16.04.2020, 06:28:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.04.2020, 06:30:55 przez Edward.)
Jolu,
jest tak, jak napisałaś - nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, kiedy i jaki błąd popełni. Nikt z nas nie wie, czy ten błąd będzie miał poważne konsekwencje, czy będzie jedynie ostrzeżeniem, by bardziej uważać na to, co się robi.
Błędy zagrażające życiu popełniłem kilka razy. Mogę powiedzieć, że zdarzały się one raz na 10-15 lat. Gdybym popełniał je co miesiąc, to sam, bez namawiania, udałbym się do psychiatry.
W tej wsi, gdzie mieszka moja Mama, jest przejazd kolejowy przy którym stoją dwa krzyże. W latach 90. dwoje spokrewnionych osiemnastolatków jechało do Wrocławia odebrać świadectwa maturalne. Przejazd był niestrzeżony, bez zapór, ale z sygnalizacją świetlną i z dobrą widocznością w obu kierunkach (teraz gorszą, bo zmodernizowano trasę z Wrocławia do Poznanie i postawiono ekrany). Dlaczego kuzyn z kuzynką wjechali pod pociąg pędzący 120 km/h, który zatrzymał się dopiero po 800 metrach pchając ich samochód, tego nie wie i nie dowie się nikt.
jest tak, jak napisałaś - nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, kiedy i jaki błąd popełni. Nikt z nas nie wie, czy ten błąd będzie miał poważne konsekwencje, czy będzie jedynie ostrzeżeniem, by bardziej uważać na to, co się robi.
Błędy zagrażające życiu popełniłem kilka razy. Mogę powiedzieć, że zdarzały się one raz na 10-15 lat. Gdybym popełniał je co miesiąc, to sam, bez namawiania, udałbym się do psychiatry.
W tej wsi, gdzie mieszka moja Mama, jest przejazd kolejowy przy którym stoją dwa krzyże. W latach 90. dwoje spokrewnionych osiemnastolatków jechało do Wrocławia odebrać świadectwa maturalne. Przejazd był niestrzeżony, bez zapór, ale z sygnalizacją świetlną i z dobrą widocznością w obu kierunkach (teraz gorszą, bo zmodernizowano trasę z Wrocławia do Poznanie i postawiono ekrany). Dlaczego kuzyn z kuzynką wjechali pod pociąg pędzący 120 km/h, który zatrzymał się dopiero po 800 metrach pchając ich samochód, tego nie wie i nie dowie się nikt.