długo koronawirus jest aktywny na owocach, w tym właśnie na truskawkach? No i co to za dziwna kwarantanna?
Nie znam odpowiedzi na te pytania.
Pozdrawiam
Edward
Maj jest miesiącem, w którym każdego roku kupujemy cztery tony ekogroszku, co wystarcza na ogrzanie zimnego, ponad stuletniego domu. Węgiel przywożą na podwórze i należy go znieść do piwnicy. To dosłownie kilka metrów, ale zdrowie już nie to i trzeba prosić ludzi o pomoc.
Kontakty z użytkownikami piwnej ławeczki przed wiejskim sklepem są bardzo ryzykowne. Raz skorzystaliśmy z ich usług, a później przez długie miesiące nie mogliśmy się od nich opędzić - przychodzili po zaliczkę na konto przyszłych, zupełnie nieokreślonych prac.
Kupujemy w maju, bo wtedy są Ukraińcy zbierający truskawki i na ich pomoc zawsze można liczyć. Robią to chętnie i solidnie po godzinach ciężkiej pracy w polu. W tym roku jest jednak koronawirus i dziwne rzeczy w tym truskawkowym obszarze się dzieją.
Ukraińcy o dziwo przyjechali. Wczoraj przyjechali, zatrudnieni są legalnie i już dzisiaj zbierali truskawki. Zatelefonowałem do właściciela plantacji i dowiedziałem się, że owszem, mogą znieść węgiel, ale dopiero za dwa tygodnie, bo ... przechodzą kwarantannę. Nadzoruje ich sanepid, mogą przebywać wyłącznie w miejscu zakwaterowania i w ... polu zbierając truskawki.
Pal sześć ekogroszek - dwa tygodnie spokojnie poczeka, ale nie kumam, jak to jest z tą kwarantanną. Zebrane dzisiaj truskawki jutro zostaną sprzedane. A co będzie, jeśli któryś z Ukraińców już ma koronawirusa? Jak przygotować te owoce, aby się nie nabawić tego paskudztwa? Jak długo koronawirus jest aktywny na owocach, w tym właśnie na truskawkach? No i co to za dziwna kwarantanna?
Nie znam odpowiedzi na te pytania.
Pozdrawiam
Edward