26.03.2020, 12:47:53
(25.03.2020, 21:02:15)Edward napisał(a): Gdyby jednak przyjechał i z kwaśnym uśmiechem powiedział 'witam', to zawsze pozostaje plan B, nad którym pracuję od dawna. [/font][/color]
Polega on na oswajaniu się z myślą, że skoro praw Stwórcy zmienić nie można, skoro musi się je zaakceptować, to warto żyć tak, aby w każdej chwili móc spokojnie spojrzeć wstecz i powiedzieć – OK., życia nie zmarnowałem, nikogo nie skrzywdziłem, a innym dałem siebie tyle, ile mogłem dać.
Ten Twój plan B całkiem sensowny - można powiedzieć, że też mam podobny... tylko...
Tylko, że uzmysławiam też sobie ile spraw mam nie pokończonych, na które to sprawy potrzebne są mi nie dni ani miesiące, ale lata niestety.
Przede wszystkim dobro najbliższych - potrzebuję czasu (minimum 3 lata) aby pozostawić im coś faktycznie namacalnego.
Dokończenie remontu domu (na ile to możliwe) - również kilka lat.
Cieszenie się patrzeniem na dorastanie wnusi - bezterminowe.
Nieprzeczytane książki, które obiecałem sobie przeczytać - bezterminowe z braku "wolnego" czasu.
I jeszcze parę ważnych innych celów (chęci)
Jak widać z powyższego potrzebny jest mi plan C - żyć jak najdłużej