24.04.2020, 05:22:40
Zdołowana Jola marzy o spacerniaku w Alcatraz, a mnie urządzałoby samo więzienie!
W poniedziałek rozpocząłem dwutygodniowy dyżur na wsi. Przyjechałem z rana z mocnym postanowieniem, że przez dwa tygodnie nie wsiądę do samochodu. Tzw. życie pokazało jednak, że ma odmienną wizję mojego pobytu na łonie natury.
W tenże poniedziałek pojechałem z siostrą na zakupy do Obornik Śl., a później zawiozłem ją do Wrocławia. Kiedy wróciłem na wieś siostra zadzwoniła, że zapomniała ładowarki do telefonu, a dzisiaj bez smartfona żyć się nie da.
We wtorek z rana kurs do Wrocławia z ładowarką, a przy okazji uzupełnienie zakupów i dodatkowy prowiant od Wandy.
W środę samochód odpoczął, ale mnie zaczął boleć ząb.
W czwartek ból nie minął, a twarz zaczęła tracić symetrię. Znajoma dentystka, wiedząc o immunosupresji, od razu przepisała antybiotyk i wyznaczyła wizytę na piątek. Podała kod e-recepty i pojechałem do Wrocławia. Była 19.30 więc osiedlowa apteka zamknięta i musiałem zawieźć żonę do centrum (zawsze ona odwiedza apteki i markety, a ja siedzę w samochodzie).
W zasadzie mógłbym przenocować we Wrocławiu, ale musiałem wrócić na wieś. Mama ma depresję i o ile w dzień można ją na kilka godzin zostawić, to w nocy umiera ze strachu. Od dziesięcioleci śpi przy zapalonej lampce, a u podstaw tego stanu jest rok 1944 (miała wtedy 15 lat) i to, co z Polakami robiła Ukraińska Powstańcza Armia - dzisiejsi bohaterowie narodowi Ukrainy.
Dzisiaj jest piątek. Ząb boli, twarz wygląda tak, jak u boksera, który wprawdzie walkę przegrał, ale dzielnie wytrwał na ringu przez całe dziesięć rund. Po śniadaniu jadę do miasta, a w rozmowie z dentystką w trybie przypuszczającym padło hasło 'leczenie kanałowe'. Jeśli nim, a nie brutalnym działaniem ta wizyta się skończy, to kolejne wyjazdy mam jak w banku!
Myślę, że w Alcatraz mógłbym odpocząć!
Pozdrawiam
W poniedziałek rozpocząłem dwutygodniowy dyżur na wsi. Przyjechałem z rana z mocnym postanowieniem, że przez dwa tygodnie nie wsiądę do samochodu. Tzw. życie pokazało jednak, że ma odmienną wizję mojego pobytu na łonie natury.
W tenże poniedziałek pojechałem z siostrą na zakupy do Obornik Śl., a później zawiozłem ją do Wrocławia. Kiedy wróciłem na wieś siostra zadzwoniła, że zapomniała ładowarki do telefonu, a dzisiaj bez smartfona żyć się nie da.
We wtorek z rana kurs do Wrocławia z ładowarką, a przy okazji uzupełnienie zakupów i dodatkowy prowiant od Wandy.
W środę samochód odpoczął, ale mnie zaczął boleć ząb.
W czwartek ból nie minął, a twarz zaczęła tracić symetrię. Znajoma dentystka, wiedząc o immunosupresji, od razu przepisała antybiotyk i wyznaczyła wizytę na piątek. Podała kod e-recepty i pojechałem do Wrocławia. Była 19.30 więc osiedlowa apteka zamknięta i musiałem zawieźć żonę do centrum (zawsze ona odwiedza apteki i markety, a ja siedzę w samochodzie).
W zasadzie mógłbym przenocować we Wrocławiu, ale musiałem wrócić na wieś. Mama ma depresję i o ile w dzień można ją na kilka godzin zostawić, to w nocy umiera ze strachu. Od dziesięcioleci śpi przy zapalonej lampce, a u podstaw tego stanu jest rok 1944 (miała wtedy 15 lat) i to, co z Polakami robiła Ukraińska Powstańcza Armia - dzisiejsi bohaterowie narodowi Ukrainy.
Dzisiaj jest piątek. Ząb boli, twarz wygląda tak, jak u boksera, który wprawdzie walkę przegrał, ale dzielnie wytrwał na ringu przez całe dziesięć rund. Po śniadaniu jadę do miasta, a w rozmowie z dentystką w trybie przypuszczającym padło hasło 'leczenie kanałowe'. Jeśli nim, a nie brutalnym działaniem ta wizyta się skończy, to kolejne wyjazdy mam jak w banku!
Myślę, że w Alcatraz mógłbym odpocząć!
Pozdrawiam