14.04.2020, 12:38:05
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.04.2020, 12:40:22 przez Edward.)
Kochani!
Nie wychodzicie z domów, bo nie wolno, ale macie więcej czasu, by napisać coś na forum, a nie robicie tego. Dlaczego? Przesypiacie narodową kwarantannę? Jeśli tak, to pobudka!
W myśl powiedzenia klasyka „nie chcem, ale muszem”, podzielę się z Wami refleksją, jak najbardziej ze zdrowiem związaną, a mówiącą o tym, że koronawirus, wskutek utrwalonych nawyków, ma szanse dopaść człowieka nawet wtedy, gdy ucieknie z zawirusowanego miasta na teoretycznie czystą wieś.
Spotkaliśmy się na tej wsi we troje – siostra, ja i nasza Mama.
Mama, do 89,5 roku życia mieszkała sama (w sensie noclegów, bo ja u Niej bywałem równie często, jak we własnym domu), ja z żoną od 40 lat we Wrocławiu, siostra przez 35 lat w Kopenhadze.
Każde z nas, przez dziesięciolecia, nabierało wspomnianych nawyków, jeśli chodzi o zwyczaje w kuchni. Jednym z nich było używanie kuchennego noża z ząbkami. U Mamy i u mnie służył on wyłącznie do krojenia chleba lub ciasta i nigdy nie był myty w zmywarce. U siostry nie wiem.
Któregoś ranka upiekłem ci ja chleb z garnka. Kusił zapachem przez otwarte drzwi pokoju, w którym pracowałem, a w końcu dopiął swego – zamarzyła mi się piętka!
Bezskutecznie przeszukałem wszystkie kuchenne zakamarki i wspomnianego noża z ząbkami nie znalazłem. Siostra była w ogródku, Mama polegiwała przysypiając i nie miałem kogo zapytać o ten nieszczęsny nóż. Zdesperowany otworzyłem drzwiczki zmywarki. Był!
Nie dość, że takiego noża do zmywarki się nie wkłada, bo w niej ulega stępieniu, to jeszcze wydawał się być całkiem czysty. Pomyślałem, że siostrze coś się pomieszało i nóż wyjąłem.
Trochę zwątpiłem, bo rączka i ostrze były lekko tłuste, ale właściwie czyste, a chleb na zmywarce kusił.
Piętka smakowała znakomicie i kromka za nią też - tak na sucho, nawet bez masła.
Zapytałem siostrę, dlaczego nóż od chleba wkłada do zmywarki. Odpowiedziała, że rozbierała nim golonkę, którą nasza siostrzenica kupiła dzisiejszego ranka i chciała, żeby zmywarka wytłukła wszystkie koronawirusy.
Przypomniał mi się wtedy widok siostry rozbierającej golonkę nad zlewozmywakiem. Na nóż nie zwróciłem uwagi, ale miała rękawiczki (maseczki nie pamiętam ).
Chyba przeżyję, bo zdarzenie miało miejsce dziesięć dni temu, a gdyby na golonce siedziały patogeny, to z moją szczątkową odpornością już dawno by mnie załatwiły. Przepisowa kwarantanna trwa jednak dwa tygodnie, więc z optymizmem przez cztery dni muszę się jeszcze wstrzymać.
Pozdrawiam
Nie wychodzicie z domów, bo nie wolno, ale macie więcej czasu, by napisać coś na forum, a nie robicie tego. Dlaczego? Przesypiacie narodową kwarantannę? Jeśli tak, to pobudka!
W myśl powiedzenia klasyka „nie chcem, ale muszem”, podzielę się z Wami refleksją, jak najbardziej ze zdrowiem związaną, a mówiącą o tym, że koronawirus, wskutek utrwalonych nawyków, ma szanse dopaść człowieka nawet wtedy, gdy ucieknie z zawirusowanego miasta na teoretycznie czystą wieś.
Spotkaliśmy się na tej wsi we troje – siostra, ja i nasza Mama.
Mama, do 89,5 roku życia mieszkała sama (w sensie noclegów, bo ja u Niej bywałem równie często, jak we własnym domu), ja z żoną od 40 lat we Wrocławiu, siostra przez 35 lat w Kopenhadze.
Każde z nas, przez dziesięciolecia, nabierało wspomnianych nawyków, jeśli chodzi o zwyczaje w kuchni. Jednym z nich było używanie kuchennego noża z ząbkami. U Mamy i u mnie służył on wyłącznie do krojenia chleba lub ciasta i nigdy nie był myty w zmywarce. U siostry nie wiem.
Któregoś ranka upiekłem ci ja chleb z garnka. Kusił zapachem przez otwarte drzwi pokoju, w którym pracowałem, a w końcu dopiął swego – zamarzyła mi się piętka!
Bezskutecznie przeszukałem wszystkie kuchenne zakamarki i wspomnianego noża z ząbkami nie znalazłem. Siostra była w ogródku, Mama polegiwała przysypiając i nie miałem kogo zapytać o ten nieszczęsny nóż. Zdesperowany otworzyłem drzwiczki zmywarki. Był!
Nie dość, że takiego noża do zmywarki się nie wkłada, bo w niej ulega stępieniu, to jeszcze wydawał się być całkiem czysty. Pomyślałem, że siostrze coś się pomieszało i nóż wyjąłem.
Trochę zwątpiłem, bo rączka i ostrze były lekko tłuste, ale właściwie czyste, a chleb na zmywarce kusił.
Piętka smakowała znakomicie i kromka za nią też - tak na sucho, nawet bez masła.
Zapytałem siostrę, dlaczego nóż od chleba wkłada do zmywarki. Odpowiedziała, że rozbierała nim golonkę, którą nasza siostrzenica kupiła dzisiejszego ranka i chciała, żeby zmywarka wytłukła wszystkie koronawirusy.
Przypomniał mi się wtedy widok siostry rozbierającej golonkę nad zlewozmywakiem. Na nóż nie zwróciłem uwagi, ale miała rękawiczki (maseczki nie pamiętam ).
Chyba przeżyję, bo zdarzenie miało miejsce dziesięć dni temu, a gdyby na golonce siedziały patogeny, to z moją szczątkową odpornością już dawno by mnie załatwiły. Przepisowa kwarantanna trwa jednak dwa tygodnie, więc z optymizmem przez cztery dni muszę się jeszcze wstrzymać.
Pozdrawiam