20.05.2016, 17:10:08
Jak ten czas szybko ucieka! Jeździmy do Warszawy, testujemy różne drogi dojazdowe do kliniki przy Banacha i czekamy na wtorek, 23 maja. W tym dniu będzie konsylium transplantacyjne i zapadnie decyzja w mojej sprawie. Mam nadzieję, że pozytywna, ale czy rzeczywiście, to będę wiedział dopiero w środę.
Dzisiejszą trasę A2/S8 - 365 km - z ominięciem Łodzi (przez Zgierz) przejechaliśmy w 4,5 godziny - to dłużej o 40 minut niż 385 km przez Piotrków Trybunalski. Gdybyśmy otrzymali jedynie 4 godziny na dojazd, to na pewno pojedziemy przez PT. Krisie i Armandsie - mieliście rację! A jutro spotkanie po latach z koleżankami i kolegami ze studiów. Wrocław i Szklarska Poręba, tradycyjne pogawędki i wieczór piosenki rajdowej z gitarą.
To taki trochę roller coaster z naszym życiem i rakiem wątroby jest. Czuję się dobrze, ale o raku, po dwóch chemiach TACE, nic praktycznie nie wiemy. Niby po pierwszej TACE się zmniejszył, ale zabieg nie był takim, jaki miał być, ponieważ niewielką ilość 'chemii' wstrzyknięto w okolicę guza, zamiast całości wprost do niego. Efekt drugiej TACE, to wielka niewiadoma, ponieważ zaaplikowano połowę dawki, chociaż już bezpośrednio do guza. Z trzecią chemią nie będzie lepiej, bo bez sedacji pełnej dawki 'chemii' nie wytrzymam, a sedacji nie robią. No więc jedziemy raz w górę, raz w dół, raz do Warszawy, raz do Wrocławia i próbujemy żyć tak, jakby nic się nie działo i nic złego nie miało się zdarzyć. Stąd najbliższe dwa beztroskie dni, bo następne będą już mniej spokojne.
Pozdrawiamy
Wanda i Edward
Dzisiejszą trasę A2/S8 - 365 km - z ominięciem Łodzi (przez Zgierz) przejechaliśmy w 4,5 godziny - to dłużej o 40 minut niż 385 km przez Piotrków Trybunalski. Gdybyśmy otrzymali jedynie 4 godziny na dojazd, to na pewno pojedziemy przez PT. Krisie i Armandsie - mieliście rację! A jutro spotkanie po latach z koleżankami i kolegami ze studiów. Wrocław i Szklarska Poręba, tradycyjne pogawędki i wieczór piosenki rajdowej z gitarą.
To taki trochę roller coaster z naszym życiem i rakiem wątroby jest. Czuję się dobrze, ale o raku, po dwóch chemiach TACE, nic praktycznie nie wiemy. Niby po pierwszej TACE się zmniejszył, ale zabieg nie był takim, jaki miał być, ponieważ niewielką ilość 'chemii' wstrzyknięto w okolicę guza, zamiast całości wprost do niego. Efekt drugiej TACE, to wielka niewiadoma, ponieważ zaaplikowano połowę dawki, chociaż już bezpośrednio do guza. Z trzecią chemią nie będzie lepiej, bo bez sedacji pełnej dawki 'chemii' nie wytrzymam, a sedacji nie robią. No więc jedziemy raz w górę, raz w dół, raz do Warszawy, raz do Wrocławia i próbujemy żyć tak, jakby nic się nie działo i nic złego nie miało się zdarzyć. Stąd najbliższe dwa beztroskie dni, bo następne będą już mniej spokojne.
Pozdrawiamy
Wanda i Edward